„Do Betlejem nie jest tak daleko…”
Scenariusz misterium bożonarodzeniowego
Uczeń:
My ludzie początku XXI wieku, jakże rzadko zastanawiamy się nad ludzkim istnieniem, jakże mało czasu poświęcamy drugiemu człowiekowi, jakże niewiele uwagi zwracamy na otaczające nas życie ……
Uczeń:
A może należy zwolnić, przystanąć, spojrzeć wokoło …..
Uczeń:
Zaświecić świeczki na choince, rozłożyć pod nią wszystkie przysłane życzenia, nastawić płytę kolędami, zapomnieć, że za oknem ciemno i mróz, wtulić się w gałęzie drzewka, wpatrzeć się w jego blaski, światła, kolory i wędrować wraz z Maryją i Józefem do Betlejem i uwierzyć - jak wtedy, gdy byłeś dzieckiem - że miłość, poświęcenie i bezinteresowność są możliwe.
Scena 1 - samotny stary człowiek
KOLĘDA: „ Cicha noc…”
Staruszek: / podczas kolędy czyta/
Nagle zaświeciło bardzo jasne światło. Pastuszkowie bardzo przestraszyli się, kiedy usłyszeli głos: - Nie bójcie się!
Gdy spojrzeli w niebo, zobaczyli jasnego anioła.
- Witajcie! - powiedział anioł - właśnie urodził się Syn Boży, który jest waszym obiecanym Zbawicielem. Śpi teraz w żłóbku. Idźcie prędko do Betlejem, aby oddać Mu pokłon.
Po tych słowach całe niebo się rozjaśniło. Pojawili się liczni aniołowie, którzy śpiewali:
- Chwała Bogu, który jest w niebie, a na ziemi pokój wszystkim ludziom, których Pan Bóg pokochał.
Kiedy aniołowie odeszli, pasterze pobiegli do Betlejem. Odnaleźli stajenkę i zajrzeli do środka. W żłóbku spało malutkie Dzieciątko, a obok Niego stali Maryja i Józef.
Pasterze upadli na kolana. Nie wiedzieli, co powiedzieć, więc zaśpiewali jak aniołowie: - Chwała Bogu w niebie i pokój ludziom na ziemi!
Potem poszli do miasta i opowiadali wszystkim ludziom:
- Widzieliśmy Dzieciątko, które jest Synem Bożym!
Dziecko:
I na tą pamiątkę, obchodzimy co roku to wielkie święto Narodzenia Pańskiego?
Staruszek:
Tak, masz rację.
No na dzisiaj koniec, trzeba iść do domu pomóc mamie w przygotowaniu wigilii. Ja też już jestem zmęczony. Wracajcie do domu.
Dzieci:
Do widzenia panie Andrzeju.
Staruszek:
Do widzenia dzieciaki.
/ podają mu kota, żegnają się z nim, on poklepuje dzieci - dzieci odchodzą /
Staruszek:
I zostaliśmy sami. / bierze gazetę i siada w fotelu /
Muzyka: słychać wybijana przez zegar godzinę, dziadek patrzy przez okno.
Staruszek:
Jak te godziny się wloką. Zegara wcale nie interesuje, że człowiek na coś czeka...
/zwraca się do kota /
Patrz do Sokulskich przyjechały już dzieci.
O i Kowalskiego syn przyjechał do domu na święta - student medycyny - dobry chłopiec, ma ojciec z niego pożytek
Wszyscy weseli, bo i szczególny dzień dzisiaj - Wigilia.
Chodź kocie zaraz coś poszukamy dla ciebie do jedzenia. Co my tu mamy ??
/ słychać dzwonek telefonu /
- już idę, idę,halo
- Janek? No, co się z wami dzieje?
- niespodziewana okazja, wyjazd do Monachium? Aż do Sylwestra? Taka okazja więcej się nie zdarzy…
- nie możecie przyjechać
- nieee wszystko w porządku
- ja… dam sobie radę oczywiście jedzcie
- z Bogiem dzieci
- tak i ja wam życzę wesołych świąt. / odkłada słuchawkę, podchodzi do okna i mówi do kota/
Nie przyjedzie. Znowu będziemy sami./ patrzy zamyślony w okno /
Co to ja miałem zrobić? Aha, miałem cię nakarmić. Chyba będę musiał pójść jeszcze do sklepu.
/ wychodzi za scenę /
PIOSENKA: „ Dziwny jest ten świat”
WIERSZ: Samotność J. Twardowski
Nie proszę o te samotność najprostszą,
Pierwszą z brzegu,
kiedy zostaję sam jeden jak palec.
Kiedy nie mam do kogo ust otworzyć.
Nawet strzyżyk cichnie, choć mógłby mi ćwierkać.
Przynajmniej jak pół wróbla.
Kiedy żaden pociąg pośpieszny nie śpieszy do mnie.
Zegar przystanął żeby przy mnie nie chodzić.
Od zachodu słońca cienie coraz dłuższe.
Nie proszę Cię o tę trudniejszą
kiedy przeciskam się przez tłum.
I znowu jestem pojedynczy.
Pośród wszystkich najbardziej bliskich.
Proszę Ciebie o te prawdziwą,
Kiedy Ty mówisz przeze mnie.
A mnie nie ma.
Scena 2 - Awantura
/ chłopiec stoi niezauważony i słucha /
Ojciec:
No popatrz na te oceny. Widziałaś coś podobnego? I skąd te nieobecności?
I do tego ta bójka.
Żebym ja musiał świecić oczami przed nauczycielem! Bo on nad sobą nie panuje. Już ja z nim porozmawiam, jak tylko wróci.
Matka:
Tylko proszę cię nie krzycz na niego.
Ojciec:
Czy ja krzyczę? Czy ja się w ogóle denerwuję?!
Człowiek haruje cały dzień, zmęczony przychodzi do domu - a ten nawet nie potrafi zabrać się solidnie do swoich obowiązków.
/ patrzy na oceny /
Proszę matematyka - 3,1, 1 i do tego ucieczki.
Matka:
On zawsze lubił matematykę. Naprawdę nie wiem co się z nim dzieje. Z matematyki nie jest zbyt dobry, ale dotąd miał dobre stopnie. W podstawówce miałeś więcej czasu dla niego, razem odrabialiście matematykę.
Ojciec:
Po prostu za dużo przyjemności. Ty go cały czas chronisz, brak mu dyscypliny. Zakaz gier, telewizji i kolegów. A jak nie pomoże to z wakacji też nici i spokój!
O jest w końcu! Zawołaj go!
Matka:
Maciek! Pozwól do nas synku.
Ojciec:
Chcemy z tobą porozmawiać.
Maciek:
Dziękuję, już wystarczająco dużo usłyszałem. Oczywiście wszystko to moja wina! Nie będę z wami rozmawiać!!!
Ojciec:
Maciek!!! Maciek! / do żony / Po prostu wyszedł.
Wiersz
„ Ktoś pukał do drzwi naszych,
aleśmy nie słyszeli.
Ledwo starczyło czasu
Opłatkiem się podzielić.
Ktoś odszedł z naszych domów,
Wędruje, puka dalej.
A my dla nieznajomych
Stawiamy biały talerz.
Takeśmy się spieszyli,
Kłócili i cieszyli,
Że wszystko pogubili.
Z tej najważniejszej chwili
Życzymy najlepszego.
Opłatek każdy kruszy
I nikt nie wie dlaczego
Samotność wielka w duszy.
Ktoś pukał do drzwi naszych…
Scena trzecia - Staruszek, Matka
Staruszek:
Proszę pana, przepraszam proszę pana!
/ Staruszek odwraca się do kobiety/
Matka:
Czy nie widział Pan tutaj chłopca? 14 lat, granatowa kurtka i taka śmieszna czapka na głowie. Szukam go, a tutaj lubi przychodzić.
Staruszek:
Nie widziałem, przykro mi.
Matka:
Wyszedł z domu kilka godzin temu, tak się martwię, jeszcze go nie ma. Nie wiem, co mam robić, mąż też jest niespokojny, martwi się. Wie pan on się trochę dzisiaj zdenerwował na syna i syn taka wyszedł bez słowa.
Staruszek:
Rozumiem panią starcie dwóch pokoleń.
Matka:
O tak właśnie! Mąż jest wymagający, ale to dla dobra syna, dziś tak łatwo można się zgubić w świecie.
Staruszek:
Tak i nie można znaleźć drogi do domu.
Matka:
Tak i właśnie go szukam… tak łatwo zgubić drogę…
Staruszek:
A może chłopiec jest już w domu. Wie pani jak ja byłem młody też nie mogłem porozumieć się z ojcem. Teraz tego żałuję. Zmarnowaliśmy tyle czasu…
Matka:
Myśli pan?
Staruszek:
Jest zimno, pewnie już wrócił.
Matka:
A wie pan, może ma pan rację, chyba już pójdę do domu. Mąż pewnie też już wrócił … Pójdę … Do widzenia … Dziękuję.
Staruszek:
Do widzenia… niech pani się nie martwi … wszystko będzie dobrze…
/ kobieta odchodzi / staruszek „ kręci się” znajduje po chwili ławkę /
Scena 4 - Staruszek i Maciek
Staruszek:
Wolne to miejsce obok Ciebie?
Maciek:
/odsuwa się/
Tak!
/siedzą w ciszy/
Staruszek:
Mroźna ta zima i ostra! Długo tu tak siedzisz? Sam tak, bez kolegów? Nie lepiej iść do domu dzisiaj Wigilia.
Maciek:
Pan też jest sam, a ja pana o to nie pytam.
Staruszek:
O przepraszam pogadać tylko chciałem. Wiesz ja bardzo lubię prowadzić rozmowy z ciekawymi ludźmi. A ty sprawiasz wrażenie ciekawego człowieka.
Myślisz sobie pewnie, co ten staruszek chce od ciebie?
Maciek:
Nic sobie nie myślę. / odsuwa się jeszcze bardziej /
Staruszek:
Masz rację, jestem już starym człowiekiem.
Maciek:
To co pan tutaj robi sam przed Wigilią? / sarkazm / Nie lepiej w domku, telewizor, gazetka?
Staruszek:
/ uśmiecha się /
Ano usiadłem sobie tak na chwilę i odpoczywam. Wiesz nogi już nie te same.
Tak pomalutku wracam sobie do domu i przyglądam się ludziom.
Maciek:
Nigdzie się pan nie spieszy? Dorośli zawsze się gdzieś śpieszą.
Staruszek:
Ja nigdzie się nie spieszę. W domu czeka na mnie tylko kot.
Maciek:
To smutne.
Staruszek:
Przyzwyczaiłem się już i nie myślę o tym.
Maciek:
A pana rodzina, dzieci?
Staruszek:
Żona dawno umarła, a syn ma swoje problemy.
Maciek:
Ale przecież to święta wszyscy powinni być razem z rodziną.
Staruszek:
Oczywiście, ale jeżeli czasem raz ktoś zgubi drogę, to trudno ją znaleźć na nowo. Ludzie często ranią się nie potrzebnie, potem tego żałują, czasem nie ma już tych, których chcemy przeprosić, wysłuchać - odeszli.
/ cisza /
Staruszek:
A na ciebie, kto czeka?
Maciek:
Gdzie?
Staruszek:
W domu. Kto na ciebie czeka? Pewnie rodzice.
Maciek:
Tak. Na pewno tata z listą tego, na co od jutra mam szlaban!
Staruszek:
Tak myślisz?
Maciek:
Wiem na pewno. Narozrabiałem.
Staruszek:
Ale masz odwagę przyznać się do błędu. Nieźle, do tego trzeba jej dość sporo. Co się właściwie stało?
Maciek:
Ostatnio nie idzie mi zbyt dobrze w szkole. Nowa szkoła a i dobre oceny - to nie taka prosta sprawa. Chłopaki ostatnio zwiewali z biologii, to co miałem robić też zwiałem! Pewnie przez to wszystko nie teraz dostanę psa, szkoda.
Staruszek:
Myślisz, że będzie aż tak źle?
Maciek:
Tato był zły.
Staruszek:
Co ci powiedział?
Maciek:
Właściwie mi, to nic, bo zaraz wybiegłem, rozmawiał tylko z mamą.
Staruszek:
Więc nie wiesz, jaki będzie koniec. Nie rozmawiałeś z nim?
Maciek:
Nie.
Staruszek:
Krótko mówiąc zdezerterowałeś?
Maciek:
Zdezer …co?
Staruszek:
Zwiałeś z pola walki. Tylko, że w tej walce nie ma przegranych i pokonanych - są tylko łzy i smutek.
Maciek:
Dlaczego?
Staruszek:
Jesteś bystrym chłopakiem, myślę, ze wiesz?
Maciek:
Wiem.
Staruszek:
Młodym zawsze się wydaje, że ich nikt nie rozumie, a starym, że nikt ich nie słucha. A to nieprawda i jeżeli to zrozumiemy to wszystkim nam będzie się żyło lepiej.
Która to godzina? / patrzy na zegarek / Już późno. Co robimy?
Maciek:
Chyba wracamy? Mama pewnie się martwi.
/ wracają do domu /
Właściwie to mieszkamy po sąsiedzku, ale nigdy nie spotkaliśmy się wcześniej Do widzenia i dziękuje za rozmowę.
Staruszek:
Ja też dziękuję.
Maciek:
Pan mi, za co?
Staruszek:
Zrozumiałem wiele dzięki tobie. Do widzenia.
Maciek:
Niech pan przyjdzie do nas na Wigilię. Zapytam mamę, na pewno się zgodzi.
Staruszek:
Dziękuję, ale mam inne plany.
Maciek:
W takim razie odwiedzę pana. Obiecuję.
Staruszek:
Nie obiecuj… łatwo jest obiecywać … a przyjść zawsze możesz …Będę czekać … to nie jest daleko…nie daleko…
Scena 5 - odsłonięcie szopki Bożego Narodzenia
Anioł:
A do Betlejem nie jest tak daleko...
Mama:
Ono jest na odległość ludzkiego serca,
Maciek:
…na odległość otwartych szeroko ramion,
Staruszek:
... na odległość dłoni otwartej.
Anioł:
Betlejem jest blisko. Każdego dnia możesz tu dojść.
Wiersz
My ludzie początku XXI wieku
Zdobywcy księżyca
Wstydzimy się miękkich gestów
Czułych spojrzeń
Ciepłych uśmiechów
Kiedy przychodzi miłość
Wzruszamy ramionami.
Silni, cyniczni
Z ironicznie zmrużonymi oczyma
Dopiero późną nocą
Przy szczelnie zasłoniętych oknach
Gryziemy z bólu ręce
Umieramy z miłości.
Odsłonięcie żłóbka: Maryja, Józef, 2 anioły, 2 pasterze, król
Scena 6 - zakończenie
/ wszyscy stają w jednym rzędzie tak, aby żłóbek był widoczny/
Anioł:
Kiedy zasiądziesz do stołu w ten najpiękniejszy wieczór roku.
W wieczór narodzin Bożego Syna,
Kolęd, płatków śniegu, ciepła i spokoju...
Mama:
Pomyśl o człowieku, który jest od ciebie na odległość myśli.
Maciek:
Odłam dla niego kruszynę opłatka, bo człowiek jest od ciebie na odległość wyciągniętej ręki.
Staruszek:
Zanuć pieśń o narodzinach Bożego Syna z człowiekiem, który jest na odległość twego głosu.
Anioł:
Kiedy uklękniesz do nocnej modlitwy, będzie się modlił z tobą człowiek, który jest obok, na odległość twego szeptu.
Mama:
By w tę noc nie było samotnych.
Maciek:
By każdy z każdym dzielił się sercem z dobrymi łzami w oczach.
Ojciec:
By krzywe stały się prostymi,
by ktoś przypomniał sobie kolędę dawno zapomnianą.
Maciek:
By ktoś komuś przebaczył, ktoś się rozpłakał, ktoś zamknięte drzwi otworzył.
Anioł: by wszyscy byli dobrej woli, a nad światem pokój.
PIOSENKA: „Ten szczególny dzień się budzi „
Wiersz
Jest w naszym kraju zwyczaj,
że w dzień wigilijny
przy wzejściu pierwszej gwiazdy
wieczornej na niebie,
ludzie gniazda wspólnego
łamią chleb biblijny,
najtkliwsze przekazując uczucia
w tym chlebie.
To właśnie tego wieczoru,
gdy mróz lśni jak gwiazda na dworze,
przy stołach są miejsca dla obcych,
bo nikt być samotny nie może.
To właśni tego wieczoru,
gdy wiatr zimnym śniegiem dmucha
w serca złamane i smutne
cicha wstępuje otucha.
To właśnie tego wieczoru
od bardzo wielu wieków
pod dachem tkliwej kolędy
Bóg rodzi się w człowieku.
KOLĘDA: „ Bóg się rodzi”
/w trakcie śpiewu Anioł z zapalona dużą świecą Caritas podchodzi do aktorów, oni odpalają od tej świecy swoje małe świeczki/
Uczeń:
Orędzie Groty Betlejemskiej
Narodziłem się nagi Mówi Bóg, abyś ty potrafił wyrzekać się
samego siebie.
Narodziłem się ubogi, abyś ty mógł uznać Mnie za jedyne
bogactwo.
Narodziłem się w stajni, abyś ty nauczył się uświęcać każde
miejsce.
Narodziłem się bezsilny, abyś ty nigdy Mnie się nie
lękał.
Narodziłem się z miłości.
Narodziłem się w nocy, abyś ty uwierzył, iż mogę rozjaśnić każdą
rzeczywistość spowitą ciemnością.
Narodziłem się w ludzkiej postaci mówi Bóg, abyś ty nigdy nie
wstydził się być sobą.
Narodziłem się jako człowiek, abyś ty mógł stać się „Synem
Bożym”.
Narodziłem się prześladowany od początku, abyś ty nauczył się
przyjmować wszelkie trudności.
Narodziłem się w prostocie, abyś ty nie był wewnętrznie
zagmatwany.
Narodziłem się w twoim ludzkim życiu, mówi Bóg, aby wszystkich
ludzi zaprowadzić do domu Ojca.
„ Maleńka miłość „