Tłumacz: madami
Autor: Blythely
Tytuł: Było Będzie Jest
Tytuł oryginału: Was Will Is
Link do oryginału: klik!
Zgoda: czekam
Pairing: HP/DM
Rating: PG
Beta: brak...
[było]
Dziewięć dni, zdecydował Harry, to i tak za dużo.
Był październik, ciągle słoneczny i pogodny, kamienne ściany zamku ciepłe w dotyku.
Pomiędzy zajęciami uczniowie siedzieli na zewnątrz, posiłki też wynosili ukradkiem z Wielkiej Sali, żeby oglądać zachód słońca. I oglądać siebie nawzajem, w końcu wszyscy mieli po piętnaście lat, wyrośli, wypięknieli podczas wakacji. Niepodobni, a jednak tacy sami.
Tydzień i dwa dni. Siedem dni szkoły i jeden weekend. Nowe przedmioty, wszyscy byli wymieszani, Krukoni i Ślizgoni i Puchoni, razem, na wszystkich zajęciach. Specjalizowali się, powiedział Dumbledore, wybierali najbardziej właściwy dla siebie rodzaj magii. Nic nie było tak samo, ale wszystko znajome. Tylko.
Tylko Malfoy ignorował go przez dziewięć dni.
Przez trzy pierwsze Harry właściwie nic nie zauważył, tak bardzo był zaaferowany nowością Etnomagii, i drużynami quidditcha, i Hermioną, która też była teraz taka inna.
Kolejne dwa dni, a Malfoy nie nabijał się z niego, nie chodził za nim, nie śmiał się, nie szeptał, nawet nie patrzył. Harry liczył, ile zajęć miał do tej pory (dwadzieścia osiem), ile miał razem z Malfoyem (dziesięć), i wydedukował, że coś jest nie tak.
Dnia piątego i ósmego Harry specjalnie usiadł blisko Malfoya, na linii jego wzroku, raz nawet w czasie Zaklęć usiadł koło niego, uderzając różdżką o bok ławki. Kichnął. Kopnął lekko krzesło chłopaka. Spoglądał spode łba. Nic nie przyniosło reakcji, tylko puste spojrzenie na kopnięcie, chusteczka oferowana po kichaniu. Po zajęciach Malfoy nawet na niego nie zerknął, wstał i wyszedł z Zabinim.
Harry pomyślał, że siódmego dnia odda Ślizgonowi chustkę, chciał to zrobić podczas posiłków, ale chłopaka nawet na nich nie było. Dnia dziewiątego - dziewiątego! - Harry miał z Malfoyem Historię, zastawił drogę, gdy ten szedł w stronę końca sali.
- Proszę - powiedział. - Twoja chusteczka. - Włożył ją do kieszeni Malfoya, tej pod herbem Slytherinu i szturchnął go delikatnie w klatkę piersiową. - Dlaczego mnie ignorujesz?
Malfoy zacisnął usta w wąską linię i też szturchnął Harry'ego, w dokładnie to samo miejsce, ale bardzo delikatnie.
- Czy ty - kolejne szturchnięcie - potrzebujesz czyjejś uwagi?
Harry nie wiedział, co ma odpowiedzieć.
- Eee...
- Tak? - Szturchnięcie i dyskretny uśmieszek.
- Och.
[będzie]
Draco będzie stukał palcami, bez końca, czekając na przyjazd pociągu. Kiedy już wsiądzie, usiądzie przy oknie i napisze listę.
Sprawy, które załatwię w tym roku, napisze.
1. Złapię znicz, najlepiej wprost sprzed nosa Pottera.
2. Dam Vincentowi i Gregowi ostatnią szansę, żeby użyli rozumu.
3. Powiem "nie" do Pansy.
4. Posłucham rady ojca i będę ignorował Pottera.
Przy numerze czwartym, Draco zapomni o reszcie listy i zapatrzy się w widok za oknem na godzinę, w pewnym momencie Greg podskoczy, obwieszczając przybycie wózka ze słodyczami. Draco kupi cztery tarty waniliowe i dużą tabliczkę czekolady, obliże palce, gdy pociąg zatrzyma się na stacji. Nie zapamięta niczego z ceremonii przydziału, bo będzie zbyt zajęty ignorowaniem Pottera.
Poprosi o dodatkowe zadanie z Numerologii, żeby mieć się czym zająć.
[jest]
Cisza jest długa, wibrująca, patrzą na siebie i wtedy Harry mówi "tak", a Draco znów szturcha jego klatkę piersiową, ale tym razem przesuwa palce - podnieś się! - pod brodę Harry'ego i unosi ją, potem przechyla ją w tył, w prawo, w lewo, aż kąt nachylenia jest idealny, pochyla się do przodu i wtedy:
Harry mówi "tak" i wtedy Draco:
Harry mówi "tak" i wtedy Draco go całuje. Całuje miejsce, o którym Harry nie wiedział, że istnieje, mały kawałek skóry na szczęce, gdzie znajdują się końcówki nerwów połączone z opuszkami palców i karkiem, i dołem brzucha, i mięśniami na gardle, ponieważ drżą.
Palce Draco na jego policzku zmieniają się w ręce owijające się dookoła szyi i usta Draco, i "tak", mówi Harry.
Harry mówi "tak".