20 marca 1971 r.
Rozmówca: Jestem z zawodu lekarzem. Zacząłem od chirurgii, potem przerzuciłem się na psychiatrię. Napisałem kilka książek na temat zdrowia psychicznego i leczenia przy pomocy wiary. Przyszedłem do pana, aby poznać prawa rządzące duchowym zdrowiem.
Maharaj: Gdy próbuje pan wyleczyć pacjenta, co właściwie stara się pan leczyć? Czym jest leczenie? Kiedy może pan powiedzieć, że człowiek jest wyleczony?
R: Staram się leczyć ciało, jak i naprawiać więź pomiędzy ciałem i umysłem. Próbuję także ustawiać prawidłowo umysł.
M: Czy zbadał pan związek między ciałem i umysłem?
R: Pomiędzy ciałem i przenikającą je świadomością znajduje się umysł.
M: Czy ciało nie jest zbudowane z pożywienia? A czy może istnieć jakiś umysł bez pożywienia?
R: Ciało zbudowane jest i utrzymywane przez pożywienie. Umysł pozbawiony pożywienia działa zazwyczaj słabo. Ale umysł to nie tylko kwestia pożywienia. Istnieje jeszcze czynnik przetwarzający, który powołuje umysł w ciele. Czym jest ten czynnik przetwarzający?
M: Tak jak drewno wytwarza ogień, który nie jest drewnem, tak i ciało wytwarza umysł, który nie jest ciałem. U kogo jednak umysł się pojawia? Kto jest obserwatorem myśli i uczuć nazywanych przez pana umysłem? Jest drewno i ogień i jest także użytkownik ognia. A kto korzysta z umysłu? Czy użytkownik jego jest także efektem pożywienia, czy też jest on niezależny?
R: Obserwator jest niezależny.
M: Skąd pan wie? Proszę mówić na podstawie własnego doświadczenia. Mówi pan, że nie jest ciałem ani umysłem. Skąd pan o tym wie?
R: Naprawdę nie wiem. Przypuszczam tylko.
M: Prawda jest trwała. Rzeczywisty byt jest niezmienny. To, co się zmienia, nie jest realne co jest realne, nie ulega zmianom. A co w panu nie ulega zmianom? Jak długo się pan odżywia, istnieje ciało i umysł. Gdy nie będzie pożywienia, ciało zemrze a umysł ulegnie rozkładowi. A czy świadek ulega zniszczeniu?
R: Przypuszczam, że nie. Ale nie mam na to dowodu.
M: Pan sam jest dowodem. Żadnego innego dowodu pan nie ma i mieć nie może. Pan jest sobą, pan zna siebie, pan kocha siebie. Wszystko, co czyni umysł, czyni z miłości do siebie. Samą istotę jaźni stanowi miłość jaźń jest kochana, kochająca i godna miłości. To jaźń czyni ciało i umysł tak interesującymi, tak drogimi. Troska, jaką się je otacza, pochodzi z jaźni.
R: Jeśli jaźń nie jest ciałem ani umysłem, to czy może ona istnieć bez ciała i umysłu?
M: Tak, może. Jest to sprawa faktycznego doświadczenia: istnienie jaźni nie zależy od umysłu i ciała. Jest to byt - świadomość - szczęśliwość. Świadomość bytu jest szczęśliwością.
R: Może to być przedmiotem doświadczenia dla pana, ale nie dla mnie. Jak mogę dojść do takiego samego doświadczenia? Jakie podjąć praktyki, jakie wykonać ćwiczenia?
M: Aby przekonać się, że nie jest pan ciałem ani umysłem, niech pan siebie stale obserwuje i żyje w oderwaniu od ciała i umysłu, zupełnie na uboczu, jak gdyby pan był martwy. To znaczy, że nie może pan mieć żadnych zainteresowań związanych z ciałem czy z umysłem.
R: To niebezpieczne!
M: Nie żądam od pana samobójstwa. Nie jest ono zresztą możliwe. Może pan zabić tylko ciało, ale nie może pan zatrzymać procesu myślenia ani zlikwidować osoby, którą pan jest w swoim mniemaniu. Wystarczy, aby pan pozostał niezaangażowany. Taka zupełna powściągliwość, obojętność w stosunku do umysłu i ciała, będą najlepszym dowodem, że w głębi swej istoty nie jest pan ani ciałem, ani umysłem. Może pan co prawda nie mieć wpływu na to, co dzieje się z ciałem i umysłem, ale może pan zawsze położyć kres wyobrażaniu sobie siebie jako ciało i umysł. Cokolwiek się dzieje, niech pan pamięta, że odnosi się to tylko do pańskiego ciała i umysłu, ale nie do pana. Im lepiej pan będzie o tym pamiętał, tym szybciej uświadomi pan sobie, czym pan jest, ponieważ pamiętanie zamieni się w doświadczenie. Żarliwość ujawnia prawdziwy byt. Rzecz wyobrażana i upragniona staje się rzeczywistością - jest to niebezpieczeństwem, ale i drogą wyjścia. Niech mi pan powie, co pan zrobił, aby oddzielić swoje prawdziwe ja" - to, co jest w panu niezmienne - od swego ciała i umysłu?
R: Jestem lekarzem. Wiele się uczyłem. Narzuciłem sobie ścisłą dyscyplinę ćwiczeń i okresowych postów, a poza tym jestem wegetarianinem.
M: A w głębi serca co jest pańskim pragnieniem?
R: Chcę odnaleźć rzeczywisty byt.
M: Jaką cenę jest pan gotów za to zapłacić? Każdą cenę?
R: W teorii - każdą cenę. W praktycznym jednak życiu pomiędzy mną i rzeczywistym bytem pojawiają się ciągle siły przeciwstawne. Odciągają mnie różne pragnienia.
M: Niech pan postępuje naprzód i rozszerza swe pragnienia, aż tylko rzeczywisty byt będzie mógł je zaspokoić. To nie pragnienia są złe, ale ich ograniczoność i małostkowość. Oddanie i nabożność to także pragnienia. Musi pan koniecznie być oddany temu, co rzeczywiste, nieskończone, co stanowi wieczne źródło bytu. Trzeba przetworzyć pragnienie w miłość. Chce pan przecież być szczęśliwy. Wszystkie pańskie pragnienia są wyrazem tęsknoty do szczęścia. W gruncie rzeczy dobrze pan sobie życzy.
R: Wiem, że nie powinienem...
M: Przepraszam! Kto powiedział, że pan nie powinien? Czy to źle, że ktoś chce być szczęśliwy?
R: Wiem o tym, że trzeba odrzucić własne ja".
M: Ale jaźń istnieje. Pańskie pragnienia istnieją. Pańska tęsknota do szczęścia istnieje. Dlaczego? Bo kocha pan siebie. Proszę kochać siebie - ale mądrze. Zła jest głupia miłość, która sprowadza cierpienie. Niech pan kocha siebie mądrze. Zarówno pobłażanie sobie, jak i skromność mają na względzie ten sam cel: uczynić pana szczęśliwym. Folgowanie sobie to droga głupia. Skromność i powściągliwość to droga mądra.
R: Na czym polega powściągliwość?
M: Powściągliwością jest nie uleganie jakiemuś już przeżytemu doświadczeniu i nie powtarzanie dawnych błędów. Unikanie tego, co niekonieczne, nie spodziewanie się rozkoszy lub bólu, baczne obserwowanie siebie przez cały czas - tym jest powściągliwość. Pragnienie samo w sobie nie jest złe. Jest ono wyrazem samego życia, jest wołaniem o wyższy stopień wiedzy i doświadczenia. To pański wybór przedmiotu pragnień jest zły. Wyobrażanie sobie, że takie błahe rzeczy, jak jedzenie, seks, władza, sława, uczynią pana szczęśliwym, jest oszukiwaniem siebie. Tylko coś tak rozległego i głębokiego jak pańskie prawdziwe ja" może uczynić pana prawdziwie i trwale szczęśliwym.
R: Skoro w pragnieniu, które jest przejawem miłości własnej, nie ma niczego złego, w jaki sposób należałoby je wykorzystywać?
M: Przeżywać inteligentnie swoje życie, nieustannie pamiętając o swej najgłębszej jaźni. Ostatecznie o co panu naprawdę chodzi? O doskonałość - nie, bo jest pan doskonały. W gruncie rzeczy pragnie pan wyrazić w działaniu to, czym pan w istocie swej jest. Dla tego celu ma pan do dyspozycji ciało i umysł. Niech pan je weźmie w swoje ręce i każe im służyć sobie.
R: Kto tutaj ma działać? Kto ma wziąć w swoje ręce ciało i umysł?
M: Oczyszczony umysł jest wiernym sługą jaźni. Sprawuje on władzę nad wewnętrznymi i zewnętrznymi narządami oraz każe im pełnić swe role zgodnie z przeznaczeniem.
R: A jakie jest ich przeznaczenie?
M: Jaźń jest uniwersalna i jej cele są uniwersalne. Jaźń nie ma w sobie nic osobistego. Niech pan prowadzi uporządkowane życie, ale niech pan z tego nie robi samoistnego celu. Powinno ono być punktem wyjścia ku wielkiej przygodzie.
R: Czy radziłby mi pan przyjeżdżać do Indii od czasu do czasu?
M: Jeśli pan traktuje rzecz poważnie, nie ma potrzeby odbywania takich podróży. Jest pan sobą bez względu na to, gdzie pan się znajduje, i pan sam tworzy swój własny klimat. Ruch i przenoszenie się nie dadzą panu zbawienia. Nie jest pan ciałem, więc przenoszenie ciała z miejsca na miejsce nigdzie pana nie zaprowadzi. Ma pan wolny umysł i może pan wędrować przez trzy światy - niech pan w pełni z tego korzysta.
R: Jeśli jestem wolny, dlaczego znajduję się w ciele?
M: Nie pan jest w ciele, ale to ciało jest w panu. Umysł jest w panu. One się panu przydarzyły. Znalazły się tu, ponieważ pan się nimi zainteresował. Sama pańska natura ma nieskończoną zdolność radowania się i pełna jest zapału oraz uczucia. Promieniuje na wszystko, co znajduje się w centrum jej świadomości, i nie odrzuca niczego. Nie zna brzydoty ani zła, jest pełna nadziei, ufności i miłości. Nie wiecie, ludzie, jak wiele tracicie nie znając swej prawdziwej jaźni. Nie jesteście ciałem ani umysłem - ani drewnem, ani ogniem. Pojawiają się one i znikają zgodnie z własnymi prawami. Jesteście przecież własną prawdziwą jaźnią i ją kochacie. Cokolwiek czynicie, czynicie to dla własnej szczęśliwości. Głównym zadaniem waszym jest osiągnąć ją, poznać i pielęgnować. Od niepamiętnych czasów kochaliście siebie ale nigdy mądrze. Używajcie waszego ciała i umysłu mądrze, w służbie własnej jaźni. Bądźcie wierni waszej prawdziwej jaźni, kochajcie ją bez zastrzeżeń. Nie udawajcie, że kochacie bliźnich tak, jak siebie samych. Zanim nie uświadomicie sobie ich jedności z wami, pokochać ich nie możecie. Nie stwarzajcie pozorów, że jesteście tym, czym nie jesteście, i nie wypierajcie się tego, czym jesteście naprawdę. Wasza miłość ku innym jest wynikiem waszego samopoznania, a nie jego przyczyną. Bez samorealizacji żadna cnota nie jest autentyczna. Gdy będziecie wiedzieć bez cienia wątpliwości, że we wszystkim, co istnieje, płynie to samo życie i że wy jesteście tym życiem, pokochacie wszystko w sposób naturalny i spontaniczny. Gdy zdacie sobie sprawę z głębi i pełni waszej miłości do siebie samych, będziecie wiedzieć, że każde żywe stworzenie i cały wszechświat mieszczą się w waszym uczuciu. Kiedy jednak patrzycie na coś, jak na rzecz od was oddzieloną, pokochanie tego nie jest możliwe, ponieważ się tego boicie. Alienacja powoduje lęk, a lęk pogłębia alienację. Błędne koło. Tylko samorealizacja może je przerwać. Niech pan dąży do niej zdecydowanie i wytrwale.