Norwidowe pojęcie sztuki.
Na podstawie wczesnego traktatu Promethidion.
O sztuko! - człowiek do ciebie powraca,
Jak do cierpliwej matki dziecię smutne,
Lub marnotrawny syn - gdy życie skraca (…).
Promethidion, Wstęp, w. 8-10.
Tworzenie teoretycznych wykładników systemów estetycznych przez poetów, pisarzy czy malarzy nie jest częstym zjawiskiem. Na zachodzie Europy w okresie późnego romantyzmu można zaobserwować tendencje poszczególnych artystów do formułowania postulatów sztuki, przedstawiania założeń i programów estetycznych danej dziedziny.
Na tle europejskim, gdzie rodziła się wtedy filozofia sztuki, Norwid nie jawi się, jako ekscentryk tworzący własne koncepcje, lecz na gruncie polskim jest na pewno jednym z nielicznych prekursorów. Porównując, pod względem mnogości teorii, innych polskich poetów z Norwidem, można dostrzec "ubóstwo" Słowackiego czy Mickiewicza, którzy realizując romantyczny antyintelektualizm, nie spisywali teoretycznych zagadnień i nowości programowych swojej działalności artystycznej. Mieczysław Jastrun wspomina w swojej książce, jak Norwid nazwał kiedyś Mickiewicza: Mistrzem w teoriach skąpym, przenoszącym nad one twórstwo nieśmiertelnego geniuszu.
Natomiast Norwid nie poprzestaje tylko na tworzeniu sztuki i to sztuki szeroko pojętej- jako malarstwo, rzeźba, architektura i poezja- ale chce poznać głębszy sens tego, czym się zajmuje, określić swój profil artystyczny, skonkretyzować, rozsiane po różnych utworach, postulaty sztuki.
Pomogło mu w tym podróżowanie, zwiedzanie Europy, obcowanie z odmiennymi kulturami i systemami estetycznymi, przyswojenie sobie nowych nurtów, zgłębienie literatury obcej oraz poznanie wybitnych jednostek. Doświadczenia te, połączone z niezwykle silną skłonnością do filozofowania, zaowocowały licznymi teoriami, dotyczącymi szeroko rozumianej sztuki. Poglądy wędrownego myśliciela, Norwida, nie odwołują się tylko do jednego systemu filozoficznego, ale opierają się na selektywnie wybranych kierunkach ideologicznych. Poeta łączy w swoich dziełach sokratyzm, gdzie na plan pierwszy wysuwa się moralizm i intelektualizm, z heglizmem i jego pojęciem piękna i sztuki, jako ducha absolutnego. Krótko mówiąc, Norwid jest przedstawicielem eklektyzmu.
Pierwszym, programowym utworem poety, w którym wyraził on jasno swoje postulaty artystyczne, jest Promethidion. Poemat ten powstał w latach 1848-1851, gdy Norwid po raz pierwszy przebywał w Paryżu. Wtedy też zaczęły się krystalizować poglądy młodego twórcy, który osamotniony i porzucony na marginesie społecznym, popadał w coraz to większe zgorzknienie i melancholię. Zawody miłosne, brak akceptacji i niezrozumienie jego poezji przyczyniły się do powolnego zdziwaczenia poety, który doczekał się uznania dopiero po śmierci.
Analizując poglądy Norwida na temat sztuki, bazować będę na pierwszym jego traktacie, Promethidionie.
Utwór nawiązuje tytułem do mitycznego Prometeusza, który wykradł boski ogień, aby polepszyć byt ludzi. Czyn greckiego tytana był dla Norwida natchnieniem, chciał on, podobnie jak dawny bohater ofiarować innym istotę sztuki, która miała wpłynąć na życie codzienne. Postulaty estetyczne, miały według poety, być szansą dla nowej, dojrzałej fali romantyzmu. Jednak w tym okresie nie było na to już miejsca, ponieważ Norwid tworzył u schyłku epigońskiego romantyzmu, gdzie dominowała poetyka Mickiewicza. Dlatego założenia programowe przeszły w tamtych czasach bez należytego echa.
Pierwszy z dwu dialogów Promethidiona, zatytułowany Bogumił, zaczyna się towarzyskimi rozmowami o Chopinie, która następnie przeradza się w dyskusję o pięknie i o sztuce.
Bohaterowie poruszają kwestię muzyki polskiego pianisty, przechodząc do ogólnego wpływu, jaki ma sztuka na człowieka i co przekazuje odbiorcy. Pierwsza opinia dotyczy emocjonalnego odbioru muzyki, tu konkretnie utworów Chopina, która ma poruszyć serce, oczarować słuchacza. Podobne uczucia nie są zarezerwowane dla znawców sztuki, ale dla każdego, kto poświęci chwilę na percepcję muzyki:
I - chociaż małe mam wyobrażenie
O sztuce - przecież wiem, co jest muzyka,
(…) Jeśli mi serce bierze i odmyka,
(w. 5-9)
Bogumił zgadza się z taką definicją sztuki, jednak musi sprecyzować pojęcie, dodając do tego kategorię prawdy:
Lecz ja bym główniej myśl artysty badał,
(…) Czy się nie wstydził prawdy (…)
Czy (…) prawdę na swym stawiał grobie,
Czy się jej grobem podpierał ciosanym?
(w. 11-17)
Ważne jest dokładne przeanalizowanie działalności artystycznej, zastanowienie się nad przekazem, jaki ona ze sobą niesie. Nie można jedynie bierne przyjmować sztuki, ale należy zastanowić się, czy to, co do nas dociera jest, aby napewno prawdziwe, płynące prosto z serca artysty? Pozostali rozmówcy, delikatnie mówiąc, wyśmiewają poglądy Bogumiła, wykrzykując, że muzyka ma być miła i przyjemna bez konieczności zagłębiania się w motywy i działania artysty. Wszyscy mają inne zdanie na dany temat, tak np. Hrabia uważa, że istotą sztuki jest harmonia:
(…) gdzie porządnie - pięknie,
Gdzie bezrząd, chaos - z szatanem anieli!…
(w. 74-75)
Decydujący głos w dyskusji należy do Bogumiła, który powołując się na autorytet wiecznego-człowieka, wyrażającego sądy Norwida, mówi:
Kształtem miłości piękno jest - i tyle,
Ile ją człowiek oglądał w świecie,
(…) Tyle o pięknem człowiek wie i głosi -
(w. 115-119)
Wywnioskować z niej możemy, że Norwid postrzega sztukę jako ujawnianie się piękna, które było dla niego imperatywem moralnym. Sam, jako autor, unikał "ładności" i poetyczności romantycznych, czyli nie uwzględniał kategorii ładny - nieładny. Sięgał głębiej i uszlacheniał piękno, utożsamiając je z jednym z boskich wymiarów. W tej koncepcji Bóg staje się Wielkim Artystą, którego twory są odbiciami piękna. Podobnie człowiek jest cieniem boskiego profilu i nosi w sobie źródła boskiej estetyki. To daje mu, jako sztukmistrzowi, możliwość tworzenia, kreacji dzieł sztuki, choćby były to tylko odbicia, niedorównujące boskim pierwowzorom.
Gdy jak o pięknem rzekłem - że jest profil Boży,
Przez grzech stracony nawet w nas, profilu cieniach (…)
(w. 156-157)
Przez grzech pierworodny ludzie stracili możliwość obcowania z boskim ideałem piękna- czystą sztuką. Jedynie wieczny-człowiek, na którego powołuje się Bogumił w swoich monologach, jest w stanie przybliżyć ludziom prowdziwą istotę sztuki. Na pytanie głównego bohatera:
Cóż wiesz o pięknem?…
wieczny-człowiek odpowiada:
… Kształtem jest Miłości.
(w. 108-109)
Takie pojmowanie piękna, i co za tym idzie sztuki, sugeruje, że w opinii Norwida artyzm rodzi się z miłości, że jest jej urzeczywistnieniem i odbiciem. Piękno zaczyna się tam, gdzie miłość staje się kształtem, kiedy ucieleśnia się w konkretnym dziele.
Piękno nie jest jedynie zależne od gustu różnych ludzi, którzy poddając krytyce wszelkie działania artystyczne innych, opierają się jedynie na subiektywnych odczuciach. Takie samolubne postrzeganie sztuki, zabija bezinteresowne dobro, jakie zawsze towarzyszy tworzeniu nowych prac. Bo według Norwida, tak właśnie jest.
Że piękno to jest, co się wam podoba
Przez samolubstwo czasu lub koterii;
Aż zobaczycie, że druga osoba
Pięknego - dobro - też zsamolubnieje
(w. 174-177)
Dzięki ciężkiej, rzemieślniczej pracy powstaje coś pięknego, co nie może być pozbawione dorba, ponieważ natchniony przez Wielkiego Artystę twórca wkłada całe swoje serce nadając swym działaniom pozytywny wydźwięk. Dla Norwia artysta nie jest jedynie poetą czy malarzem. Również to zagadnienie zostało przez niego poszerzone, nadając zupełnie nowy sens sztuce użytkowej. Zaliczał do grona artystów wszystkich rzemieślników, ponieważ wysoko cenił drobnych pracowników, mistrzów w swoim fachu, którzy z pasją podchodzili do swojego zawodu. Autor doceniał wielkie zaangażowanie i trud włożony w wykonanie każdego, niepowtarzalnego rękodzieła, dostrzegając w tak wykonanych przedmiotach boskie piękno oraz dobro płynące z ich sztuki. To, wiąże się z kwestią bardzo podkreślaną przez Norwida, że praca, ciężka praca uszlachetnia i nadaje nowy wymiar twórczy.
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy - praca, by się zmartwychwstało.
(w. 85-86)
Tym sposobem nobilitował artysta zwykłych mieszczan, którzy mieli osobiste poczucie misji i spełnienia podczas wykonywania codziennych obowiązków.
Sztuka przestaje być w tym momencie elitarna, przeznaczona tylko dla arystokracji. Poeta, jakby "wyrywa" przywilej obcowania ze sztuką tylko wyższym warstwom społeczeństwa, podkreślając, że nawet najprostrzy człowiek zasługuje na mino artysty, ponieważ tworzy rzeczy najpraktyczniejsze, bez których obyć się nie może nawet szlachcic.
I stąd największym prosty lud poetą,
Co nuci z dłońmi ziemią brązowemi
(w. 87-88)
Norwid podkreśla również, że w niższych warstwach są ludzie rozumiejący sztukę, czuli na piękno i dobro:
- Arystokracja jest bo i u gminy,
Jak między szlachtą gmin też bywa -
(w. 69-71)
Dla poety rzemieślnik, rozumiejący sztukę, widzący w niej prawdę i piękno, jest największym skarbem. Praca fizyczna traci swoje podstawowe znaczenie, przekształcając się w artyzm, zostaje pozbawiona ujemnych cech. Norwid nie oddziela sztuki od pracy, wręcz przeciwnie, nadaje im wspólnotę kulturowo-narodową.
W tej filozofii przymus pracy i hańba zostają zdjęte z człowieka i zastąpione radosną świadomością, że jego dzieło jest częścią wytwórczości rodzimej, a on sam staje sie częścią narodowego organizmu. Właśnie ze względów społecznych i narodowych powinno się nadawać codziennym czynnościom pierwiastki piękna i dobra, aby w ten sposób scalać ludzi w jeden mechanizm, co było szczególnie ważne w czasie utraty państwowości.
Norwid przedstawia tym samym postulat sztuki idealizującej i organizującej pracę, który skupiał się głównie na zmianie postrzegania jednostki w wielkim przemyśle. Trzeba tu podkreślić różnice między rozumieniem rzemieślnika w systemie gospodarczym, a anonimowego odtwórcy w machinie kapitalistycznej.
Poeta przeciwstawiał się industrializacji, podkreślając, że zamienia ona człowieka w bezmyślnego pracownika, który mechanicznie wykonuje swoje zadania, wyłączając całkowicie zmysł kreacji. A taki proces jest przeciwny idei sztuki, która ma wyzwolić robotnika, pokazując mu abstrakcyjny sposób myślenia, który poszerzy możliwości twórcze każdego człowieka. Pisze Norwid w Promethidionie:
… a Adam
Prometej: "Z pracy bez ciebie upadam,
O! przyjaciółko" - woła…
(w. 200-202)
Poeta widzi wzajemne korzyści w połączeniu dwóch, na pozór różnych światów, pracy i sztuki. Przez połączenie obu pierwiastków człowiek otrzymuje coś znacznie cenniejszego, niż wewnętrzne poczucie zadowolenia i spełnienia pewnej misji w życiu, otrzymuje zbawienie przez ciężka i sumienną pracę.
Bogumił kończy dialog, nazywając sztukę zwieńczeniem działalności człowieka, która stoi na wyżynach świata ziemskiego, jednocześnie będąc najniższą formą świata bosiego.
I tak ja widzę przyszłą w Polsce sztukę,
Jako chorągiew na prac ludzkich wieży,
(…) jak najwyższe z rzemiosł apostoła
I jak najniższą modlitwę anioła.
(w. 333-337)
Na tym kończy Bogumił swoje przemówienie, które wywołało wielkie poruszenie wśród słuchaczy. Jedni byli oczarowani pieśnią bohatera, inni żywiołowo dyskutowali, a nawet proponowali spisanie tak wspaniałych postulatów.
W pierwszej części poematu Norwid pisał o formie sztuki, natomiast w drugim dialogu, zatytułowanym Wiesław, poruszane są kwestie treści sztuki.
Główny bohater, podobnie jak we wcześniejszym fragmencie, spiera się z innymi o rozumienie terminu prawda. Wiesław przekonuje:
Bo ona [prawda] - rzekłem już - promieniem
Ostatnim proroctw… (…)
(…) bo ona - głosem Ludu! - głosem Boga!
(w. 74-75, 80)
To, że Norwid- gorliwy katolik- szuka prawdy w Bogu, nie dziwi. Ważniejszą kwestią jest przyznanie tej prawdy prostemu ludowi i jego sztuce. Dla poety głos Polaków jest najważniejszy, ich praca i artystyczne działania budują niejako folklor, który jest w stanie podźwignąć kulturę narodową i utrwalić tradycję.
Akcentując ważną rolę niższych warstw społeczeństwa, Norwid podkreśla równocześnie, znaczenie sztuki ludowej, jako tej, która ma moc spajającą organizm państwowy, która tworzy oddmienności kulturowe. Poeta krytykuje przejmowanie zewnętrznych tradycji, ponieważ widzi w tym zacieranie się narodowych zwyczajów i obawia się utraty dziedzictwa, co w jego mniemaniu zagraża całkowitym "wsiąknięciem" polskości w kulturę krajów okupujących. W sztuce ludowej kryje się całe dziedzictwo, dlatego Norwid pragnie, aby stała się ona podstawą tworzenia sztuki narodowej, która scali rodaków i utrwali w nich prawdę historyczną i bogaty dorobek kulturalny wielu wieków.
Ludzmi głoszącymi prawdę są prorocy, którzy w przeciwieństwie do wieszczy, co po próżni latają, wybijają się ponad innych, nie oszukując ani nie mamiąc ludzi pustymi słowami. Postać proroka można interpretować, jako wszystkich artystów, poetów, którzy tworząc sztukę przekazują całą prawdę narodowi. Tak określa proroków Wiesław:
To - że dla prawdy każdy z nich umiera
Co dzień, co chwila, co słowo, co grozą, co oklask…
(…) Żeby walczyli prawdą i dla prawdy.
(w. 93-95, 99)
Do poetów należy odpowiedzialne zadanie szukania prawdy, głoszenia jej oraz walczenia ze złem. Przeszkodą na drodze artysty jest czar w ludziach, czyli to, co na powierzchniowej prawdy udawaczy się znajduje. Mówiąc prościej, zagrożeniem dla działności sztuki jest fałsz, kłamstwo i obłuda. Dlatego misją artystów jest "oczyszczanie" polskiej ziemi z czarowników, ponieważ:
(…) - Prawdy powietrze
Póki jest czyste, wszystko się rozwija:
Weselsze kwiaty, liście w sobie letsze,
Jaśniejszy lilii dzban, smuklejsza szyja,
Wolniejszy człeka ruch i myśl człeka…
(w. 227-231)
Gdy sztuka dosięga prawdy życia, musi otrząsnąć się z czaru. Człowiek, przez piękno i dobro musi odróżnić kłamstwo od prawdy, ale również nie może się dać nabrać na górnolotne wyrażenia, które pozornie tylko brzmią, jak prawda. To jest właśnie celem sztuki - ujawnienie kłamstw życia.
Jednak rozstrzygnięcie nie wydaje się być takie proste.
Jak pisze Norwid w rozprawie O sztuce, powołując się na szekspirowski "teatr w teatrze" i na rolę Hamleta, sztuka czasem wkracza w życie i doprowadza do ostatecznych konsekwencji. Kłamstwo sztuki zmienia się na chwilę w światło prawdy, w osąd czynów i serca człowieka. Dzieje się to zwłaszcza, gdy cała rzeczywistość chowa się za maską, tak że maska sztuki, wchodząc na scenę życia wydaje się bardziej realna od rzeczywistości. Tak więc jednym z największych zadań sztuki jest ujawnianie prawdy.
Epilog utworu jest klamrą podsumowującą przemyślenia artysty na temat sztuki. Norwid wypunktował swoje postulaty w zwięzłych minirozdziałach, których jest aż 20. Jest kilka istotnych fragmentów, w których zawarta jest esencja poglądów poety.
W epilogu IV i V Norwid pisze, że sztuka polska rozwinęła się dopiero po śmierci Chopina. Jego muzyka wpływała twórczo na ludzi, była inspiracją i bodźcem do działania. Poeta wierzy głęboko, że twórczość polskiego kompozytora przetrwa wieki i kolejne pokolenia będą słuchać jego koncertów fortepianowych, ponieważ tak wzniosła i piękna twórczość zaszczepiona w sercach ludzkości nie zginie. Norwid wygłasza to zwięźle w kilku słowach:
Narodowy artysta organizuje wyobraźnię, jak na przykład polityk narodowy organizuje siły stanu…
Trafnie i zwięźle ujął problem Marian Piechal: Można określić muzykę, że wyraża ona najogólniej "ducha" życia, czynów, uczucia, kontemplacji i historii.
Poeta ostrzega przed zaniedbywaniem sztuki na rzecz samej pracy, ponieważ praca nie poparta żadnymi wartościami piękna, dobra czy prawdy, staje się przymusem, ciężkim obowiązkiem. Podparcie swoich codziennych zadań, choćby tych najbardziej trywialnych, wartościami estetycznymi buduje bazę kulturalną, która to z kolei przybliża robotnika do wyższych klas, eliminując rozdźwięk między warstwami społecznymi. Jak już wcześniej wspomniałam, Norwid traktuje sztukę, jako czynnik spajający, z którym ludzie mogą się identyfikować.
Brak sztuki w pracy fizycznej i w duchu człowieka hamuje rozwój wewnętrzny oraz ogranicza robotników, na czym cierpi folklor, który przecież wywodzi się z ludu. Jeżeli zabraknie sztuki ludowej to naród nie będzie szedł naprzód, nie będzie przed nim przyszłości. Norwid "głośnio" zaznacza, jak przeszłość nierozerwalnie wiąże się z przyszłością- bez wykształcenia sztuki narodowej nie będzie sztuki nowoczesnej, przyszłej. Na poparcie swoich twierdzeń, poeta przytacza przykład Żydów, którzy pochłonięci pracą, wszelkim wcieleniem i postaciowaniem pogardziwszy, nie rozwinęli sztuki swojej (…). I dziś oto - cóż czynią?
W innym fragmencie Epilogu, można przeczytać dość radykalny sąd, jednak jakże pasujący do Norwida. Poeta twierdzi, że tylko sztuce warto jest poświęcić życie, nie tylko dlatego, że sztuka tego poświęcenia wymaga, ale głównie dlatego, że jest najbardziej pożytecznym i wdzięcznym zajęciem ludzi. Oddać się sztuce, pracując - oto ideał artysty.
Tylko sztuce pojętej w całej swojej prawdzie i powadze Polak dzisiaj poświęcić może życie. (…) Zwłaszcza iż sztuka poświęcenia zupełnego wymaga i jest jednym z zakonów pracy ludów i pracy ludzkości…
(fragment XV Epilogu)
Norwid na zakończenie, dodaje także, że sztuka powinna przenieść się na wszelkie aspekty życia ludziego - ażeby od statuy pięknej do urny grobowej. Zwraca się tu uwagę na utylitarny wyraz sztuki, jako tej dziedziny życia, która łączy w sobie pożytek z wartościami wyższymi. Poeta wplata w życie zwykłego robotnika estetyzm, podnosząc tym samym wartość danej pracy.
Utworu Promethidion nie da się w prosty sposób przedstawić, ponieważ styl Norwida i jego niedomówienia, przemilczenia, odniesienia i metafory na to nie pozwalają. Warto jednak podsumować treść i ogólne założenia dwóch dialogów z epilogiem.
Poeta przedstawia w traktacie trzy szerokie pojęcia filozoficzne, jakimi są: piękno, prawda i dobro, które służą mu do scharakteryzowania sztuki i jej roli w życiu człowieka. W ten sposób Norwid określa stanowisko sztuki względem pracy, narodu, Boga i ludowości. Podkreśla, jak ważne jest zrozumienie niezależności drobnych rzemieślników, docenienie regionalnych kultur i wiara w postępowanie, zgodne z sumieniem, niewyrzekanie się prawdy.
Niezwykle idealistyczne postrzeganie roli sztuki i wszystkich jej aspektów nie zostało niestety zrealizowane. Można się tylko domyślać, jak odmienne byłoby traktowanie robotników, niezależnych twórców, artystów, którzy idąc wyznaczoną przez siebie ścieżką, realizują swoje powołanie, podążają za głosem wewnętrznym, ucieleśniając to, co czują, pokazując innym prawdę, kreśląc nowe kształty miłości i dobra. Norwidowska wizja świata nie została niestety zrealizowana. Niestety, ponieważ poeta w wielu aspektach miał słuszność i proponowane przez niego zmiany na pewno zrewolucjonizowałyby postrzeganie sztuki, pracy, życia codziennego każdego człowieka.
Cyprian Norwid śmiale wygłaszał swoje poglądy, nie tylko te odnoszące się do sztuki, lecz również na tematy polityczne, społeczne, okolicznościowe.
Tym właśnie wyróżniał się z tłumu. Jego koncepcja artystyczna jest zjawiskiem niezwykle złożonym. Uwagi Norwida o miejscu sztuki w w życiu społecznym, o odpowiedzialności moralnej artysty, o ludowych źródłach twórczości, o powierzchowności piękna - były w tamtych czasach jednymi z najbardziej postępnowych, nie tylko w Polsce. Z drugiej jednak strony jego opinie, dotyczące genezy sztuki, jej charakteru religijnego oraz misji jej zbawienia społecznego - były po prostu nie do zrealizowania, były utopią wymarzoną przez poetę.
Bibliografia:
Literatura podmiotu:
C.K. Norwid, Pisma wybrane, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1968.
Literatura przedmiotu:
M. Inglot, Cyprian Norwid, Warszawa 1991.
M. Jastrun, Gwiaździsty Diament, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1971.
Z. Łapiński, Norwid, Kraków 1971.
Norwid. Z dziejów recepcji twórczości. Wybór tekstów, opracowanie i wstęp M. Inglot, Warszawa 1983.
M. Piechal, Mit Pigmaliona. Rzecz o Norwidzie, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1974.
Romantyzm, oprac. R. Przybylski, A. Witkowska, PWN, Warszawa 2009.
I. Sławińska, O Norwidzie pięć studiów, Toruń 1949.
Indywidualność Norwida analizuje M. Piechal w książce Mit Pigmaliona. Rzecz o Norwidzie, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1974, s. 43-45.
M. Jastrun, Cypriana Norwida myśli o sztuce i literaturze, [w:] Gwiaździsty diament, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1971, s. 78.
O poglądach C.K. Norwida w: M. Jastrun, op. cit., s. 80-82.
Ogólne informacje dotyczące Norwida zawarte w Tomie Wielkiej Historii Literetury Polskiej pt.: Romantyzm w opracowaniu A. Witkowskiej i R. Przybylskiego.
hasło imperatyw moralny pojawia się u Jastruna w Gwiaździstym diamencie, s. 85.
M. Piechal, op. cit., s. 283.