14 VIII71

14 sierpnia 1971 r.

Rozmówca: Przybyłem z Anglii. Wybieram się teraz do Madrasu, gdzie spotkam swego ojca, z którym mam powrócić do Londynu. Będzie to daleka podróż samochodem. Studiuję psychologię. Nie wiem jeszcze, co będę robił po dyplomie. Może zajmę się psychologią przemysłową, może psychoterapią. Mój ojciec jest lekarzem. Chyba podążę w jego ślady. To, o czym przed chwilą mówiłem, stanowi tylko część moich problemów. Są przecież także pewne pytania odwieczne, na które pan podobno udziela odpowiedzi.

Maharaj: Wątpię, czy jestem właściwą osobą do udzielania odpowiedzi. O ludzkich sprawach wiem niewiele. Wiadomo mi tylko, że jestem i pan wie o sobie to samo. Jesteśmy sobie równi.

R: Oczywiście, wiem że jestem. Ale co to znaczy? Jak to należy rozumieć?

M: To, co pan traktuje jako jaźń w stwierdzeniu ja jestem", nie jest panem. Wiedzieć, że się jest, to rzecz naturalna, ale wiedzieć czym się jest, to wynik wielu dociekań. Najpierw musi pan zbadać całe pole swej świadomości, potem będzie pan mógł pójść dalej. Dobrze by też było znaleźć właściwego nauczyciela, co by sprzyjało pańskiemu rozwojowi. Ogólnie mówiąc, są dwie drogi. Można związać się z kimś, kto zna Prawdę i poddać się jego kierownictwu oraz wpływowi, albo trzeba znaleźć przewodnika w sobie, iść wiernie za własnym wewnętrznym światłem tam, dokąd ono prowadzi. Człowiek uczy się przez naśladownictwo albo przez własny twórczy wysiłek, na drodze biernej lub czynnej. Niech pan pozwoli, aby pokierowała panem potęga miłości uosobiona w pańskim guru, albo też sam zdobędzie się na odkrywanie i idzie za swoją gwiazdą. W obu przypadkach potrzebna jest rzetelność i poważne podejście. Spotkać kogoś w pełni godnego zaufania, komu by można było podporządkować się całkowicie, bez zastrzeżeń, to bardzo rzadkie szczęście. Większość ludzi musi obrać drogę trudniejszą, drogę samodzielnego wgłębiania się i rozumienia, rozpoznawania i bezstronności (wiweka - wajragja). Ta droga jest dostępna dla każdego.

R: Dobrze się stało, że tutaj przyszedłem. Jutro wyjeżdżam, ale ta jedna rozmowa może zdecydować o całym moim życiu.

M: Gdy raz pan stwierdzi, że pragnie poznać Prawdę, odbije się to głęboko na dalszym pańskim losie, na całym pańskim życiu. Wyobrażenia i nawyki, uczucia i emocje, zamiary i decyzje ulegną radykalnej zmianie. Przestaną panem kierować pragnienia i lęk.

R: Skoro już postanowiłem odkryć rzeczywiste, to jaki jest następny krok?

M: Zależy to od pana usposobienia oraz indywidualności. Jakąkolwiek drogę pan obierze, przy rzetelnych wysiłkach doprowadzi ona pana do celu. Decydującym czynnikiem jest żarliwość.

R: Co jest źródłem żarliwego dążenia?

M: Jest nim tkwiący w panu instynkt ten sam, który sprawia, że ptak powraca do swego gniazda a ryba odnajduje swój rodzimy potok górski. Gdy owoc dojrzeje, nasienie trafia do ziemi. Potrzebna jest tylko dojrzałość.

R: Co uczyni mnie dojrzałym? Chyba długi ciąg doświadczeń?

M: Posiada pan wszystkie potrzebne doświadczenia, w przeciwnym razie nie trafiłby pan tutaj. Nie musi pan gromadzić więcej doświadczeń, ale wyjść poza nie. Mnożenie doświadczeń nie wyprowadzi pana z ich kręgu. Nie pomogą panu także książki. Owszem, wzbogacą one pański umysł, ale pana wewnętrzna istota pozostanie nietknięta. A gdyby pan spodziewał się korzyści po swoim szukaniu - materialnych, intelektualnych lub innych - byłoby to zasadnicze nieporozumienie. Prawda nie daje korzyści. Nie zapewnia lepszej pozycji ani władzy nad innymi. Jedyne co pan uzyska, to właśnie prawdę i wolność od fałszu.

R: Z pewnością poznanie prawdy umożliwia panu pomaganie innym.

M: To złudzenie, jakkolwiek szlachetne! W rzeczywistości nie pomagamy innym, bo nie ma innych. Dzieli pan ludzi na szlachetnych i nieszlachetnych, oczekując, że jedni będą wspierali drugich. Segreguje pan, ocenia, osądza, potępia, i tak w imię prawdy niszczy pan ją. Samo pragnienie aby prawdę ująć w schematy, już od niej oddala. Prawda nie mieści się w słowach. Prawdę wyrażamy przez czynne zaprzeczenie fałszu. Trzeba ujrzeć fałsz jako fałsz (wiweka) i go odrzucić (wjaragja). Uwolnienie się od fałszu potęguje siły i otwiera drogę do doskonałości.

R: Kiedy człowiek wie, że odkrył prawdę?

M: Gdy w jego umyśle nie pojawia się myśl, że to lub tamto jest prawdą. Prawda nie wymaga potwierdzenia. Gdy umysł nie widzi fałszu, szukanie prawdy jest bezowocne. Musimy dojść do pełni zrozumienia, aby prawda mogła w nas zaświtać.

R: Ale co jest fałszem?

M: Napewno to, co nie istnieje.

R: Ależ fałsz istnieje, jest faktem tak konkretnym i namacalnym jak kamień!

M: To, co sobie zaprzecza, nie istnieje realnie. Albo też istnieje tylko chwilowo, gdyż ma początek i koniec, formę i nazwę nadaną przez umysł. To umysł stwarza niezliczone nazwy i kształty bez istoty i treści.

R: Jeśli wszystko, co przemija, nie istnieje, to nie istnieje również wszechświat.

M: Oczywiście, wszechświat nie jest rzeczywisty.

R: W takim razie co istnieje?

M: To, co w swoim istnieniu nie jest uwarunkowane, co nie pojawia się wraz z pojawianiem się wszechświata, nie kończy się z jego końcem. To, co nie potrzebuje żadnych uzasadnień, co obdarza istnieniem wszystko, z czym się styka. Cechą fałszu natomiast jest to, że wydaje się on chwilowo czymś rzeczywistym i ludzie uważają go za brata prawdy. Ograniczony czasem i przestrzenią fałsz jest wytworem okoliczności.

R: Jak mam wyjść z kręgu pozorów i dotrzeć do tego, co rzeczywiste?

M: W jakim celu?

R: Aby prowadzić lepsze życie, dające więcej satysfakcji, harmonijne i szczęśliwe.

M: Cokolwiek wyobraża sobie umysł, musi to być fałszem, gdyż jest z konieczności względne i ograniczone. Rzeczywiste przerasta umysł. Prawdy należy pragnąć dla niej samej, a nie ze względu na taki czy inny cel.

R: Jak można pragnąć tego, czego pojąć nie sposób?

M: A cóż innego warte jest pragnienia? Ma pan jednak rację, że tego, o czym mówimy, nie można pragnąć w ten sam sposób, jak się pożąda rzeczy. Wystarczy traktować to, co nierzeczywiste, jako nierzeczywiste. Rozpoznanie fałszu otwiera drogę do prawdy.

R: Rozumiem. Ale jak to się przejawia w codziennym życiu?

M: Nastawienie na własne korzyści i zaniknięcie się w sobie - oto główne znamiona fałszu. Życie upływa ludziom między trwogą a pożądaniem. Niech pan wytropi w swych czynach samolubne pobudki i tak długo im się przygląda, aż się rozpłyną.

R: Aby żyć, człowiek musi dbać o swoje sprawy. Musi zarabiać na życie.

M: Dotychczas jeszcze pan pieniędzy nie zarabiał, ale pewnie będzie pan musiał to czynić - dla kobiety, dla dziecka. Trzeba będzie się trudzić dla dobra innych. Nawet trwanie przy życiu może być ofiarą. Czy koniecznie trzeba kierować się dobrem własnym? Proszę patrzeć szerzej, uwolnić się od samolubnych motywów, a nie będzie pan musiał szukać prawdy. Prawda znajdzie pana.

R: Ale każdy ma przecież jakieś minimum potrzeb.

M: Czyż nie były one zaspokajane od chwili pańskiego poczęcia? Proszę zrzucić z siebie więzy egocentryzmu i stać się tym, kim pan jest: Jaźnią Najwyższą i miłością.

R: Ależ trzeba zachować życie!

M: Nie może pan nie istnieć! Pan prawdziwy jest poza czasem, poza narodzinami i śmiercią. Ciało utrzyma się tak długo, jak będzie trzeba. Nie jest sprawą ważną, aby długo żyć. Życie pełne jest lepsze od długiego życia.

R: Kiedy można powiedzieć, iż życie jest pełne? To zależy od tradycji i kultury.

M: Jeśli szuka pan prawdy, musi pan wyzwolić się od wszelkich środowisk, kultur, wzorów myślenia i doznawania. Niech pan nie myśli o sobie nawet w kategoriach mężczyzny ani człowieka. Bezmiar życia obejmuje wszystko, nie tylko ludzi. Tak więc proszę zaniechać wszelkiego samookreślania, myślenia o sobie takim czy innym. Niech pan odrzuci troskę o własny dobrobyt, nawet troskę o własny poziom duchowy. Wolny od nacisku pragnień, tak niższych jak i wyższych, niech pan nie wyznacza sobie zadań, nie planuje osiągnięć. Jest pan doskonały teraz i tutaj, nie brak panu niczego. l Nie znaczy to, że ma pan być nierozumny lub naiwny, lekkomyślny czy niedbały. Musi pan tylko wyjść poza tę uporczywą troskę o własną osobę. Potrzeba panu jedzenia, ubrania i mieszkania dla siebie i bliskich i nie przysporzy to panu problemów tak długo, jak długo zachłanności nie potraktuje pan jako potrzeby. Niech pan działa w zgodzie z życiem, nie zniekształcając go swymi wyobrażeniami.

R: Kim jestem, jeśli nie człowiekiem?

M: To, co sprawia, że myśli pan o sobie jako o człowieku, nie jest człowiecze. Może pan o sobie stwierdzić tylko tyle: "jestem". Jest pan czystym bytem, Najwyższą Świadomością i szczęśliwością. Uświadomienie sobie tego stanowi kres wszelkich poszukiwań. Osiągnie pan stan, w którym ujrzy pan wszystko, co sobie przypisuje jako imaginację. Stanie pan z dala od zgiełku z jasną świadomością przemijalności tego, co przemijające i nierealności tego, co nierzeczywiste. Nie jest to zadanie trudne, ale niezbędny jest wewnętrzny spokój i dystans. Przywiązanie do fałszu sprawia, że trudno jest ujrzeć prawdę. Gdy zrozumie pan, że fałsz zależy od czasu, a co zależy od czasu jest fałszem, wówczas zbliży się pan do rzeczywistości, która jest poza czasem. Wieczność w czasie to tylko powtarzalność, jak ruch zegara. Płynie ona od przeszłości ku przyszłości nieprzerwanie. Przeszłość i przyszłość są wytworem umysłu. Jeśli potrzeba panu czasu na spełnienie, musi w tym być fałsz. Rzeczywiste zawsze panu towarzyszy nie musi pan czekać aby być tym, kim pan jest. Nie może pan tylko pozwolić umysłowi, żeby podążał gdzieś w poszukiwaniach, odłączywszy się od pana. Gdy ma pan na coś ochotę, proszę zastanowić się, czy jest to naprawdę potrzebne. Jeśli odpowiedź będzie negatywna, niech pan z tego zrezygnuje.

R: Czy nie wolno mi być szczęśliwym? Może się okazać, że coś nie jest niezbędne, ale sprawi mi radość. Czyż nie lepiej to zdobyć?

M: Nic nie może uczynić pana szczęśliwszym niż pan jest. Pogoń za szczęściem nie czyni człowieka szczęśliwym, lecz raczej nieszczęśliwym. Jedynym szczęściem godnym tego miana jest przyrodzony stan szczęśliwości istoty świadomej.

R: Zapewne muszę przejść przez wiele doświadczeń, zanim osiągnę wysoki poziom świadomości.

M: Doświadczenia zostawiają po sobie tylko ciąg wspomnień, pomnażając i tak już ciężkie brzemię. Nie potrzeba panu więcej doświadczeń. Ale jeśli pan pragnie ich mimo wszystko, proszę zajrzeć w serca ludzi żyjących wokół pana. Znajdzie pan taką różnorodność doświadczeń, że nie przebrnie przez wszystkie nawet w ciągu tysiąca lat. Niech pan uczy się na cudzych niepowodzeniach, oszczędzając sobie takich przeżyć.

R: A pana własne doświadczenia?

M: Dzieją się wokół mnie różne rzeczy, lecz ja sam nie biorę w tym udziału. Wydarzenie staje się doświadczeniem tylko wtedy, gdy ulegamy mu emocjonalnie. Moje życie jest pełne, nie mam w nim czego poprawiać. Po cóż mi doświadczenia?

R: Ale człowiekowi potrzebna jest wiedza.

M: Gdy się ma do czynienia z rzeczami, potrzebna jest wiedza o rzeczach. Przy obcowaniu z ludźmi niezbędne jest zrozumienie, sympatia i życzliwość. W kontakcie z samym sobą wiedza nie jest potrzebna. Niech pan będzie sobą - świadomą istotą, i siebie nie zdradza.

R: Uważam, że bardzo dobrze mieć uniwersyteckie wykształcenie.

M: Niewątpliwie. Będzie panu łatwiej zarobić na życie. Ale nie nauczy ono pana żyć. Jest pan studentem psychologii. Może się to panu w różnych sytuacjach przydać. Czy można jednak żyć psychologią? Życie jest godne tylko wtedy, gdy wyraża prawdę w działaniu. Żaden uniwersytet nie nauczy pana żyć w taki sposób, aby mógł pan powiedzieć, gdy przyjdzie czas umierania: żyłem dobrze. Ja nie muszę żyć raz jeszcze. Większość z nas umiera, pragnąc ponownych narodzin. Tyle popełnionych błędów, tyle dzieł nie dokonanych. Ludzie wegetują zamiast żyć. Gromadzą doświadczenia i wzbogacają pamięć. Doświadczenie jednak jest sprzeczne z Rzeczywistością, która nie jest zmysłowa ani pojęciowa, cielesna ani umysłowa.

R: A ja uważam, że doświadczenie jest ogromnie przydatne. Dzięki doświadczeniu człowiek uczy się nie dotykać ognia.

M: Jak już powiedziałem, wiedza jest bardzo pożyteczna przy obcowaniu z rzeczami, nie uczy ona jednak, jak postępować z ludźmi i ze sobą. Nie uczy jak żyć. Nie chodzi tu o prowadzenie samochodu ani o zarabianie pieniędzy. Do tego potrzebna jest wiedza. Chcąc jednak samemu być światłem dla siebie, nie znajdzie pan oparcia w wiedzy. Aby być sobą, w prawdziwym sensie tego słowa, potrzeba czegoś znacznie bardziej intymnego i głębszego niż wiedza naukowa. Czyż zewnętrzne życie decyduje o szczęściu? Można zostać stróżem nocnym i żyć szczęśliwie. Ważne jest wnętrze. Mieć w sobie spokój i pogodę ducha! O to zaś jest znacznie trudniej, niż o pieniądze. Żaden uniwersytet nie nauczy pana być sobą. Jedyny sposób to praktyka. Po prostu niech pan zacznie być sobą. Niech pan odrzuci to, czym pan nie jest i wnika coraz głębiej, podobnie jak człowiek, który kopiąc studnię odrzuca wszystko, co nie jest wodą, aż dotrze do wodnych zasobów. Tak i pan musi wyzbywać się tego, co nie jest pańskie, aż nic nie zostanie do odrzucenia. Przekona się pan wtedy, że tego, do czego pan dotarł, nie można pojąć umysłem. Pan jest, po prostu jest. Jest pan punktem świadomości współdziałającym z czasem i przestrzenią, ale ponad jednym i drugim, ostateczną przyczyną, która leży poza wszelkim uwarunkowaniem. Zrozumie pan, że nie jest pan nawet ludzką istotą. Jeśli zapyta mnie pan, kim jestem, odpowiem: nie jestem niczym określonym. Po prostu jestem.

R: Skoro nie jest pan niczym w szczególności, niczym określonym, to musi pan być uniwersalny.

M: Na czym polega uniwersalność - nie jako pojęcie, lecz jako sposób życia? Na tym, by siebie nie odgradzać, nie przeciwstawiać nikomu i niczemu, ale rozumieć i kochać wszystko, z czym się stykamy. To jest uniwersalny sposób życia. Móc powiedzieć szczerze i prawdziwie: ja jestem światem, a świat jest mną, świat jest moim domem, świat jest moim światem. Każde istnienie jest moim istnieniem, każda jaźń jest moją jaźnią, każdy smutek jest mój i moja jest każda radość - oto uniwersalny sposób życia. Jednakże byt rzeczywisty, zarówno mój jak i pana, jest poza wszechświatem i dlatego kategorie szczególności i uniwersalności go nie dotyczą. Jest on w pełni samowystarczalny i niezależny.

R: Trudno mi to pojąć.

M: Niech pan zostawi sobie czas na zrozumienie. Trzeba usunąć z mózgu stary zapis doświadczeń, nie tworząc nowego. Musi pan poznać siebie ponad i poza tym, co zmienne i nietrwałe, jako cichego świadka wszelkich zdarzeń.

R: Czy znaczy to, że powinienem wycofać się z czynnego życia?

M: Bynajmniej. Ożeni się pan, będzie pan miał dzieci, będzie zarabiał na utrzymanie rodziny wszystko to nastąpi jako naturalny ciąg zdarzeń, bo przeznaczenie musi się wypełnić. Podda mu się pan bez sprzeciwu, stawiając czoła zadaniom. Będzie pan spełniał swoje obowiązki uważnie i starannie, zarówno w drobnych jak i wielkich sprawach. Zasadniczą pana postawą będzie dystans wewnętrzny, nieskończenie dużo dobrej woli bez spodziewania się nagrody, stałe dawanie bez domagania się czegokolwiek dla siebie. W rodzinie będzie pan czymś więcej niż mężem, będzie pan samą miłością, która jednoczy. Będzie pan czystością i dobrocią, wnosić pan będzie wszędzie ład, harmonię, radość. Może się to panu wydawać dziwne, ale po zastanowieniu uzna pan, że to co mistyczne, jest zarazem najbardziej praktyczne i w życiu przydatne, bo czyni życie twórczym i szczęśliwym. Świadomość pańska wzniesie się na wyżyny, z których każdą rzecz widzieć pan będzie jaśniej. Niech pan zda sobie sprawę, że osoba, która się urodziła i która przeminie wraz ze śmiercią, jest nierzeczywista. Proszę pamiętać, że pańskie zmysły, emocje, intelekt, pragnienia i obawy - to nie pan. Niech pan odkryje swą prawdziwą istotę. "Czym jestem?" Oto fundamentalne pytanie wszelkiej filozofii i psychologii. Proszę wniknąć w to pytanie głęboko.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
8 VIII70
15 VIII70
pismo 16, 14 VIII 1974 w sprawie zasad kwalifikowania zespołów archiwalnych i ich inwentarzy do pono
NISARGADATTA 14 VIII 1971 ok
TEST poprawkowy 14 gr VIII
TEST NEUROLOGIA 14 gr VIII
gis, GIS II KOLO, WYKŁAD VIII (14
historia myśli ekonomicznej VIII (14 str)
wyklad 14
Vol 14 Podst wiedza na temat przeg okr 1
Metoda magnetyczna MT 14
zajęcia VIII
wyklad 14 15 2010
Instrumenty rynku kapitałowego VIII
TT Sem III 14 03
Prawo medyczne wykład VIII Obowiązek ratowania życia