Rekreacje Jurija Andruchowycza, ukraińskiego pisarza, poety i muzyka, to debiutancka mini-powieść. Zaledwie na ok. 100 stronach poznać możemy grupę przyjaciół, poetów, która spotyka się na obchodach Święta Zmartwychwstałego Ducha w Czartopolu. Gajski, Chromolski, Niecnota i Martoflak z żoną Magdą ciągną na ludowy karnawał, by w onirycznej atmosferze zanurzyć się w absurdzie, zmierzyć się z lękami, mitem i historią.
Opowieść zaczyna się od, w różny sposób prowadzonej narracji, przedstawienia dotarcia każdego z przyjaciół do Czartopoloa. Gajski przyjeżdża pociągiem, Magda z Martflakiem - PKSem, Grześ Chromolski oraz Jurek Niecnota trafią na prowincję autostopem wraz z panem Popielem - bogatym lekarzem z Szwajcarii. Po przybyciu na miejsce spotykają się ze swym „opiekunem”, przewodnikiem Bielinkiewiczem. Młody człowiek prowadzi całe towarzystwo do restauracji, potem do baru. W tym czasie poeci bawią się, piją, wspominają... W dziwnym zbiegu okoliczności ich drogi w czasie tej dziwnej nocy, kiedy odżywa ludowość, karnawał niby rodem z Dionizji, przyjaciół drogi rozchodzą się. Martoflak podążając za fanką trafia na studenckie przyjęcie. Po krótkiej, pijackiej drzemce, wraca do „centrum” Czartopola, gdzie znajduje również mocno wstawionego Bieliniewicza. Razem idą do podrzędnego, mieszczącego się w prywatnym mieszkaniu, domu publicznego. Drugi od grupy odłącza się Grześ. Ten najpier trafia do jednego z karnawałowych namiotów, gdzie przebiera się w strój strzelca Siczowego. Potem podążając za opowieściami dziadka wędruje aż za zabudowania szukając miejsc wywózki i masowych grobów. Podczas wędrówki czuje obecność przeszłości, ma poczucie odrębności czasu w jakim nagle się znalazł. Gdy dochodzi na miejsce okazuje się, że w miejscu, gdzie odbywały się masowe morderstwa teraz zagraniczna firma buduje luksusowy hotel. Chromolski zostaje brutalnie „przywrócony” przełomowi XX i XXI wieku. Jurek Niecnota postanawia, że poszuka Blinkiewicza. Wędrując po placu, gdzie odbywają się zabawy, wróżby, tańce spotyka Popiela. Starszy pan przekonuje Jurka, by pojechał z nim do pewnego domu, na uroczystą kolację. Mocno wstawiony już, dość późno orientuje się, że trafił na bal duchów. Ucieka niemal w ostatniej chwili, ucznikając złożenia w ofierze przez Popiela i jego piękną towarzyszkę. Gajski i Magda, zostawieni sami sobie, spokojnie idą do hotelu. Po drodze agresywnie zaczepia ich jakiś narkoman. W końcu mężczyzna przegania natręta i już bez większych niespodzianek trafiają do pokoju Magdy. Po uroczym randevu, niemal na gorącym uczynku zastaje ich Martoflak. Reakcja zdradzonego męża jest tylko na początku spokojna. Potem uderza przyjaciela. W końcu do pokoju wtaczają się, już nad ranem pozostali uczestnicy spotkania. Nagle do pokoju wkraczają żołnierze. Wojsko wyprowadza na ulice wpół-zaspanych i wpół-pijanych gości i mieszkańców Czartopola. Każdy z nich zaczyna obawiać się o swoje życie, strach zmusza do wewnętrznego korzenia się przyjaciół i Magdy. W krytycznej chwili wjeżdża jednak samochód, z jakimś mężczyzną w środku. Okazało się, że to Stadnicki - wieloletni znajomy głównych bohaterów i organizator Obchodów, który w ten pompatyczny i zabawny - według niego - sposób zapragnął zakończyć obchody ludowego święta.