- Janie, drzwi do windy otwiera się w prawo czy w lewo?
- W prawo, panie hrabio.
- O cholera, znowu zjechałem na dół zsypem.
Hrabia do Jana:
- Janie, idź podlej kwiaty w ogrodzie.
- Ale przecież pada deszcz.
- To weź parasol.
- Janie! Wytrzyj kurze!
- Tak jest, jaśnie panie. Której?
Wchodzi hrabia do pokoju. Patrzy, a tam wielka kupa. Wola:
- Janie!
- Ja tez nie!
Hrabia:
- Janie, czy u nas w ubikacji są dwa sznurki, czy jeden?
- Jeden.
- W takim razie znowu załatwiłem się pod zegarem.
Hrabia wraca wcześniej z polowania. Jan staje na drodze do sypialni:
J: Panie hrabio, nie wolno! Pani hrabina przyjmuje kochanka.
H: Szabli!!
Porwal szable ze sciany i wbiegl do sypialni. Slychac okrzyk. Po chwili hrabia
sie wychyla:
H: Janie, dla pana wacik, a dla pani korkociag.
Przyjechala Hrabina, no i Hrabia postanowil zrobic male BARA-BARA.
Przygotowal kolacje, zrobil nastroj i dzieki udanym zagrywkom taktycznym
wyladowali w lozku. Jan stanal z Kandelabrem (dla takich co nie wiedza to taki
swiecznik na patyku :-), a Hrabia pracuje. Pracuje, pracuje, ale Hrabina kreci
nosem, ze robi to nie tak jak trzeba. Rozezlil sie Hrabia i kombinuje inaczej.
Ale Hrabinie to tez nie w smak. W koncu Hrabia sie wsciekl. Wstaje i bierze
kandelabr od Jana i kaze Janowi zadowolic Hrabine. Jan wskakuje i juz po chwili
Hrabina jeczy z rozkoszu. Na co Hrabia :
- Widzisz durniu jak trzeba trzymac kandelabr ! Widzisz !
- Janie !
- Slucham Pana.
- Czy mozesz przysunac tu fortepian ?
- Tak Panie. Bedzie Pan gral ?
- Nie, ale zostawilem tam cygaro.
Rankiem, po hucznej zabawie:
- Janie !
- Tak ?
- Czy u mnie w samochodzie drzwi otwieraja sie do gory ?
- Nie ..
- Cholera, znow przywiezli mnie w bagazniku ...
- Janie !
- Tak Panie?
- Kto wysiusial na sniegu: Wesolego Alleluja Panu Hrabiemu?
- Ja Panie.
- Przeciez nie umiesz pisac!
- Ale Pani Hrabina mnie prowadzila...
Podczas gry hrabiego na fortepianie wchodzi lokaj i mowi :
- Jak pan hrabia slicznie gra ! ( z entuzjazmem )
- Eee tak se tylko popier**lam .
- Jak pan hrabia sie brzydko wyraza ! ( z obuzeniem )
- Ale za to slicznie gram !!!!
Hrabia , slynny gawedziarz opowiada wsrod grona przyjaciol jedna ze
swoich licznych przygod.
- Sarna , ktora upolowalem byla wielka i ciezka , wokol nikogo nie bylo,
wiec musialem sam sobie z nia poradzi.Zarzucilem jedna noge sarny na
lewe ramie , druga na prawe... W tym momencie hrabia zostal odwolany
przez sluzacego do pilnego telefonu.Po chwili wraca i pyta:
- Na czym to ja skonczylem?
- Jedna noga na prawe ramie , druga noga na lewe ramie... - podpowiada
chor przyjaciol.
- A , juz wiem - przypomina sobie hrabia - ach te Rosjanki , coz to byly
za kobiety!!!
H: Janie... czy cytryna ma nozki?
J: Nie panie...
H: O cholera, znowu wycisnalem kanarka do herbaty...
Lezy hrabia z hrabina w lozku. Nagle dzwoni na Jana:
- Janie, podaj mi prezerwatywe!
Jan przynosi prezerwatywe na zlotej tacy i podaje hrabiemu. Ten:
- Nie te, durrrniu! Te z herbem!
Hrabia ma jechac na wojne.
- Janie, masz tu klucz do pasa cnoty hrabiny. Pilnuj klucza i hrabiny!
- Dobrze hrabio.
Hrabia pojechal. Po dziesieciu minutach dogania go Jan:
- Hrabio, nie pasuje!
Hrabia z Janem pojechali na polowanie. Po drodze na rozgrzewke wypili
strzemiennego. Widza jelenia. Hrabia wypalil i nie trafil. No to
wypili jeszcze raz. Znow widza jelenia. Hrabia znow wypalil i nie
trafil. Znowu wypili. Jada dalej i widza jelenia.
- Hrabio, moze teraz ja sprobuje?
- Dobrze Janie.
Jan strzelil i jelen padl.
- Jak to zrobiles?
- Trzeba celowac w srodek stada.
- Janie - mowi hrabina do lokaja - hrabiego boli gardlo. Prosze mu ukrecic
ze dwa jajka...
- AAAAuuuuaaaa!
Hrabia czyta gazete.
- Janie, czy tramwaje jezdza po dachach?
- No nie panie hrabio, tramwaje jezdza po szynach na ziemi.
- No to dlaczego tutaj napisali, ze tramwaj zabil kominiarza?
- Janie, w nocy mialem przypadkowy wytrysk nasienia!
- Juz zmieniam przescieradlo...
- Baldachim, idioto!!
Hrabia po dluzszym pobycie za granica wraca do swoich posiadlosci. Na dworcu
czeka na niego zaprzeg koni i wierny sluga Jan.
- No i coz tam zdarzylo sie nowego we dworze podczas mojej nieobecnosci, Janie?
- Nic nowego Jasnie Panie... no moze tylko to, ze Azorek zdechl.
- Azorek ?! Moj ulubiony pies? Jak to sie stalo?
- Ano nazarl sie konskiej padliny, to i zdechl.
- A skad we dworze konska padlina?
- Konie sie poparzyly, to zdechly.
- Jak to konie sie poparzyly ??... Od czego?
- Od ognia, Panie, jak sie stajnia palila.
- A kto podpalil stajnie?
- Nikt, od plonacego dworu sie zajela.
- Na milosc boska, to i dwor splonal? Jakim sposobem?
- Ano po prostu. Swieczka przy trumnie tescia Pana hrabiego sie przewrocila
i firany sie zajely.
- Och! A czemu moj tesc umarl?
- Bo Jasnie Pani uciekla z tym oficerem, co sie z nim od trzech lat spotykala.
- Spotykala sie od trzech lat?! To przeciez nic nowego!
- Wlasnie mowilem, Jasnie Panie, ze nie zdarzylo sie nic nowego.