Typ (kolor) |
Mocne strony |
Słabości |
Czego mu robić nie wolno |
Czego warto go nauczyć |
Sangwinik |
Żywy, wesoły, lgnie do ludzi, jest pełen werwy i energii, zawsze nastawiony optymistycznie do życia, dowcipny, pogodny. Jest ujmujący, wszędzie go pełno, wszyscy go lubią. |
Bywa niezdyscyplinowany, zapominalski i chaotyczny. Niespokojny duch, roztargniony i zmienny w swoich nastrojach. |
Nie wolno go krytykować, do działania potrzebny mu jest podziw, nasza uwaga. Nie można od niego wymagać systematyczności. |
Porządku. |
Choleryk |
Ma silną wolę, jest zaradny i samodzielny. Pewny siebie, szczery i odważny. Znakomity przywódca, śmiały i pracowity. Jest bardzo silny i wytrzymały. |
Bywa wybuchowy i apodyktyczny. Lubi narzucać swoją wolę. Uparty i zapalczywy, czasem działa innym na nerwy. |
Nie wolno odbierać mu jego obszaru władzy. Choleryk musi mieć swoje, choćby małe, terytorium na którym decyduje. Potrzebne mu są zadania nieco powyżej jego możliwości, tak by mógł rozładować nagromadzoną energię. |
Cierpliwości |
Melancholik |
Jest delikatny, wrażliwy. Umie się dobrze zorganizować, pilnuje porządku. Potrafi głęboko współczuć z innymi. |
Bywa pamiętliwy, łatwo się obraża. Często nastawiony pesymistycznie, zamknięty w sobie, nieufny i krytyczny. |
Potrzebuje akceptacji i zrozumienia. Bliscy powinni mieć świadomość, że łatwo go zranić. |
Radości |
Flegmatyk |
Spokojny, opanowany, powściągliwy i życzliwy. Na ogół zadowolony z życia, cierpliwy. |
Często nie nadąża za innymi. Bywa lękliwy i małomówny. Sceptycznie odnosi się do wielu pomysłów. |
Nie wolno go poganiać. Dziecko flegmatyk najłatwiej rozrusza się w towarzystwie innych dzieci. |
Działania. |
Bajka o czterech synach
Pewien Książę miał czterech synów. Pewnego razu wezwał ich do siebie i rzekł:
- Nadszedł czas, byście zmierzyli się z trudami tego świata. Każdy zabierze ze sobą tylko to, co może udźwignąć. Wyruszycie w nieznane, a gdy wrócicie za rok, rozsądzę, który z was zasłużył na objęcie po mnie władzy książęcej. Pamiętajcie jednak, że zawsze macie trzymać się razem.
Przygotowania
Jeden z braci podskoczył radośnie, narzucił na siebie ŻÓŁTY płaszcz i pobiegł do przyjaciół, by podzielić się z nimi nowiną. Wkrótce, wśród gwaru śpiewów i tańców snuł opowieści o przygodach, jakich niewątpliwie, stanie się bohaterem.
Drugi z braci chwycił płaszcz CZERWONY i pośpieszył do swojej komnaty. - Wreszcie będę mógł pokazać, że jestem najdzielniejszy - zawołał. - Gdy wrócę, zostanę władcą całego kraju! Umocnię go i zreformuję! - myślał po drodze, układając jednocześnie plan podróży.
Trzeci z braci wzruszył się patrząc na rodziców. Długo żegnał się z matką, z zamkowej wieży patrzył na rodzinne strony, starając się zapamiętać każdy szczegół. Okryty NIEBIESKIM płaszczem, pogrążony w zadumie, poszedł do swej komnaty, by zrobić spis rzeczy potrzebnych w podróży i zakończyć prowadzone sprawy.
Czwarty z braci nie spieszył się z wyruszeniem w podróż. W głębi duszy dziwił się, dlaczego ojciec właśnie teraz zarządził tę wyprawę i nie uprzedził ich wcześniej. Szkoda mu było zarzucić grę w szachy, którą namiętnie uprawiał z kilkoma dworzanami. Długo zastanawiał się, jak się ubrać na drogę. Wreszcie zdecydował się na płaszcz ZIELONY. Wiedząc, że każda wyprawa to przede wszystkim zbędne trudy, poszedł do siebie, by zawczasu nieco odpocząć i nacieszyć się spokojem.
- Skoro już robimy taki szmat drogi, to może warto byłoby, żebyśmy po drodze poznawali dokładniej nasz kraj, jego dzieje i ludzi - żalił się na postoju.
- Nie martw się - pocieszał go brat w ZIELENI. - Może później będziemy szli wolniej, to znajdziemy czas i na te sprawy. Gorzej będzie, gdy natkniemy się na wrogów!
Od tego macie mnie! - zawołał brat w CZERWIENI - Po to noszę miecz, by nie bać się napaści!
Raz na wodzie...
Niebawem trafili na przeszkodę - potężną rzekę.
Brat ŻÓŁTY zaczął szukać miejsca do kąpieli, brat NIEBIESKI usiadł z boku, by namalować widok, jaki przed nimi się rozpościerał, a brat ZIELONY rozglądał się za jakimś mostem lub promem, który przewiózłby ich na drugą stronę. Tymczasem brat w CZERWIENI sprowadził z okolic wieśniaka z łodzią i zarządził przeprawę przez rzekę.
Pierwszy za wiosła chwycił brat w płaszczu ŻÓŁTYM. Było to dla niego ekscytujące, bo nigdy dotąd nie pływał w takiej łodzi na dużej rzece. Wkrótce jednak zapał mu minął. Wiosła były ciężkie, trudno było utrzymać kierunek i ciągle ktoś miał pretensje, gdy łódź kręciła się w miejscu.
- Jeśli już wiosłujesz, to rób to starannie! - karcił go brat NIEBIESKI, który zaraz go zastąpił.
Łódź teraz lepiej trzymała kierunek, lecz wioślarz stracił tyle sił na prezentowanie swych umiejętności, że po chwili miał pęcherze na dłoniach i osłabł zupełnie.
Brat ZIELONY zaczął powoli, by oszczędzać siły. Zdenerwowało to brata w CZERWIENI, bo widział, że woda znosi ich zbyt daleko w dół rzeki. Poderwał się z miejsca na dziobie i ruszył, by przejąć wiosła. Chybotliwa łódź zakołysała się i... nagle wszyscy znaleźli się w wodzie.
Brat ŻÓŁTY zaśmiewał się na całe gardło, parskając. Brat CZERWONY miał ochotę złorzeczyć na czym świat stoi, ale musiał uważać, by ciężki pancerz nie pociągnął go na dno. Rycerz NIEBIESKI pilnował, by pakunki, nie zamokły, a ZIELONY uspokajał resztę, że wspólnym wysiłkiem, trzymając się łodzi, dotrą niebawem na drugi brzeg.
I rzeczywiście, wkrótce wyciągnęli łódź na suchy ląd.
Tutaj brat w CZERWIENI rozpalił duże ognisko, wspólnie z gałęzi zbudowali szałas, przygotowali wieczorny posiłek, przy którym wspominali przygody pierwszego dnia wędrówki, a rycerz w ŻÓŁTYM płaszczu długo jeszcze wyśpiewywał wszystkie znane mu pieśni o miłosnych podbojach i czynach bohaterskich.
Nie wiem, co było dalej. Ale wiem, że długą podróż, pełną przygód odbyli i po roku cało do ojca wrócili. A ten był ponoć w wielkiej rozterce, bo jakże miał z całej dzielnej czwórki jednego tylko książęcym tronem wyróżnić?
Autor nieznany. Oprac. Mirosława Kownacka, Elżbieta Rakowska