SESJA ZDJĘCIOWA
Marcin 897
Jarka - niewysokiego, szczupłego szesnastolatka - poznałem w pewien majowy dzień. Spotkaliśmy się na rowerach, na tej samej trasie, zupełnie przypadkowo. Zatrzymaliśmy się dla zaczerpnięcia tchu, trochę pogadali - okazało się, że mamy wiele wspólnych tematów, nie tylko kolarstwo - i polubiliśmy się od razu.
Od tamtego dnia zaczęliśmy spędzać ze sobą bardzo dużo czasu. Jeździliśmy na coraz dłuższe wycieczki i odkrywaliśmy coraz to nowe miejsca nie tylko w okolicach naszego miasta. Potem wspólne oglądanie filmów, słuchanie muzyki, no i oczywiście długie, niekończące się rozmowy na wszystkie, bez wyjątku, tematy.
Jarek podobał mi się. Pociągał mnie fizycznie. Od samego początku wiedziałem, że do czegoś między nami prędzej czy później dojdzie. Tylko jak to nakręcić, żeby się udało, żeby wreszcie doszło…?
Pewnego dnia wpadłem na pomysł i zaproponowałem Jarkowi, że zrobię mu kilka zdjęć. Powiedziałem wówczas, że potrzebne mi będą do gry, którą pisałem. Oczywiście była to nieprawda. Zależało mi jedynie na tym, abym mógł zobaczyć go nago. To miał być ten pierwszy krok. Tyle razy widziałem go przecież w samych majtkach, gdy przy mnie zakładał albo ściągał swoje kolarzówy, ale coraz bardziej mnie kręciło, żeby zobaczyć go właśnie bez nich.
W pierwszej chwili miał obiekcje co do tego, że będzie musiał się rozebrać i jeszcze ktoś miałby mu gołemu robić zdjęcia. Zapewniłem go, że to nie „ktoś”, bo ja, i że nikt inny nie będzie oglądał tych zdjęć, że do gry wszystkie one będą „bez twarzy”.
Zawahał się, już myślałem, że się zgodzi, ale on, że jednak nie, bo…
Byłem niepocieszony.
Sprawa więc utknęła w martwym punkcie. Nie wracałem do tematu. Dalej jeździliśmy na rowerowe wyprawy, dalej oglądaliśmy filmy, słuchali muzyki, wygłupiali się, ile się dało, no i dalej toczyliśmy te nasze długie, niekończące się rozmowy.
Już straciłem nadzieję, gdy któregoś popołudnia, na skarpie po lasem, gdy siedzieliśmy obok rowerów …
- Nadal zależy ci na tych zdjęciach? - spytał nieoczekiwanie.
Ukryłem radość.
- Wiesz, że tak - odpowiedziałem.
- Dlaczego chcesz, żebym to był ja?
- A co, mam wstawić do gry foty jakiegoś patałacha? Sam bym się ośmieszył.
- Aha… Ale nikt się o tym nie dowie?
- A jak myślisz? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Obiecujesz, że nie będzie widać twarzy?
- Wcale! To się komputerowo robi, wiesz - zapewniałem.
- To… zgadzam się.
- Super! - teraz już nie mogłem ukryć radości.
Potem jeszcze rozmawialiśmy o szczegółach. Pytał o grę. Wymyślałem wszystko, co tylko przyszło mi do głowy, na poczekaniu. Sam przyznam, że wyglądało to w sumie dość interesująco, jako typowa gra erotyczna dla chłopaków.
- Nie mów, że tylko dla chłopaków. Dziewczyny też by sobie takie pooglądały.
- I pograły - roześmiałem się.
- Jak chcą zagrać, niech do mnie przyjdą, dam im - zażartował i poprawił swoje kolarzówy… O raju! Jak mu pała stanęła! Sam się zmieszał i szybko zsunął kolana, kryjąc ją przed moim wzrokiem, że naprawdę niewiele zobaczyłem.
I wróciliśmy do ubijania „interesu”. Jakie pozy? Jakie ujęcia? - pytał. Kłamałem, wymyślałem, co i jak, a Jarek po namyśle przytakiwał.
- Kiedy? - spytałem, pełen niecierpliwości. Gdyby odpowiedział : „Dzisiaj” - skakałbym z radości. A on:
- Zobaczymy.
- A… gdzie? - dopytywałem się
- No, to trzeba rozważyć…
Doszliśmy do wniosku, że zrobimy to u niego, a nie w plenerze, bo ktoś mógłby nas zaskoczyć, a po co robić sobie kłopoty? W domu będzie spokojnie i bezpiecznie.
Umówiliśmy się na sobotę, bo cały dzień będzie miał wolną chatę.
- O której?
- Nawet o ósmej, jak wstaniesz.
- Pewnie, że wstanę!
Nie mogłem się już tej soboty doczekać. Całą noc nie mogłem zasnąć. Wyobrażałem sobie, jak to będzie. A może na „coś” mi pozwoli? Może będę mógł go chociaż podotykać? Myśli kłębiły mi się w głowie jak huragan.
Nadszedł wreszcie upragniony ranek. Wstałem, wykąpałem się. Szybko zjadłem śniadanie, aparat w torbę i poszedłem do Jarka. On chyba też nie spał całą noc. Był, niestety, kompletnie ubrany i to tak, jakby się wybierał do kogoś na jakąś imprezę!
Poczęstował mnie sokiem, postawił lay'sy, chipsy i paluszki… I nie umieliśmy przejść do właściwego tematu.
Wreszcie…
- No to gdzie to zrobimy ? - zapytałem, gdy tematy rozmów nagle się nam urwały.
Udał, że przez chwilę się zastanawia.
- W twoim pokoju…? - zaproponowałem nieśmiało.
- Nie, bo każdy, kto kiedyś był u mnie, od razu pozna, jakby to zobaczył.
- Aha, racja. No to…
Jego mieszkanie było tak urządzone, że każde pomieszczenie nadawałoby się do tego celu. Coś jednak musieliśmy wybrać.
- Może w dużym pokoju? - odparłem. - Albo w sypialni rodziców - dodałem w ostatniej chwili.
- O! To jest dobra myśl - potwierdził Jarek.
Weszliśmy do sypialni. W rogu stała kanapa, obok rozłożony narożnik.
- Może być - zaproponowałem.
- Dobra.
- No to… zaczynamy? - wyjąłem aparat.
- Dobra, zaczynamy - odpowiedział i zarumienił się aż po uszy. Mnie też się jakoś dziwnie gorąco zrobiło.
Pstryknąłem mu kilka fot w ubraniu i pokazałem, żeby się zaczął rozbierać. I dalej pstrykałem. Zrozumiał. Nie czekał na moje polecenia. Gdy został w samych majtkach, pstrykałem jak nakręcony Potem poprosiłem, aby położył się na plecach i lekko rozchylił nogi. Koniecznie chciałem mieć wyraźne ujęcie penisa w majteczkach.
Jarek wszystkie moje polecenia wykonywał bez najmniejszego sprzeciwu.
- Wiesz co, teraz dobrze by było, żeby… ci stanął - powiedziałem nieśmiało.
Jarek znów się zaczerwienił.
- O tym mi wcześniej nie mówiłeś…
- No, myślałem, że to jest jasne…
- W takim razie - zgoda… Tylko odwróć się - poprosił.
Stałem odwrócony plecami, wyobrażając sobie, co on robi, co tam się teraz dzieje. Czy wyjął go sobie i onanizuje, czy włożył rękę do majtek, i tak… Jego wstydliwa nieśmiałość jeszcze bardziej mnie podniecała. Czułem, jak mój penis twardnieje mi w spodniach. Na to już nic nie poradzę. Tylko zachować spokój - myślałem.
- Już - powiedział.
Odwróciłem się. Rzeczywiście… Majtki Jarka wyglądały jak namiot. Jaki naprawdę jest ten jego ptaszek, który mu tak posłusznie stanął? Widać, że jest duży. Jest bardzo duży. Podszedłem bliżej. Zrobiłem jeszcze parę zbliżeń.
- Ale nie będzie widać twarzy? - dopytał się.
- Nie bój się, przecież obiecałem...
- Ok.
- No dobrze, a teraz… zdejmij je.
- A nie wystarczy ci tyle…?
- Jarek, no przecież obiecałeś…
- Ale nie mówiłeś mi, że chcesz, żeby mi stał, i że takiego...
- Jarek, no nie bądź… Myślałem, że to było jasne samo z siebie.
- Nie było. Ale jak obiecałem… to zrobię - odparł rumieniąc się po uszy. - No to odwróć się.
- Dlaczego mam się teraz odwracać? No Jarek, nie bądź taki!
- Dobra. Albo... Jak chcesz, to sam mi je zdejmij.
Ja? Byłem w siódmym niebie. Wyobraziłem sobie od razu, że to będzie ten nasz pierwszy krok.
- Dobra, daj…
Usiadłem obok niego i delikatnym ruchem zsuwałem z niego te niebieskie majteczki. Nie poszło to łatwo. Gdy tylko zobaczyłem kępkę jego łnowych włosów, zaczęły mi drżeć ręce, no i przeszkadzał mi ten jego duży, twardy penis, którego on sam musiał przełożyć i przytrzymać, żebym mógł zdjąć mu te majtki całe do dołu. Ale jakoś się udało. Gdy cofnął swą rękę, którą trzymał penisa… moim oczom ukazał się widok, którego nigdy nie zapomnę. Sporych rozmiarów penis, większy niż sobie go wyobrażałem, stał dumnie wyprężony do góry, i aż prosił, żeby go….
Przez chwilę patrzyłem i nie mogłem powiedzieć słowa. Wreszcie:
- Mogę…? - szepnąłem.
Jarek nie protestował, kiedy wziąłem mu go do ręki. Wtedy po raz pierwszy trzymałem czyjegoś penisa. Był gruby, ciepły i miły w dotyku. Zacząłem go delikatnie ściskać. Jarek nie reagował.
Ale gdy zająłem się jądrami, które również wziąłem do ręki i lekko ścisnąłem, ale nie za mocno, poruszył się.
- Co robisz ? - spytał cicho, łagodnie.
- Nic - odpowiedziałem zmieszany. - Połóż się tak, jak przedtem, na plecy - dodałem szybko i wstałem.
Potem jeszcze kilkanaście razy zmieniał pozycje. Za każdym razem czułem, jak mój ptaszek walczy z moimi slipami, a zrobił się taki twardy, że sam nie pamiętam, czy już kiedyś był taki.
Tymczasem Jarek ze swoim penisem w każdej pozycji był piękny. Pstrykałem bez przerwy: i z góry, i z dołu, i z lewej strony, i z prawej, z odległości i z maksymalnego zbliżenia, że widziałem na nim każdą najmniejsza żyłkę.
Nawet nie wiem, kiedy minęła nam cała godzina.
I nagle zadzwonił telefon. Jarek zerwał się szybko, przytrzymując penisa, a ja mogłem zobaczyć jego zgrabny tyłeczek. Natychmiast pstryknąłem kilka ujęć. Wykorzystałem to, że stał tyłem do mnie. Miałem nawet ochotę podejść i złapać go za te pośladki, wymacać je sobie tak samo, jak wymacałem penisa. Ale też wiedziałem, że jeśli to zrobię, to może to być koniec naszej znajomości.
Jarek nie rozmawiał długo i to pewnie mnie uratowało. Znów widziałem jego penisa, którego przytrzymywał lekko. Szedł, uśmiechając się do mnie, jakby ciągle jeszcze był trochę zawstydzony i skrępowany.
- Zrobimy małą przerwę, co? Chcesz jeszcze soku? Albo - mam inny pomysł. Chcesz obejrzeć film ?
- Jaki?
- Nie mówiłem ci, że znalazłem pornolka u starego w kanapie ?
- Nie. Ale skoro znalazłeś, to go obejrzyjmy.
Nie zależało mi na oglądaniu filmów. Bardziej zależało mi na tym, aby namówić Jarka do zbliżenia. Potem pomyślałem, że może ten film będzie dobrym pretekstem.
Zaczęliśmy oglądać. Jarek przez cały czas był nagi. Starałem się obserwować go ukradkiem. Przy każdej mocniejszej scenie lekko poprawiał penisa, który cały czas mu stał i ani na chwilę nie opadł, a ja poprawiałem spodnie. I co mnie zdziwiło, Jarek nie komentował dziewczyn. Komentował facetów! Jaki mają interes, jakie jaja. A ja mu przytakiwałem. Zwłaszcza jeden był z taką ogromną pałą, że jak ją wsadzał tej dziewczynie, to ona aż się wyginała, a mnie dech zapierało.
Film był krótki, trzydzieści, może trzydzieści pięć minut. Po filmie zaczęliśmy rozmawiać o tym, co ludzie mogą zrobić dla pieniędzy. Oni pieprzyli się przed kamerą dla kasy.
- A ty co byś mógł zrobić dla forsy ? - spytałem.
- Wszystko - odrzekł.
- No dobrze, ale konkretnie co ? - naciskałem dalej.
- No nie wiem. Jak ktoś by chciał, to mógłbym mu na przykład zrobić laskę - powiedział śmiało Jarek.
To wyznanie trochę mnie zaskoczyło. Dlaczego zaczął od zrobienia laski, a nie od wsadzenia jakiejś dziewczynie? Chyba to byłoby prostsze. Postanowiłem pociągnąć ten temat dalej.
- A swojego, konkretnie, jak na filmie, też dałbyś tak komuś?
- Pewnie. Mnie jest wszystko jedno, czy bym to robił z chłopakiem, czy z dziewczyną.
- I… zrobiłbyś to z chłopakiem?
- Zależy, kto by to miał być?
- Na przykład ja - odpowiedziałem bez namysłu. Myślałem, że zaskoczę go tą odpowiedzią i już chciałem dodać, że tylko żartowałem, gdy on powiedział:
- Z tobą za darmo bym to zrobił. Przecież jesteśmy kumplami - i zrobił taką minę, że nie wiedziałem, czy żartował, czy powiedział to na serio.
Wstał z kanapy. Penisa znów przytrzymywał rękami.
- To co, koniec sesji? - powiedział. - Chyba masz wszystkie ujęcia, jakie chciałeś.
Wiedziałem, że kiedyś padną te słowa i: „Czy już mogę się ubrać?” Złapałem się ostatniej deski ratunku.
- Koniec? No co ty… - odpowiedziałem szybko, ale zaraz ciszej dodałem: - No, właściwie tak, ale…
- Ale co?
Zdobyłem się na odwagę.
- Nie zrobisz wytrysku, żeby tak z mleczkiem…?
Jarek długo patrzył mi w oczy. Myślałem, że się w głos roześmieje i powie: „Zrobiłem aż za dużo. Teraz się zbieraj. Wystarczy.”
Nie powiedział tego. Powiedział coś zupełnie innego.
- Nie zrobię…
Przecież wiedziałem, że nie zrobi, ale…
- Ty mi zrobisz… - dokończył
Poczułem się, jak w raju. Wiedziałem, że za chwilę spełnią się moje marzenia, może nie wszystkie, ale chociaż to jedno!
- A robił ci to już kiedyś jakiś chłopak ? - spytałem.
- Prawdę ?
- No.
- Jeszcze nie, ale chcę, żebyś ty mi to zrobił... To co, chcesz?
- Pewnie, że chcę.
- Powiedz prawdę: od początku chciałeś?
- Eche.
- No to chodź - wrócił na kanapę, położył się na plecach i czekał. Na jego twarzy dał się zauważyć lekki niepokój. Teraz wiedziałem na pewno, że daje to robić komuś po raz pierwszy. Natychmiast usiadłem koło niego i wziąłem jego kutaska do ręki. Wiedziałem, że w tej chwili będę mógł bez skrępowania bawić się nim w dowolny sposób. I bawiłem się. Zacząłem delikatnie ruszać skórką..
- Przyjemnie to robisz - powiedział.
- Lubisz to ? - zacząłem.
- Tak…
- A mogę cię trochę bardziej… no wiesz.
- Możesz… Ale też się trochę rozbierz, co? Możesz zostać w majtkach, jak się wstydzisz - dodał.
Pewnie, że się wstydziłem. Miałem opory nie tylko dlatego, że rozebrałbym się po raz pierwszy przy kimś obcym. I nie dlatego, że mój mały też mi stał. Jak on zobaczy mojego i porówna ze swoim… Ale jak mam realizować swój plan, to nie mogę zwlekać!
- No dobra, do majtek - odrzekłem.
Zdjąłem swoje ubranie. Zostałem oczywiście w majtkach, tak, jak mi pozwolił. Ułożyłem go na brzuchu i wpierw zacząłem całować i lizać mu stopy, potem coraz wyżej i wyżej. Łydki, uda. Włożyłem rękę od spodu, tak aby móc uchwycić jądra. Gniotłem je delikatnie. Jarek poddawał się całkowicie moim pieszczotom. Czułem, jak jego ptaszek pulsuje. Kolejne partie jego ciała doznawały rozkoszy. Przyszła kolej na pupę i cudowny, czekoladowy otworek. Zostawiłem jajka. Rozchyliłem pośladki. Wsunąłem twarz pomiędzy nie i zacząłem całować a potem lizać otworek. Jarek zaczął po cichu sapać. Mój język pracował jak maszyna, a mój twardy penis męczył się w majtkach. Zdjąłem je, w końcu czego mam się wstydzić? Teraz?
- Obróć się na plecy - szepnąłem.
- O, rozebrałeś się - powiedział, ciekawie patrząc na mojego ptaka, po czym wziął go do ręki i zaczął onanizować.
- Nie, zostaw, teraz ja ciebie - odrzekłem speszony i położyłem go na plecy.
- A może ty mnie i ja tobie, razem, co ? - spytał.
- Dobra…
Ułożyliśmy się w pozycji „69”. Poczułem, jak Jaruś bierze mojego penisa do ust. Było fantastycznie. Byłem tak napalony, że zamiast ja jemu, już po chwili on dał mi wytrysk. Oczywiście wszystko poleciało prosto w jego usta, co wcale nie było dla niego problemem. Dla mojego małego też nie. Dalej mi stał, a on dalej mi go obrabiał ustami. Zabrałem się za jego ptaka. Stał mu przepisowo, jak na wystawie. Ssałem i lizałem go tak długo, aż poczułem, jak zaczyna mu pulsować i uderzać w moje podniebienie. Dałem mu! Pierwszy raz poznałem, jak smakuje sperma.
Jarek jakby się dopiero rozkręcił. A ja już wiedziałem, jak go przytrzymać, jak dotknąć, żeby znów mu dać. Kolejny niespodziewany wytrysk Jarka w moje usta sprawił, że się zakrztusiłem, ale wciąż miałem ochotę na więcej. Lecz penis Jarka tym razem wyraźnie zaczął mu mięknąć.
- Już nie mogę - powiedział. - Stał mi tyle, jak nigdy - i delikatnie wysunął się spode mnie.
- To może coś innego - zaproponowałem.
- A co ?
- No wiesz - mówiąc to położyłem rękę na jego pośladkach, a palec mi sam trafił tam, gdzie powinien.
- Ale ja nigdy… - Jarek zaciskał mięśnie, a ja mu je lekko rozchylałem.
- Ja też jeszcze nigdy… Więc jak nie chcesz, to nie - powiedziałem, ale w taki sposób, że Jarek zaczął się zastanawiać.
- No dobrze, ale tylko raz…
- Będę delikatny, obiecuję… Uklęknij, co…?
Jarek posłusznie wykonał moje polecenie i podparł się z przodu rękoma. Pośliniłem rękę, a następnie rozsmarowałem ślinę i resztki spermy na swoim penisie. Przyłożyłem go do dziurki i pewnym ruchem pchnąłem. Jarek jęknął z bólu, ale jego dziurka fantastycznie się rozchyliła i wszedłem cały. Jego ciasny otworek doskonale dopasował się do mojego ptaszka. To dopiero była rozkosz!
Nie byłem długo. Po chwili miałem wytrysk. Nie wyjąłem go jednak.
- Boli cię jeszcze? - zapytałem.
- Już nie. Jedź dalej…
- Mówiłem, że ci się spodoba?
- Bo mi się spodobało…
Aha! Teraz mu się podoba! Znów zacząłem ruszać tyłkiem. Po chwili poczułem, że biodra Jarka zaczęły falować tak, jakby on chciał mi pomóc. Pochyliłem się, wsunąłem rękę między jego nogi. Kutas Jarka stał gotowy do ponownego obciągania. Ale teraz mu tego nie zrobię. Zacząłem go onanizować, a sam jeździłem w nim coraz szybciej.
Ponowny wytrysk Jarka - i kolejny mój, zaraz potem. I poczułem, jak z ostatnim tryskiem spermy mały mi mięknie. Postanowiłem go wyjąć. Jak on teraz wyglądał!
- Zaraz wracam - powiedziałem wstając.
Poszedłem do łazienki. Gdy wróciłem, Jarek bawił się tym swoim, znowu twardym!
- Nie baw się nim - powiedziałem z lekką zazdrością. Mój wisi, a jemu stoi! - Albo - z przestrachem pomyślałem, że on może będzie teraz chciał mnie! - Jak chcesz, to jeszcze raz zrobię ci loda - zaproponowałem.
- Dobrze. Zrób - rzekł.
Rozsunąłem mu nogi.
- Ale się napaliłeś.
- Nie zapominaj, że to ty mnie napaliłeś - uśmiechnął się.
Wziąłem znów jego kutaska do ust i ssałem. Długo ssałem i pomagałem sobie rękami. Tym razem dłużej musiałem się napracować. Wreszcie miał wytrysk. Kolejna porcja słodkiej rozkoszy. Wtedy i jemu mały zaczął opadać.
Obaj byliśmy wykończeni, ale jednocześnie szczęśliwi. Obaj wiedzieliśmy, że to co się stało, zbliżyło nas jeszcze bardziej. Leżeliśmy w ciszy, nadzy, wpatrzeni w siebie, od czasu do czasu nawzajem się dotykając i lekko pieszcząc nasze miękkie penisy. To dobrze, że Jarek nic nie powiedział na temat mojego. W sumie to dobrze, że mój jest mniejszy, bo gdyby był taki jak jego, miałbym kłopot, żeby mu takiego wsadzić.
- Zrobimy to jeszcze kiedyś ? - zapytał.
- Zawsze, kiedy tylko będziesz miał ochotę - odparłem i objąłem go ramieniem.
Tego dnia uświadomiłem sobie, że jeśli się w coś bardzo mocno wierzy, to musi się to spełnić. Tak było w moim przypadku.
Od tamtego dnia robimy to tak często, jak tylko pozwalają nam na to warunki. Jak nie ma warunków, wsiadamy na rower, za miasto i tam kolarzówki na dół, majteczki na kolana, jego wspaniale wypięta pupa i mój pracowity penis… A potem lodzik dla Jareczka - i obaj jesteśmy zadowoleni. I dopiero nam jest dobrze!
Marcin 897