07.09.2008
"Widoczny Znak ma ostrzegać, a nie prowokować"
Przewodniczący
Niemieckiej Konferencji Biskupów Robert Zollitsch powiedział, że w
placówce, która ma w Berlinie upamiętniać powojenne wysiedlenia
Niemców, muszą zostać również przedstawione hitlerowskie
zbrodnie. Przemawiając podczas tradycyjnego zjazdu niemieckich
ziomkostw arcybiskup Zollitsch podkreślił, że ośrodek powinien
ostrzegać, ale nie prowokować.Przewodniczący niemieckiego
Episkopatu stwierdził, że nie można zrozumieć powojennych
przymusowych wysiedleń bez przedstawienia zbrodni, jakich dopuścili
się Niemcy - przede wszystkim wobec Żydów i wschodnich sąsiadów.
- Widoczny Znak musi o tych zbrodniach przypominać, ale w sposób,
który nie będzie legitymizował ofiar, jakie ponieśli niemieccy
wysiedleni - powiedział arcybiskup Zollitsch.
W
swoim wystąpieniu wyraził też zadowolenie, że udało się
opracować taką koncepcję placówki, która jest do zaakceptowania
dla sąsiadów Niemiec. Zwrócił uwagę, że także niemiecki
Kościół katolicki prowadził na ten temat dialog z Polską, który
pomógł przezwyciężyć polskie wątpliwości wobec projektu.
Przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach oświadczyła w
swoim przemówieniu, że organizacja sama wybierze swoich
przedstawicieli do władz fundacji, która ma zarządzać placówką.
Jak powiedziała, ma w tej sprawie zapewnienie kanclerz Angeli
Merkel.
Gościem
spotkania organizacji ziomkowskich, zwanego Dniem Stron Ojczystych,
był również minister praw wewnętrznych Wolfgang Schaeuble, który
powiedział, że rząd w Berlinie będzie realizował koncepcję
placówki poświęconej wysiedleniom zarówno w dialogu ze Związkiem
Wypędzonych, jak i ze wschodnimi sąsiadami Niemiec.