WAMPIRYCZNE POSTACI W HISTORII - IKONY, LEGENDY, GWIAZDY
"DRACULA - WAMPIR, TYRAN CZY BOHATER?" - FRAGMENT
Źródło: "Drakula - wampir, tyran czy bohater?"
Autor: Czamańska Ilona
Data: 2003
Fantastyczna postać wampira Draculi, czyhającego na swe ofiary w siedmiogrodzkim zamku, niewątpliwie weszła już na trwałe do kultury światowej. Dracula, choć niekoniecznie wampir nie był tylko tworem wyobraźni dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych pisarzy, autorów sztuk teatralnych i scenariuszy filmowych, miał on swój pierwowzór, a właściwie kilka pierwowzorów historycznych.
Twórca Draculi wampira, irlandzki pisarz Bram Stoker, łączył tę postać z żyjącym w XV wieku wojewodą Seklerskim, prowadzącym walki z Turkami. Źródła historyczne o wojewodzie Seklerskim Draculi nie wspominają, jednak jedna z ludowych historycznych pieśni serbskich poświęcona jest czynom Sekuły Dragulvicia, który zginął w bitwie na Kosowym Polu w 1448 roku. Sekuła pojawiający się także w wielu innych pieśniach serbskich, był postacią historyczną. Niewątpliwie należy go identyfikować z komesem Seklerów, Janem Huyandiego, dzielnie walczącego u jego boku z Turkami. Postać ta zdecydowanie nie nadaję się na prototyp groźnego wampira, jednak ze względu na używanie w pieśni nazwisko Dragulović mogła zostać utożsamiona z żyjącym w tym samym czasie hospodarem wołoskim Władem Draculem lub którymś z jego synów.
Wyraźniejsze skojarzenie z bohaterem popularnej powieści może wywołać Wład Dracul, przede wszystkim przez nadany mu przydomek, bowiem Dracul, w języku rumuńskim znaczy "diabeł". Nie był on jedynym, którego określano w XV stuleciu tym przydomkiem, i nie jego działania stanowiły też kanwę fantastycznych opowieści, nazywano tak bowiem również jego synów.
Dracula to nie tylko fantastyczna postać literacka, o rodowodzie nie sięgającym jednak dalej niż koniec XIX stulecia, ale także bohater średniowiecznej legendy o władcy okrutnym, lecz na swój sposób sprawiedliwym, którego historycy identyfikują najczęściej z synem Włada Dracula, również noszącym imię Wład. Zyskał on sobie w historii niezbyt sympatyczny przydomek "palownika", czyli wbijacza na pal. Tę właśnie postać historyczną, a właściwie związane z nią wątki legendarne uważa się najczęściej za pierwowzór wampira Draculi.
Stokerowski wampir Dracula nie mieszkał jednak na Wołoszczyźnie, lecz w Transylwanii, czyli Siedmiogrodzie i to na północnym-wschodzie, na pograniczu mołdawskim, daleko od granicy z państwem wołoskim. W jaki sposób i czy rzeczywiście można go łączyć z którymś z książąt wołoskich? Na to pytanie już kilkakrotnie próbowali odpowiedzieć historycy, podjęto poszukiwania archiwalne i archeologiczne, pojawiło się kilka teorii. Spróbujmy i my odpowiedzieć na to pytanie, przyjrzyjmy się:
Władca Dracul (smok, diabeł)
Dracul, znaczy po rumuńsku "diabeł", wbrew pozorom jednak pochodzenie tego przydomka nie ma nic wspólnego z mieszkańcem piekła.
Pierwszy, który go nosił, najmłodszy syn Mirczy Starego Wład, bynajmniej nie przypominał szatana ani z wyglądu, ani z charakteru. Przeciwnie, wychował się na dworze Zygmunta Luksemburczyka, tam też spędził swoją młodość, był więc człowiekiem posiadającym europejską ogładę i wykształcenie typowe dla ówczesnej zachodnioeuropejskiej arystokracji. Było to zjawisko rzadkie, nawet wśród członków wołoskiej rodziny panującej, niemniej jednak początkowo nic nie wskazywało na to, by trzeci z kolei syn starego hospodara miał kiedykolwiek osiągnąć tron ojcowski.
Legenda Drakuli
Jeszcze za życia Wład Palownik Dracula stał się postacią legendarną, fakt ten znacznie dziś utrudnia weryfikację wydarzeń zanotowanych przez współczesnych mu i późniejszych dziejopisów, a tym samym właściwą ocenę działalności hospodara. Legenda Draculi miała kilka faz rowoju. W pierwszej fazie kształtowały ją informacje pochodzące od Braszowian, Macieja Korwina i jego popleczników, a przede wszystkim szeroko rozpowszechnione rękopisy niemieckojęzyczne z lat 1463-1464 donoszące o wyjątkowym okrucieństwie hospodara. Druga faza rozpoczęła się około 1475 roku wraz z zamiarem restytuowania Włada na tronie wołoskim i wynikłą stąd potrzebą jego rehabilitacji. Trzecia faza rozpoczęła się po roku 1485. Zaznaczyła się ona szerokim rozpowszechnieniem legendy w Europie zarówno Zachodniej, jak i Wschodniej, dzięki drukom niemieckim z jednej strony i licznymi rękopisom ruskim z drugiej.
Pierwsze przekazy o okrutnym hospodarze wołoskim trafiły do kroniki Tomasza Ebendrofera wydanej w Wiedniu w 1463 roku i częściowo także do spisywanych na bieżąco Komentarzy Piusa II. Szczególną jednak rolę w budowaniu legendy o Draculi odegrali Sasi siedmiogrodzcy, którzy stworzyli aż dwie na poły beletrystyczne wersje działań: anonimową i pisaną prozą Geschichte Dracole Waide (Historia wojewody Dracola) oraz poemat Michała Beheima "Von ainem wutrich der hiess Trakle Waida con der Walchei" ("O tyranie zwanym Draculem, wojewodzie wołoskim").
W tych pierwszych opowieściach o Draculi przeważały informacje i charakterze historycznym, przede wszystkim dotyczące jego konfliktu z Siedmiogrodzianami i podkreślające szczególnie niebywałe okrucieństwo hospodara. Nie ulega wątpliwości, że wątek historyczny splótł się tu z legendarnym, jednak niejednokrotnie nawet przy szczegółowej analizie odróżnienie obydwu tych wątków jest trudne. Są tu więc informacje i spaleniu licznych miejscowości w Siedmiogrodzie, niekiedy bardzo szczegółowe, zwłaszcza w odniesieniu do miasta Braszowa. Tu Dracula spalił i splądrował kościół św. Bartłomieja oraz kaplicę św. Jakuba, w której spłonęła żywcem grupa jeńców, innych zaś schwytanych, bez względu na wiek i płeć, okrutny hospodar w pobliżu tejże kaplicy kazał mordować nadziewając na pale.
Z wojną turecką związana jest legenda ilustrująca swoisty sposób przygotowań wojskowych Włada. Pewnego razu hospodar napotkał tabor cygański. Kazał wówczas pochwycić ich wodza i kilku ze starszyzny, zamordować ich, upiec i zmusić resztę społeczności cygańskiej do zjedzenia swych przywódców, po czym miał powiedzieć: "Pozjadajcie się wzajemnie i nikt z was nie zostanie, chyba że będzie walczyć przeciw Turkom". Chcąc nie chcąc, Cyganie zasilili armię Draculi.
Zmuszanie do kanibalizmu stanowi kilkakrotnie powtarzający się motyw opowieści siedmiogrodzkich. Matki zmuszano do spożywania swych dzieci, mężów do zjadania żon, co poprzedzało okrutną śmierć na palu.
Represje dotykały olbrzymich rzesz niewinnych ludzi starych i młodych, mężczyzn, kobiet, dzieci, a nawet niemowląt. Szczególnie wymyśle tortury stosował wobec kobiet z dziećmi, rozrywając ich łono, wkładając weń główkę dziecka, a następnie wspólnie nadziewając na pal. Masowe egzekucje połączone z zadaniem niebywałych męczarni powtarzały się w każdym niemal mieście siedmiogrodzkim, do którego hospodar zawitał ze swoimi oddziałami.
Pal był jego ulubionym narzędziem kaźni, ale nie stronił od innych tortur, szczególnie palenia żywcem. Stosował je nie tylko napadając na terytorium Siedmiogrodu, tępił również bezlitośnie tych, którzy stamtąd przybywali na Wołoszczyznę: spalił liczącą 400 osób grupę młodzieży, a 60 kupców z Braszowa kazał wbić na pal. Jest wielce prawdopodobne, że w przedstawionych wyżej opowieściach jest spora doza prawdy historycznej, choć liczby wydają się przesadzone.
[...]
Kobiet zwyrodniały władca nie lubił chyba najbardziej. Nawet swej kochane, która stwierdziła, że jest w ciąży, kazał rozciąć brzuch, śmiejąc się, że chciał zobaczyć swój owoc.
Kobietę, która ubrała męża w nazbyt krótką koszulę, kazał wbić na pal, mężczyźnie zaś rozkazał wziąć sobie inną żonę.
Tą straszną śmiercią hospodar miał zwyczaj karać nawet za błahe przewinienia. Miał też podobno zwyczaj ucztowania w otoczeniu ludzi konających na palach. Nie znosił sprzeciwu, ani żadnych pouczeń. Pewnego razu jeden z jego bojarów ośmielił się zwrócić mu uwagę na nieprzyjemny zapach rozkładających się ciał. Sam zginął na palu, wbito go jednak nieco dalej, żeby mu trupy sąsiadów nie śmierdziały.
Pewnego razu władca wołoski zaprosił do swego stołu księdza, który pouczał go, że grzechem jest brać cudzą własność. Odkroił kęs chleba i pozostawił go na stole. Duchowny, przez nieświadomość czy roztargnienie, sięgnął po ów kęs. Gospodarz spytał: "Czyż nie mówiłeś mi, że grzechem jest brać cudzą własność?"
"Tak, to prawda" - odpowiedział ksiądz.
"To dlaczego zabrałeś chleb, który ja sobie odkroiłem dla siebie?" - powiedział Dracula i kazał wbić na pal swego gościa.
Miał ten hospodar swoisty sposób walki z nędzą i chorobami. Pewnego dnia zaprosił wszystkich nędzarzy i kaleki, kazał im zebrać się w jednej szopie, gdzie przygotował dla nich ucztę. Gdy się już najedli, kazał podpalić szopę, paląc żywcem wszystkich tam zgromadzonych. W swoim mniemaniu jednak oddawał im przysługę, gdyż i tak nie byli szczęśliwi.
Niebezpiecznie było posłować na Wołoszczyznę i nie stosować się do panujących tam zwyczajów. Posłom włoskim ubranym zgodnie z panującą ówcześnie modą w berety, gdy nie zdjęli ich przed hospodarem, twierdząc, że nie mają zwyczaju zdejmować ich nawet przed cesarzem, hospodar kazał przybić je gwoździami do głowy, by "umocnić ich w swym zwyczaju".
Pojawiła się teraz opowieść o dwóch mnichach, których przypadkiem spotkał hospodar. Dracula spytał ich, co sądzą o nim jego poddani. Pierwszy, chcąc się przypodobać, odpowiedział, że wszyscy uważają go za bardzo bogobojnego władcę i on sam również tak uważa, drugi natomiast odpowiedział: "Jeśli muszę już umrzeć, chcę powiedzieć ci prawdę. Jesteś największym tyranem, jaki kiedykolwiek znajdował się na świecie, nie spotkałem osoby, która mówiłaby o tobie dobrze i dobrze by ci życzyła". Wbrew oczekiwaniom drugiego mnicha hospodar puścił wolno, pierwszego zaś kazał wbić na pal za kłamstwo.
W niektórych wydaniach znalazły się opowieści ilustrujące, w jaki sposób hospodar dbał o uczciwość kupców handlujących na terenie swego kraju. Miał on pewnego razu zjawić się na jarmarku i zmusić wszystkich kupców, by zostawili na noc otwarte kramy. Nocą władca odwiedzał każdy kram, zabierając z każdego pewną ilość pieniędzy. Następnego dnia zaprosił wszystkich handlarzy, oferując zwrot zaginionej gotówki. Każdy musiał jednak podać dokładnie sumę, jaka mu zginęła. Jeśli ktoś podał wyższą sumę, niż zabrano mu w istocie, kończył na palu.
Innym razem pewien kupiec skarżył się, że nie może zarobić pieniędzy. Dracula kupił od niego wszystkie towary, płacąc mu dobrze. Kupiec odszedł zadowolony, a gdy skończył się targ, przyprowadził innych do hospodara. Ten im rzekł: "Jesteście łotrami i oszustami. Skarżycie się, że nie możecie zarobić pieniędzy, lecz gdzie sprzedacie, tam prowadzicie i innych". Następnie kazał wbić wszystkich na pal.
Praworządność, jaka za czasów Draculi panowała w państwie wołoskim, znalazła odzwierciedlenie w opowieści o kupcu florenckim, który obawiał się o swe rzeczy. Hospodar kazał mu spokojnie pozostawić na cały noc cały swój dobytek na środku drogi. Wielkie było zdziwienie kupca, gdy na drugi dzień znalazł cały swój towar nietknięty, bowiem taki strach panował, że nikt nie śmiał niczego ukraść.
Jako hospodar, stosował wobec swych poddanych kary wyjątkowo okrutne. Szczególnie karał kobiety, które nie dochowały wiary swym małżonkom (nawet wdowy), każąc wycinać im narządy rodne, a ciała umieszczać na palach. Nie ma natomiast, niestety, żadnej wzmianki o tym, czy podobnym rygorom ulegali również mężczyźni.
Okrucieństwo w karaniu przyniosło jednak pewne rezultaty. Wołoszczyzna stała się krajem wyjątkowo bezpiecznym, w którym nikt nie odważyłby się na nikogo napaść, ani niczego ukraść. Jedna z opowieści wspomina o tym, jak to hospodar kazał budować studnie przy gościńcach, by strudzeni podróżni mogli ugasić pragnienie, przy każdej z nich znajdował się złoty kubem, nikt jednak nie odważył się ukraść żadnego z tych kubków, tak bardzo obawiali się swego hospodara.
W najstarszym ruskim zbiorze znalazła się także opowieść o kupcu węgierskim, któremu gdy wszedł do zajazdu na nocny odpoczynek ukradziono z wozu 160 dukatów złota. Rankiem kupiec, zobaczywszy stratę, poszedł do Draculi na skargę. Hospodar rzekł mu: "Pójdź, tej nocy odzyskamy twe złoto" i kazał rozgłosić po mieście, że jeśli nie znajdzie się złodziej, zniszczy całe miasto. Przy tej okazji jednak władca wołoski chciał się przekonać, czy kupiec jest uczciwy, kazał więc swym ludziom włożyć na jego wozy swe własne złoto w ilości przewyższającej o jedną sztukę skradzioną sumę. Rankiem kupiec począł liczyć pieniądze dwu i trzykrotnie, w końcu stwierdził: "Hospodarze, odzyskałem złoto, ale jest jedna sztuka za dużo". W tym czasie odprowadzono winowajcę ze skradzionym złotem. Dracula rzekł do kupca: "Idź w pokoju, gdybyś mi nie powiedział o dodatkowym złocie, kazałbym i ciebie razem z tym złodziejem wbić na pal".
Dracula po Polsku
Kultura rumuńsko-siedmiogrodzka niewątpliwie była i jest bliższa Polakom, niż mieszkańcom wysp brytyjskich. Przez setki lat były to kraje "za miedzą", bezpośredni sąsiedzi. A jednak dziś przeciętny Polak również częściej kojarzy Draculę z wampirem niż dzielnym obrońcą wiary chrześcijańskiej przed tureckim najeźdźcą, czy chociażby z bezwzględnym, despotycznym i okrutnym władcą. W literaturze polskiej Dracula pojawiał się nader rzadko, nie zawsze też postać historyczna była dostatecznie wyraźny sposób kojarzona z legendarną.
W dobie staropolskiej Dracula znany był jedynie jako postać historyczna. Ciekawe, że ówcześni historycy mianem tym określali dwie osobistości: Włada Dracula (starszego) i jego trzeciego z kolei syna, Radu Pięknego, nigdy natomiast nie używali go w odniesieniu do najbardziej znanego Draculi, Włada Palownika.
[...]
Dracula nie był wampirem, a jednak posiada coś w sobie popularnego bohatera powieści - nie umiera. Pojawia się najpierw w rumuńskiej historii, później w popularnej w Europie legendzie, następnie podbija świat w postaci literackiej i filmowej fikcji, by nieoczekiwanie znowu wrócić do historii.