ŻYWNOŚĆ WCZORAJ, DZISIAJ I JUTRO
M. Jankiewicz
Instytut Technologii Żywności Pochodzenia Roślinnego
Akademia Rolnicza w Poznaniu
Sesja Komitetu Technologii i Chemii Żywności PAN Poznań 2000 odbywa się w szczególnym okresie. Udziela nam się atmosfera milenijna zachęcająca do refleksji i snucia rozważań na temat czekającej nas przyszłości w nadchodzącym stuleciu.
Problematyka żywności i żywienia człowieka szczególnie interesują społeczeństwo, głównie dlatego, że od rozwiązania problemu bezpieczeństwa żywnościowego i wyżywienia narodu uzależnione jest nie tylko biologiczne przetrwanie populacji, ale także zdrowe, godziwe życie i perspektywy rozwojowe. Świadomość tej roli gospodarki żywnościowej pogłębiała się w trakcie rozwoju biologicznego, cywilizacyjnego i kulturowego człowieka. Opanowanie umiejętności rozwiązywanie problemu żywnościowego dało gatunkowi ludzkiemu znaczne przyspieszenie rozwoju ewolucyjnego i zapewniło pozycje dominującą.
Początkowo sytuacja nie była tak przejrzysta. Podaje się, że wiele rejonów Europy było zasiedlanych w okresie ponad 15 tysięcy lat przez populacje homo sapiens i neandertalczyków, żyjące obok siebie. Sadzi się, że obie te populacje, różniące się pod względem genetycznym bardziej niż współczesny człowiek i szympans, były zdolne do wydania społeczeństw cywilizowanych. Przypisuje się neandertalczykowi dysponowanie funkcjami psychicznymi i duchowymi, a nawet wrażliwością estetyczną, co świadczy o zaawansowanym rozwoju jego mózgu. Okazała się jednak, iż gatunek ten został wyeliminowany w toczącej się rywalizacji. Wyjaśnienia doszukuje się w większej dzielności biologicznej człowieka. Była ona konsekwencją lepszego rozwiązania przez człowieka dostępu do bardziej wartościowej biologicznie żywności i zapewnienia jej dostatku w okresach zagrożenia głodem.
Nie można się więc dziwić, że już człowiek pierwotny przywiązywał do żywności funkcje magiczne, przekształcone później w złożony obyczaj kulturowy i określone wskazówki, nakazy i zakazy, również religijne. Żywność wyniesiono na ołtarze i do dzisiaj się na nich znajduje. Również tych, którzy zajmują się wytwarzaniem, plasuje się od tysiącleci bardzo wysoko w statusie społecznym. Można mnożyć przykłady z różnych epok. Świadczy o tym, między innymi, wyjątkowa pozycja starszego cechu piekarzy i piwowarów w starożytnym państwie Sumerów. Jako jedyny z nieduchownych miał prawo przebywać w otoczeniu najwyższych kapłanów, w bezpośredniej bliskości posągu głównego bóstwa, podczas specjalnej, dorocznej procesji dziękczynnej. W państwie Sumerów wdrożono także w życie system logistyczny gromadzenia zapasów ziarna zbóż, zapobiegający skutkom powtarzającego się często cyklu siedmiu lat tłustych i chudych, znanego ze Starego Testamentu.
Możemy odczuwać zażenowanie, bo przy całym zideologizowaniu życia społecznego i doktryny gospodarczej, chyba z powodu słabego oczytania przywódców, nie mamy dotąd strategicznych dokumentów, określających rolę państwa w realizacji programu wyżywienia narodu. Skutecznie rozregulowaliśmy także system logistyczny, gwarantujący takie bezpieczeństwo. Nie wszyscy chcą pamiętać ,że słowa modlitwy „... chleba naszego powszedniego daj nam...” są prośba nie tylko o zapewnienie sytości, ale przede wszystkim o życie. Nie bez przyczyny FAO w swoim logo umieściło słowa fiat panis, a liczne instytucje i organizacje posługują się kłosem zbożowym jako symbolem, podkreślającym szlachetność celów i ich żywotność dla człowieka. Uznając podstawowe znaczenie żywności w życiu człowieka oraz mając świadomość egoizmu ludzkiego, zagrażającego w skrajnych przypadkach wspólnocie, ujęto w wielu religiach określone zasady posługiwania się żywnością po to, aby nadać im rangę najwyższą, wyższą aniżeli prawo. Tym wyjaśnia się zakaz spożywania wieprzowiny w judaizmie i islamie. Uzasadniony jest on w mniejszym stopniu niebezpieczeństwem pasożytów - jak często się sądzi - lecz przede wszystkim faktem konkurencyjności pokarmowej świni w odniesieniu do człowieka. Jeżeli uświadomimy sobie, że świnia spożywa wszystko to, co może skonsumować bezpośrednio człowiek, to staje się jasne, jak groźnym zubożeniem zasobów pokarmowych staje się przekształcenie żywności pierwotne we wtórną - mięso wieprzowe - przy współczynniku konwersji bliskim 5:1. W społeczności liczącej się z zagrożeniem niedostatku żywności osobnik zdecydowany dogadzać sobie może wręcz zagrażać bytowi uboższych członków społeczności. Podobnie instytucja tzw. Wielkiego postu i ramadanu wywodzi się z konieczności bardzo oszczędnego dysponowania żywnością w okresie jej niedostatku, podczas tzw. Przednówka. Rozwinął się kodeks postępowania, nakładający na władców i ludność, producentów i konsumentów, określone reguły postępowania.
Powstały struktury cechowe, nobilitujące członków. Wprowadzono równocześnie system kontroli i dyscyplinowania producentów żywności i kupców. Uświadamiano sobie, jak wiele zależy od eliminowania patologii w sferze żywnościowej.
Przyglądając się dzisiaj rozwiązaniom żywnościowym, zaakceptowanym i utrwalonym w kulturach różnych ludów zauważamy potęgę regionalizmów. Ich studia stanowią jedno z najciekawszych źródeł informacji etologicznej. Dostarczają danych o rozwoju cywilizacyjnym, przenikania się kultur i obyczajów oraz o czynnikach biologicznych i zdrowotnych, podstawowych dla społeczeństw ludzkich.
Bardzo rośnie zainteresowanie kuchniami regionalnymi. W rozpowszechnianiu ich dostrzega się możliwość wzbogacania diety, wykorzystania jej funkcji profilaktycznych i leczniczych w odniesieniu do nasilających się chorób cywilizacyjnych, a także dostarczenie bogatszych „przyjemności stołu”. Niewątpliwą zdobyczą naszych czasów staje się żywnościowe i żywieniowe otwieranie się świata. Rodzą się też różnego rodzaju snobizmy. Kuchnie dalekowschodnie, południowe, śródziemnomorskie i inne stały się przedmiotem działalności technologów i żywieniowców znajdujących w regionalizmach nowe szanse, wykorzystywane są tez przez biznes wydawniczy i gastronomiczny.
Problematyka ta przyciąga również różnego autoramentu grasantów, czyniących szkodę swoją pseudonaukowością i propagowaniem nieobojętnych zachowań żywieniowych. Nadawanie im mistycznych akcentów i nawet rygorów o charakterze sekciarskim staje się niebezpieczne.
Nie ulega wątpliwości, że czerpanie z dorobku żywnościowego i żywieniowego innych ludów zasługuje na rozpowszechnianie. Tak rozumiany globalizm jest wartościowy, jeśli nie prowadzi do zastąpienia jednej doktryny żywieniowej inną. Mc. Donaldyzm jest przykładem źle rozumianego globalizmu. Równie niewłaściwe są: powierzchowne podejście do nowości lub zbyt wysoka opinia na temat rozwiązań jednostkowych.
Dużo nieporozumień i konsekwencji wynika też ze swoistego zadufania współczesnego człowieka w społeczeństwach krajów o wysokim rozwoju cywilizacyjnym. Niektórzy podkreślają patologię tak zwanego europocentryzmu. Nie chce się na przykład uznać, że z gospodarką żywnościową jest podobnie jak z różnością systemów komunikowania. Tak, jak ludzkość wykształciła mnogość języków, które spełniają kryterium komunikacji, wyrażania myśli i uczuć oraz rozwijania osobowości człowieka, rozwinęły się również niezależne systemy żywnościowe i żywieniowe. Spełniają one podobne kryteria jak opisane wyżej. Pozwalają utrzymywać populację przy życiu, zapewniając jej biologiczną reprodukcję, godziwe warunki życiowe, wzbogacające człowieka i dające mu szanse rozwoju. Ludy, zasiedlające tak różne obszary, jak Arktykę i tropiki, pustynie czy puszcze, rozwinęły swoje, lepsze lub gorsze, ale skuteczne systemy zaspokajania potrzeb żywnościowych. Pejoratywne podchodzenie do nich i podejmowane często próby „kalkowania” i uszczęśliwiania tych ludów naszym modelem okazują się często pomyłką, a co gorsze, niosą ze sobą duże niebezpieczeństwo. Niepowodzeniem skończył się program produkcji tzw. sztucznych mąk, pozwalający produkować w krajach tropikalnych namiastkę chleba europejskiego, uznawanego za bardzo wartościową żywność, z miejscowych surowców roślinnych. Zapomniano bowiem o łatwości psucia się tego produktu w gorącym, wilgotnym klimacie.
Innym zawinionym przypadkiem okazało się skierowanie z inicjatywy WHO mleka w proszku jako pomocy dla głodujących dzieci w strefie południowej Sahary. Nie uwzględniono faktu braku zdrowej wody w tym rejonie. Użycie przez matki wody rzecznej dla przygotowania mleka stało się zabójcze dla dzieci. „Pomoc” kosztowała życie około 28000 niemowląt. Przykład ten uświadamia skalę odpowiedzialności tych, którym wydaje się, że wiedzą lepiej.
Podobnie ryzykanckie okazało się lansowanie substytutu mleka, otrzymywanego z soi, jako preparatu, zastępującego mleko krowie w żywieniu dzieci, nie tolerujących laktozy. Z zaskoczeniem przyjęto doniesienia, jak duży jest odsetek matek amerykańskich, które źle pojmując wegetarianizm, nadużywały sojowych artykułów spożywczych w swojej diecie i w konsekwencji przekazały komplet antyciał rodzonym przez siebie niemowlętom.
Przy chęci radosnego eksperymentowania źle budowane są równania. Zbyt mało wprowadza się do nich niewiadomych.
Powierzchowność w przenoszeniu wzorców przyjmuje niekiedy formy groteskowe. Nastała moda na mięsa podawane z ananasem. Oczywiście, uzyskuje się w ten sposób ich słodko kwaśny smak. Działanie takie miałoby sens, gdyby ananas nie pochodził z puszki. Ludu południowe wiedziały bowiem, jak ułatwia trawienie mięsa użycie bromeliny, silnego enzymu proteolitycznego, zawartego w ananasie. Sens ten został zgubiony.
Obserwowana tendencja wzbogacania asortymentu spożywanych produktów żywnościowych, często pochodzącychc z krajów egzotycznych, jest bardzo korzystna. Ze względu na atrakcyjność oferty, możliwe staje się bowiem pokonanie konserwatyzmu konsumenckiego.
Od lat alarmowano o drastycznym obniżeniu liczby roślin uprawianych w Polsce, przeznaczonych do produkcji żywności. Na przełomie XIX/XX wieku wynosiła ona około 200 i obniżyła się obecnie do poniżej 50. Przytoczona informacja uzmysławia, że nie wystarczy dbać o wysoki standard żywności. Dzisiaj uważa się toksykologię żywności za dyscyplinę, porównywalna pod względem znaczenia do toksykologii żywienia.
Podobne skutki do spożywania żywności, zawierającej substancje toksyczne, daje również spożywanie zbyt ubogiej lub jednostronnej diety.
Bardzo trafnie ujął to prof. Stanisław Tyszkiewicz, ilustrując swoja wypowiedź słowami:
„To nie żywność szkodzi zdrowiu,
to brak wiedzy o niej skraca życie”
Technolodzy żywności muszą zdawać sobie sprawę z wago konstruktywnej współpracy z żywieniowcami i światem medycznym w rozwijaniu oświaty i poszukiwaniu, jak to się dzisiaj mówi - consensusu - w rozwijaniu nowych produkcji i modelowaniu rynku żywnościowego.
Duże sukcesy osiąga oświata żywieniowa. Rośnie wiedza społeczeństwa na temat kształtowania racjonalnych nawyków żywieniowych. Dotyczy to zwłaszcza ludności miejskiej. Również zauważa się znaczne zainteresowanie problemem wykorzystania żywności w profilaktyce zdrowotnej i leczeniu, głównie tzw. chorób cywilizacyjnych. Wymienione zmiany wpływają istotnie na profilowanie produkcji żywności i przyczynia się do konstruktywnych przekształceń rynku żywnościowego. Zwraca się już uwagę na rolę, jaką powinna odgrywać socjologia żywienia - nowa poddyscyplina o rosnącym znaczeniu. Kompleksowość podejmowanych działań, koordynowanych przez producentów żywności, struktury oświatowe, służbę zdrowia, handel, media informacji, organizacje konsumenckie itp. Przynoszą wreszcie pożądane rezultaty.
Kilkanaście lat realizacji takiego programy w Szwecji pozwoliło, na przykład, zwiększyć spożycie chleba średnio o dwie kromki dziennie na głowę. Możliwe jest więc już naprawianie szkód w sferze odżywiania, wywołanych chaotycznym rozwojem społeczeństw szybko bogacących się.
Dotychczasowy rozwój technologii żywności napawa dumą. Uporano się z podstawowymi problemami natury technicznej. Produkowana żywność spełnia coraz wyższe wymagania higieniczno - sanitarne. Jest zdrowsza. Podwyższa się również jej wartość biologiczną. Osiągnięty postęp obejmuje racjonalizację doboru surowców. W procesie produkcyjnym ochrania się nutrienty i substancje regulujące. Skład artykułów żywnościowych podporządkowuje się spełnianiu przez nią funkcji dietetycznej. Wytwarza się bogata gamę artykułów żywnościowych, przeznaczonych dla grup ludności, różniących się wiekiem, rodzajem wykonywanej pracy lub uprawiającej sport. Wyodrębnia się produkcję żywności dla osób chorych lub wymagających rehabilitacji. Znacznie rozsądniej niż kiedyś, podchodzi się do rafinacji w procesie produkcji żywności. Nowego wymiaru nabrał problem żywności funkcjonalnej. Zapewnienie wysokich walorów konsumenckich oferowanej żywności stało się dla producentów zasadniczym kanonem działalności. Żywność wygodna przestała być sloganem.
W produkcji żywności udoskonalono stosowane technologie. Godne odnotowania są osiągnięcia w produkcji żywności minimalnie przetworzonej. Rozwiązano wiele kwestii, związanych ze sterowaniem wartością żywieniową produktów. Sterowanie objęło również kształtowanie własności, jakości i funkcjonalności artykułów spożywczych. Znacznie wzbogacono asortyment oferty rynkowej i zwiększono jej atrakcyjność dla konsumentów. Standaryzacja procesu produkcyjnego i produktów jest już powszechnie przestrzeganą regułą. Obniżono wydatnie energochłonność produkcji. Jej automatyzacja i wdrożenie najnowszych rozwiązań organizacyjno - logistycznych przyczyniły się dodatkowo do okrzepnięcia i udoskonalenia przemysłowych metod produkcji żywności.
Realizując swoje cele producenci żywności nie zadawalają się doskonaleniem swojej sfery działalności. Występują jako organizatorzy i inspiratorzy gospodarki rolnej. Wywierana jest silna presja na hodowlę roślin i zwierząt. Rezultatem jest ogromny dynamizm w rozwoju bazy surowcowej dla przemysłu spożywczego. Zmieniła się zupełnie koncepcja otrzymywania nowych, udoskonalonych odmian roślin uprawnych. Stosowane od stuleci metody klasycznej selekcji zastąpiono syntetyzowaniem odmian. Umożliwił to błyskawiczny rozwój biochemii, genetyki i biotechnologii. Opanowanie umiejętności operowania genami znacznie przyśpieszyło i otworzyło nowe możliwości dla rolnictwa i produkcji żywności. Po okresie dezorientacji społecznej nastąpiło zafascynowanie postępem. Biologie okrzyknięto nauką XXI wieku. Czołówka intelektualna tej dyscypliny naukowej, urzeczona jej możliwościami i poetyka przyczyniła się do szerokiego upowszechniania aktualnych osiągnięć i zwiększających się możliwości nowych rozwiązań.
Po okresie młodzieńczej wręcz fascynacji, nadeszła pora na spokojny racjonalizm. Biotechnologia w odniesieniu do rolnictwa i technologii żywności jest faktem i wielką szansą. Dalszy jej rozwój i wynikające z niego implikacje dla biologicznego i materialnego bytu człowieka są źródłem nadziei na rozwiązanie wielu problemów, trapiących ludzkość. Przeznacza się więc rosnące środki na dalszy rozwój tego kierunku badań. Równolegle jednak czyni się starania, aby nie dopuść do anarchii. Stawiane są zapory dla szalbierczego posługiwania się manipulacją biologiczną. Buduje się zręby kodeksu etycznego, obowiązującego badaczy i użytkowników ich osiągnięć. Podejmowane są w trybie pilnym programy, których celem jest opracowanie skutecznych i przewidujących metod kontroli. Kontrolą obejmuje się stan techniczny i zasady eksploatacji laboratoriów oraz oddziałów produkcyjnych, tryb posługiwania się materiałem biologicznym o zmienionych na drodze genetycznej własnościach i funkcjach oraz roztacza nadzór nad ewentualnym dopuszczeniem nowych odmian do uprawy i wykorzystaniem jako pokarmu i w produkcji żywności. Uświadomiono sobie, iż dotychczasowa koncepcja jakości żywności wymaga znacznego rozszerzenia i dostosowania jej do nowych, jeszcze nie w pełni rozpoznanych sytuacji. Nie wystarcza już klasyczna toksykologia żywności, aby zabezpieczyć nas przed skutkami spożycia żywności, zawierającej szkodliwe substancje. Zwiększyła się znacznie liczba czynników, które muszą być poddane kontroli. Uwzględnia się w niej już ewentualność funkcji mutagennych żywności, jej oddziaływanie alergizujące, zwłaszcza na dzieci, powstawanie uzależnień, zmian metabolizmu itd., itp. Okazało się, że pilnie należy utworzyć nowe laboratoria kontroli w technologii żywności, dysponujące wyposażeniem i metodami, dzisiaj jeszcze na pograniczu futurologii. Cieszy, że polskie środowisko biotechnologów i technologów żywności wykazuje pełne zrozumienie dla nowych uwarunkowań swojej działalności. Odejmowane inicjatywy i częściowo wykonane już prace przygotowawcze obejmują: opracowanie nowych metod kontroli, obejmujących najszerszy dobór czynników ewentualnego zagrożenia, przygotowanie kadry specjalistów - zdolnych do profesjonalnego realizowania zadań kontrolnych, przy zastosowaniu warsztatu najnowszej generacji oraz powołania sieci wyspecjalizowanych laboratoriów, dysponujących międzynarodowym certyfikatem, włączonych w światowy system monitorowania i kontroli rynku żywnościowego.
Zakończony w 1999 roku, w ramach programu TEMPUS, temat „Nowe metody pomiaru i kontroli w technologii żywności i biotechnologii:, w którym uczestniczyły, ze strony polskiej, wydziały technologii żywności i chemii spożywczej Akademii Rolniczych w Poznaniu i Krakowie oraz Politechniki Łódzkiej, pozwolił przygotować kadrę, zorganizować i wyposażyć pracownie, opracować pomoce dydaktyczne i przyjąć zobowiązania rewizji programów nauczania oraz prowadzenia studiów podyplomowych. Program objął sześć modułów, takich jak: metody separacyjne, immunologiczne, szybkie metody mikrobiologiczne i testy genetyczne, stosowanie sensorów i biosensorów oraz metody reometryczne i tensiometryczne.
Powierzenie Wydziałowi Technologii Żywności Akademii Rolniczej w Poznaniu koordynacji tematu, w którym wzięto udział oprócz wymienionych polskich uczelni sześć placówek naukowych z Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec, jest świadectwem uznania przez Komisję Europejską potrzeby inwestowania w rozwój partnerskich więzi w budowie zgodnego ze standardami międzynarodowymi, przemysłu spożywczego w Polsce. Dowodzi także uznania potencjału polskich środowisk technologów żywności, zdolnych do wykreowania i perspektywistycznej realizacji bardzo aktualnego problemu. Zadzierzgnięte podczas realizacji programu więzi szybko przekształciły się w formę sprężeń zwrotnych, owocujących w podjęciu rozbudowującej się współpracy naukowej, stymulującej również wydatnie kształcenie kadr naukowych.
Sesja technologów żywności, Poznań 2000, dokumentują aktualny stan polskiej technologii żywności i ujawnia rysujące się tendencje dalszego jego rozwoju. Byłoby dobrze, gdyby społeczna ocena naszych działań zwiększyła stopień zaufania konsumentów do owoców naszej pracy i stała się bodźcem do dalszego postępu. Można stwierdzić, że przyszłość przyniesie efekty korzystne dla wszystkich.
Żywność staje się coraz bardziej przyjazna dla człowieka. Efekty daje zwracanie bacznej uwagi na pełnienie przez nią funkcji profilaktycznej, a w pewnych przypadkach nawet leczniczej, w odniesieniu do chorób cywilizacyjnych. Oczekiwać można skutecznego ograniczenia ryzyka mutagenności, alergenności i innych tego rodzaju zagrożeń, wynikających ze spożywania nieodpowiedniej żywności.
Gwarantem powodzenia w realizacji bardzo ambitnych celów jest, na szczęście, stosowanie zasady zdrowego rozsądku. Do sprawy postępu podchodzi się już spokojnie i w sposób przemyślany.
Pytał się młody pianista Antoniego Rubinsteina - Mistrzu, dlaczego Mistrz grał tak wolno?
Odpowiedź była - bo potrafię.
„Żywność - wczoraj, dziś i jutro”
Artykuł zamieszczony na stronie 15 Kuriera Kwidzyńskiego nr 44/643 z dnia 29.10.2003
Są ludzie, którzy ciągle czują się z Kwidzynem związani, chcą się tu spotykać i pracować dla tego miasta. Są wśród nich: naukowcy, profesorowie uniwersytetów, artyści, prawnicy, biznesmeni, jest i generał - lekarz, czyli ludzie sukcesu, którzy nie zapomnieli o swoich korzeniach. Kolejnym gestem skierowanym w stronę mieszkańców Kwidzyna przez członków Klubu Małej Ojczyzny Kwidzyńskiej jest utworzenie Uniwersytetu.
W ubiegłą środę w sali wykładowej Kwidzyńskiego Centrum Komputerowo - Językowego odbył się inauguracyjny wykład „Naszego Uniwersytetu”. Uroczystego otwarcia dokonał burmistrz Andrzej Krzysztofiak. Nowopowstała uczelnia nie ma osobowości prawnej, nie ma to egzaminów, kolokwiów, świadectw czy indeksów, ale nie ma tez rekrutacji. Wykładów mogą słuchać wszyscy zainteresowanie, bez względu na wykształcenie, wiek. Aby zostać słuchaczem tego uniwersytetu wystarczą dobre chęci. W każdą trzecią środę miesiąca o godzinie 17.30 w sali wykładowej CKJ odbywać się będą kolejne wykłady. A przed słuchaczami stanie profesor, były mieszkaniec Kwidzyna, a dziś wykładowca wyższej uczelni z Gdańska, Torunia, Łodzi, Poznania, Warszawy itp. Różnorodna będzie tez tematyka wykładów: zdrowie, elektronika, telekomunikacja, historia, prawo itp. Odpowiedzialny za całokształt działania „Naszego Uniwersytetu” z ramienia Klubu Małej Ojczyzny Kwidzyńskiej jest profesor Mieczysław Jankiewicz. I jak powiedział - „przygotowano już cały cykl wykładów na ten i następny rok. Zależy nam na tym, aby powstawały wykłady - spotkania. Żeby przychodziły tu całe rodziny, grupy znajomych po to, aby posłuchać wykładu, a po nim podyskutować z prowadzącym. „Nasz Uniwersytet” - jak go nazwaliśmy ma nieść wiedzę, ale jednocześnie integrować nas byłych mieszkańców i mieszkańców obecnych. Bo kimże jest wykładowca? Jankiem, Frankiem, który tu biegał kiedyś w krótkich spodniach, tu chodził do szkoły, jest jednym z nas - kwidzynianinem. A dziś dzieli się z nami swoja wiedzą. Wykład odbędzie się dwa razy w ciągu tego samego dnia. Pierwszy dla młodzieży I LO (stąd wywodzi się większość wykładowców)przedpołudniem i drugi dla wszystkich zainteresowanych o 17.30. Tak dziać się będzie w każdą trzecią środę miesiąca”. - podkreślał profesor Mieczysław Jankiewicz. I to właśnie profesor Mieczysław Jankiewicz zainaugurował działalność Uniwersytetu. Tematem wykładu była: „żywność wczoraj, dziś i jutro” Zainteresowanie przerosło wyobrażenia organizatorów, już po godzinie 16.00 - na auli zabrakło miejsc siedzących, młodzież dzielnie przenosiła się na schody a kiedy i tu miejsc zabrakło, dostawiono krzesła. I warto było wykład profesora wzbudził duże zainteresowanie, chociaż w założeniu było, że nie ma konieczności notowania to wiele osób skrzętnie sporządzało notatki, szumiały dyktafony, na sali panowało pełne skupienie. Szczególne zainteresowanie wzbudziła część wykłady poświęcona żywności wzbogaconej genetycznie, HACAP-owi i tradycjom żywieniowym i chociaż profesor twierdził, że na żywności znamy się wszyscy to jeszcze po wykładzie słuchacze mieli wiele pytań. A profesor zalecał różnorodność produktów i umiar.
Pracowicie notowała wykład Renata Mosakowska - dyrektor przedszkola nr 2, bo jak powiedziała po wykładzie - jestem pod wrażeniem ciekawostek, wykład podany jasno, ciekawie. Podobało mi się. Myślę, że taka forma wykładów i spotkań jest bardzo potrzebna. Uważam, że to doskonały pomysł. Następny wykład w trzecią środę listopada - do zobaczenia.
Bożena Bardelska