Pewnego dnia na zbiórce drużyny wszyscy byli bardzo podenerwowani, gdyż omawiano projekt zawodów. Niedawno odbyły się już jedne takie zawody w puszczaniu latawców, ale teraz, gdy jesienne deszcze nie pozwalają robić wycieczek, zawody te trzeba zorganizować w pomieszczeniu. Po długich naradach , postanowili, że zawody będą dotyczyć odbijania piłeczki pingpongowej paletka o ścianę. Wygra ten, kto więcej razy odbije. Postanowiono zaprosić na nie wszystkie drużyny, oraz uczniów szkoły. Program zawodów miał być następujący:
1.Odbijać piłeczkę od ściany 10 lewa ręką
2.Odbic i złapać rzuciwszy pod łokciem.
3.Odbic i złapać rzuciwszy pod nogą
4. odbić i złapać stojąc tyłem do ściany i rzucając ponad głową .
5.Rzucić o ścianę , okręcić się i złapać.
Kto szczęśliwie skończy bez skuszenia całą partię zaczyna od początku. Kto wytrwa najdłużej ten wygra. Minęły dwa tygodnie. W czasie tych dni piłeczka zapanowała w szkole. Wszyscy ćwiczyli. Więc gdy nastał wyznaczony dzień, w dużej sali gimnastycznej zebrało się tak wiele widzów i zawodników, że ledwie się pomieścili. Sporo się harcerze i kierownik szkoły napracowali, zanim każdy zawodnik dostał swoje miejsce. Wreszcie ktoś zagrał na trąbce i zawody się rozpoczęły. Jeden z sędziów gwizdał w odstępach i ogłaszał nazwę "klasy", a wszyscy zawodnicy wykonywali ćwiczenie. Co to były za zawody! Stanęło około 30 osób. Cisza panowała, tak się wszyscy przejęli zawodami
Ooo..- pogardliwie zajęczała z jednego kąta grupka malców, ujrzawszy turlającą się po podłodze piłeczkę. Zawstydzony zawodnik odchodzi na bok, tak aby nie przeszkodzić innym. Wnet potem jedni po drugich zaczęli odpadać zawodnicy. Zbliżał się finał. Jeszcze tylko 5 osób zostało. Jeszcze 4, jeszcze 3..Ale ta trójka, to była trójka prawdziwych mistrzów.
Zosia, siódmoklasistka, słynęła że najtrudniejsze odbijanie wykonuje tyle razy ile tylko chce. O Antku przybyli koledzy wiedzieli, że jest najsprytniejszym w drużynie i byli przekonani, że to on wygra. Ale ten trzeci, co on tu robi na sali? Jakim cudem jeszcze nie odpadł? Prawie wszyscy patrzyli na małego, chudziutkiego, z wykrzywioną łopatką chłopca, który poważnie i miarowo odbijał i łapał piłeczkę, pociągając od czasu do czasu nosem.
-Chudzielec się nie daje-szepnął jeden z patrzących.
-Eee.. to Fujara. Tylko fuksem się trzyma. Zaraz klapnie i zacznie beczeć. Zobaczysz. Istotnie chudzielec nie czuł się pewnie i jego ruchy traciły pewność. Zaczęli nie zwracać na niego uwagi, i kibicować innym. Klęska dziewczynki przyszła nieoczekiwanie.
- Iii.. zapiszczały zawiedzione koleżanki Antek promieniał. Zwycięży na pewno- szumiało mu radośnie w głowie. Odbijając wesoło piłeczkę rzucił ironiczne spojrzenie na swego jedynego przeciwnika- małego pociągającego nosem chudzielca. Ujrzał bladą ze wzruszenia twarz ciągle smutnego chłopca. Przypomniały mu się wszystkie niedołęstwa chudzielca, usuwanie go ciągle z gier, nieprzyjęcie do drużyny, przezywania. - Prawdziwa oferma z tego Edka- pomyślał Antek. Naraz jakaś dziwna myśl nadleciała do Antkowej głowy.
-A gdyby mu się poddać? On, Antek tyle już razy był zwycięzcą, niech choć raz zostanie nim Edek. Za nic!- natychmiast zaprotestowała ambicja i piłeczka energiczniej stuknęła o ścianę. - Co by powiedziała DRUŻYNA, GDYBYM PRZEGRAŁ? Popatrzył znowu na Edka. Ten , wyczerpany spojrzeniami setki ludzi, najwidoczniej tracił panowanie nad piłeczką. - Co by powiedziała drużyna? Zakołatało znów w głowie Antka . - Ale po cóż jest prawo harcerskie i dobre uczynki? Może zrobić jednak Edkowi przyjemność? Zawsze ostatni, niech choć teraz zwycięży i cieszy się.
Postanowił. Uśmiechnął się i nie patrząc na Edka, odbił piłeczkę raz słabiej raz mocniej. Wytrącona z rytmu piłeczka zaczęła skakać nierówno,. Piłka Antka opadła, niezręcznie rzucona, na podłogę. Cicho zrobiło się na sali. Niespodziewane zwycięstwo Edka tak się wydały wszystkim dziwne, że dopiero po chwili zabrzmiały oklaski. Zawstydzony, lecz szczęśliwy Edek kłaniał się niezgrabnie dookoła, a radosne, czerwone wypieki coraz mocniej znaczyły się na jego wychudłej twarzy. Antek powoli wycierał spocone ręce i patrząc na Edka uśmiechał się ledwo widocznym uśmiechem.
Autor: Amarantas
Gawęde udostępnił Harcerski System Wymiany Informacji