A milczenie nie jest milczeniem, Filozofia&Varia


0x01 graphic

Anita Jarzyna

studentka V roku polonistyki UAM w Poznaniu. Pisze pracę magisterską o recepcji twórczości C.K. Norwida w poezji powojennej.

A milczenie nie jest milczeniem [1]. Pisarstwo Emmanuela Lévinasa wobec Zagłady - rozpoznania




„Kuzyn i kuzyn stoją, na drodze stoją w górach, milczy kostur, milczy kamień, a milczenie nie jest milczeniem, żadne słowo nie zamilkło ani żadne zdanie, to tylko pauza, przerwa między słowami, wolne miejsce, widzisz, jak wszystkie sylaby tłoczą się dookoła; językiem są i ustami, ci dwaj, jak i przedtem, a w oczach wisi im zasłona, a wy, wy biedni, wy nie stoicie i nie kwitniecie, nie ma was, i lipiec nie jest lipcem” [2].

Od prób przekroczenia historii zaczęło się dojrzałe pisarstwo Emmanuela Lévinasa. Gdy filozof powiada, że język relacji z Innym zmierza ku „historii, której [on - przyp. A. J.] nie jest w stanie przewidzieć” [3], staje się - jak chcę o nim myśleć w tym szkicu - tłumaczem obcości napotkanej w drugim człowieku. Autor Imion własnych to etyce, podkreślając jej niezależność, daje pierwszeństwo przed historią [4]. I tylko Zagłada jako jedno jedyne wydarzenie, które wciąż powraca, ukazuje się w milczącym kontrapunkcie. Bo Lévinasowi idzie o wydostanie się z języka - tego epicentrum cierpienia niszczącego prześladowanego - który obozowe wykluczenie utrwalił w poobozowej epoce. Łamie więc tradycyjny dyskurs filozoficzny (dostrzegając w nim potencjał totalitarnego zniewolenia) i buduje własny język wsparty na pojęciach (wymieniam najważniejsze): „śladu”, „twarzy”, „Innego”.

W tym krótkim szkicu odnosząc się do rozległych lektur Lévinasa, jego stosunku do współczesnych mu myślicieli postaram się pokazać, że ta filozofia jest w istocie więcej niż filozofią, jest opowieścią o człowieczeństwie w świecie poholokaustowym. Doskonałym kontekstem dla rozważań o pisarstwie autora Imion własnych staje się twórczość Paula Celana. Jego poezja - zauważa Shoshana Felman „jako zdarzenie skierowane na rekonstrukcję Ty, wydarza się właśnie poprzez o d d a n i e  g ł o s u  wyjątkowemu historycznemu doświadczeniu, które zamordowało wszelką zdolność mówienia” [5]. Zagłada funkcjonuje tu w domyśle, przeczuwaniu. Okazuje się, że nie trzeba mówić o niej wprost, by dotykać jej istoty,. Imperatyw bezwarunkowej odpowiedzialności za Innego w pisarstwie Lévinasa i analogiczne (choć nietożsame) wychylenie ku drugiej osobie w liryce Celana - najlepiej zaświadczają o swoistym pokrewieństwie filozofa i poety, na które chcę zwrócić uwagę w ostatniej części tego szkicu. Idzie zatem także o język wywodzący się z doświadczenia Zagłady i przezwyciężający je. Pisał Józef Tischner, że: „wyzyskuje się tutaj [w filozofii Lévinasa - przyp. A. J.] siłę słowa, by porwało ono, jak powiew wiatru naszą wewnętrzną, mocno zrutynizowaną wrażliwość i aby wyżłobiło w niej nowe bruzdy” [6].

***

Już w 1934 roku, prawie nazajutrz po dojściu Hitlera do władzy, Lévinas (podobnie jak Gadamer, inaczej niż jego nauczyciel - Martin Heidegger, który został pierwszym mianowanym przez nazistowskie władze rektorem uniwersytetu we Fryburgu) w artykule Kilka myśli o filozofii hitleryzmu, opublikowanym na łamach awangardowego katolickiego czasopisma „Esprit”, twierdził, że „hitleryzm nie był chwilową aberracją, lecz, wręcz przeciwnie, zagrożeniem, które jest głęboko zakorzenione w zachodniej mentalności. Dlatego właśnie wymaga on analizy filozoficznej i musi zostać odparty na tym gruncie” [7].

Tymczasem „filozofowanie po Auschwitz - zauważa Marek Jędraszewski - oznacza dla Lévinasa poszukiwanie nie tyle samej Transcendencji - jako wierzący Żyd jest on przekonany co do Jej istnienia - ile raczej sposobu jej wyrażenia. Wyrazić Niewyrażalne - oto wyzwanie, z jakim próbuje się zmierzyć jego nieprzeciętny intelekt” [8]. Lévinas podąża za krzykiem ofiar Shoah. Przypomina się fraza z eseju Petera Mayera: „wszyscy poeci są Żydami” („Alle Dichter sind Juden”) [9]. Żydowskość jak ślad odciśnięta zostaje w języku. Filozofia autora Imion własnych mieści się między nazwaniem (sygnaturą imion własnych) a bezimiennością sześciu milionów ofiar. „Kto wyrazi - pyta w jednym z swych najbardziej przejmujących szkiców - samotność ofiar umierających w świecie zakwestionowanym przez hitlerowskie triumfy, w którym Złu pewnemu swej wyższości nawet kłamstwo było zbędne? Kto wyrazi samotność tych, którzy sądzili, że umierają w czas śmierci Sprawiedliwości, kiedy sądy, co dobre, a co złe, jedyne kryterium odnajdywały w zakamarkach subiektywnej świadomości, gdzie nie docierał żaden znak z zewnątrz?” [10]. We wstępie do Imion własnych - zbioru esejów, z którego pochodzą te słowa zastanawia się: „Czy nazwiska osób, których mowa oznacza twarz - imię własne w gęstwie tych wszystkich nazw pospolitych i komunałów - zdołają oprzeć się erozji sensu i pomogą nam przemówić?” [11] Jan Andrzej Kłoczowski dostrzega w Holokauście wyzwanie dla filozofa „nie dlatego, by - jak powiada - trzeba było dążyć do jego wyjaśnienia albo filozoficznego uzasadnienia w ramach jakiegoś systemu, lecz po to, aby pozostał myślą dotkliwą. Dotkliwą, odsłaniającą bowiem coś bardzo istotnego w samej strukturze człowieczeństwa. Gdyby myśl nie próbowała tego ogarnąć, w żaden sposób nie można byłoby o niej mówić, iż buduje autentyczny fundament człowieczeństwa” [12].

Lévinas podkreśla analogię pomiędzy doznaniem zmysłowym a ekspresywną funkcją języka. Pisze o fizycznej wręcz wrażliwości na oddziaływanie Innego, którego cierpienie jest jak „cierń tkwiący w ciele” [13]. „Jestem odpowiedzialny za prześladowania, których doznaję” [14] - powiada. Impulsem dla takiego kierunku rozwoju refleksji autora Całości i nieskończoności była, według Kłoczowskiego, śmierć całej rodziny filozofa w okupowanej Litwie podczas II wojny światowej [15]. Francuski myśliciel poszukuje zatem takiej mowy, przez którą dane może być świadectwo. Mówienie jest wedle niego „sensem języka poprzedzającym jego podział na słowa i odpowiadające im tematy, które w Powiedzianym skrywają otwarcie, otwarte niczym krwawiąca rana mówienia” [16]. Lévinas wprowadza wyraźne rozróżnienie między Mówionym a Powiedzianym. Pierwsze dotyczy sytuacji poprzedzającej język, stanu bliskości z Innym człowiekiem, narodzin odpowiedzialności za niego (idzie o „mówienie, które nie wypowiada słów, ale znaczy; które jako odpowiedzialność jest samym znaczeniem” [17]) Drugie zaś oznacza język jako dyskurs o czymś, kiedy Mówienie zostaje podporządkowane jakiemuś tematowi. „Chodzi tu o to - objaśnia - by nie traktować języka wyłącznie jako kodu (którym jest on również), lecz by zmierzyć przedontologiczny ciężar języka. A także o to, by […] nie przyznawać Powiedzianemu pierwszeństwa nad Mówieniem. Chodzi bowiem o to, by obudzić w Powiedzianym wchłaniane przezeń Mówienie [...]” [18]. A najważniejsze, że mowa jest tym, czego uczymy się od Drugiego (Innego), jest - jak objaśnia Tischner - darowaniem nam świata [19].

Inaczej niż tradycyjnie pojmowana hermeneutyka, której w świecie po Holokauście wieszczono koniec (w mojej intuicji zresztą niesłusznie), filozofia Lévinasa nie rości sobie praw do rozumienia. Jej twórca pisanie pojmuje „jako zapytywanie. Zapytywanie jako relację” [20]. I właśnie budowanie relacji, stwarzające możliwość przezwyciężenia obcości, akcentuje najsilniej. Twierdzi, że: „filozof musi zacierać ślady swoich własnych kroków oraz nieustannie, w niekończącym się metodologicznym dreptaniu, ścierać ślady samego zacierania śladów” [21]. Gdzie indziej z kolei zaznacza: „ślad jest rzeczywistą niewymazalnością bycia […] zostawianie śladu to przemijanie, wyruszanie, odrywanie się” [22]. Tym, co zostaje jest zatem znak dawania znaku. Ślad śladu [23]. Tylko tyle i aż tyle. A dodam jeszcze - nawiązując do wciąż spornych tez o pokrewieństwie filozofii Lévinasa z hermeneutyką - że już Dilthey określał ją (hermeneutykę) jako sztukę rozumienia zawartych w piśmie śladów. Autor Całości i nieskończoności podkreśla przy tym, że ślad nie jest szyfrem [24], łączy go raczej ze świadectwem. I w oczywisty sposób odnosi do idei spotkania z Innym. Dorota Głowacka interpretuje Lévinasowski imperatyw brania odpowiedzialności za drugiego w kontekście dawania świadectwa [25]. „Świadek - pisze badaczka - obarczony jest zadaniem tropienia znikających śladów” [26]. Jego zadaniem - dopowiadam - jest odkrycie twarzy tego, który ukrywa się. Właśnie w mowie etycznej (oznaczającej „bliskość jednego wobec drugiego” [27]) dochodzi do spotkania z Innym, który odarł się z maski [28]. Wedle filozofa nie istnieje przecież nic bardziej nieznajomego i obcego niż drugi człowiek. Wyście naprzeciw niemu jest więc najważniejszym wydarzeniem.

Lévinasa rzeczywiście cechuje dążenie do spotkania, choćby takiego, jak to z myślą Jacquesa Derridy - we „wnętrzu chiazmu” [29], na rozdrożu będącym jednak skrzyżowaniem. W polemice. Autor O gramatologii w Szibbolecie dla Paula Celana - tekście, który ciągle wykracza poza metodę dekonstrukcjonistyczną, wierszom Celana przypisując - immanentną przecież dla postawy hermeneutycznej czy myśli Lévinasa - dialogowość oraz charakter etyczny. Derrida tajemnicę spotkania wyjaśnia w ten sposób: „wiele niepowtarzalnych zdarzeń może się zejść przypadkowo, połączyć, skoncentrować się pod tą samą datą, która staje się zarazem ta sama i inna, zdolna przemawiać do innego o innym, do tego, kto nie może odszyfrować daty całkowicie zapieczętowanej, grobowca zdarzenia, które ona zaznacza” [30]. Filozof wynajduje w poezji (i w języku w ogóle) to, co niepowtarzalne: podpisy, idiomy, imiona. Wiersz w jego ujęciu „rozpoczyna się przez zranienie się pod swoją datą” [31], stanowi jej ślad, znak pojedynczego wydarzenia. Lévinas i podobnie, i inaczej. Jego etyczny projekt wiąże się oczywiście z doświadczeniem Holokaustu. Sam o naznaczeniu datą mówi, gdy numer komando (1492), w którym pracował podczas wojny, przenosi na rok wypędzenia Żydów z Hiszpanii (właśnie 1492 rok), a zarazem rok swoistego narodzenia się nowożytnego antysemityzmu. Te same cyfry układają się przedziwnie w datę 1942, wtedy - to znana czytelnikom filozofa anegdota - do baraku, w którym jako jeniec wojenny mieszkał przyszły autor Istniejącego i istnienia przybłąkał się bezdomny pies, zwierzę żyło z więźniami, uważało ich za swych opiekunów. Lévinas pisze, jak krzepiąca była obecność psa, myśliciel stwierdza: „dla niego - to nie ulegało wątpliwości - byliśmy ludźmi” [32].

***

Istnienie pojmuje autor Całości i nieskończoności jako konieczność wypowiadania biblijnych słów hieni („oto jestem”) wobec Innego, słów, którymi Abraham odpowiada Bogu, gdy ten woła o jego imię. Sam też postępuje jak, nierzadko przywoływany w jego pismach, Abraham, który wychodzi naprzeciw tego, co Inne - nieznane [33]. Stephan Strasser nazywa przecież jego filozofię filozofią w drodze [34]. Tu właśnie muszę przywołać Celana - przedziwny rytm jego Rozmowy w górach: „ty tutaj a ja tutaj - ja tutaj, ja; ja, który mogę ci to wszystko powiedzieć, byłbym mógł powiedzieć; ja który ci tego nie powiem i nie powiedziałem; ja ze złotogłowem po lewicy, ja z kozłkiem, ja z dopaloną świecą, ja z dniem, ja z dniami, ja tutaj i ja tam, ja, któremu towarzyszy może - teraz! - miłość niekochanych, ja w drodze tutaj do siebie, w górze” [35]. Myślę - szukając kontekstu dla dzieł Lévinasa - o celanowskiej figurze wędrowca (z Rozmowy w górach), który wybiera się w góry, by wędrując odnaleźć siebie. Celan również o wierszu pisał, że jest „samotny i w drodze” [36], twierdził, że liryk szuka przede wszystkim kontaktu i bliskości z czytelnikiem; rozumienie zaś - jako że wypływa z więzi z tekstem - jest tym, co przychodzi samo w trakcie lektury.

Przywołane skojarzenia nie są przypadkowe. Twórczości autora Fugi śmierci Lévinas poświęcił szkic - interpretację mowy Meridian, zadedykowany wybitnemu hermeneucie Paulowi Ricoeurowi (tu znowu spotykają się te dwie bliskie sobie filozofie), opatrzony mottem z celanowskiej Wstawki na wiolonczelę („alles ist weiniger, als // es ist, // alles ist mehr” - „wszystko to mniej, niźli // jest, // wszystko to więcej”). Filozof jawi się w nim jako uważny, a przede wszystkim empatyczny, czytelnik; wnikliwy odbiorca przesłania poety. Stwierdza: „Sposobem na ujawnienie tego, co pomimo ujawnienia pozostaje inne, nie jest myślenie, lecz mowa poetycka” [37]. Inny jest oczywiście Celan Gadamera, inny Derridy, inny wreszcie Lévinasa. Charles Taylor napisał, że „różne sztuczki interpretacyjne, jak dekonstrukcjonizm, anty i poststrukturalizm, są tylko formalnymi wybiegami myślenia, które zostało porażone doświadczeniem zła” [38]. Lévinas w wierszu Celana odnajduje „język bliskości dla bliskości […] pierwszy z języków, odpowiedź poprzedzającą pytanie, odpowiedzialność za bliźniego, która w swoim dla innego umożliwia cały cud dawania” [39]. Autor Imion własnych uczy precyzji. Myśli o myśleniu i niekoniecznie sobie zawierza. Kiedy interpretuje poezje, kładzie nacisk na to, co niezrozumiałe (zatem skrajnie Inne) i co niekoniecznie musi zostać wyjaśnione, bo wiersz - jak twierdzi - „poprzedzając wszelką tematyzację”, przemawia do czytelnika jako „znak dawania znaku” [40]. Uwagę, poświęconą temu, co Inne traktuje jako najwyższą gotowość do brania i dawania [41]. O swoim stosunku do lektury, tak podobnym do relacji z drugim człowiekiem, Lévinas mówił w jednym z wywiadów: „Bycie ludzkie nie jest wyłącznie byciem-w-świecie (in-der-Welt-sein), ale także byciem-ku-książce (zum-Buch-sein), w relacji wobec natchnionego Słowa, które tworzy atmosferę tak samo ważną dla naszego życia, jak ulice, domy i ubrania. Błędnie interpretujemy książkę wyłącznie jako coś podręcznego, jako coś, co bierze się do ręki, jako podręcznik. Moja relacja wobec książki nie mieści się w ogóle w kategorii czystego używania…” [42]. Celan podobnie - wiersz porównuje z uściskiem dłoni [43].

W przypadku autorów Czasu i tego, co inne oraz Siedziby czasu można jeszcze mówić o podobnym losie Żyda - wiecznego tułacza, jak opisywał go w odniesieniu do filozofa ksiądz Marek Jędraszewski. Emigranci, bez stałego miejsca na ziemi, obaj - myśliciel i poeta - doświadczyli końca świata, jaki do tej pory znali; obaj uniknęli niewoli i niemal pewnej śmierci w obozie zagłady. Lévinas urodzony czternaście lat przed Celanem (w roku 1906) przeniósł się do Francji (do Strassburga) jeszcze przed wybuchem wojny w latach dwudziestych (1923). O swojej biografii pisał, że „jest owładnięta przeczuciem i wspomnieniem okropności nazizmu” [44]. Paul Celan najpierw w 1938 roku trafił do Tours, gdzie podjął studia medyczne, na stałe osiadł we Francji dziesięć lat później. Z czasem tworzył poezję coraz bardziej hermetyczną, opartą na poszarpanym, eliptycznym wersie, często urwaną w pół słowa, wciąż sugerującą problem Shoah. Semantyzował ciszę [45]. Pisał w Wieczorze słów: „ten różdżkarz w ciszy! // krok i jeszcze jeden, // trzeci krok i ślad, // którego twój cień nie wywabia: // blizna czasu // otwiera się” [46].

Wojenne doświadczenia Lévinasa, te najbardziej osobiste, są również przemilczane. W Trudnej wolności zaświadcza: „Nie będę zmieniał skrajnego cierpienia w spektakl i wykorzystywał tych nieludzkich krzyków, aby przyprawić sobie aureolę jako pisarz czy reżyser. Tych krzyków nie da się uciszyć, odbijać się one będą nieustannym echem aż po wieczność” [47]. Zawieszenie głosu działające jak przerwanie ciszy to - by posłużyć się jego słowami: „oznaka utraty tchu, który wypowiada nadzwyczajne słowo ponad” [48]. Myśliciel czyni użytek z pauzy - dopiero w ten sposób odnajduje w tekście filozoficznym przestrzeń dla Holokaustu. Jego milczenie trudno jednak nazywać afazją, zwłaszcza, gdy na pierwszej stronie Inaczej niż być lub ponad istotą odczytujemy: „Pamięci najbliższych spośród sześciu milionów zamordowanych przez narodowych socjalistów, obok milionów istot ludzkich różnych wyznań i narodowości, będących ofiarami tej samej nienawiści drugiego człowieka, tego samego antysemityzmu” [49]. Dedykacja ta, wielokrotnie cytowana w pracach poświęconych filozofowi, znaczy dziś jako niezwykły, wiele mówiący o jego autorze, gest. Istnieje jednak takie oblicze Emmanuela Lévinasa, którego nie jest się do końca świadomym podczas lektury jego dzieł. Pojawia się ono choćby, gdy czytamy trudną do przełożenia (i z reguły nie przekładaną) hebrajską wersję owej dedykacji: „Pamięci duszy mego ojca i nauczyciela, rebe Yehiela, syna rebe Abrahama Ha'Levi; mojej matki i nauczycielki, Dobory, córki rebe Mojrze, mego brata Dova, syna rebe Yehiela Ha'Levi i Aminadaba, syna rebe Jehiela Ha'Levi; mego teścia rebe Szmula, syna rebe Gershoma Ha'Levi i mojej teściowej Małki, córki rebe Haima. Niech ich dusze spoczywają splecione w węzełek życia” [50]. W kontekście tej podwójnej dedykacji Dorota Głowacka przyrównuje pisarstwo Lévinasa do Kadyszu - żydowskiej modlitwy za zmarłych, która wychwala boskość Innego; swoistej macewy w postaci wywodu filozoficznego [51]. Skojarzenie z modlitwą nieobce jest także czytelnikom Celana, autora Psalmu, nawiązującego do teologii apofatycznej.

W dziełach francuskiego myśliciela - jak w zdławionych lirykach niemieckojęzycznego poety - wyraźna jest niemożność dotarcia do języka, w którym dałoby się wypowiedzieć cierpienie ofiar Zagłady. Milczenie bierze się także z przekonania, że zupełne wyrażenie traumy Holokaustu może stać się udziałem tylko - jak określił to Primo Levi - świadków integralnych, pisze Levi: „[m]ówimy tylko w ich imieniu zamiast nich” [52]. Według Lévinasa, przeciwstawiającego się heideggerowskiej ontologii Dasein - „bycie-tam”, czyli wśród ocalonych, oznacza pierwotnie, że zajmuję miejsce pod słońcem należące do drugiego człowieka, że dosłownie, żyję zamiast niego [53]. Autor Całości i nieskończoności twierdzi, że prymarne pytania filozofii nie mają, jak chciał Heidegger charakteru ontologicznego, lecz antropologiczny, zatem: nie „Dlaczego byt raczej niż nicość”, lecz w jaki sposób byt usprawiedliwia swe istnienie [54], zwłaszcza wobec tych, którzy nie przeżyli.

Problem odpowiedzialności właśnie okazuje się punktem dojścia w refleksji Lévinasa, jest konsekwencją dokładnego przemyślenia doświadczenia Zagłady. Wskazując na asymetrię w stosunku Tego-Samego do Innego, filozof przytacza często zdanie z Braci Karamazow: „wszyscy jesteśmy winni za wszystko i wszystkich, przed wszystkimi, a ja bardziej niż inni”. Dostojewski właśnie - poznawany jeszcze w młodości w rodzinnym Kownie i potem na Ukrainie - doprowadził go, jak przyznawał w jednym z wywiadów, do filozofii [55]. Według francuskiego myśliciela „śmierć drugiego człowieka może stanowić dla mnie doświadczenie podstawowe”, „wydarzenie, którego znaczenie jest nieskończone” [56]. Autor Całości i nieskończoności - którego Elie Wiesel oskarżał, że mówi o tym, czego nie zna (wszak uniknął obozu zagłady) [57] - pracował podczas wojny (o czym była już mowa) w leśnym komando dla żydowskich więźniów wojennych w nazistowskich Niemczech, „francuski mundur - wyznawał - chronił przed hitlerowskim gwałtem”. Zaraz jednak dodawał: „ale inni ludzie […] obdzierali nas z naszej ludzkiej skóry. Byliśmy jedynie półludźmi, stadem małp” [58]. Po latach od tamtych wydarzeń powie Lévinas o ludzkiej twarzy, do której prawa naziści mu przecież odmawiali: „dostęp do niej jest od razu etyczny […]. Skóra twarzy pozostaje w najwyższym stopniu naga, w najwyższym stopniu obnażona. Najbardziej naga, jakkolwiek nagością dostojna. […] Twarz jest wystawiona, zagrożona, jakby zapraszała do aktu przemocy. Jednocześnie jest tym, co zabrania nam zabijać”. I dalej: „Nie zabijaj, to pierwsze słowo twarzy teraz to już polecenie. W objawieniu twarzy zawarte jest pewne przykazanie; jakby mówił do mnie nauczyciel” [59].

Widać tu wyraźnie źródło kluczowych dla refleksji Lévinasa pojęć: „twarz” (obok „śladu” i „Innego”) w oczywisty sposób wiąże się z refleksją nad Zagładą i próbą wyrażenia problemu we własnym filozoficznym języku. Lévinas zdaje się w ten sposób podejmować przesłanie Nelly Sachs - noblistki, niemieckojęzycznej pisarki żydowskiego losu, przyjaciółki Paula Celana - która przestrzegała, by „prześladowani nie stali się prześladowcami” [60]. Autor Całości i nieskończoności - powtórzę - nie odnosi się wprost do Holokaustu. Ale odsyła do Zagłady, kiedy pisze o odpowiedzialności, o absolutnej, niezwykłej zewnętrzności ludzkiej twarzy. W Inaczej niż być lub ponad istotą - swym najbardziej radykalnym, ale też najbardziej zanurzonym w doświadczeniu Zagłady, dziele, które do dziś wzbudza opór wśród odbiorców - pisał: „Twarz to ślad samej siebie, oddana pod moją opiekę, której nie potrafię sprostać, jak gdybym był odpowiedzialny za jej śmiertelność i winny temu, że przeżyłem” [61]. Bo Inny, w myśl rozważań Lévinasa, jest Mistrzem, ale też wdową, sierotą i żebrakiem [61], musi być przede wszystkim zawsze na pierwszym miejscu. Odpowiedzialność wyrażać ma się w byciu nie „jeden-dla-drugiego”, lecz „jeden-za-drugiego”. O Celanie natomiast wiemy, że w obozie hitlerowskim (dziwnym zbiegiem okoliczności podobnie jak ważny dla pisarstwa Lévinasa Dostojewski) w ostatniej niemalże chwili uniknął egzekucji, przechodząc na druga stronę linii oddzielającej idących na śmierć od wybranych do pracy przymusowej [63]. Wkrótce po tym naziści zamordowali jego rodziców, odtąd Celan - notuje Ryszard Krynicki w kalendarium życia i twórczości poety - „żył z poczuciem winy, że ocalał” [64]. „Fakt, że kilku z nas udało się przeżyć, okazuje się technicznym błędem, wypadkiem” [65] - pisał Jean Améry. I on, jak autor Rozmowy w górach, który pokonany przez historię w kwietniu 1970 roku, w wieku czterdziestu dziewięciu lat zdecydował się zakończyć życie skokiem do Sekwany, popełnił samobójstwo.

Odwołując się właśnie do twórczości Celana, Lévinas uczy nas myśleć o wierszu (a w szerszej perspektywie o języku), który wciąż mierzy się z problemem Holokaustu, a więc wedle Adorna o wierszu niemożliwym. Kategoryczne stwierdzenie niemieckiego myśliciela - jak to widzi Shoshana Felman - nie dotyczy jednak tylko konkretnych dzieł (choć potocznie uważano, że odnosi się przede wszystkim do celanowskiej Fugi śmierci), a nawet liryki jako rodzaju literackiego, dotyczy całej myśli i całego pisarstwa, które powinno teraz z rozmysłem pisać przeciwko sobie [66]. W Dialektyce negatywnej czytam: „Myślenie, aby pozostało prawdziwe, w każdym razie dzisiaj, musi myśleć również przeciwko sobie. Jeżeli nie mierzy się ono z tym, co najjaskrawsze, co umyka pojęciu, to z góry nabiera cech akompaniamentu, którym SS zwykła zagłuszać krzyki swoich ofiar” [67]. W późniejszych esejach Adorno przeformułuje swą główną tezę, zamiast prostej negacji, podkreślając filozoficzną aporię. Również filozofia Lévinasa, która jest przecież więcej niż filozofią, jawi się jako niemożliwa, odsłania nadzieję w miejscu najbardziej podrażnionym przez ból.

0x01 graphic


[1] Cytat z prozy Paula Celana, Rozmowa w górach, przeł. M. D. Rogalski w: Idem, Utwory wybrane, wybrał i opracował R. Krynicki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003, s. 307.
[2] Tamże.
[3] Cyt. za: D. Głowacka, Znikające ślady: Emmanuel Lévinas, literackie świadectwo Idy Fink i sztuka Holokaustu, przeł. Autorka, „Literatura na Świecie” 2004, nr 1-2, s. 122.
[4] E. Lévinas, Trudna wolność. Eseje o judaizmie, tłum. A. Kuryś przy współpracy J. Migasińskiego, wstępem opatrzył M. Jędraszewski, posłowie napisał M. Czajkowski, Atext, Gdynia 1991, s. 318.
[5] S. Felman, Nauczanie i kryzys albo meandry edukacji, przeł. M. Lachman, „Literatura na Świecie” 2004, nr 1-2, s. 380.
[6] J. Tischner, Myślenie według wartości, Znak, Kraków 1994, s. 183.
[7] E. Lévinas, Kilka myśli o filozofii hitleryzmu, przeł. J. Migasiński, „Literatura na Świecie” 2004, nr 1-2, s. 5-13.
[8] M. Jędraszewski, Europa i Biblia w: E. Lévinas, Trudna wolność, ed. cyt., s. III.
[9] Cyt. za: J. Roszak, „Nie patrz już - idź”. Daniela Libeskinda aranżowanie / angażowanie przestrzeni publicznej, „Topos” 2006, nr 5, s. 39.
[10] E. Lévinas, Imiona własne, przeł. J. Margański, KR, Warszawa 2000, s. 133.
[11] Tamże, s. 8.
[12] J. A. Kłoczowski, Filozofia dialogu, W drodze, Poznań 2005, s. 97.
[13] E. Lévinas, Inaczej niż być lub ponad istotą, przeł. P. Mrówczyński, Aletheia, Warszawa 2000, s. 89.
[14] E. Lévinas, Etyka i Nieskończony. Rozmowy z Philippe'em Nemo, przeł. B. Opolska-Kokoszka, PAT, Kraków 1991, s. 56.
[15] J. A. Kłoczowski, dz. cyt., s. 81.
[16] E. Lévinas, Inaczej niż być lub ponad istotą, s. 253.
[17] Tamże.
[18] Tamże, s. 76.
[19] J. Tischner, dz. cyt., s. 186
[20] E. Lévinas, Imiona własne, s. 12.
[21] E. Lévinas, Inaczej niż być lub ponad istotą, s. 39.
[22] E. Lévinas, Ślad Innego w: Filozofia dialogu, wybór i oprac. B. Baran, Znak, Kraków 1991, s. 227.
[23] W jednym z wywiadów Claude Lanzmann stwierdza, że podczas kręcenia Shoah musiał wciąż zmagać się ze „znikaniem śladów, ze śladami śladów po śladach”. Cyt. za: D. Głowacka, dz. cyt., s. 107.
[24] Tamże, s. 117.
[25] D. Głowacka, „Jak echo bez źródła”. Podmiotowość jako dawanie świadectwa a literatura Holokaustu, „Teksty Drugie” 2003, nr 6, s. 51.
[26] D. Głowacka, Znikające ślady: Emmanuel Lévinas, literackie świadectwo Idy Fink i sztuka Holokaustu, s. 116.
[27] E. Lévinas, Inaczej niż być lub ponad istotą, s. 85.
[28] D. Głowacka, Znikające ślady: Emmanuel Lévinas, literackie świadectwo Idy Fink i sztuka Holokaustu, ed. cit., s. 118
[29] E. Lévinas, Jacques Derrida. Zupełnie inaczej w: tegoż, Imiona własne, s. 65-73.
[30] J. Derrida, Szibbolet dla Paula Celana, przeł. A. Dziadek, FA-art, Bytom  2000, s. 13.
[31] Tamże, s. 21.
[32] E. Lévinas, Trudna wolność.
[33] J. Tischner, dz. cyt., s. 185.
[34] Cyt. za: M Jędraszewski, dz. cyt., s. III.
[35] P. Celan, dz. cyt., s. 311.
[36] Tamże, s. 335.
[37] E. Lévinas, Imiona własne, s. 145.
[38] Cyt. za: J. A. Kłoczowski, dz. cyt., s. 97.
[39] E. Lévinas, Imiona własne, s. 48
[40] Tamże, s. 52.
[41] Tamże.
[42] Filozofia, sprawiedliwość i miłość. Z Emmanuelem Lévinasem rozmawiają R. Fornet i A. Gomez, „Midrasz” 2005, nr 11, s. 21.
[43] P. Celan, List do Hansa Bendera, przeł. F. Przybylak, „Odra” 1983, nr 4, s. 67.
[44] E. Lévinas, Trudna wolność, s. 314.
[45] Informacje biograficzne na temat Celana czerpię z Kalendarium życia i twórczości Paula Celana w: P. Celan, Utwory wybrane, s. 347-359 oraz z eseju J. Roszak, Lepiej czytać wiersze. Celan Herberta, „Zeszyty Literackie” 94, s. 117-123.
[46] P. Celan, Wieczór ciszy, przeł. F. Przybylak w: Idem, Utwory wybrane, s. 61.
[47] E. Lévinas, Trudna wolność, s. 51.
[48] Cyt. za: D. Głowacka, „Jak echo bez źródła”. Podmiotowość jako dawanie świadectwa a literatura Holokaustu, s. 61.
[49] E. Lévinas, Inaczej niż być lub ponad istotą, s. 5.
[50] Cyt. za: D. Głowacka, „Jak echo bez źródła”. Podmiotowość jako dawanie świadectwa a literatura Holokaustu, s. 51. Zakończenie hebrajskiej wersji dedykacji jest, zdaje się, nawiązaniem do tradycyjnie figurującego na żydowskich nagrobkach fragmentu Pierwszej Księgi Samuelowej (XXV, 29). Słowa te padają z ust Abigail przepraszającej Dawida za obraźliwe zachowanie swego męża i mówią o duszy Dawida, która będzie związana „węzłami życia”, podczas gdy dusze nieprzyjaciół jego Bóg „jako z procy” wyrzuci. E. Kraskowska, Niebezpieczne związki. O prozie Zofii Nałkowskiej w: tejże, Piórem niewieścim: z problemów prozy kobiecej dwudziestolecia międzywojennego, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 1999, s. 42.
[51] D. Głowacka, „Jak echo bez źródła”. Podmiotowość jako dawanie świadectwa a literatura Holokaustu, s. 51.
[52] Tamże, s. 54.
[53] Tamże.
[54] Referuję za artykułem Doroty Głowackiej.
[55] Cyt. za: M. Dennes, Miejsce literatury rosyjskiej w dziele Lévinasa, przeł. B. Szwarcman-Czarnota, „Midrasz” 2005, nr 11, s. 32.
[56] Cyt. za: W. Panas, Pismo i rana. Szkice o problematyce żydowskiej w literaturze polskiej, Dabar, Lublin 1996, s. 115.
[57] Cyt. za: M. Jędraszewski, dz. cyt., s. II.
[58] E. Lévinas, Trudna wolność, s. 162.
[59] E. Lévinas, Etyka i nieskończony. Rozmowy z Philippe'em Nemo; cyt. za: J. Tischner, Filozofia dramatu, Znak, Kraków 2006, s. 21.
[60] E. Fried, Czytać wiersz w: Moderne Österreichische Liryk. Współczesna poezja austriacka, wybór i oprac. D. Müller-Ott, J. Ziemska, Kraków: Wydawnictwo Edukacyjne, 1997. Cyt. za: J. Roszak, Punkty, południki - poezja Nelly Sachs, „Topos” 2005, nr 3, s. 97.
[61] E. Lévinas, Inaczej niż być lub ponad istotą, s. 153.
[62] E. Lévinas, Całość i nieskończoność. Esej o zewnętrzności, przeł. M. Kowalska, wstępem poprzedziła B. Skarga, przekł. przejrzał J. Migasiński, PWN, Warszawa 2002, s. XIX-XX; s. 252-255.
[63] S. Felman, dz. cyt., s. 368.
[64] P. Celan, dz. cyt, s. 350.
[65] Cyt. za: I. Kertész, Język na wygnaniu (Mowa wygłoszona w berlińskim Renaissance-Theater, 2000) w: tegoż, Język na wygnaniu, przeł. E. Sobolewska, W.A.B., Warszawa 2004, s. 178.
[66] S. Felman, dz. cyt., s. 376.
[67] T. W. Adorno, Dialektyka negatywna, przeł. K. Krzemieniowa, PWN, Warszawa 1986, s. 512. Cyt. za: S. Felman, dz. cyt., s. 377.

Anita Jarzyna



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
GKF Kartezjusz Czym jest metoda w filozofii, do czego służy i czemu dotąd jej nie stosowano (Rozpr
T. Halik - Co nie jest chwiejne..., religia, Teologia
1-Cholesterol nie jest trucizną-Poczta Zdrowia, ZDROWIE-Medycyna naturalna, Poczta Zdrowie
Poezja współczesna, Filozofia&Varia
To nie jest żart
Gdy protokół powypadkowy nie jest zgodny z prawdą
DO?TLEJEM NIE JEST?LEKO Z WYCHOWAWCY
Demokracja nie jest pojeciem jednorodnym - Sartori, Politologia UMCS (2005 - 2010) specjalność samor
NIECH MÓWIĄ ŻE TO NIE JEST MIŁOŚĆ, PIOSENKI DLA GIMNAZJUM
Czasami nie jest tak łatwo jakby miało się to wydawać
Referat Autobiografia pisarza nie jest tylko chronologicznym zapisem jego życia
Law Gdy w małżeństwie nie jest łatwo
pediatria gielda, pediatria1-3 od Pawła, 1) Co nie jest p/wsk do immunoterpaii swoistej :
kultura e by III rok, KARNAWAŁY, JUNG „ARCHETYPY I SYMBOLE” (nie jest łatwo)
Rejestr Windows - praca magisterska, praca magisterska, Obecna wersja postać rejestru nie jest czymś
Czytanie nie jest trudne
Piekło nie jest puste
To nie jest klub dla wtajemniczonych, S E N T E N C J E, E- MAILE OD PANA BOGA
Liturgia to nie jest lista przebojów, Religijne, Różne

więcej podobnych podstron