Zupa czosnkowa na zdrowie
1 l wywaru warzywnego
6-8 ząbków czosnku
100 g sera topionego
1 szklanka śmietany
natka pietruszki
grzanki
ser parmezan
sól
pieprz
Ostatnie wichury nie tylko zerwały dachówki ze stodoły mojego taty w Klęczanach, ale i mnie w Krakowie mocno dały się we znaki. Strat materialnych wprawdzie nie odnotowałam, ale wskutek zawiania złapałam przeziębienie. A wiadomo - zdrowie cenniejsze od pieniędzy!
W dzieciństwie w podobnych sytuacjach mama szykowała mi lecznicze mleko: gotowała je z czosnkiem i masłem, a po lekkim przestudzeniu słodziła miodem. Taka mikstura nie każdemu smakuje, nie przepada za nią także moja sześcioletnia córka Ola. Za to czosnkową zupą zajada się ze smakiem. Dlatego gdy któraś z nas ma gardłowe problemy od razu zmieniam menu i robię leczniczą potrawę.
Zaczynam od przygotowania wywaru. Włoszczyznę (jak do rosołu) zalewam zimną wodą i gotuję do miękkości, bacząc, by się nie rozgotowała - z warzyw robię później sałatkę. Bulion przecedzam i wrzucam do niego pokrojony na kawałki topiony ser (mnie najlepiej smakuje złoty ementaler). Gotuję, aż się rozpuści. Czosnek wyciskam przez praskę na gazę (kupuję w aptece gotowe kwadratowe opatrunki - w kuchni są bardzo użyteczne!). Rogi łączę ze sobą i obwiązuję białą bawełnianą nicią. Z takiej sakiewki wyciskam cały sok do zupy, po czym wrzucam ją na chwilę do wywaru, wyciągam i wyciskam ponownie. Czynność powtarzam do momentu, gdy całe dobro z czosnku znajdzie się w potrawie. A ponieważ chcę, by czosnkowa była zupa, a nie moje ręce, od razu myję je dokładnie i nacieram plasterkiem cytryny.
Wywar doprawiam solą i pieprzem - solić wiele nie trzeba, bo topiony ser jest wystarczająco słony. Na końcu dodaję śmietanę, hartując ją odrobiną gorącego płynu. W celu uzyskania bardziej wykwintnej wersji stosuję śmietankę tortową. Schłodzoną ubijam na puszystą pianę i dodaję do wywaru - zupa wygląda jak cappuccino.
Posypuję drobniutko posiekaną natką pietruszki, która niweluje przykry zapach czosnku po zjedzeniu. Podaję z tartym parmezanem i grzankami zrobionymi na maśle. Czasem grzanki układam w żaroodpornych kokilkach, zalewam zupą, posypuję serem i zapiekam w piekarniku. Pyszne! A przy tym zdrowe!