Dobry bój o prawdę w Średniowieczu zalanym pogaństwem
Mapa Europy w średniowieczu - wieku wielkiej walki duchowej o prawdę - została podzielona religijną linią demarkacyjną pomiędzy imperia bizantyńskie i rzymskie. Patrząc na obie potęgi można mówić o systemie duchowego zniewolenia misternie ukutym w twierdzach papieskich i grodach zakonnych. Bez obaw można powtórzyć za Svenem Ekhem: "Bałwochwalstwo zamiast uwielbienia Boga, wybrańcy zamiast wierzących, zatruta filozofia zamiast Biblii, czego owocem było odizolowanie od Boga, kłamstwo zamiast prawdy i imperium zamiast koinonii".
Ten właśnie wiek wiąże się m.in. z tak zwanym rozwojem nauki o sakramentach. Myślący trzeźwo wierzący nie byli wobec niej obojętni; jednakże jej propagatorzy stworzyli z tego całą dziedziną naukową. Podstawowe prawdy wiary zaczęto odsuwać na bok dodając do nich metafizykalne twierdzenia na temat symbolu.
W gąszczu spekulacji
Wczesne chrześcijaństwo toczyło zaciekłą walkę z filozofią pogańską. O brzasku średniowiecza chrześcijańscy intelektualiści uformowali dwa obozy. Jeden z nich wchłonęła filozofia, drugi zaś był przekonany, iż zamieszanie, jakie ona z sobą niesie, pochodzi od diabła. Jednakże czynnikiem decydującym o przynależności do obozów był wpływ filozofii na duchowy rozwój ówczesnych wierzących.
Zaliczany dziś do grona ojców kościoła Justyn Męczennik zwrócił się ku filozofii w poszukiwaniu Boga. [1] Poszukiwał w stoicyzmie, następnie dostał się pod wpływ szkoły perypatetyckiej, w końcu zafascynował się platonizmem. Pewnego dnia spotkał starszego człowieka, który zaznajomił go z poselstwem Biblii. Justyn dowiedział się, że tylko przez modlitwę może poznać Boże Słowo. Później Justyn napisał, że chrześcijaństwo jest jedyną pożyteczną filozofią. Wkrótce zaczął nauczać, iż jest ono punktem kulminacyjnym wszystkich prawdziwych filozofii. Twierdził, że grecka filozofia przygotowała świat na przyjście Chrystusa. Boskie bowiem słowo, czy inaczej logos, oświeciło takich ludzi jak Sokrates, którzy odkryli błędy pogaństwa. Zatem - mówił - ci według boskiego logos byli chrześcijanami, nawet o tym nie wiedząc.
Doktryna o logosie, do której rozwoju przyczynił się także Justyn, posłużyła do sformułowania innych doktryn, takich jak prawda o Trójcy czy o Wcieleniu. Jednakże to Orygenes skorzystał z platonizmu, by w jego świetle zrobić refleksję nad prawdami biblijnymi. Ta droga zawiodła go do wiary w powszechne oczyszczenie po śmierci - jak wierzył Arystoteles - które dotyczy wszystkich włącznie z Szatanem (uniwersalne zbawienie). Współczesny Justynowi Tertulian odznaczał się wrogością do filozofii. Posunął się nawet do nazwania jej "doktryną demonów". W jednym ze swych dzieł pytał:
Co mają wspólnego Ateny z Jerozolimą? (...) Nasze instrukcje mamy od Salomona, który sam nauczał, że Pana trzeba szukać z prostotą serca.
Tertulian był świadomy, że filozofia ma zupełnie odmienny fundament niż nauczanie biblijne. Był świadom, że teza o śmierci duszy została wzięta od epikurejczyków. Uważał, że Paweł po dyskusji w Atenach dużo myślał o filozofii i owocem tego stał się werset ósmy drugiego rozdziału listu do Kolosan. Niestety po pewnym czasie drugi obóz, przekonany o konieczności całkowitej zmiany myślenia potrzebnej do czytania Biblii, zaczął się powoli kurczyć (sam Tertulian wprowadził do teologii pojęcia ze stoicyzmu np. substantia), a w końcu myślących inaczej obwołano heretykami i surowo ukarano, a ich potomkowie kończyli życie na trudnych do wyobrażenia sobie torturach. Zwolennicy metafizyki wyjaśnili sobie prawdy o Trójcy czy boskości Chrystusa, ale postawili ważne pytanie o granice języka używanego do interpretacji Biblii. Czy można używać sformułowań niebiblijnych, ażeby wyjaśnić prawdę biblijną? - pytano.
Znak nie Słowo
Odczytywanie tekstu bilijnego w świetle filozofii pogańskich, a także tworzenie coraz to nowych prawd wiary dało podwaliny średniowieczu. Warto prześledzić rozwój sakramentu namaszczenia chorych, pokazuje on bowiem zmianę mentalności, jaka dokonała się w umysłach pierwszych teologów. To właśnie przeciwko jej owocom zaprotestował jeden z największych ruchów przebudzeniowych średniowiecza nazywany przez E. H. Broadbenta Pielgrzymującym Kościołem. [2] Podstawą sakramentu były wskazania znajdujące się w Liście Jakuba. Zgodnie z zachowanymi dokumentami, którymi są modlitwy poświęcenia oleju chorych, olej był dostępny dla każdego. Chorobę rozumiano w szerokim sensie: od bólu głowy aż po kalectwa. Udzielać namaszczenia mogli wszyscy, od biskupów po samych chorych. Pierwotna modlitwa mówi: "Niech będzie obrona dla każdego, kto się nim namaszcza, zażywa lub dotyka..." [3] Ósmy wiek wiąże się z głęboką przemianą nie tylko w sposobie rozumienia, ale również w praktyce tego sakramentu. Odtąd tylko biskup poświęca olej, a namaszczenie ma charakter instytucjonalny. To znaczy, posiada swój ryt, reguły oraz wyznacza się osoby uprzywilejowane - kapłanów. Ponadto zaczyna się o nim nauczać jako o extrema unctio, czyli tylko dla śmiertelnie chorych. Namaszczonemu nie wolno po wyzdrowieniu tańczyć, jeść mięsa czy podejmować małżeńskiego współżycia.
Waleczni rycerze
Ten zamęt stał się obowiązującym porządkiem narzuconym w pewnej mierze bezpośrednio przez kościół rzymski, częściej jednak za pośrednictwem świeckiego systemu sprawiedliwości. [4] Wierzący tamtego okresu, czytający Biblię z otwartym umysłem i prostotą serca, przeżywali chwile podobne do czasu, w jakim żyli ich bracia z Rzymu Nerona, Teodocjana czy innych cesarzy. Ruchy przebudzeniowe, protestujące przeciwko takiemu stanowi rzeczy, zaczęły rodzić się w XII wieku. Przyczyną ich powstania było skorumpowanie hierarchii, prywata papieża, a przede wszystkim porzucenie prawd biblijnych na rzecz nic nie przynoszącej spekulacji metafizycznej, która opanowała kerygmat - jak widać to na przykładzie tzw. sakramentu namaszczenia chorych. Co ważniejsze, z biegiem czasu do rangi doktryny podniesiono zwykłą wypowiedź Cypriana: "Bez Kościoła nie ma zbawienia". [5]
Wspólnoty poszukujące Boga zrodziły się najliczniej na wzgórzach Piemontu, Mediolanie, Lombardii, a po roku 1140 również w Nadrenii i południowej Francji: wokół Albi, Tuluzy i Carcassonne. Przez wieki wierzący ci nazywali siebie braćmi; później otrzymali nazwę waldensów albo Vadois.
Piotr Waldo, bogaty kupiec z Lyonu, zachęcał do studiowania Biblii, pobożności i dobroczynności. Wkrótce waldensi uznali Biblię za najwyższy autorytet i wskazali na pogańskie, metafizyczne podstawy twierdzenia o realnej obecności ciała i krwi Chrystusa w Eucharystii. Na czele wspólnoty stali świeccy. Byli oni przekonani, że nakaz głoszenia Ewangelii pochodzi od Chrystusa, a nie od biskupa katolickiego. Potępiali kościół rzymski za obłudę papieża - bogatego magnata i handlarza. Byli przekonani, iż cześć należy się tylko Bogu. Mieli świadomość, że sakrament bierzmowania powstał po to, by odsunąć świeckich od nakładania rąk. Zgodnie z Biblią zaprzeczali istnieniu czyśćca, który był wymysłem entuzjastów Arystotelesa. Nie przywiązywali wagi do modlitwy za zmarłych. Nie widzieli sensu konsekracji kościołów. Bezwarunkowo odrzucali kult obrazów i jakiekolwiek odpusty. Sprzeciwiali się wszelkim przysięgom. Potępiali święte wojny. Uważali, że papież jest głową heretyków. [6]
Na III soborze laterańskim (5-19 III 1179) Piotr Waldo zwrócił się z prośbą o pozwolenie głoszenia Ewangelii. Sobór odmówił. I już za panowania papieża Marcina IV Synod w Weronie w roku 1284 wydał dekret potępiający za bezprawne głoszenie kazań zarówno waldensów, jak i inne ruchy przebudzeniowe jak albigensi czy pokorni (humiliati) z miast lombardzkich. Na czele wspólnot stali bracia: Piotr z Bruis (zm. ok. 1126), Arnold z Bresci (zm. 1155) i Ugo Speroni (zm. po 1174). Z ekonomicznego punktu widzenia wierzący przyczynili się najbardziej do rozwoju gospodarczego Francji. Później oni staną się przykładem dla braci nauczających protestanckiego etosu pracy, czyli prawdy biblijnej o mandacie przemiany tej ziemi przez pracę dany przez Boga w raju.
Na żądanie biskupów w roku 1163 Synod w Tours ogłosił sposób postępowania wobec wierzących. Zachęcono do rabunku mienia i wtrącania do więzień. W roku 1184 biskupi zostali zobowiązani do prowadzenia czynności operacyjnych (szpiegowania) i ujawniania osób podejrzanych o herezję. Waldensi zostali znienawidzeni przez kler już od pierwszej chwili swojego istnienia. Stosowano wobec nich w początkowej fazie nieznaczne represje. Ale w roku 1209 papież Innocenty III ogłosił przeciwko nim krucjatę.
Dotychczas odpusty przysługiwały krzyżowcom walczącym w Ziemi Świętej, teraz łatwo można było je zdobyć niszcząc najbardziej rozwinięte prowincje Francji. Prości wierzący płonęli na stosach lub ginęli od miecza. Do pogromu przyczynił się znany z wypraw do Ziemi Świętej hrabia Szymon de Montfort. Krzyżowcy uzbrojeni byli w specjalne wyznanie wiary, do którego recytacji zmuszali waldensów przed śmiercią. Brat Durand de Huesca zmuszany był, by wypowiadać takie m.in. słowa: "Wierzymy sercem i wyznajemy usty, że istnieje jeden Kościół, nie jakiś heretycki, lecz święty Rzymski, katolicki i apostolski, poza którym, wierzymy iż nikt nie zbawia się". [7] W samym tylko Beziers zginęło 60 000 osób. Broadbent pisze, że miasto zostało opanowane a do niewoli (papieskiej) dostało się dziesięć tysięcy ludzi. Nikt już nie wrócił. [8] Krwawy pogrom zakończył się uchwałą papieża Innocentego III, który wyraził w niej wolę tolerowania braci pod warunkiem, że podporządkują się prawu kościelnemu, Szymonowi de Montfort zaś darował Tuluzę i Montauban.
Niestety, powiedzenie o średniowieczu "wieki ciemne" jest prawdziwe. W tym czasie bowiem narzucano prawdę ludzką zabraniając wyznawania prawdy Bożej. Ten wiek przyniósł największe kłamstwo, które potem stało się fundamentem teologii kościoła rzymskiego. Twierdzono mianowicie, że grzech nie skaził ludzkiego rozumu. To pozwoliło na stworzenie całego systemu myślowego nazwanego tomizmem od jego twórcy Tomasza z Akwinu. Zawsze domagano się czegoś widzialnego: substancji i czasem niewidzialnej formy. Zapomniano, że Bóg nigdy nie zmienił swojego świadectwa o Sobie, które dał Narodowi Wybranemu. Prorocy głosili, że JHWH jest niewidzialny, ale słyszalny. Tę właśnie prawdę zawsze akcentował Kościół Pielgrzymujący. Stał się on światełkiem w tunelu ogarniętego pogaństwem i religijnym zwiedzeniem Średniowiecza.
Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata,
a nie na Chrystusie.
List do Kolosan