Piątek, 7 września 2012, Nr 209 (4444)
Profesor Jerzy Urbanowicz pracował nad organizacją październikowej konferencji na temat katastrofy smoleńskiej (FOT. M. BORAWSKI)
Profesor Jerzy Urbanowicz nie żyje
ZB
Był gorącym patriotą, zatroskanym szczególnie o bezpieczeństwo teleinformatyczne Polski - podkreślają współpracownicy prof. Jerzego Urbanowicza. Wybitny matematyk, kryptolog, profesor PAN, członek Instytutu Polska Racja Stanu im. Lecha Kaczyńskiego, były doradca SKW, współorganizator konferencji o katastrofie smoleńskiej zmarł wczoraj w nocy nagle w swoim mieszkaniu w Warszawie.
- Ta informacja jest dla mnie wstrząsem, byłem z nim jeszcze wczoraj umówiony, w ostatniej chwili odwołał spotkanie - mówi wyraźnie zasmucony poseł Antoni Macierewicz, z którym matematyk współpracował jako doradca Służby Kontrwywiadu Wojskowego. - Był człowiekiem, który miał największą w Polsce wiedzę związaną z teleinformatyką, z problematyką szyfrów, zależało mu na ochronie polskiej gospodarki, zwłaszcza tej części teleinformatycznej. Zależało mu na Tel-Energo (później Exatel), żeby pozostał państwowy, a Polska miała możliwość budowy swojej niezależnej teleinformatyki, co systematycznie rząd Tuska likwidował - podkreśla Macierewicz. - Bardzo wiele zrobił w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, aby budować realną ochronę wobec przejmowania przez Rosję kontroli nad polskim systemem teleinformatycznym, co w istocie stało się w pełni w okresie działania WSI i niestety wróciło po naszym odejściu ze Służby - wskazuje były szef SKW. - Zwracał uwagę na to, jak wielkim zagrożeniem jest sytuacja, że Rosjanie mają możliwość kontrolowania polskiego procesu wyborczego, pracował nad tym i przestrzegał, uważał, że wybory są w ten sposób fałszowane - dodaje poseł.
- Był wielkim patriotą, zajmował się stworzeniem kryptografii, opartej na naszych, rodzimych, polskich ośrodkach, lansował konieczność rozwoju kryptografii narodowej, niezależnej od zagranicznych podmiotów, jednocześnie wskazywał na wiele zagrożeń w bezpieczeństwie teleinformatycznym, dzięki jego wskazówkom uniknięto wielu groźnych sytuacji. Niestety, po 2007 r. został usunięty z SKW, na fali czystek po wygranych przez PO wyborach - wspomina Piotr Bączek, członek Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI i były szef Zarządu Studiów i Analiz SKW.
Ostatnio prof. Urbanowicz został sekretarzem komitetu organizacyjnego konferencji poświęconej badaniom katastrofy polskiego Tu-154 w Smoleńsku, która ma się odbyć w październiku.
- Odgrywał olbrzymią rolę organizacyjną, robił wiele, aby kształt tej konferencji był właściwy, obawiał się infiltracji osób i problematyki, która miała na celu skompromitowanie tej konferencji - zauważa poseł Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu smoleńskiego. - Przestrzegał, że takie działania są podejmowane, że jest próba ośmieszenia tej konferencji przez nadsyłanie referatów zupełnie fantastycznych, które mają ośmieszyć wyjaśnianie przyczyn katastrofy tupolewa, że nic nie można zbadać itp. - podkreśla Macierewicz. - Robił wszystko, żeby temu zapobiec. Mam nadzieję, że ten jego testament zostanie uszanowany - dodaje poseł. Macierewicz zaznacza, że śmierć prof. Urbanowicza, mimo że cierpiał na chorobę serca, jest niespodziewana. - Był po ciężkiej operacji, rok temu przeszedł wszczepienie by-passów - mówi, dodając, że to zwiększało jego wrażliwość. - Był bardzo wrażliwy na wszelkie zagrożenia, które wokół niego były. Mówił, że czuje nieustanne zagrożenie, co w jego stanie zdrowia było niesłychanie niebezpieczne. Mimo to pracował, przekazywał swoją wiedzę, aby można było chronić polski interes, a przynajmniej przygotowywać się do jego ochrony w przyszłości - podkreśla Macierewicz. Piotr Bączek zaznacza, że mimo ciężkiej choroby profesor był często przesłuchiwany w związku ze śledztwami dotyczącymi m.in. raportu po likwidacji WSI. - Był wielokrotnie przesłuchiwany przez prokuraturę, nawet przed wakacjami wspominał, że spędził kilka godzin na przesłuchaniu w prokuraturze w sprawie związanej z pracą w SKW. Był tym bardzo rozżalony, traktował to jako działania represyjne. Podkreślał, że zawsze pracował zgodnie z przepisami, a to nie były zdawkowe przesłuchania, trwały po kilka godzin - podkreśla Bączek.