Sztuka kreacji
Niniejszy tekst jest ważny dla wszystkich, którzy chcą pojąć, na czym polega prawo kreacji mentalnej, a także stwarzanie karmy i jej niwelowanie.
Karma wynika z intencji, czyli zamiarów. Wiąże się ściśle z emocjami, które można przyporządkować do 2 grup: pożądanie i niechęć. Emocje są wibracjami.
Z wszystkich motywacji do działania podobno najsilniej działa strach. Dlatego manipulując innymi ludzie odwołują się przede wszystkim do zastraszania ich. Często chcą ich nawet w ten sposób pozytywnie motywować. Np., “jak się nie będziesz uczyć, pójdziesz do ciężkiej pracy”, “Jak nie zapłacisz podatku, dołożą ci karę”, “Jak będziesz się zadawać z obcymi, to cię zgwałcą”. Itd. Podobnych “mądrości życiowych” ludzie przekazują sobie na co dzień setki, jeśli nie tysiące.
Pozytywne cele i dobre intencje, nieprawdaż? I najważniejsze, że to działa!
Analizując dane statystyczne dowiadujemy się, że ludzie działają przede wszystkim ze strachu. Chęć osiągnięcia korzyści czy przyjemności bywa u nich znacznie mniej ważnym motywem. I nic w tym dziwnego. Bez przyjemności można żyć długo, choć mało satysfakcjonująco, a ze strachem żyć nie sposób. Człowiek więc jest gotów zrobić wszystko, by choć na chwilę uniknąć zagrożenia. W tym celu niejednokrotnie zdobywa się nawet na nadludzki wysiłek.
Kolejnym motywatorem skutecznym przy manipulacji jest poczucie winy. Z jego powodu ludzie są zdolni do niesamowitych poświęceń i innych głupstw, byle tylko uspokoić sumienie. Kiedy manipulator wjeżdża na poczucie winy swej ofiary, jest w stanie wymusić na niej prawie wszystko. Odnosi w ten sposób sukcesy do czasu, kiedy ofiara się ocknie i uwolni od poczucia winy.
Strach i poczucie winy motywują do działań, mają jednak bardzo niską wibrację. Z kolei pozytywna motywacja wiąże się z wysokoczęstotliwościowymi energiami. A tu trudno manipulować w sposób pozytywny. Niektórym jednak i to się udaje. Mamią obietnicami władzy, mocy, zaszczytów, gwarancji spełniania zachcianek, a czasami oświecenia, bądź wyzwolenia z koła cierpień. Zwykle jednak za ich obietnicami kryje się wielkie NIC, na które ofiara usiłuje zasłużyć przez wiele wcieleń.
Poznanie intencji manipulatora jest możliwe, kiedy w medytacji przyjrzymy się jego prawdziwym motywacjom i wibracjom. Okazuje się, że często za obietnicami kryją się słowa bez pokrycia. Osoba uważna dostrzega dysharmonię między wibracjami stanu obiecywanego, a świadomością naciągacza i zauważywszy, że coś tu nie gra, wycofuje się. Jednak wielu zwodzi blichtr rzekomych cudów, ładnych słów, czy ładnego wyglądu manipulatora. Wielu o tym wie, że najważniejsze jest zrobić na innych dobre wrażenie. Albo więc oszust udaje człowieka sukcesu, albo ofiarę wielkich nieszczęść (np. prześladowań). Ci ludzie opanowali sztukę swobodnego zmieniania swej wizualnej formy, ale nie zapanowali nad emocjami. Najwyżej potrafią je skrzętnie ukrywać lub grać na niskich uczuciach odwołując się do niskich wibracji. I nic więcej.
Kiedy chcemy osiągnąć coś rzeczywiście pozytywnego, nasze uczucia powinny być też pozytywne. Powinny im towarzyszyć miłe, harmonijne wibracje radości, miłości, szczęścia, ufności. Wtedy kreujemy to, co ma wysoką wartość.
Aby opanować sztukę swobodnego wyzwalania pożądanych wibracji, należy najpierw nauczyć się medytacji, a potem odbyć długą pielgrzymkę w głąb siebie. W jej wyniku udaje się poznać swoje odczucia, swoje reakcje oraz mechanizmy ich wytwarzania. Wówczas staje się jasne, że w umyśle tkwią takie wibracje, które są przyczyną szkodliwości własnych działań i decyzji. Są też takie, które gwarantują rozwój duchowy i sukcesy we wszystkich dziedzinach.
Co zrobić z takim odkryciem?
Wzmacniać te, które są korzystne koncentrując na nich swą uwagę i usuwać te, które przynoszą cierpienia, choroby, ból itd. Usuwanie niekorzystnych wibracji dokonuje się przede wszystkim dzięki koncentrowaniu uwagi na przeciwnym im, korzystnym wibracjom.
Jeszcze raz przypomnę, że wszystko wibruje: i myśli, i uczucia, i rzeczy. Energie dążą do zjednoczenia się z pokrewnymi sobie i w ten sposób wzmacniają się. To zjawisko nazywa się rezonansem. I, jak zapewne wiesz, może nieść z sobą ogromną moc destrukcji. Albo tworzenia!
Większość ludzi wie, że w wyniku rezonansu zawalają się mosty, czy nawet zapory wodne. Ale o tym, że wykorzystując moc rezonansu można uzdrawiać, tworzyć i budować, wie znacznie mniej ludzi. Wszystko zależy od tego, jakie wibracje ulegają wzmocnieniu.
Kiedy poruszamy się w świecie wibracji (a poruszamy się zawsze!), powinniśmy mieć na uwadze inny jeszcze mechanizm, zwany interferencją. Jego działanie polega na osłabianiu jednych wibracji za pomocą innych. Kiedy jedna fala napotyka na inną, przeciwną jej, następuje potężne osłabienie obu fal. To może być skuteczne, jeśli wiemy, czym się przeciwstawiać wobec konkretnych wibracji. Zasada jest taka, że niższej wibracji przeciwstawiamy wyższą. Na przykład zwątpieniu - entuzjazm, przemocy - miłość, bądź wiarę w bożą ochronę, nędzy - świadomość bogactwa itd.
Pozytywnym kreacjom muszą towarzyszyć pozytywne odczucia. I tylko takie gwarantują sukcesy w związkach, miłości, dobrych układach towarzyskich. Takie odczucia sprawiają, że po zrealizowaniu naszych celów mamy się z czego cieszyć.
To jest proste i działa skutecznie, dopóki nie zaczyna nam zależeć na tym, co ma niskie wibracje. A wielu ludzi jest bardzo przywiązanych do tego, co ma niskie wibracje - kłótni, sporów, konfliktów, złości, gniewu. Kiedy nie ma w ich otoczeniu tych atrakcyjnych wibracji, umierają z nudów i prowokują, by coś mocnego się działo, by przestało być nudno. Nudno im przestaje być, gdy czują coś mocnego - mocne emocje, lub mocne nawalenie.
Co się dzieje, gdy zacznie nam zależeć na tym, co ma niskie wibracje?
Wówczas na pewno należy liczyć się z negatywnymi konsekwencjami - niepowodzeniem, bólem, cierpieniem, ale i z takimi atrakcjami jak awantury, kłótnie, bijatyki, kradzieże, zdrady, podłość itd.
I czym ty sobie zasłużyłeś na takie piekło?
Pomyśl logicznie! W twym otoczeniu wzrasta to, na czym koncentrujesz swą uwagę.
Teraz już wiesz, że to nie żadna kara boża, lecz skutek własnego wyboru. Możesz jeszcze nie rozumieć, dlaczego?
Wibracje o wysokich częstotliwościach wywołują miłe, przyjemne odczucia, np.: miłość, radość, szczęście, błogość. Z kolei niskie wibracje wywołują napięcia, bóle, choroby, ociężałość, zmęczenie itp.
Kiedy jakieś odczucia i myśli pielęgnujesz dłużej w swym umyśle, wówczas dochodzi do przyzwyczajenia do charakterystycznego dla nich stanu wibracji. Wibracja często powtarzana, podsycana, wydaje się ważna dla podświadomości. Dzięki temu może się pojawiać wbrew świadomej woli. Może nawet przejść w fazę natręctw, kiedy ludzie czują (myślą, słyszą) coś, czego nie ma. A to tylko dlatego, że długo byli do tego przyzwyczajeni.
Aby ją wyprzeć, trzeba świadomie i cierpliwie przekonać podświadomość, że zaprzeczająca jej wibracja jest o wiele korzystniejsza, zdrowsza, lepsza, przyjemniejsza, ciekawsza. I jest to jedyny skuteczny środek do pozbycia się jej. W ten sposób np. przekonujemy podświadomość, że spokój i harmonia są miłe, przyjemne, ciekawe, atrakcyjne. Podświadomość na to zwykle odpowiada, że nudne. A my znów swoje, aż uda się ją przekonać i ugruntować spokój i harmonię. Podobnie jest z innymi pozytywnymi uczuciami.
Ludzie przywykli, by walczyć z sobą i ze swymi uczuciami. A to prowadzi tylko do osobistej porażki.
Jeśli coś ci nie pasuje, zauważasz, że to jest nie w porządku. Jeśli mimo to nadal zmuszasz się, by to czuć, lub czynić, pojawia się w tobie wewnętrzny konflikt i zakłamanie, które powoduje, że przestajesz odróżniać wibracje korzystne od niekorzystnych. Czasem nawet zaczynasz wierzyć, że wola walki, agresywność, złość, nienawiść i pogarda dla innych, to atuty człowieka przebojowego. W ten sposób niektórzy chcą szturmować bramy Królestwa Niebieskiego lub wykonywać praktyki magiczne.
Wielu usiłuje posługiwać się niskimi wibracjami, by osiągnąć cele możliwe do zrealizowania tylko przy posługiwaniu się wysoką wibracją. Wówczas wszystko “bierze w łeb”. Meczą się i niczego dobrego nie osiągają. Wręcz przeciwnie - napotykają na swej drodze mnożące się przeszkody.
Ale jak ma być inaczej?
Aby cokolwiek uczynić, musisz mieć powód, czyli motywację. Motywacje dzielą się na negatywne i pozytywne.
Jeśli np. sprzątasz mieszkanie, bo lubisz sprzątanie i jego efekty, wówczas twoja motywacja jest pozytywna. Obraca się wokół miłych, przyjemnych doznań. Zupełnie inaczej dzieje się, gdy bierzesz się do sprzątania z negatywną motywacją. Negatywną motywacją jest np. obrzydzenie do brudu, przekonanie, że i tak trzeba sprzątnąć, złość na plączące się po podłodze przedmioty, obawa, co inni powiedzą, lęk przed wyśmianiem, czy tym podobne.
A efekt?
W obu przypadkach może być taki sam. Tu mówimy o efekcie w sferze materialnej, czyli o posprzątanym mieszkaniu. A co z efektami niewidocznymi?
Zachęta powoduje, że czujemy przyjemność i satysfakcję z pracy, a praca z obrzydzeniem rodzi obrzydzenie do pracy, choć z jej efektów możemy się czuć dumni.
To dopiero pomieszanie!
Każda z negatywnych motywacji bywa uważana za bardzo silnie motywującą do działania. Wielu uważa, że w istocie są to motywacje pozytywne, ponieważ pociągają za sobą zamierzone (pozytywne) skutki (efekty). Zauważ jednak, że one działają jedynie wówczas, gdy dana osoba chce uniknąć jeszcze gorszych skutków. Po prostu, boi się czegoś gorszego, ale nie dostrzega niczego lepszego! Negatywne motywacje do osiągania pozytywnych celów zupełnie nie działają, jeśli ktoś widzi korzyści lub sens w destrukcji. Zdarza się wówczas, że pogarszają jeszcze i tak trudną sytuację. Przykładem może być obalenie w Polsce ustroju socjalistycznego, podczas gdy obalający go do dziś dnia nie wiedzą, co zaproponować ludziom w zamian i tylko czują się zniesmaczeni, bo nie tego się spodziewali. Ale też nie spodziewali się niczego innego - brak im było wizji lepszej przyszłości. Tę wizję miał do kraju wnieść obcy kapitał!
No i wniósł - z korzyścią dla siebie.
Kiedy kierujesz się pozytywną motywacją, działanie i jego skutki są dla ciebie przyjemne. Jeśli jednak dominuje u ciebie negatywna motywacja, twemu działaniu towarzyszy złość, rosnące obrzydzenie i bunt. Jeśli nie rozwikłasz tego “gordyjskiego węzła” swych emocji, prędzej czy później negatywne motywacje doprowadzą cię do pomieszania umysłowego, bądź nawet do obłędu. W najlepszym razie na myśl o działaniu czy pracy, będziesz czuć coraz większe obrzydzenie, niechęć i poczucie bezsensu. Stąd u nas tylu ludzi zadowolonych z bezrobocia!
Zauważ, że jeśli robisz coś bez wewnętrznego przekonania (np. bo tak trzeba), zaczynasz odczuwać, że coś tu nie gra. Wówczas buntujesz się i opierasz, a to z kolei wpływa na pogorszenie twego nastroju. Jeśli czegoś nie lubisz - unikasz tego. A najgorszy efekt pojawia się wówczas, gdy chcesz osiągnąć zamierzony cel, ale jego osiąganie kojarzy ci się tylko i wyłącznie z negatywnymi odczuciami. Wówczas jeszcze możesz nie kojarzyć, że brak efektów w twej pracy wynika z faktu, że stawiałeś na negatywne motywacje, że uznawałeś ich wyższość nad pozytywnymi. Np. chcesz mieć dużo pieniędzy, ale boisz się, że wówczas cię okradną. No i musiałbyś być głupi, żeby ciężko pracując zarabiać na łup dla złodzieja!
I co teraz?
Najpierw trzeba będzie uwolnić się od strachu. Oczywiście, że nie uda ci się tego osiągnąć od razu. Gdybyś uzależniał podjęcie dalszej praktyki od tego, czy uwolniłeś się od strachu, to prawdopodobnie ten dzień nigdy by nie nastąpił.
Uwalniając się od strachu musisz postawić na bezpieczeństwo. Musisz przekonać swą podświadomość, że jesteś zawsze i wszędzie bezpieczny, że twoje pozytywne nastawienie gwarantuje ci całkowite bezpieczeństwo. Możesz przy tym powołać się na bożą opiekę i ochronę.
Posługiwanie się pozytywną motywacją doprowadzi cię do stanu pozytywnego uwarunkowania. Ten stan jest o wiele bardziej korzystny od uwarunkowania negatywnego. Pozytywne uwarunkowanie to nic innego jak przyzwyczajenie do motywowania się miłością, radością, szczęściem, bogactwem, dobrem i wszelkimi pozytywnymi skojarzeniami oraz odczuciami. Pozytywne uwarunkowanie jest znane chyba wszystkim ludziom, lecz najczęściej okazuje się przez nich lekceważone. Wyjątek stanowi pożądanie przyjemności seksualnej. W tym wypadku pragnienie przyjemności (pozytywnego odczucia) bywa zazwyczaj tak silne, że ludzie są gotowi oddać za nią wszystko, a nawet zginąć.
Jeżeli bardzo będziesz cenić szczęście, miłość, bogactwo, czy sukcesy, wówczas staną się one dla ciebie naprawdę ważne. Wówczas będziesz odczuwać ich motywacyjną funkcję.
Oczywiście, twoje pragnienie powinno przejść przez fazę przytomnienia, żebyś nie szedł do celu po trupach innych i żebyś nie ryzykował własnym życiem, lub choćby zdrowiem.
I jeszcze raz: twoja podświadomość musi przyzwyczaić się do tego, że pozytywne odczucia są korzystne, bezpieczne i w porządku, że są atrakcyjne, ciekawe, czy wręcz fascynujące. Przyzwyczajanie podświadomości może zająć ci dość dużo czasu. A to znaczy, że dopóki jej nie przyzwyczaisz do samych pozytywnych motywacji i uczuć, będzie ona pożądała mocnych wrażeń i w ramach uatrakcyjniania życia komplikowała sprawy.
Ponieważ niektórym bardzo się spieszy, usiłują warunkować się przez różnego rodzaju hipnozy bądź inicjacje. Owszem, dają one dość szybko względnie pozytywny efekt. Jednak na dłuższą metę okazują się kłodami rzuconymi pod nogi.
Nie jestem zwolennikiem inicjacji. Jeśli jednak ktoś nie jest w stanie wyzwolić w sobie ani jednego pozytywnego odczucia, niech z nich korzysta. Rzecz jednak w tym, że przyjmowanie inicjacji rozwija przede wszystkim zachłanność na cudzą moc i na cudze wzorce energetyczne. Wzorce te najczęściej nie mają nic wspólnego z czystymi wibracjami wyższych uczuć, które są niezbędne do wykonywania praktyk duchowych, czy też do praktykowania magii w jej najwyższej formie. Ponadto człowiek ciągle przyjmujący cudze inicjacje staje się zlepkiem cudzych odczuć i traci kontakt ze swą prawdziwą naturą, ba, zapomina nawet o swojej wibracji osobistej. Wszystkie inne wydają mu się przecież ważniejsze, mocniejsze i cenniejsze. A przecież nikt nie jest w stanie dać ci (przekazać) swej mocy, miłości czy mądrości.
Jak cudownie jest zrozumieć, że to wszystko, czego pragnąłeś od innych, możesz dać sobie sam. Wystarczy tylko wiedzieć, jak to zrobić!
A jak zacząć?
Wypisz to, czego zazdrościsz innym.
Nie ma?
To wypisz to, co podziwiasz u innych.
Też nie ma?
No to może co podziwiasz u Boga i co takiego jak On chciałbyś mieć?
A teraz przeafirmuj i przemedytuj:
(To wszystko) ........... jest we mnie. Doceniam (......) w sobie.
W TEN PROSTY SPOSÓB DOSTRAJASZ SIĘ DO BOSKICH WIBRACJI.