We wrześniu `39 na Polskę najechały... trzy państwa
Prawie każdy w Polsce wie o tym, że druga wojna światowa rozpoczęła się agresją Niemiec hitlerowskich na Polskę. Wydarzenie to miało miejsce 1 września 1939 roku.
Ponad dwa tygodnie później, 17 września, od wschodu najechał na Rzeczpospolitą Związek Radziecki. O tym, z racji wieloletniego przemilczania kwestii przez władze Polski Ludowej, wie się nieco mniej.
Prawie nikt jednak nie wie o tym, że na Polskę we wrześniu 1939 najechano z trzech stron. Od wschodu, zachodu i... południa. Trzecim z agresorów była Republika Słowacka.
Zaangażowanie słowackie w niemiecki atak nie było szczególnie zacięte, tak jak i intensywność przeprowadzonych przez Słowaków walk nie może być porównywana do najazdu hitlerowskiego czy radzieckiego.
Tym niemniej, 1 września 1939 roku o godzinie 8.00 rano, bez wypowiedzenia wojny, Armia Słowacka ruszyła w trzech kierunkach: Zakopane-Bukowina, Piwniczna-Nowy Sącz, Komańcza-Sanok-Lesko. Walki z Polakami trwały do 23 września, a podczas inwazji jedna z dywizji słowackich weszła nawet 90 kilometrów wgłąb państwa polskiego. W wyniku tej agresji Rzeczpospolita utraciła około 0,1% swojego terytorium, zamieszkałego przez 34,5 tysiąca polskich obywateli.
Jakie powody miała Słowacja, aby wespół z Hitlerem dokonać agresji na sąsiada? Odpowiedź, jak to bywa w historii, nie jest niestety zbyt prosta. Wpływ miały tutaj zarówno dawne przewinienia Polski, jak i krótkowzroczność części Słowaków. I to jedynie „części”. Republika Słowacka istniejąca w latach 1939-1944 nie była bowiem niezawisła.
Należy pamiętać, że jeszcze przed wojną Czechosłowacja została Hitlerowi „oddana” przez Europę w naiwnej wierze, że na Sudetach skończy się apetyt Fuhrera. Z zaistniałej sytuacji skorzystał pewien ksiądz słowacki, Józef Tiso. Chcąc stworzyć niezależne od Czechów państwo, proklamował - u boku Hitlera - nową Republikę Słowacką. Hitler zapewnił integralność nowego państwa w zamian za - między innymi - zerwanie kontaktów dyplomatycznych z Polską. Po wojnie aktywnych członków Republiki Słowackiej uznano za kolaborantów, nie uznaje się też, jakoby dzisiejsza Republika Słowacka miała z państwem z lat 1939-1944 cokolwiek wspólnego.
Jeśli chodzi o słowackie przekonania, że Polska zasłużyła sobie na swój los, nie były one, niestety, bezzasadne. W roku 1938, gdy Niemcy anektowali czeskie pogranicze, zasugerowano, by ówczesna Czecho-Słowacja (państwo powstałe w roku 1918) „rozliczyła się” z roszczeń terytorialnych także z innymi sąsiadami. Wtedy, korzystając z okazji i z tragicznej sytuacji, w jakiej znalazł się południowy sąsiad, Polska zażądała natychmiastowego odstąpienia czesko-słowackiego Śląska Cieszyńskiego i kilku niewielkich obszarów na Słowacji. Wojsko polskie zajęło sporne tereny w dniach 2-11 października, w sytuacji, w której Słowacy nie mieli szans na podjęcie obrony. Zajęcie Śląska Cieszyńskiego miało dotkliwe konsekwencje dla tamtejszych mieszkańców narodowości czeskiej i słowackiej i na długo wspomnienie o wydarzeniu z 1938 roku wzbudzało niechęć do Polaków zarówno z czeskiej jak i ze słowackiej strony.
Stosowanie taktyki „wet za wet” niczego oczywiście nie tłumaczy. Bardziej za 1 września 1939 można Słowaków usprawiedliwiać po pierwsze tym, że nie byli niepodlegli (podobnie jak nie byli niepodlegli i niezależni żołnierze polscy w roku 1968, kiedy wojska peerelowskie najechały Pragę), a po drugie - że kiedy część z nich najeżdżała Polskę, inni brali udział... w jej obronie.
Latem 1939 w Polsce zaczął formować się specjalny Legion Czesko-Słowacki. Jedyna oficjalna jednostka sojusznicza, która walczyć miała po stronie wojska polskiego z hitlerowcami. Z 900 członków Legionu połowę stanowili Słowacy. Co było w tym fakcie najbardziej tragikomiczne to, że 17 września w okolicach Tarnopola doszło do walki między... armią słowacką a Legionem Czecho-Słowackim. Ta pierwsza najeżdżała Polskę jako sojusznik Hitlera. Czesko-słowacki legion z kolei Polski przed Hitlerem bronił.