Lektury w stanie podejrzenia
1. Raport z przeszłości: polonistyka naiwna
Bortnowski zarzuca polonistyce lat 50- tych i 60-tych nie interesowanie się problemem recepcji tekstów przez uczniów (jak dzieci i młodzież reagują emocjonalnie na tekst, jak ją czytają, co zapamiętują i czy są zdolni do interpretacji utworu), podczas gdy jest to problem kluczowy.
W metodyce wzoru uczniowie wzrastali na aktywnych sojuszników uczących. Istniała także wiara w automatyzm oddziaływanie emocjonalnego tekstu na czytelnika. Tradycyjna koncepcja polonistyki nie weryfikowała rzeczywistości i nie mówiła, jak jest, tylko proponowała, jak być powinno. A co z czytelnictwem szkolnym? Można by skwitować to stwierdzeniem, że największą zbrodnią poczynioną na książce jest wciągnięcie jej na listę lektur (wg uczniów książki te są czytane niechętnie, bo są z góry narzucone). Pomimo niechęci uczniowie uważają znaczną część lektur ze szkoły średniej za interesujące. Nauczyciel musiał chwilami walczyć o czytelnictwo lektur, ale zazwyczaj kończyło się to jego sukcesem. Na maturze uczniowie znali, np.. bohaterów lektur z kanonu oraz ich treść. Dominował konkret.
2. Prymitywizm i bluźnierstwa
a) Cechy wyróżniające czytelnika prymitywnego:
- pewność siebie,
- przekonanie o własnej racji,
- przekonanie o wyższości nad twórcą dzieła sztuki,
- brak pokory i chęci zrozumienia koncepcji artysty,
- brak szacunku, pogarda, ironia i śmiech.
b) czasami literatura stanowi pretekst do wyrażenia swojej wściekłości na siebie, szkołę i świat (myślę, że tu miał na uwadze przede wszystkim gimnazjum).
c) Przyczyny takiego stanu upatrywane są w zbyt wczesnym i intensywnym obcowaniu z kulturą, która zamiast „wyzwalać młode siły, staje się tak często obciążającym ją nadmiernie brzemieniem i swoboda znika z wychowania, ustępując zbyt wiele miejsca przymusowi”.
3. Prawa odbioru
Za utwory niezrozumiałe uchodzą wśród uczniów te, które są gęste od znaczeń, nachylone ku refleksji intelektualnej, pozbawione szybkiej i żywej akcji. Są oni przede wszystkim zwolennikami realizmu, prostoty i oczywistości.
a) style odbioru (wg Głowińskiego):
- mityczny (dzieło traktowane jako sacrum, jak prawda wiary, jak przekaz kulturowy),
- alegoryczny (wymiar pierwszy jest ważny o tyle, o ile służy odczytaniu wymiaru drugiego),
- symboliczny (relacje między dwoma wydarzeniami nie są już ścisłe, znaczenia są nieokreślone, zależą od czytelnika),
- instrumentalny (literatura traci autonomię, staje się utylitarna i moralizatorska, budująca i parenetyczna),
- mimetyczny (dzieło odbija rzeczywistość, ocenia się je w kategorii realizmu; jednak rzeczywistość i tzw. prawda jest tu zawsze rzeczywistością zinterpretowaną, czyli wynikiem z góry przyjętych założeń),
- ekspresywny (dzieło to wyraz osobowości autora),
- estetyzujący (dzieło jako sztuka słowa, konstrukcja, specyficzny typ tekstu).
b) Bortnowski chce uzupełnienia tej teorii jeszcze o styl impresywny (dzieło jest ważne dla doświadczeń życiowych i stanu psychicznego czytelnika, w utworze dostrzega on siebie, utwór pełni też funkcję kompensacyjną).
c) Do niedawna literatura dominowały style: mimetyczny i instrumentalny (ideologia). Dopiero rewolucja strukturalistyczna (lata 70-te) zwróciła się ku odczytaniu estetyzującemu.
d) ważna jest też pamięć, która w obecnych czasach wielokrotnie bombardowana jest informacjami.
4. Bryki, bryki, bryki
Z ciekawostek to były już znane w dwudziestoleciu międzywojennym. Obecnie wyparły one skutecznie tekst literacki. Wiąże się to też ze zmianą pokoleniową. Obecne pokolenie to pragmatyści, rezygnujący z wysiłku intelektualnego, idący na skróty. Poprzez coraz częstsze zastępowanie tekstu, np. filmem uczniowie „wykorzeniają się z tradycji literackiej, omijają struktury symboliczno-światopoglądowe wytworzone przez wspólnotę, z którą dana jednostka powinna się utożsamiać”. Rozpowszechnia się też tendencja do czytania jedynie krótszych dzieł, co powoduje, że gimnazjalista (a nierzadko też licealista) kończy szkołę nie przeczytawszy żadnego dłuższego dzieła.
Lekturowej stagnacji sprzyjają:
- nędza bibliotek szkolnych,
- minimalne wymagania podstawy programowej (dwie książki do przeczytania rocznie w klasach IV-VI, trzy w gimnazjum i pięć w szkole średniej),
- drukowanie fragmentów lektur obowiązkowych w podręcznikach nawet do liceum,
- inwazja bryków,
- narastanie niechęci uczniów wobec czytania w ogóle,
pojawienie się nowych adaptacji filmowych,
- testowa koncepcja egzaminów,
- koncepcja matury uchylająca w kryteriach błędy rzeczowe,
- drożyzna w księgarniach,
- ubożenie społeczeństwa,
- bezwzględny triumf kultury masowej.
5. Co robić?
a) Czytanie lektury przez uczniów powinno być obowiązkowe (spór emocjonalny z tekstem literackim). Trzeba mocniej niż dotychczas oddziaływać na motywację uczniów oraz ich ambicje intelektualno-poznawcze. Należy organizować krótkie badania poświęcone diagnozie sytuacji lekturowej. Czuwać nad tempem czytania lektury przez klasę. Ale przede wszystkim należy ciekawie uczyć i pozwalać na krytyczne opinie o dziele. Nie karać za własne zdanie. Dążyć do współodkrywania sensu dzieła. Wciągnąć klasę w interpretację jako przygodę myślową. Są to wnioski idealisty i moralisty.
b) Jednocześnie do głosu dochodzi postawa pragmatyka.
Nauczanie polskiego wymaga jednak kompromisu. Ważna jest umowa społeczna pomiędzy uczniami a nauczycielem (rozmowa na temat: listy lektur, krótka charakterystyka trudności czytelniczych, wysłuchanie racji przeciw czytaniu, zgoda na skreślenie i dopisanie tytułów wytypowanych przez gimnazjalistów czy licealistów, na lekturę wybranego tomu czy fragmentu książki, na film w wariancie mieszanym i ewentualnie na streszczenia brykowe jako punkt wyjścia do cyklu lekcyjnego.). Bortnowski dopuszcza także oglądanie przedstawień teatralnych zamiast czytania tekstu dramatu (gdyż słowo w interpretacji doskonałych aktorów zyskuje) oraz adaptacji filmowych (ale jedynie w domu i po wcześniejszym zwróceniu uwagi na elementy świata filmy, nie zamiast czytania dzieła). Nie należy też udawać, że bryków nie ma (można o nich dyskutować na lekcjach, oceniać je, uczyć korzystać z pomocy tych wartościowych.
Nie zgadzam się z tym przynajmniej jeśli o liceum chodzi. To wszystko zależy od nauczyciela. My w ogólniaku byliśmy na biol-chemie, a i tak lista lektur na trzy lata nauki miała 5 stron. Wiadomo, że nie każdy to czytał, al większość się starała.