SCENARIUSZ „JASEŁKA”
OSOBY:
NARRATOR
RADIO
BEZDOMNY 1
BEZDOMNY 2
DZIECKO 1
DZIECKO 2
DZIECKO 3
DZIECKO 4
BABCIA
ANIOŁ
MARIA
JÓZEF
MĘŻCZYZNA
KOBIETA
MIESZKANKA BETLEJEM I
MIESZKANKA BETLEJEM II
MIESZKANKA BETLEJEM III
ŻONA
MĄŻ
ANIA
KRYSIA
ŻEBRAK I
ŻEBRAK II
RECYTATOR
JÓZEK
KUBA
MACIEK
SZYMON
JASIU
MARCIN
KACPER
MELCHIOR
BALTAZAR
CHULIGAN
NARRATOR:
Zbliżają się tak ulubione święta. Posłuchajmy kolęd, przypomnijmy niektóre zwyczaje polskiego Bożego Narodzenia. W ten uroczysty wieczór, wybaczamy
- 2 -
sobie wzajemnie wszelkie urazy i przewinienia, jest to chwila wzruszająca, jak żadna inna w roku.
Wchodzi bezdomny w łachmanach, szuka czegoś w śmietniku. Znalezione rzeczy wkłada do kieszeni, spostrzega radio, ogląda je, włącza, przykłada do ucha.
RADIO:
Dzień dobry. Minęła właśnie 7 w radiu zet. Dziś jest wtorek, 24 grudnia. Słońce wstało o godzinie 545, a zajdzie o 1515. Imieniny obchodzą Adam i Ewa. Dziś dzień Wigilii Bożego Narodzenia. We wszystkich domach panuje świąteczny nastrój. My również go podtrzymujemy i proponujemy kolędę w wykonaniu……………………………
BEZDOMNY 1:
Noc wielkich Bożych tajemnic już się przybliża, oczekujemy jej z tęsknym pragnieniem, bo czyż jest coś szczęśliwszego dla ludzi nad przyjście Boga na ziemię?
Bezdomny odchodzi, wchodzą dzieci, jedno z nich niesie choinkę, rozmawiają.
DZIECKO 1:
Kupiłam choinkę na placu. Ładna? Tyle ich było, że wybrać nie mogłam. Co jedna to ładniejsza. U nas taki zwyczaj, że choinkę stroi się w dzień Wigilii. Spieszę się do domu, bo mi siostry nosa utrą. One już ze świecidełkami czekają.
DZIECKO 2:
Ja też idę, bo miałam z mamą gotować pierogi.
DZIECKO 3:
A ja muszę karpia z wanny wyłowić.
DZIECKO 4:
Oj, nadciąga chmura. Chyba śniegiem sypnie. Schowam się do domu. Żeby tylko wieczór był spokojny i noc cicha
.
Mieszkanie, dzieci z babcią ubierają choinkę, słychać kolędę, rozmowa.
DZIECKO 1:
Co oznacza ta jodełka? Na niej różne świecidełka?
BABCIA:
Pierwsi ludzie: Adam i Ewa, zjedli w raju owoc z drzewa. Zakaz Boży przekroczyli i raj przez to utracili. Ale Pan Bóg posłał Syna, który świat przez drzewo Krzyża, znów do Boga wnet przybliża- to choinka przypomina. A te
różne smakołyki, jabłka, serca i pierniki, które ludzie zawieszają, Łaski Boże oznaczają.
DZIECKO 1:
Nie żałuj tego choinko mała, że już nie będziesz wśród lasu stała. Na pierwszym miejscu staniesz w mej chatce, niby królewna w bogatej szatce.
DZIECKO 2:
- 3 -
Nie myśl o wiatru szumnej piosence, my zaśpiewamy ci o panience i o pastuszkach i o Dziecinie.
DZIECKO 3:
Nie żałuj słonka co w lesie świeci, bo rozradujesz serduszka dzieci. Gdy cię otoczy radość prawdziwa i ty choinko będziesz szczęśliwa.
BABCIA:
Obyczaj stawiania choinki przyjął się dopiero na początku XX w. Zielone drzewko wigilijne według symboliki kościelnej, miało oznaczać wieczną zieleń, nadzieję nieba. Świece na drzewku mają przypominać przyjście na świat Jezusa Chrystusa. Inne ozdoby to symbol łask i darów Bożych. Są to lśniące, barwne, piękne bombki, świecidełka, słodycze. Rozrzucone na drzewku kolorowe łańcuchy, symbolizują węża kusiciela. Na czubku choinki obowiązkowo musi lśnić gwiazda- na pamiątkę ewangelicznej gwiazdy betlejemskiej
.
Cicho gra Ave Maria
DZIECKO 4:
Kiedy wieczór jest zimowy, chaty w śniegu drzemią, nastrój dziwny, wyjątkowy snuje się nad ziemią. Lecz najmilszy, wigilijny wieczór przed świętami, jest tak piękny, taki inny, tak oczekiwany.
DZIECKO 1:
Grudniowa piękna noc z kolędą przyszła do nas. Grudniowa piękna noc przez ludzi wymarzona. I wokół cały świat pierzynka otuliła, zmieniła w bajkę sad i gwiazdy zapaliła.
DZIECKO 2:
Boże Narodzenie to czas nadziei i pokoju, więc posłuchajcie w ciszy i spokoju, o tym, jak się niesie wieść miła, że cudowne Dzieciątko nam się narodziło. Ludziom nowe nadzieje dając, życie wszystkich odmieniając.
DZIECKO 3:
A jasełka to prapradziadów bajanie o tym, co niedługo jeszcze się raz stanie.
BABCIA:
Bardzo pilnie więc słuchajcie, zdarzenia z dalekiej przeszłości przypominajcie. Żyła sobie raz Maryja, w pewnym mieście Nazarecie. Jej mąż Józef był stolarzem, jakich nie ma już na świecie.
(Sypie złotkiem. Ukazuje się Maria , która wyszywa)
Raz Maryja zobaczyła Archanioła Gabriela, który przyszedł jej oznajmić:
ANIOŁ:
Będziesz Matką Zbawiciela. Dziecku, które się narodzi, imię Jezus nadać trzeba. Jego Ojcem będzie sam Bóg, który przysłał mnie tu z nieba.
MARIA:
Otom ja, służebnica Pańska, niechaj mi się stanie według Twego słowa.
Maria i anioł odchodzą.
- 4 -
BABCIA:
Za czas jakiś do Betlejem Józef zabrał swoją żonę. Lecz tam wtedy wszystkie domy były całkiem zapełnione.
Sypie złotem, wchodzą kolejno uczniowie.
MĘŻCZYZNA:
Wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie.
KOBIETA:
Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swojego miasta.
MĘŻCZYZNA:
Tak, udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i z rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna.
KOBIETA:
Maryja spodziewała się dziecka.
MĘŻCZYZNA:
Nie był to najlepszy czas na podróżowanie.
KOBIETA:
Ale w drogę ruszyć musieli.
MĘŻCZYZNA:
Byli zresztą biedakami i nawykli do niewygód.
KOBIETA:
A pewnie też, jako biedni, bardzo bali się rozkazów cezara.
Wchodzi Józef z Maryją podchodzą kolejno do mieszkańców.
JÓZEF:
Czy znalazłoby się dla Niej i dla mnie jakieś schronienie?
MIESZKANKA BETLEJEM I:
Oj, nie! Nie ma już pod naszym dachem miejsca. Jak widać mamy dziś wielu gości, niektórzy bardzo dostojni. Idźcie do naszych sąsiadów, tam do nich. Są od nas biedniejsi, to będzie lepsze miejsce dla Was.
JÓZEF:
Jest ze mną kobieta brzemienna. Chciałbym prosić przynajmniej dla niej o jakieś schronienie.
MIESZKANKA BETLEJEM II:
Nie to chyba jakaś pomyłka, u nas nie ma już żadnego wolnego miejsca. Odejdźcie, jesteśmy teraz bardzo zajęci.
JÓZEF:
Proszę was, przyjmijcie tylko ją i to dziecko, które nosi pod swoim sercem.
MIESZKANKA BETLEJEM III:
- 5 -
Tak rozumiem waszą kłopotliwą sytuację, ale niestety nic nie mogę na to poradzić, u nas miejsca nie ma. Tym bardziej, że jak widzę nie bardzo macie czym zapłacić. Chyba nie sądzicie, że ktoś przenocuje was za darmo.
Wszyscy wychodzą. Mieszkanie współczesne, wchodzi mąż, siada, otwiera gazetę, pilotem przełącza programy telewizyjne. Po każdym przełączeniu słychać fragment kolęd. Wchodzi Krysia z odkurzaczem i odkurza, wchodzi Ania z pudełkiem bombek i ubiera choinkę. Podchodzi żona i wyłącza telewizor. Krysia składa odkurzacz i wychodzi.
ŻONA:
Jak mogło się zdarzyć, że nikt nie przyjął do domu Świętej Rodziny? Pukali do wielu drzwi, ale wszędzie spotykały ich te same słowa: Nie ma już miejsca. Wszystko zajęte. Naprawdę ludzie w tamtych czasach musieli być chorzy na znieczulicę.
MĄŻ:
Rzeczywiście. Poza tym musiało tam być tłoczno. Zjechało do Betlejem wielu podróżnych.
ŻONA:
Józef był biedny nie miał pieniędzy, każdy kąt w Betlejem pewnie drogo kosztował.
MĄŻ:
Jestem przekonany, że gdyby Jezus urodził się tu u nas, na naszej ziemi i w naszych czasach, sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Gdyby u nas było Betlejem, wszyscy mieszkańcy zaprosiliby Maryję i Józefa do siebie.
ŻONA:
To pewne. Jednak dzisiaj ludzie mają o wiele więcej wrażliwości na ludzkie cierpienie niż dawniej.
ANIA:
A jeśli Święta Rodzina chodzi pomiędzy nami? Chrystus powiedział przecież, że w każdym człowieku, którego spotkamy, jest on sam.
Ania bierze puste pudełko i wychodzi. Pukanie.
MĄŻ:
Ktoś puka do naszych drzwi. Kto tam?
ŻEBRAK I:
Szukamy noclegu. Żona moja oczekuje dziecka. Nie mamy gdzie się podziać.
MĄŻ:
Ojej! U nas nie ma miejsca. A właściwie jesteśmy w trakcie przygotowywania Wigilii.
ŻONA:
Jeśli ona oczekuje dziecka, to idźcie do szpitala.
MĄŻ:
- 6 -
Tak, tak będzie najlepiej. Tam będzie miała fachową opiekę.
Wypraszają nieznajomych.
ŻONA:
To doprawdy niesamowite, żeby się tak naprzykrzać przyzwoitym ludziom i do tego w takim dniu.
MĄŻ:
Niektórzy to mają tupet.
Pukanie.
ŻONA:
Słyszysz? Znowu ktoś puka. Kto tam? (wchodzą 2 żebracy- kobieta i mężczyzna). No nie! Mam już tego dość. Znowu jakiś mężczyzna z kobietą. Czego chcecie? Tylko szybko, bo ciasto w piecu i mam jeszcze mnóstwo przygotowań do Wigilii.
ŻEBRAK II:
Prosimy o wsparcie. I gdybyśmy mogli się tu zatrzymać na kilka dni, bo ona..
ŻONA:
Mam wpuścić do domu tak odświętnie posprzątanego tych biedaków?
MĄŻ:
Jeżeli nie macie na hotel to idźcie do opieki społecznej. A w ogóle, to wyglądacie podejrzanie. No to już wiecie gdzie możecie znaleźć wsparcie. Przecież to nie pustynia a cywilizowane miasto.(żebracy wychodzą)
ŻONA:
Naiwnych sobie znaleźli?
Wbiegają Krysia i Ania.
KRYSIA:
Mamo, może pójść do tej pani z drugiego piętra i zaprosić ją na Wigilię.
ŻONA;
Dziewczynki, znowu macie jakieś niestworzone pomysły.
ANIA:
Mamo, ale ona sama spędzi święta. Syn miał przyjechać po nią już wczoraj, ale właśnie, gdy byłyśmy u niej przed chwilą, dzwonił, że nie może.
KRYSIA:
A jej się zrobiło tak strasznie smutno.
ŻONA:
Dziewczynki, zacznijmy od tego, dlaczego wy chodzicie do jakichś obcych osób?
ANIA:
My często do niej chodzimy. Ona piecze takie pyszne ciasta.
ŻONA:
- 7 -
To bardzo nie dobrze. No a teraz dajcie już spokój i pomóżcie mi trochę w kuchni.
KRYSIA:
Mamo, to chodźmy do niej chociaż z opłatkiem.
ŻONA:
Nie ma mowy. Jeszcze o nas sobie pomyśli, że…
ANIA:
Nic sobie nie pomyśli. Na pewno będzie jej miło.
ŻONA:
Doprawdy jesteście niemożliwe. Wiecie co, zaśpiewajmy lepiej jakąś kolędę.
Cała rodzina śpiewa kolędę.
ŻONA:
O rety, chyba się coś przypala, chodźcie pomożecie mi w kuchni.
Schodzą ze sceny.
RECYTATOR:
Ktoś pukał do drzwi naszych, aleśmy nie słyszeli. Ledwo starczyło czasu opłatkiem się podzielić. Ktoś odszedł z naszych domów, wędruje, puka dalej, a my dla nieznajomych stawiamy biały talerz. I tak się wciąż spieszymy, kłócimy i cieszymy, że wszystkie ważne chwile gubimy, przeoczymy. Życzymy najlepszego, opłatek każdy kruszy i nikt nie wie dlaczego, samotność mamy w duszy. Ktoś pukał do drzwi naszych, lecz musiał szybko odejść, my zostaliśmy sami, zamknięci własnym progiem.
BABCIA:
Zatem schronić się musieli poza miastem w stajni, w grocie, w niej to Jezus się narodził w betlejemskim nocnym chłodzie.
Sypie złotkiem, Maria siedzi przed szopką, kołysze maleńkiego, słychać kolędę.
MARYJA:
Śpij, najmilsze me kochanie, masz tu mięciutkie, biedne posłanie. Sianko świeże i pachnące zżęte na kwiecistej łące. Lulaj najmilejszy, dziecino ma święta. Schowaj pod chustę zimne rączęta. Póki słonko nie powstanie, śpij w żłóbeczku na tym sianie. Uśnijże już, mój maleńki, lulajże mi lulaj.
BABCIA:
Blisko miasta pastuszkowie wypasali swoje trzody. Nagle noc się rozjaśniła, z nieba zstąpił Anioł Boży i obwieścił, że w szopie ubogiej narodził się nam człowiek drogi. Więc pobiegli do stajenki do Jezusa i Panienki.
Sypie złotkiem, idą pasterze, gra kolęda, dochodzą w pobliże szopki.
JÓZEK:
Ja się boję wejść do środka!
- 8 -
KUBA:
Zbawiciela w żłobku spotkasz, który kocha wszystkich ludzi, dla nas niebo swe porzucił.
MACIEK:
Zanim inni tu przybędą, my z piosenką i kolędą.
Śpiewają kolędę.
JÓZEK:
Witaj dzieciątko!
KUBA:
O dzieciątko Święty Boże, przyjmij nasze serca w pokorze. A poza tym, czym cię dzisiaj ucieszymy, to co mamy, to złożymy.
MACIEK:
Ja przyniosłem świeże mleko. Jeszcze ciepłe, choć z daleka.
SZYMON:
Ja dam chlebek i bułeczkę.
JASIU:
Ja baranka i owieczkę i masełka osełeczkę. Też sandałki z owczej skórki na Jezusa małe nóżki.
MARCIN:
Ja dziecinie dam kołderkę i kożuszek dam cieplutki.
MACIEK:
A na koniec pożegnamy, zatańczymy, zaśpiewamy, tak od serca swego dla Jezusa kochanego.
Taniec. Pastuszkowie odchodzą.
BABCIA:
W odległym kraju żyli trzej mędrcy. Szukali prawdy, szukali światła. W bardzo daleką, nieznaną drogę poprowadziła ich Boża gwiazda.
Sypie złotkiem. Wchodzą 3 królowie.
KACPER:
Choć nie masz berła ni złotej korony, przed Tobą ziemskie w proch sypią się trony.
MELCHIOR:
Chylę przed Tobą czoło me w pokorze, Tyś król nad królami na świata obszarze.
BALTAZAR:
Co było wielkim- małym się wydało, gdy Boże Dziecię na świat przyjść musiało.
KACPER:
- 9 -
Kacper jestem, mędrzec- król, daję Tobie złota wór, by dostatek panował na Ziemi, by ludzkie życie odmienić.
BALTAZAR:
Przyjmij od Baltazara mirrę- żywicą pachnące zioła, żeby chorób nie było na świecie, żeby zdrowie nas nie opuszczało, jak anioł stróż przy nas trwało.
MELCHIOR:
Kadzidło w ofierze przyjmij od Melchiora, na przebłaganie za tych, którym obca pokora, by miłość na zawsze przyszła, pycha precz odeszła.
Wchodzi anioł, zwraca się do mędrców.
ANIOŁ:
Nie wracajcie do Heroda, to zły człowiek, on w zamiarach swych okrutny. Zamordować chce to dziecię, idźcie lepiej inną drogą.
DZIECKO 1:
I odeszli Trzej Królowie, ocalili małe Dziecię. A my dzisiaj świętujemy Jego urodziny.
Dzieci podchodzą do szopki i rozmawiają.
DZIECKO 1:
Myślę, Dzieciątko Boże, że lepiej byłoby może, gdybyś się urodziło dziś, nie wtedy, nie zaznałbyś takiej nędzy i biedy.
DZIECKO 2:
Nie musiałbyś Jezu, jeździć na osiołku małym, ale autem doskonałym.
DZIECKO 3:
A wieść o Twoim narodzeniu, rozeszłaby się w oka mgnieniu.
DZIECKO 4:
O wiele łatwiejsze miałbyś zadanie, nasz malutki Panie.
DZIECKO 1:
Lecz czy znalazłbyś pasterzy, z których każdy w Ciebie wierzy?
DZIECKO 2:
A czy dzisiejsi liczni panowie chcieliby pokłon oddać właśnie Tobie?
DZIECKO 3:
A może Herodów by więcej powstało. By uśmiercić Ciebie, Dziecineczkę małą.
DZIECKO 4:
Tyle mamy do powiedzenia Tobie, Małe Dzieciąteczko w żłobie…
DZIECKO 1:
Jedno możemy obiecać Ci Panie, że na pewno coś dobrego po nas zostanie.
DZIECKO 2:
Postaramy się dobrymi ludźmi być, by innym dobrze było z nami żyć.
DZIECKO 3:
Dziś pokłon składamy Tobie, tak jak kiedyś trzej królowie.
DZIECKO 4:
- 10 -
Wiarę, miłość i oddanie, Tobie- najjaśniejszy Panie.
Kolęda, dzieci ustawiają stół wigilijny, wychodzą. Do stołu podchodzi chuligan, bierze do ręki zostawiony list i czyta.
CHULIGAN:
„Piszę Ci, synku, list z daleka, z domu… Na szybach śnieżne łyskają się płatki- wspominam dawne dni i po kryjomu płaczę… Ty, synku, rozumiesz łzy matki. Jest już choinka… Wiesz, zaraz u stoła siądziemy jak dawniej z siostrzyczkami trzema- a z nami razem i myśl niewesoła, że Ciebie, synku, wśród nas dzisiaj nie ma. Ty tam samiutki… W dalekiej gdzieś stronie, jak my teraz liczysz mijające chwile. Jaka ci gwiazdka dziś wieczór zapłonie, kto ci świąteczną przyrządzi wigilię, jaką kolędą syneczku mój miły rozjaśnisz Twoje godziny tułacze? Myśmy się dzisiaj za Ciebie modliły, a ja nad listem jeszcze widzisz płaczę.
Myśl o nas Synku. Wspomnij przy wieczerzy. W liście mym znajdziesz okruchy opłatka. Wiem, że nam wrócisz. Ten, co „w żłobie leży”, czuwa nad nami… Całuję Cię… Matka.”
Może pójdę do tej stajenki… do Dzieciątka… Może mi pomoże… Może wrócę do domu, do mamy, do siostrzyczek…
Podchodzi do żłobka, klęka i mówi.
CHULIGAN:
Dziękuję Ci Jezu za list od mamy… Dzięki niemu zrozumiałem, że moje miejsce jest w domu… wśród najbliższych… Przyjm ode mnie o Boże te papierosy i puszkę z piwem… Nie chcę już tego, nie potrzebuję…Dziękuję ci za wszystko, a przede wszystkim za serce, które mi okazałeś i za to, że dałeś mi jeszcze jedną szansę w życiu. Obiecuję, że tego nie zmarnuję.
Kolęda, chuligan wychodzi, wchodzą dwaj bezdomni.
BEZDOMNY 1:
Nie było miejsca dla Boga, nie było miejsca w mej duszy, dawnom ja myśli o nim w sercu swym zdusił, zagłuszył…
BEZDOMNY 2:
Hej, młodość moja minęła, życie jak woda upływa. Dlaczegom w życiu nie pojął, gdzie szczęście prawdziwe przebywa?
BEZDOMNY 1:
Ja zrozumiałem, że szczęście i pokój to tylko Ty, wielki Boże! Że życie czyste i zacne jedynie radość dać może.
BEZDOMNI RAZEM:
Lecz jakże staniemy przed Bogiem, my nędzni, zbrudzeni grzechami… On- Bóg najsprawiedliwszy… Przebłagać Go można łzami.
Wchodzi anioł i mówi.
- 11 -
ANIOŁ:
Spojrzyj, Boża Dziecino, oto z oczu łzy płyną i przez łzy się tak modli do Ciebie. Niech ta gwiazda, co płonie u chwały Twojej koronie, Jemu także zabłyśnie na niebie.
BEZDOMNY 1:
Czyż mogą być wieści bardziej radosne, że w duszy czuję na nowo budzącą się łaski wiosnę? O, nie płacz Dziecię z mej winy, twa dobroć odnawia mi duszę. Zaśnij, Dziecino spokojnie, już odtąd lepszy być muszę.
BEZDOMNY 2:
Wszyscy, którzy weszli w tej stajenki próg, sercem swym wyznali, żeś Ty, Jezu, Bóg. Nie ma nic godnego, bym Tobie dać mógł, więc me grzeszne serce składam u Twych nóg.
Wszyscy ustawiają się wokół wigilijnego stołu
DZIECKO 1:
Gwiazdy na ziemi, gwiazdy na niebie, zima- śnieg biały, miękki. Wszystkie dziś drogi wiodą do Ciebie, Jezu ty nasz maleńki.
BABCIA:
Wstająca zorza jasno je znaczy, jednakim światłem je mości. Nie ma dziś biednych, nie ma bogaczy w ogromie wszechmiłości.
NARRATOR:
Gdy choinka jarzy się światełkami, gdy już stół zasłany sianem, nakryty obrusem i czekają półmiski z potrawami, niecierpliwie wypatrujemy pierwszej gwiazdki. Z chwilą pojawienia się jej na niebie zasiadamy do wieczerzy. Łamiemy się opłatkiem, składamy bliskim życzenia. W ten uroczysty wieczór wybaczamy wszelkie urazy i przewinienia. Jest to chwila wzruszająca, jak żadna inna w roku.
DZIECKO 2:
Podzielimy się opłatkiem jak przodkowi nasi, bo dziś pokój idzie światem, żale, spory gasi. Podzielimy się radością i uśmiechem czystym, i dobrocią, życzliwością z każdym sercu bliskim.
DZIECKO 3:
Gdy opłatkiem się łamiemy, to życzymy bliskim, żeby pokój był na ziemi i niósł miłość wszystkim. Żeby słońce nam świeciło, raj był naokoło. Żeby ludziom tutaj było dobrze i wesoło.
DZIECKO 4:
Ojcom spełnienia planów i marzeń, sukcesów w różnych zawodach, osiągnięć w sporcie i miłych wrażeń, i niech im sprzyja pogoda. Matkom, aby miały trochę wytchnienia i mniej kłopotów codziennych, by też spełniły się ich marzenia w dzieciach rozsądnych dzielnych.
BEZDOMNY 1:
- 12 -
Rodakom w Polsce i w innych krajach, ziemi spokojnej i żyznej, szczęśliwych lotów tym co latają i pomyślności Ojczyźnie.
BEZDOMNY 2:
Życzymy również całemu światu tego, co wszystkim potrzeba, ładu, uśmiechów, słońca i kwiatów, braterstwa, pracy i chleba.
NARRATOR:
Do dziś przetrwał piękny, polski zwyczaj śpiewania kolęd. Jedną z najbardziej popularnych, wszystkim znaną jest kolęda „Wśród nocnej ciszy”. Zaśpiewajmy ją razem.
KOLĘDA
OJCIEC:
Kolędo polska, zamknięta w najprostszych nutach i słowach, królujesz w domach we święta, by ludzi wzruszać od nowa. Tak wiele się teraz dzieje i wokół tyle jest złego. Kolędo daj nam nadzieję doczekać jutra lepszego.
NARRATOR:
O północy spieszymy na Pasterkę. W czasie uroczystej mszy, przy dźwiękach dzwonów, oddajemy hołd narodzonemu Zbawicielowi.
BABCIA:
Miasta, wioski zaśnieżone, wszystko białe dookoła. Na Pasterkę biją dzwony, zapraszają do kościoła.
DZIECKO 1:
Nabożeństwo jest radosne i organy długo grają i kolędy śliczne, polskie ludzie z głębi serc śpiewają.
DZIECKO 2:
Jak to dobrze, że są święta, które godzą wszystkich, kiedy ludzie i zwierzęta są nam drodzy, bliscy.
DZIECKO 3:
Winy sobie przebaczają, miłość ludzi łączy i łzy szczęścia napływają, wilgotnieją oczy.
DZIECKO 4:
W grudniową, cudną noc staniemy przy stajence. W grudniową cudną noc złączymy nasze ręce.
MATKA:
W grudniową dziwną noc gwiazdami niebo świeci. W grudniową dziwną noc przybyło Boże Dziecię.
OJCIEC:
Graj duszo Panu, graj! Głoś szczęście i pogodę! Daj świecie ludziom, daj, prawdziwą miłość, zgodę!
BEZDOMNY 1:
Bez zmartwień, z barszczem, z grzybami, z karpiem. Z gościem, co niesie szczęście! Czeka nań przecież miejsce.
BEZDOMNY 2:
- 13 -
Niech się snuje kolęda. I gałązki świerkowe niech Wam pachną na zdrowie!
WSZYSCY: Wesołych świąt
A z gwiazdką, pod świeczek łuną jasną, życzcie sobie najwięcej
WSZYSCY: zwykłego ludzkiego szczęścia.
RECYTATOR:
Pomódlmy się w Noc Betlejemską
W noc szczęśliwego rozwiązania,
By wszystko nam się rozplatało,
Więzy, konflikty, powikłania.
Oby się wszystkie trudne sprawy
Porozkręcały jak supełki,
Własne ambicje i urazy
Zaczęły śmieszyć jak kukiełki.
I aby w nas złośliwe jędze
Pozamieniały się w owieczki,
A w oczach mądre łzy stanęły
Jak na choince barwne świeczki.
By Anioł podarł każdy dramat
Aż do rozdziału ostatniego,
Kładąc na serce pogmatwane
Jak na osiołka - kompres śniegu.
Aby się wszystko uprościło -
Było zwyczajne - proste sobie -
By szpak pstrokaty, zagrypiony
Fikał koziołki nam na grobie.
Aby wątpiąc się rozpłakał
Na cud czekając w swej kolejce -
A Matka Boska - cichych, ufnych -
Jak chleb wzięła na ręce.
Modlitwa Ks. J. Twardowskiego