Komisja Majątkowa. Kto zapłaci za błędy?
Ewa Siedlecka
2010-10-08, ostatnia aktualizacja 2010-10-08 13:27
Więcej...
http://wyborcza.pl/1,76842,8479967,Komisja_Majatkowa__Kto_zaplaci_za_bledy_.html#ixzz1DaBM6nVe
Jeśli Trybunał Konstytucyjny orzeknie sprzeczność przepisów o komisji z konstytucją - zapłaci skarb państwa. Jeśli nie orzeknie - zapłaci Kościół
Kościół
chce rychłego zakończenia prac Komisji Majątkowej, by chronić
swój wizerunek. Czy to uniemożliwi Trybunałowi Konstytucyjnemu
osądzenie sprawy? A w konsekwencji uzyskanie odszkodowań za mienie
oddane za bezcen?
Bez
wyroku, bez odszkodowania
Prezydent
Krakowa zapowiada walkę o odszkodowania. Podobne głosy płyną z
kolejnych samorządów, które decyzją Komisji (składającej się
po połowie z przedstawicieli Kościoła katolickiego i MSWiA)
musiały przekazać Kościołowi ziemię, budynki czy wypłacić
pieniądze za mienie odebrane Kościołowi przez PRL po
wojnie.
Kościół
chce rychłego zakończenia prac Komisji Majątkowej, by chronić
swój wizerunek. Czy to uniemożliwi Trybunałowi Konstytucyjnemu
osądzenie sprawy? A w konsekwencji uzyskanie odszkodowań za mienie
oddane za bezcen?
Odszkodowania
zależą od tego, czy Trybunał Konstytucyjny orzeknie, że Komisja
działa na podstawie przepisów sprzecznych z konstytucją - nie
przewidziano bowiem odwołania od jej orzeczeń. Ale jeśli rząd za
namową Kościoła zlikwiduje Komisję, przeprowadzając przez
parlament ustawę o wygaśnięciu mocy prawnej przepisów o niej,
Trybunał może umorzyć postępowanie z powodu zniknięcia
przepisów, które ma oceniać.
Może,
ale nie musi, bo inny przepis ustawy o Trybunale mówi, że jeśli od
rozstrzygnięcia zależy poszanowanie konstytucyjnych praw i wolności
(tutaj: prawa własności gminy do mienia komunalnego), Trybunał
może ocenić także przepis już nieobowiązujący.
Gdyby
jednak umorzył sprawę, gminy nie miałyby podstawy do roszczenia o
odszkodowanie. Bo art. 417 par. 1 prawa cywilnego mówi: "Jeżeli
szkoda została wyrządzona przez wydanie aktu normatywnego [o
Komisji], jej naprawienia można żądać po stwierdzeniu we
właściwym postępowaniu niezgodności tego aktu z Konstytucją,
ratyfikowaną umową międzynarodową lub ustawą". Niezgodność
z konstytucją może orzec tylko Trybunał Konstytucyjny, bez tego
orzeczenia nie będzie więc prawa do odszkodowania.
Odszkodowanie
(po uprzednim udowodnieniu szkody) należałoby się od skarbu
państwa, bo państwo jest autorem sprzecznego z konstytucją
przepisu. Rząd może więc być zainteresowany, by takie procesy
uniemożliwić.
Jednak
samorządy mają furtkę - zaskarżyć ustawę o likwidacji Komisji,
jeśli nie gwarantowałaby drogi sądowej dla podważenia
wcześniejszych decyzji Komisji. Bez takiej gwarancji ustawa byłaby
sprzeczna z konstytucją z tego samego powodu co przepisy, na mocy
których Komisja dziś działa. Procedura ta zajęłaby jednak
mnóstwo czasu i problem odszkodowań przeszedłby na następne
rządy.
Jeśli
nie odszkodowanie od państwa, to co?
Decyzja
Komisji jest decyzją administracyjną. Nie można się od niej
odwołać, ale można żądać uznania jej za nieważną. Kodeks
postępowania administracyjnego (art. 156) wymienia ewentualne powody
uznania nieważności decyzji, m.in. jeśli wydano ją z rażącym
naruszeniem prawa. Np. za nisko oszacowano wartość nieruchomości
(jak w warszawskiej Białołęce) lub gdy Komisja podjęła decyzję
w niepełnym składzie albo gdy nie wysłuchano strony
samorządowej.
Decyzję
można uznać za nieważną również wtedy, gdy w związku z jej
wydaniem popełniono przestępstwo. A przecież już kilku osobom
związanym z Komisją postawiono zarzuty łapówkarstwa. Listy
rozmaitych uchybień dostarcza doniesienie do prokuratury złożone
przez posła SLD Sławomira Kopycińskiego do prokuratury.
Można
też skorzystać z prawa cywilnego. Art. 58. kodeksu cywilnego mówi,
że nieważna jest "czynność prawna" sprzeczna z prawem.
A sprzeczne z prawem są np. decyzje podjęte w wyniku korupcji.
Najpierw jednak musiałoby zapaść prawomocne orzeczenie w sprawie
karnej.
Podobnie
- jeśli wartość nieruchomości rażąco nie doszacowano; zwłaszcza
że art. 58 k.c. mówi również, iż nieważna jest czynność
"sprzeczna z zasadami współżycia społecznego". Tego
argumentu można użyć, gdy Komisja przekazała Kościołowi
budynki, w których mieściły się np. szpitale, szkoły,
przedszkola czy domy opieki społecznej - jeśli przerwało to ich
działalność.
Uzyskawszy
wyrok o nieważności umowy, można na podstawie przepisów o
bezpodstawnym wzbogaceniu żądać zwrotu nieruchomości lub
pieniędzy. Albo - w przypadku niedoszacowania - różnicy między
wartością realną a figurującą w umowie. Jeśli nieruchomość
Kościół sprzedał - nie da się jej odzyskać. Można jednak
odzyskać kwotę, jaką za nią dostał.
Są
więc sposoby dochodzenia przez samorządy swoich praw bez wyroku
Trybunału Konstytucyjnego o niekonstytucyjności Komisji Majątkowej.
Gdyby taki wyrok zapadł, za działania Komisji zapłaciłby skarb
państwa (czyli podatnicy). Jeśli ta droga zostanie zablokowana, bo
Trybunał umorzy sprawę - samorządy mogą dochodzić roszczeń od
Kościoła. I wtedy to on zapłaci.
Może
była skarga
Jest
też jeszcze jedno możliwe rozumowanie. Zwrócił "Gazecie"
uwagę na nie specjalista od prawa publicznego i współautor reformy
samorządowej prof. Michał Kulesza.
Otóż
można uznać, że samorządy mogły skarżyć decyzje Komisji do
sądu administracyjnego. Przepisy mówią bowiem, że od decyzji
Komisji nie ma "odwołania" - w języku prawa oznacza to,
że nie można się odwołać do wyższej instancji administracyjnej
(np. do właściwego ministra).
Tymczasem
do sądu składa się "skargę". Przepisy o Komisji nie
mówią nic o niedopuszczalności "skarżenia" decyzji.
Taką skargę do sądu można było jednak złożyć w ciągu
miesiąca od wydania decyzji.
Przeczytaj
też rozmowę z posłem Kopycińskim: Kościół
odzyskał to czego nigdy nie miał
Źródło:
Gazeta Wyborcza