Energetyka odnawialna w Polsce. Trudno być optymistą...
Odnawialne Źródła Energii w Polsce dopiero raczkują. Gąszcz paragrafów, brak właściwego wsparcia ze strony Unii Europejskiej i krajowych funduszy ekologicznych dla przedsiębiorców, samorządy wstrzymujące podejmowanie decyzji o nowych inwestycjach, co najprawdopodobniej jest spowodowane niewystarczającą ich wiedzą na temat OŹE - to najistotniejsze z barier rozwoju energetyki odnawialnej w Polsce. Ponadto zielona energetyka ma niezwykle silnych przeciwników, którzy nie szczędzą wysiłków, aby zdewaluować jej wartość. To tylko „hasła” problemów, z jakimi uczestnicy tego rozwijającego się rynku, muszą się zmierzyć.
Światełko w tunelu
Jednak wprowadzony kilka miesięcy temu system prawny, dający szansę na zwiększenie opłacalności produkcji zielonej energii, powinien sprzyjać jego rozwojowi. Jak informuje Krzysztof Jaworski, prezes Elsamprojektu Polska Sp. z o.o. - Szczególny rozkwit w ostatnich lata przeżywa współspalanie biomasy w dużych zawodowych źródłach - elektrowniach i elektrociepłowniach. Wszystkie z nich w ostatnich latach przeprowadziły testy i próbne spalanie biomasy, a niektóre nawet uruchomiły proces współspalania biomasy na dużą skalę, zużywając od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy ton biomasy w ciągu roku. Próby współspalania przeprowadzono na bardzo zróżnicowanych rodzajach biomasy - zrębkach i odpadach przemysłu drzewnego, odpadach z celulozowni, paszach i odpadach z przemysłu zbożowego oraz mączce kostnej. Kontynuując jednak swoją wypowiedź, prezes Elsamprojektu Polska Sp. z o.o. dodaje - Źle się stało dla branży energetycznej, że pierwsze współspalanie biomasy na dużą skalę rozpoczęto od paliwa, które było konkurencyjnym surowcem dla dużych gałęzi przemysłu przetwórstwa drzewnego. Spowodowało to bardzo skuteczną akcję lobbingową tego przemysłu i zaowocowało zmianą przepisów w tym zakresie, które w chwili obecnej, jeżeli chodzi o współspalanie biomasy, oparte są na rozwiązaniach brytyjskich. Obowiązkowe wprowadzenie za kilka lat roślin energetycznych do procesu współspalania w tak wysokim procencie, jak przewiduje Rozporządzenie MG, może być problematyczne.
Trzeba przyznać, że obawy te mają solidne podstawy, gdyż stan upraw roślin energetycznych w Polsce jest na bardzo niskim poziomie, co wynika z braku wiedzy o opłacalności tego przedsięwzięcia. Dochodzi do tego sceptycyzm producentów kotłów i firm modernizujących istniejące kotły, dotyczący wpływu udziału roślin energetycznych w strumieniu paliwowym na ich urządzenia. No i oczywiście listę przeszkód zamykają zawiłości i niejasności prawne. Od momentu uchwalenia Prawa Energetycznego prowadzona jest dyskusja, co to jest biomasa i jakiego rodzaju paliwa mogą być źródłem energii odnawialnej, podlegającej promowaniu.
Wysoka poprzeczka
No cóż dyskusje dyskusjami, a tymczasem paragrafy postawiły wysoką poprzeczkę, zobowiązując polskie jednostki gospodarcze do produkcji i zakupu energii z OŹE, określając ilość energii elektrycznej i cieplnej, które muszą się znaleźć w bilansie energetycznym kraju do 2010 r.
Jakie są możliwości realizacji w 2010 r. obowiązku zakupu energii odnawialnej o udziale ilościowym 7,5% przez spółki dystrybucyjne? Na to pytanie odpowiada Maciej Stryjecki, dyrektor generalny PIGEO - Osiągnięcie przez Polskę 7,5% udziału zielonej energii w bilansie energii elektrycznej użytkowanej w roku 2010 będzie niezwykle trudne. Oceniając realnie krajowy potencjał poszczególnych odnawialnych źródeł energii, a także dostępność i efektywność technologii ich wykorzystania możemy założyć, że największy ciężar produkcji zielonej energii elektrycznej powinien spocząć na elektrowniach wiatrowych, elektrociepłowniach biomasowych i elektrowniach wodnych. Przy optymalnym założeniu, a więc takim, który doprowadzi nie tylko do „wyrobienia obowiązku”, ale także rozbuduje krajowy rynek energetyki odnawialnej, konieczne jest w ciągu zaledwie niecałych 4 lat uruchomienie 2000 MW w wietrze, blisko 1000 MW w biomasie, ok. 100 MW w wodzie i może drugie tyle - w biogazie. Teoretycznie jest to możliwe, bo taki potencjał zasobów OŹE istnieje. Jeśli jednak spojrzymy na to zadanie przez pryzmat kosztów oraz czasu, to okaże się, że są to założenia niezwykle ambitne, żeby nie powiedzieć nierealne. Koszt uruchomienia powyższych mocy to ok. 5 mld euro.
Tylko, czy inwestorzy - krajowi i zagraniczni - są w stanie wygospodarować tak duże nakłady finansowe? Otrzymanie bowiem funduszy z gmin jest raczej nierealne, gdyż najprawdopodobniej nie będą one chciały ryzykować. Na dzień dzisiejszy bowiem, produkcja energii z niektórych źródeł odnawialnych nie daje gwarancji wystarczająco wysokiej rentowności. Dlatego w tym względzie tak istotna będzie możliwość skorzystania przez przedsiębiorców ze wsparcia UE w ramach pomocy strukturalnej oraz ze środków krajowych, takich jak NFOŚiGW, czy Ekofundusz. Jak uświadamia jednak Maciej Stryjecki - Dziś wciąż nie wiemy, jakimi środkami na ten cel będą dysponować poszczególne instytucje, a w przypadku funduszy unijnych, nie znamy ani procedur, ani kryteriów, wg których wnioski miałyby być kwalifikowane do współfinansowania w ramach budżetu UE na lata 2007-2013. Skoro jednak przeciętny proces inwestycyjny trwa od 3 do 4 lat, widać że nie można pozwolić sobie na marnowanie czasu. Przyszłość nie rysuje się jednak w zupełnie czarnych barwach. Nasza Izba złożyła w Ministerstwie Gospodarki listę projektów zaplanowanych przez naszych członków, które będą ubiegać się odotacje w ramach Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007-2013. Znalazło się na niej 55 projektów o wartości blisko 3800 mln euro, dzięki którym powstać może 2900 MW mocy. Gdyby więc patrzeć na plany inwestycyjne tylko członków PIGEO, osiągnięcie założonych celów może być realne. Warunkiem jest jednak, aby wszystkie te plany zostały zrealizowane - informuje Maciej Stryjecki.
......................................................................................................
Bez rozbudowy sieci energetycznych umożliwiających podłączanie małych źródeł energii energetyka odnawialna się nie rozwinie.
■ Chcieliśmy, żeby w 2020 roku w Polsce udział paliw odnawialnych w produkcji energii wynosił 11 proc., a Unia Europejska proponuje, żeby to było 15 proc. Jesteśmy znowu na kursie kolizyjnym z Unią?
- Nie jesteśmy na żadnym kursie kolizyjnym. Przecież propozycje UE są zgodne z naszym interesem. Unia nie mówi, że energetyka odnawialna ma zastępować węgiel, na którym oparta jest polska energetyka. Wprost przeciwnie, Unia podkreśla, że węgiel ma duże znaczenie, a energetyka odnawialna ma tylko zwiększać bezpieczeństwo energetyczne i ekologiczne kraju. Zamiast krytykować, zróbmy wreszcie coś nowoczesnego i nie ładujmy już pieniędzy w rozpadające się elektrownie węglowe, tylko budujmy nowoczesną energetykę z myślą o przyszłych pokoleniach.
■ Propozycja, żeby w Polsce do 2020 roku ze źródeł odnawialnych było pokrywane 15 proc. zapotrzebowania na energię, to jednak wstrząs, bo przecież wcześniej władze określały ten wskaźnik poniżej 10 proc.
- To prawda, że dla Polski to olbrzymia zmiana, bo w polityce energetycznej Polski do 2025 roku zostało ustalone, że ten udział będzie stały i będzie wynosił 7,5 proc., a teraz ma być podwojony. To jednak nie znaczy, że proponowany przez Unię cel jest niewykonalny, bo jest, a dotychczasowe założenia rządu nie były poparte żadnymi analizami naszych możliwości.
■ Jeśli propozycję KE przyjmą Rada Europy i Parlament Europejski, to ile i za ile trzeba będzie wybudować mocy w energetyce odnawialnej w Polsce?
- Oceniam, że aby wykonać cel proponowany przez Unię, trzeba będzie wybudować może nawet 9 tys. MW w samej odnawialnej energetyce elektrycznej, a koszty tego przedsięwzięcia przekroczyłyby 13 mld euro. Nie da się tego jednak osiągnąć bez szybkiej rozbudowy sieci, ale to nie może być argumentem przeciw rozwojowi energetyki odnawialnej. Rozwój sieci jest niezbędny dla poprawy bezpieczeństwa energetycznego kraju i nie można sobie pozwolić na dłuższe bagatelizowanie tego zagadnienia. W samej energetyce wiatrowej może powstać 9, a może i 13 tys. MW.
■ Gdzie, poza energetyką wiatrową, jest potencjał rozwoju energetyki odnawialnej?
- W biomasie, z której może być wytwarzany biogaz do produkcji energii elektrycznej i cieplnej. Na razie to są jednak głównie możliwości teoretyczne, bo ta dziedzina wymaga jeszcze wypracowania wielu procedur i dobrych praktyk, aby inwestycje mogły być na masową skalę realizowane i mogły być opłacalne ekonomicznie. Są też spore możliwości w energetyce wodnej. Małe i średnie elektrownie się nie opłacają, gdy trzeba budować progi wodne, ale są setki obiektów wodnych, na których można instalować małe elektrownie o mocy do 1-2 MW. Problemem jest nieprzyjazna polityka regionalnych zarządów gospodarki wodnej. Rozmawiamy o tym z resortem środowiska.
■ Co przyjęcie propozycji KE oznaczałoby dla rynku energii elektrycznej?
- Będzie to oznaczało, że obowiązkowy udział energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych w końcowym zużyciu tej energii będzie musiał wzrosnąć z zakładanych do tej pory maksymalnie 10,4 proc., począwszy od 2010 roku, do około 17 proc. w 2020 roku. Jest to znaczący wzrost i mamy tego świadomość, ale będzie się on wiązał z tysiącami nowych inwestycji, a więc i nowych miejsc pracy oraz modernizacją energetyki. Będzie to oznaczało na pewno również wzrost cen energii, ale głównym powodem przyszłego wzrostu cen energii nie będzie jednak wcale promowanie energetyki odnawialnej, a koszty inwestycji, które przestarzała energetyka konwencjonalna musi ponieść na odnowienie i budowę nowych mocy oraz na redukcję emisji CO2.
■ Skończy się na proponowanym 15-proc. udziale paliw odnawialnych w strukturze źródeł energii?
- Nie sądzę, bo Komisja Europejska już mówi, że w perspektywie 2030 roku ten udział powinien wynosić 30 proc. Stopniowo, cyklicznie energetyka odnawialna będzie stale zyskiwała na znaczeniu. Musimy się pogodzić z tym, że jako cywilizacja uzależniona od energii musimy mieć jej źródła, a co to może być w dłuższej perspektywie, jeśli nie paliwa odnawialne? Poza tym energetyka odnawialna to nie tylko problemy. W Unii dała już ponad 300 tys. miejsc pracy i jest branżą o obrotach przekraczających rocznie 20 mld euro. Powinniśmy stawiać na energetykę odnawialną, ale także na oszczędność energii, bo w gruncie rzeczy to podstawowy cel Unii. Bez oszczędności energii inne cele stają się wątpliwe.
■ MACIEJ STRYJECKI
absolwent Akademii Rolniczej w Lublinie. Funkcję dyrektora generalnego Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej pełni od listopada 2004 r.