NOWA JAKOŚĆ STOSUNKÓW MIĘDZY PAŃSTWEM A KOŚCIOŁEM W POLSCE PO RATYFIKACJI KONKORDATU
Wzajemne stosunki między państwem polskim a Kościołem katolickim, uregulowane dwustronnie w konkordacie z 10 lutego 1925 r., zostały mocno rozchwiane po zerwaniu tej umowy przez Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej w dniu 12 września 1945 r.* Odtąd regulowały je wyłącznie akty normatywne wydawane jednostronnie, a więc przez ustawodawcę polskiego. Wyjątkiem były tutaj dwie regulacje dokonane dwustronnie — przez rząd PRL i Episkopat Polski — w formie «Porozumienia» z 14 kwietnia 1950 r., a następnie tzw. «Małego Porozumienia» z 5 grudnia 1956 r.; obydwa miały zresztą krótki żywot. Nic też dziwnego, że pomiędzy wspólnotą polityczną a wspólnotą religijną dochodziło raz po raz do ostrych konfliktów, głównie na tle arbitralnego, a przy tym drastycznego ograniczania przez ustawodawstwo państwowe praw Kościoła katolickiego, jego instytucji i skupionych w nim wiernych, tak duchownych, jak i świeckich. Ostrość tych konfliktów potęgował fakt, że przytłaczająca większość obywateli państwa polskiego przynależała jednocześnie, podobnie zresztą jak i dzisiaj, do Kościoła katolickiego. Wprawdzie konstytucja z 22 lipca 1952 r. proklamowała zasadę oddzielenia Kościoła od państwa (w art. 82, 2), de facto jednak zapis ten był stosowany w duchu zasady separacji wrogiej. W takiej też optyce były niekiedy formułowane, a z reguły stosowane liczne regulacje ustawowe i inne, związane z realizowaniem przez Kościół właściwej mu misji religijnej.
Zdominowanie Kościoła przez państwo w drodze nieuprawnionej, niesprawiedliwej i jaskrawo sprzecznej z aktami prawa międzynarodowego (ratyfikowanymi przez Polskę) «reglamentacji» należnych mu praw w zakresie wykonywania misji duszpasterskiej wytworzyło na kilkadziesiąt lat atmosferę ustawicznych napięć, nieporozumień i poważnych konfliktów. Wymowne non possumus Prymasa Tysiąclecia i ówczesnego Episkopatu Polski stało się w tej sytuacji wyrazem zdecydowanego protestu Kościoła przeciwko takiemu traktowaniu go przez państwo. Coraz częściej mówiono więc o potrzebie normalizacji tak źle układających się stosunków między państwem a Kościołem. Poczynając od 1970 r. zaczęto nawet myśleć o jakimś radykalnym rozwiązaniu napiętej do ostatnich granic sytuacji w tym względzie. Tym bardziej, że w dniu 25 stycznia 1971 r. premier nowej ekipy rządzącej Piotr Jaroszewicz ujawnił wolę rządu PRL osiągnięcia pełnej normalizacji stosunków państwa z Kościołem katolickim.1 Idea ta nabierała coraz wyraźniejszych kształtów, gdy w 1974 r. doszło do zainicjowania stałych kontaktów roboczych między Stolicą Apostolską a rządem PRL.2 Rozmowy dwustronne prowadzone na temat normalizacji stosunków Kościół — państwo zostały wysoko ocenione przez Edwarda Gierka podczas spotkania z papieżem Pawłem VI w dniu 17 grudnia 1977 r.3
Dobrym prognostykiem dla pomyślnego rozwoju stosunków Kościół — państwo wydawał się wybór — dokonany 16 października 1978 r. — kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową, a następnie pierwsza wizyta Papieża Jana Pawła II w Polsce w czerwcu 1979 r. Jednak sprawa kontaktów roboczych Stolicy Apostolskiej z rządem polskim nabrała większego rozmachu dopiero po 1980 r., po podpisaniu porozumień gdańskich. Reaktywowano wówczas Komisję Wspólną (złożoną z przedstawicieli rządu i Episkopatu), która w styczniu 1984 r. przygotowała projekt ustawy o stosunku państwa do Kościoła, w którym podjęto próbę uregulowania wzajemnych relacji tych wspólnot.4 Niemałą rolę odegrała tutaj druga wizyta Papieża w Polsce w czerwcu 1983 r. Jeszcze lepszy klimat dla prac tej Komisji zapanował w końcu 1986 r., kiedy to strona rządowa wystąpiła z sugestią nawiązania pełnych stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Coraz wyraźniej mówiono wówczas o potrzebie uregulowania najważniejszych problemów w relacji państwa i Kościoła na drodze umowy międzynarodowej.5 Sprzyjała tej idei wizyta gen. Wojciecha Jaruzelskiego w Watykanie w dniu 13 stycznia 1987 r., podczas której wysunął on sprawę wspomnianych stosunków dyplomatycznych. W tym samym roku powołano Komisję Mieszaną (złożoną z przedstawicieli Episkopatu Polski i Stolicy Apostolskiej). Trzecia pielgrzymka Papieża Polaka do ojczystego kraju — w czerwcu 1987 r. — dała mu sposobność do podjęcia sprawy stosunków dyplomatycznych Stolicy Apostolskiej z Polską. Ojciec Święty powiedział wówczas, iż «w ostatnich latach władze PRL wystąpiły z propozycją nawiązania formalnych stosunków ze Stolicą Apostolską».6 W drugiej połowie 1987 r. Komisja Mieszana intensywnie pracowała nad określeniem spraw, które powinny być przedmiotem konwencji Stolicy Apostolskiej z Polską oraz ustawy wewnętrznej. Uprzednio bowiem postanowiono uregulować stosunki państwo — Kościół na dwóch płaszczyznach: międzynarodowej (konwencja) i wewnętrznej (ustawa). W dniu 20 czerwca 1988 r. gotowy projekt konwencji przekazany został Stolicy Apostolskiej, natomiast 17 maja 1989 r. Sejm PRL uchwalił ustawę o stosunku państwa do Kościoła katolickiego w PRL wraz z dwiema innymi ustawami: o gwarancjach wolności sumienia i wyznania oraz o ubezpieczeniach społecznych duchownych.
W zmienionej po 4 czerwca 1989 r. sytuacji politycznej zaistniał jeszcze bardziej dogodny klimat dla wznowienia przez Polskę stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską, co nastąpiło 17 lipca tego samego roku. Ów klimat umożliwił następnie ekspertom Stolicy Apostolskiej przekształcenie wspomnianego projektu konwencji w projekt bardziej uroczystej i nieco szerszej tematycznie umowy z Polską (konkordatu). Po złożeniu analogicznego projektu przez rząd RP w dniu 12 marca 1993 r. rozpoczęły się negocjacje zmierzające do wypracowania tekstu definitywnego. W rezultacie tych prac 2 maja tego samego roku doszło do uzgodnienia i przyjęcia przez obydwie strony tekstu umowy konkordatowej. Została ona następnie formalnie zawarta przez Stolicę Apostolską i Rzeczpospolitą Polską 28 lipca 1993 r.7
Na tle tak zarysowanej historii umowy Polski ze Stolicą Apostolską, sięgającej swoją genezą daleko wstecz do czasów PRL, bardzo dziwne i niezrozumiałe, a przy tym wymowne jest uporczywe odkładanie i wstrzymywanie przez Sejm II kadencji procedury ratyfikacyjnej tego doniosłego traktatu. Wydłużenie jej do czterech i pół roku stanowi fakt bez precedensu. A na dobrą sprawę nie wiadomo, jak długo jeszcze trwałoby postępowanie ratyfikacyjne, gdyby nie wynik wyborów parlamentarnych z 21 września 1997 r. Przyjęcie w dniu 8 stycznia 1998 r. przez Sejm III kadencji ustawy ratyfikacyjnej, popartej następnie przez Senat 22 stycznia i podpisanej w dwa dni później przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, sprawiło, iż w dniu 23 lutego 1998 r. ten ostatni (w imieniu RP) oraz Papież Jan Paweł II (w imieniu Stolicy Apostolskiej) dokonali długo oczekiwanej ratyfikacji Konkordatu. Jako termin wymiany dokumentów ratyfikacyjnych przez obydwie strony ustalono dzień 25 marca bieżącego roku, co oznacza, iż — zgodnie z art. 29 umowy — w miesiąc później wejdzie ona w życie.
Ukazanie w największym skrócie złożonego procesu normalizacji stosunków między państwem a Kościołem w Polsce po II wojnie światowej zdaje się niezbędne dla zrozumienia roli i znaczenia Konkordatu polskiego. Oto regulacja jednostronna, a więc podejmowana drogą ustawową, może nie być sprawiedliwa, co jaskrawo widać na przestrzeni lat 1945-1989, kiedy to państwo nie uznawało osobowości prawnej Kościoła katolickiego wyznaczając granice jego aktywności. Poza tym, nawet dobra i właściwa regulacja jednostronna — wspomnianą wyżej ustawę o stosunku państwa do Kościoła katolickiego w PRL z 17 maja 1989 r. można za taką uznać — nie posiada koniecznej stabilności i jej trwałość zależy wyłącznie od dobrej woli państwa, a ściśle jego organu ustawodawczego. Rękojmią sprawiedliwej i adekwatnej do roli zadań państwa i Kościoła regulacji wzajemnych stosunków tych dwóch niezależnych i autonomicznych w stosunku do siebie wspólnot może być wyłącznie regulacja dwustronna, a więc powzięta w formie umowy dwóch podmiotów. Z uwagi zaś na atrybut podmiotowości publiczno-prawnej w stosunkach międzynarodowych Stolicy Apostolskiej (podobnie jak państwa) jest to umowa międzynarodowa. A jeśli tak, to tylko może być gwarancją regulacji stabilnej. Żadna bowiem ze stron nie może jej jednostronnie zmienić, a tym bardziej uchylić. Przy czym, jeśli w danym państwie stosunki z Kościołem układają się od dziesiątków lat poprawnie (jak np. w USA), umowa konkordatowa nie jest potrzebna. Tymczasem nienajlepsze, jak widać, doświadczenie polskie w tym względzie przemawia zdecydowanie za potrzebą dwustronnego układu. Można powiedzieć, że to właśnie dopiero Konkordat z 28 lipca 1993 r. stanowi ostatni, definitywny moment w długiej drodze procesu normalizacji wzajemnych stosunków państwa i Kościoła katolickiego w naszym kraju. A gdy dodamy, że poza instytucją małżeństwa «konkordatowego», możliwością prowadzenia lekcji religii w przedszkolach i dotowaniem z budżetu państwa Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (choć ta ostatnia sprawa została już uregulowana ustawą Sejmu z 26 czerwca 1997 r.) Konkordat powtarza jedynie unormowania zawarte w wymienionej wyżej ustawie z 17 maja 1989 r., to pytanie o sens umowy ze Stolicą Apostolską może oznaczać kwestionowanie potrzeby nadania relacjom państwo — Kościół tak pożądanej stabilności.
Należy zatem wyrazić głęboką satysfakcję z faktu, iż wraz z wejściem Konkordatu w życie wspólnota polityczna i wspólnota religijna, regulując wzajemne odniesienia na zasadzie niezależności i autonomii, a więc zobowiązując się do poszanowania odmiennych kompetencji, celów i zadań, mogą nie tylko pozbyć się płynących z niedawnego doświadczenia obaw o popadanie w konflikt, lecz także nabrać większego przekonania, że możliwe jest między nami współdziałanie «dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego».8 I w tym niewątpliwie wyraża się nowa jakość stosunków między państwem a Kościołem katolickim.