ABY CZASEM RZĄDZIĆ CZASEM
"... nie mogłem się poruszyć,
by go nie przesunąć”
- mówił z trwogą o czasie Marcel Proust.
Co takiego jest w zjawisku, którym jest „czas”, że dokładamy wszelkich starań, aby przybrał on dla nas statyczny, nieruchomy kształt? Dlaczego drżymy na myśl o jego toczeniu się? Czemu dla wielu osób najwspanialszym komplementem jest usłyszenie, iż najwidoczniej „czas się dla nich zatrzymał”?
Odpowiedzi na te pytania możemy odnaleźć w teorii zachowania zasobów Hobfolla, według której podstawowym celem ludzkiej aktywności jest uzyskiwanie, utrzymywanie i ochrona cenionych obiektów, określanych właśnie jako zasoby. Wśród nich można wyróżnić zarówno namacalne przedmioty ułatwiające nam ziszczenie się naszych pragnień lub nimi będące (np. dom, samochód), jak również pewien kontekst sytuacyjny, warunki, w których przyszło nam się realizować (np. stała praca, satysfakcjonujące życie rodzinne) oraz zasoby osobiste, czyli cechy składające się na indywidualną charakterystykę każdego z nas (np. umiejętności interpersonalne, poczucie kontroli) i - co w ramach omawianego aspektu ma największe znaczenie - zasoby energetyczne. Ostatnia z wymienionych grup ma wydźwięk abstrakcyjny i potencjalny, jako że trudno większość z jej elementów dostrzec, jeśli istnieją, natomiast ich brak gwałtownie paraliżuje wszelkie dalsze poczynania. Należy do nich zaliczyć m.in. zdrowie, wiedzę, a także czas.
Czas jest wyjątkowym zasobem - nietrwałym i niemającym substytutu. Niezależnie od tego, kim jesteśmy, kogo sobą reprezentujemy, jakie wartości w sobie nosimy, czynnikiem ograniczającym osiąganie przez nas czegokolwiek jest właśnie ON. Chociaż byśmy posiadali wszelkie dobra materialne tego świata, nie mamy możliwości, by go kupić czy wynająć. Nijak nie wytargujemy jego większego przydziału na dobę. Słowem - nie sposób jest powiększyć w obiektywny sposób jego zasób, ponieważ jego podaż jest całkowicie nieelastyczna, co oznacza, iż bez względu na wysokość popytu nie wzrasta ona i wzrosnąć nie może.
Co gorsza ewolucja nie najlepiej przystosowała nasz gatunek do gospodarowania czasem. W wielu eksperymentach polegających na pozbawieniu człowiek stymulacji sensorycznej (np. poprzez zamykanie go w zaciemnionym, wyciszonym pomieszczeniu) wykazano, że przy braku możliwości korzystania z podstawowych dla nas zmysłów, szybko tracimy świadomość upływu czasu.
Kiedy jednak traktujemy go na sposób typowy dla biznesu, czyli jako jednostkę walutową - coś, co tracimy i inwestujemy - wówczas „z zegarkiem w ręku” monitorujemy jego upływ w korelacji z odnotowywanymi efektami naszych decyzji. Ponieważ tak właśnie się dzieje, dlatego kulturę zachodniego życia w organizacjach określa się skrótem SMT, co znaczy nie mniej, ni więcej jak „szybciej, mocniej, teraz”. Z tego powodu współczesnym menedżerom potrzebna jest umiejętność kierowania sobą i swoimi przedsięwzięciami równocześnie w czasie i poza czasem, jako że dynamika biznesu może się zmieniać właśnie względem omawianego zjawiska czyniąc przyszłość organizacji niepewną.
Nie możemy być nigdzie indziej niż w teraźniejszości. W naszych umysłach posiadamy jednak maszynę czasu, - gdy jesteśmy pogrążeni we śnie, zatrzymuje się ona, kiedy marzymy - czy to na jawie, czy śpiąc - możemy przeskakiwać między chwilą obecną, przeszłą i przyszłą. W zależności od tego, czym się zajmujemy i w jakim stanie jesteśmy, omawiane zjawisko zdaje się wlec lub pędzić, co sprawia, że nasze jego subiektywne doświadczenie nieustannie się zmienia. Wraz z przestrzenią jest on fenomenem, który w największym stopniu zainspirował i naprowadził Einsteina na sformułowanie teorii względności.
Okazuje się, że każdy człowiek ma specyficzne i różniące nas predyspozycje do sprawnego i efektywnego gospodarowania czasem albo w odniesieniu do aktualnych sytuacji, albo w kontekście odległej rzeczywistości. Jeśli obdarzymy refleksją fakt, że niektórzy notorycznie się spóźniają i nie wzbudza to w nich najmniejszych oznak zaniepokojenia, a inni przez całe życie są skrupulatnie punktualni, wówczas adekwatnym wydaje się latynoskie zapytanie: „Wedle waszego czy naszego czasu?”.
Na podstawie między innymi tych obserwacji badacze wiele znaczącego we współczesnej psychologii nurtu, zwanego neurolingwistycznym programowaniem, opisali sposoby i konsekwencje organizowania dotyczących nas zdarzeń. Układy osobistej historii, oddziałujące na sposób naszego myślenia, to „linie czasu”. Wyróżniono dwa ich rodzaje.
Jeden z nich to lina „przez czas”. Jej korzenie sięgają do tradycji chrześcijańskiej, według której poszczególne wydarzenia są szeregowane w sposób linearny, zaznaczający w umyśle każdy początek i koniec. Ten sposób rozumowania można zobrazować następującym przykładem: jeśli umawiamy się z kimś na godzinę 17, a z inną osobą na 18, to pierwsze spotkanie kończymy przed 18, aby móc zdążyć na drugie. Osoby o linii „przez czas” oczekują dokładnego przestrzegania terminów i same ich dotrzymują. Dzielą ona swe życie na „segmenty”, których odrębność należy uwzględniać zgodnie z zasadą „Nie wszystko naraz”. Szanują czas, traktują go jako zasób, walutę i postępują według maksymy „Czas to pieniądz”. Jest to sposób organizacji charakterystyczny dla świata biznesu i kultury europejskiej. Funkcjonowanie w tym schemacie jest jednak obarczone kilkoma formami ryzyka. Kiedy dwa zdarzenia są od siebie znacznie oddalone w czasie, wtedy z trudnością można je powiązać w swoich rozważaniach zależnością przyczynowo-skutkową. Ponieważ ludzie o tej linii są skłonni do postrzegania swej przeszłości jako oddzielone, pozostające z sobą w dysocjacji obrazy, dlatego tradycja to tyle co, powierzchowne doświadczenia użyteczne do zwiększania kapitału. Ponad to wykazują oni nie najlepszą intuicję w aspekcie przyszłości. W wyniku tego oraz stosunkowo częstego wśród nich perfekcjonizmu i poczucia omnipotencji, biorą na swoje barki bardzo wiele pobliskich zobowiązań, nie pamiętając o tym, że każdy człowiek potrzebuje czasu na odpoczynek, kontakty społeczne i rzeczy nieprzewidziane.
Drugi typ linii czasu jest nazwany linią „w czasie”. Ta koncepcja jest kojarzona ze Wschodem oraz krajami latynoamerykańskimi. Mieszkańcy wspomnianych regionów są znani z powiedzenia: „Co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro”, a „jutro” oznacza każdy następny dzień po wschodzie słońca. Omalże wszystko postrzegają jako cykl, który poprzedzony był przez podobny i dla którego nadejdzie analogiczny następca, a to sprawia, że obce jest im pojęcie nieodwracalności. Ponieważ pozostają w asocjacji z przeszłymi wydarzeniami, dlatego wspomnienia traktują z szacunkiem. Przyszłość postrzegają raczej jako serię następujących po sobie chwil obecnych, więc potrzeba pilności przestaje być dla nich konieczna. Z tych powodów widzą swoje życie całościowo i odnajdują dla siebie czas na wytchnienie, bliskie kontakty, refleksję, nie przerażają ich nieprzewidziane sytuacje. Jeżeli jednak takie osoby znajdą się w rzeczywistości biznesu, wówczas dotrzymywanie terminów czy obowiązek punktualności bardzo ich obciążają. Niejednokrotnie mają problemy z podjęciem decyzji i przyjmowaniem zobowiązań, a tych ostatnich spada na nich wiele, gdyż brak realistycznego poczucia teraźniejszości oraz mistrzostwo w „odkładaniu na później” powoduje ich kłopoty z kontrolą, autonomią i odmawianiem.
Ponieważ każdy ze sposobów poznawczego podejścia do czasu ma w swej ortodoksyjnej formie mniej więcej tyle zalet, co i wad (także w odniesieniu do ludzi świata biznesu), dlatego też warto „przesunąć się” na linii czasu, rozciągniętej między organizacją „przez czas” i „w czasie”, w okolice jej punktu środkowego. Okazuje się bowiem, że niewłaściwe gospodarowanie omawianym zjawiskiem przysparza wiele stresów - czy to w teraźniejszości, czy w odroczonej perspektywie. Dlatego też niezwykle istotne jest to, aby menedżer nauczył się właściwego gospodarowania nim w rzeczywistości bieżącej, jak również by znajdował czas na rozwój w kierunkach harmonizujących i równoważących wymogi swego zawodu (np. poprzez rozwój swoich kontaktów interpersonalnych lub urealnienie jak największej liczby osobistych zainteresowań) i nie dopuścił do tego, by „biurowy styl życia biznesmena” stał się jego wyłączną formą istnienia.