M.Stala, Człowiek z właściwościami (W kręgu antropologicznej problematyki Młodej Polski), [w:] Stulecie Młodej Polski, pod red. M. Podrazy - Kwiatkowskiej, Kraków 1995.
Okres modernizmu był okresem intensywnego budowania nowej antropologii. Nowe odkrywanie człowieka okazało się procesem bardzo dramatycznym i niepewnym osiągniętych rezultatów. Istotną rolę odgrywa „filozofia nastrojowa”, a przede wszystkim myśli filozofów nastroju, ze szczególnym uwzględnieniem Friedricha Nietzschego, który niezwykle mocno wpłynął na wyobraźnię i literaturę ostatnich dekad XIX stulecia.
Nietzsche określa człowieka w dwóch słowach niewyczerpalny i nieodkryty. Niewyczerpywalność i nieodkrytość mogą być pojmowane jako właściwości stale przysługujące człowiekowi. Trzy interpretacje tych cech człowieka:
Przymiotniki owe miałyby wskazać te cech ludzkie, które samemu Nietzschemu wydawały się ważne i intrygujące; wyróżniają obdarzonego nimi człowieka, pozwalając go przeciwstawić tym wszystkim, którzy są „odkryci”, których właściwości da się „wyczerpać”.
Są to cech pożądane, postulowane, kierujące w stronę ideału człowieka (człowieka idealnego).
Przymiotniki oznaczające modalność ludzkiego bytu; nie da się wyczerpać i odkryć, zamknąć w określonej ilości cech, racjonalnie wyjaśnić.
Pod koniec XIX wieku spotkanie z człowiekiem było dla ludzi spotkaniem z tajemnicą.
CZŁOWIEK WSPÓŁCZESNY- KIM JEST NOWY CZŁOWIEK?
Nowy człowiek jest kimś, kto myśli o sobie i o świecie, kto tworzy obraz samego siebie i obraz świata wedle nowych idei naukowych i filozoficznych; ktoś kto uzewnętrznia nowe idee, wprowadza je w granice własnego stylu bycia i myślenia.
Darwinowska teoria ewolucji mówiła, że ludzie XIX wieku są ostatnim szczeblem przemian. Człowiek, który w drugiej połowie XIX wieku chciał być człowiekiem współczesnym (nowoczesnym), postrzegał swoją własną współczesność jako nietrwałą i nieokreśloną wyraźnie przestrzeń, w której wola zmiany, odróżnienia, nieuwarunkowania ściera się bezustannie z naciskiem przeszłości i otoczenia, naciskiem obecnym na wszystkich poziomach jednostkowego bytu, od najbardziej wysublimowanych ruchów świadomości po niezależne od niej trwanie i funkcjonowanie własnego ciała. Człowiek współczesny to człowiek wielostronnie, wielopoziomowo uwarunkowany, który usiłuje przekroczyć biologiczną, kulturową i społeczną pamięć swego ciała i ducha (jednocześnie nieuchronnie jest przez tę pamięć naznaczony).
Bez naturalistycznej wizji człowieka (dwuznaczna fascynacja zwierzęcymi pierwiastkami natury ludzkiej, zaciekawienie światoodczuwaniem człowieka pierwotnego) nie byłoby także młodopolskiego myślenia o człowieku.
Biologiczno-socjologiczna wizja człowieka uwarunkowanego, uzależnionego od historii gatunku cywilizacji i społeczeństwa, stała się także bezpośrednim impulsem innej antropologicznej koncepcji. Człowiek współczesny, bez względu na jednostkowy wiek, jest człowiekiem starym, gdyż jest po czasie transformacji (ewolucjonizm). Stara, nadmiernie obciążona jest także jego pamięć i świadomość. Paul Bourget dostrzegł w Baudelairze „duszę współczesną” a zarazem „człowieka schyłku”.
Następnym istotnym punktem bycia współczesnym jest osadzenie w określonej chwili i sytuacji cywilizacyjnej. Człowiek współczesny pojawia się w socjologizującej perspektywie jako „człowiek momentu” (człowiek momentalnego przeżycia). Człowiek nie tyle żyje w momencie, ile żyje momentem, bądź nawet: jest momentem. Nie tyle przeżywa jakiś stan, ile: jest w przeżywaniu, jest przeżywaniem, sumą bądź przepływem przeżyć. Jabłonowski zarysowuje portret młodopolskiego człowieka momentu:
Jesteśmy jak owi „ślepcy” z dramatu Maeterlincka, którzy stracili przewodnika i błądzą w trwodze i rozpaczy po nieznanej wyspie[…] Jesteśmy tak niespokojni jak oni, i tak samo smutni. Straciliśmy w długiej drodze wszystkich przewodników: wiarę, naukę, miłość, sztukę i naturę - słowem całą rzeczywistość.[…] Cóż dostaliśmy za to wszystko? Co nam zostało? Smutek, niepewność, niemęska i upokarzająca trwoga wreszcie - oto cośmy wynieśli z rozbicia! Smutek wyrzeczenia i rezygnacji, smutek protestu i wysiłku beznadziejnego, smutek szału w końcu, ale zawsze smutek, wszędzie jego znamię na czołach ludzi współczesnych i w ich sercach.
Wnioski z uwag Jabłonowskiego:
Uwagi te potwierdzają wcześniejszą diagnozę Nietzschego. Wskazują, iż modernistyczny człowiek momentu obdarzony jest trwale masochistyczną skłonnością do odsłaniania, nazywania i dziwienia się własnej momentalności. Stara się on uchwycić przeżycia będące jego jedyną realnością - i wie, iż jego usiłowania są daremne.
Człowiekowi współczesnemu brak poczucia realności świata i samego siebie. Ten człowiek jest istotą, która coś straciła.
Konsekwencją owych strat jest doznanie rozbicia, rozproszenia, niemocy, bezradności.
Człowiek współczesny według modernistów postrzegał i przeżywał swoją egzystencję przede wszystkim poprzez jakości zaprzeczone, negatywne.
Negatywność cech kryje w sobie paradoks; sprawia ona, iż wspomniane cechy nie mają charakteru ostatecznego, umożliwia poszukiwanie pozytywności, umiejscowionej poza „współczesnością”. Moderniści chcieli odkryć i zdefiniować człowieka współczesnego by nadać inny kształt i sens „chwili obecnej”, własnemu historycznemu czasowi, w którym przyszło im odczuwać, myśleć i działać. Najprostszym sposobem zdystansowania się wobec rzeczywistości musiał być zwrot w stronę innego czasu, przeciwstawienie ludziom dzisiejszym.
Bardziej skomplikowanym sposobem odrzucania rzeczywistości była młodopolska fascynacja „człowiekiem pierwotnym”. Dla ludzi XIX wieku mit pozytywnego stanu człowieczeństwa (pierwotnego) miał i pomóc w rozwiązaniu ich własnych problemów. „Człowiek pierwotny” poznawał świat intuicyjnie, gdyż nie znane mu było jeszcze zniekształcające i schematyzujące obraz rzeczywistości myślenie pojęciowe, a jego światoodczucie odwoływało się do bezpośrednio danych obrazów i emocji ; widział świat znacznie pełniej niż człowiek przełomu wieków, dzięki temu mógł on lepiej ten świat uporządkować, znaleźć w nim swoje miejsce, zadomowić się, uniknąć poczucia obcości bądź wrogości natury. Mityczny „człowiek pierwotny” był posiadaczem tego, co utracił „człowiek współczesny”. Jest to rodzaj utopii retrospektywnej, zastępującej zły moment dobrą chwilą.
Doznanie pustki czasu. Aby uwolnić się od tego odczucia człowiek musi przekroczyć i unieważnić ziemski czas. Trzy drogi przekraczania czasu przez człowieka:
Wskazywał Charles Baudelaire: „Trzeba być zawsze pijanym. W tym jest wszystko i jedyny problem. Aby nie czuć strasznego ciężaru czasu, który zgina Wam ramiona i pochyla ku ziemi, bądźcie ciągle pijani”. Człowiek sztucznie poszerza świadomość; jest to złuda nieobecności czasu.
Przebudowanie momentu by stał się on znakiem nie tyle ulotności, ile bezczasowości. Jest to człowiek kontemplacyjnego skupienia albo ekstatycznego zachwycenia.
Najważniejsza droga - przypomnienia i ocalenia takiej wizji człowieka, której fundamentem było przekonanie o nieśmiertelności i niezniszczalności jego istoty. Próba zastąpienia „ludzi swego czasu” - „ludźmi wieczności”. W miejsce „człowieka momentu” pojawia się „człowiek duszy”.
Modernistyczny powrót do duszy był dramatyczną próbą odbudowania klasycznej metafizyki człowieka. Istotna jest kategoria substancji (pojmowanie duszy jako autonomicznej, niepodzielnej substancji). To ona miała być gwarantem odzyskania utraconej rzeczywistości. Jednak młodopolska świadomość i wyobraźnia nie zdołała przekroczyć granicy marzenia o wyzwolonej duszy i czystym duchu.
Pomysły przeciwstawiające się widmom momentalności, wrażeniowości i nastrojowości.
Poszukiwanie nadczłowieka. Źródła wielkości są różne i nieporównywalne (np. wielkość Goethego jest inna niż Napoleona), wspólne są natomiast zadania stawiane „wielkim ludziom”. Ludzie wielcy powstrzymują napór ludzi pospolitych, miernych, stadnych, tuzinkowych, słabych, bez zdecydowanego charakteru i osobowości. Wielcy ludzie biorą indywidualnej postawy jako wartości, podtrzymują jej trwanie w „epoce mundurów”.
Człowiek twórczy - stwarzający samego siebie. Henri Bergson twierdzi, iż „istota myśląca nosi w sobie coś, co jej pozwoli wyjść ponad samą siebie”. Twórczy człowiek nie tylko kształtuje siebie otoczenie, ale też nieustannie przekracza to, co już zostało zbudowane, a więc - poszerza przestrzeń porządku, istnienia. Twórczość jest bowiem przełamywaniem bierności, bezbronności i wewnętrznej słabości „człowieka nastroju”. Tworzy jednolitego wewnętrznie „człowieka z właściwościami” (Innymi słowy - Kierkegaarda - twórczość umożliwia przejście od „estetycznej” do „etycznej” fazy życia).
Pozorne jednak, zbyt łatwe wydaje się przejście od „człowieka momentalnego” do „człowieka całkowitego”. Autor artykułu zadaje pytanie „Co może zrobić człowiek, który utracił rzeczywistość, który nie potrafi ugruntować i usprawiedliwić własnej egzystencji”.
1