Barbara Sosenko
Katedra Ekonomii
Akademia Rolnicza w Krakowie
Mechanizmy generowania nierówności w systemie emerytalno - rentowym w Polsce
Uwagi wstępne
Na poziom zróżnicowania świadczeń emerytalno-rentowych ma wpływ charakter systemu określany przez sposób finansowania: repartycyjny lub kapitałowy. W ramach finansowania repartycyjnego występują systemy ubezpieczeniowe lub zaopatrzeniowe. Aby wyjaśnić mechanizm powstawania różnic w poziomie świadczeń z różnych systemów należy przedstawić je na tle teorii podziału.
Świadczenia emerytalno-rentowe w systemie repartycyjnym należy traktować jako transfer zastępujący dochód z pracy, będący formą udziału ludności nieaktywnej zawodowo w wytworzonym dochodzie narodowym. W systemie zaopatrzeniowym (Beveridge'a), gdzie świadczenie przybiera postać niezróżnicowanej renty starczej jest ono finansowane z podatków ogólnych. Państwo nie musi gromadzić funduszów na pokrycie przyszłych roszczeń emerytalnych, lecz opodatkowuje ludność pracującą. Świadczenia z systemów zaopatrzeniowych zazwyczaj są przyznawane bez związku z pracą, a jedynie w uznaniu prawem określonej potrzeby lub zasługi przez organ państwa (mogą one obejmować całą ludność kraju, np. po przekroczeniu określonego wieku, lub określone grupy, np. inwalidów wojennych, kombatantów). W systemie ubezpieczeniowym (Bismarcka) fundusz emerytalny tworzony jest ze składek, będących częścią wytworzonego produktu, a więc finansowanych z masy płac i jednocześnie wkładem aktualnie pracujących do funduszu. Roszczenie do emerytury jako płatnika składek oparte jest na obietnicy ze strony państwa wypłacenia w przyszłości emerytury w zamian za dzisiejszą składkę. W systemie ubezpieczeniowym prawo do partycypacji w dochodzie narodowym po zaprzestaniu pracy wynika z międzyosobowego podziału dokonującego się w ramach wspólnoty ubezpieczonych. Ponieważ wkład do systemu jest zróżnicowany, w konsekwentnie ubezpieczeniowym systemie przyszła emerytura powinna być ściśle związana ze stażem pracy i wysokością płacy.
Inaczej jest w systemie kapitałowym. Mechanizm podziału w systemie kapitałowym ma charakter rynkowy i polega na redystrybucji dochodów z kapitału. Mamy tu do czynienia z wymianą, której podstawą jest sprawiedliwość wyrównawcza (kontraktowa). Świadczenia emerytalno-rentowe są, podobnie jak w systemie repartycyjnym, częścią wytworzonego dochodu narodowego, ale stanowiącą rentę z kapitału. Z punktu widzenia mikroekonomicznego świadczenie to skapitalizowana składka, która wraca w postaci emerytury jako efekt nakładu. Nie ma więc charakteru podatku, lecz przyjmuje postać indywidualnej oszczędności. W systemie kapitałowym podział dokonuje się między poszczególne „cykle życia” tej samej osoby ( według kryterium czasowego): między fazą, w której wygospodarowuje ona swój dochód a fazą, w której nie jest w stanie tego czynić ze względu na chorobę czy starość.
Jak łatwo zauważyć system zaopatrzeniowy w ogóle nie generuje różnic, natomiast system ubezpieczeniowy powinien odwzorowywać różnice w wynagrodzeniach osiąganych w trakcie aktywności zawodowej.Ze względu na swoją naturę (repartycja) system ten pozostawia miejsce na ingerencję państwa i tym samym możliwości zwiększania lub zmniejszania różnic w dochodach emerytalnych, poprzez redystrybucję „międzygeneracyjną” jak i „wewnątrzgeneracyjną”. W systemie kapitałowym, w którym generacja jako całość nie uzyskuje więcej niż wniosła do systemu w postaci oszczędności, emerytury są proporcjonalne do składek, co wyklucza redystrybucję . Dlatego system ten może generować największe nierówności w dochodach emerytalnych.
Czynniki zróżnicowania świadczeń w systemie emerytalno-rentowym w latach 90-tych w Polsce
Polska w całym okresie powojennym realizowała ubezpieczeniowy model zabezpieczenia emerytalno-rentowego. Był to system o zdefiniowanym świadczeniu („defined benefits”), tj. taki, który specyfikuje wielkość wypłat, mimo nieznanego w przyszłości poziomu płac. Formuła wymiaru emerytur była w całym okresie powojennym wysoce redystrybucyjna i do trwałych elementów należała emerytura minimalna. Poprzez wprowadzanie do systemu elementów zaopatrzeniowych brak było przestrzeni dla zróżnicowania świadczeń, odzwierciedlającego faktyczny wkład do systemu. A jednak, szczególnie w latach 80-tych największą dolegliwością było powstawanie i utrzymywanie się kominów emerytalnych, będących następstwem braku systemowych mechanizmów ochrony świadczeń przed inflacją. Nie istniały wówczas żadne proporcje między świadczeniami przyznawanymi w różnych okresach. Mimo akcyjnych podwyżek odradzał się „stary portfel”. Innym powodem nieuzasadnionych różnic było powiązanie emerytury z zarobkami z ostatniego roku pracy, co znajdowało odzwierciedlenie w bardzo zróżnicowanej podstawie wymiaru emerytury między różnymi grupami zawodowymi.
Najmniej akceptacji znajdowało istnienie przywilejów emerytalnych powodujących znaczne zróżnicowania świadczeń. Typowa dla tamtego okresu była następująca sytuacja: im silniejsza grupa zawodowa, tym wcześniej przechodzi na emeryturę i dostaje większe świadczenia. To budziło szczególny sprzeciw społeczeństwa, ponieważ zasadność tych dodatków podważał nie tylko brak ściśle zobiektywizowanych kryteriów (na liście uprzywilejowanych byli górnicy a nie było prządek, byli np. nauczyciele i dziennikarze a nie było lekarzy) oraz brak korelatu w postaci uprzednio opłaconych odpowiednio wyższych składek oraz towarzyszyła temu świadomość, że przyznawanie specjalnych uprawnień emerytalnych było wynikiem decyzji politycznych. W sumie można powiedzieć, że system emerytalno-rentowy z jakim weszliśmy do gospodarki rynkowej wymagał pilnych zmian, przywracających systemowi ubezpieczeniowy charakter i dostosowujących go do wymogów gospodarki rynkowej.
Wiele patologii narosłych w latach 80-tych udało się zlikwidować na mocy ustawy z 17 października 1991 r. Jej przepisy dotyczące rewaloryzacji świadczeń, nowej formuły emerytalnej sposobu wyznaczania świadczenia minimalnego oraz mechanizmu automatycznej waloryzacji przesądziły o poziomie i skali zróżnicowania świadczeń wypłacanych do chwili obecnej. Wspomniana ustawa z jednej strony spowodowała bowiem zróżnicowanie świadczeń z uwagi na „proubezpieczeniowy” charakter wprowadzonych zmian, ale z drugiej strony pozostawiono w nim elementy, które działały redystrybucyjnie, prowadząc do spłaszczania świadczeń.
W modelu zabezpieczenia emerytalnego jaki obowiązywał do 1999 r.(dotyczy to także pozostających w starym systemie) zróżnicowanie świadczeń zależy od przyjętej formuły emerytalnej oraz dolnego i górnego ograniczenia świadczenia przyjmowanego przez ustawodawcę. Formuła ta zawiera dwa lub trzy elementy - jednakową dla wszystkich część socjalną, równą 24% kwoty bazowej oraz część ubezpieczeniową (zależną od wysokości własnych zarobków i okresu ubezpieczenia) oraz dla niektórych dodatki np. pielęgnacyjne, rodzinne, dla sierot zupełnych. Element socjalny określany parametrycznie w stosunku do płac wpływa na spłaszczanie świadczeń. W odniesieniu do emerytury stanowi blisko ¼ świadczenia, zaś w rencie inwalidzkiej przekracza nawet 40%. To spłaszczenie świadczeń znajduje również odzwierciedlenie w fakcie osiągania wyższej stopy zastąpienia przez nisko i średnio zarabiających oraz relatywnie niskiej stopy zastąpienia dla wyżej zarabiających. Z.Czepulis-Rutkowska wyliczyła, że uboższy ubezpieczony wg tej formuły otrzyma w relacji do wcześniejszych zarobków trzykrotnie więcej niż zamożny.
Pomimo deklaracji o bezpośredniej zależności między składką a świadczeniem, nie była ona realizowana również na skutek wyznaczenia maksymalnej granicy wskaźnika podstawy wymiaru emerytur i rent na poziomie 250%, przy braku takiego ograniczenia przy poborze składki. Zasada ta działa na niekorzyść ubezpieczonych osiągających wysokie wynagrodzenia i oznacza transfer dochodów od lepiej zarabiających do systemu, w celu sfinansowania wydatków związanych z wypłatą najniższych rent i emerytur.
Socjalnym elementem w systemie wpływającym spłaszczająco na strukturę świadczeń jest uwzględnianie w formule emerytalnej tzw. okresów „nieskładkowych”, które uprzywilejowuje osoby, które nie płaciły składki, a jednak lata te zostały im zaliczone do stażu ubezpieczeniowego, chociaż z uwzględnieniem obniżonego współczynnika ( zamiast 1,3 % podstawy wymiaru za każdy rok - 0,7%).
Z kolei przyjęte w ustawie stopniowe wydłużenie okresu do ustalania podstawy wymiaru świadczenia z jednego roku do lat 10-ciu zadziałało różnicująco na wysokość emerytur a przede wszystkim wyeliminowało nadużycia niektórych grup zawodowych związane ze zintensyfikowaniem pracy w ostatnim roku przed przejściem na emeryturę w celu podwyższenia indywidualnej podstawy wymiaru świadczenia. Aby zachować pełną proporcjonalność między zarobkami a świadczeniem, należałoby uwzględnić zarobki z całego okresu zatrudnienia (takie rozwiązania funkcjonuje np. w Belgii i Niemczech) a nie tylko z 10-ciu lat. Przyjęcie ograniczonej liczby lat do obliczania świadczenia jest korzystne dla osób o dynamicznej karierze zawodowej i oznacza de facto redystrybucję na rzecz tychże osób.
Najistotniejszą zmianą, która rzutuje na dziś wypłacane świadczenia była, dokonana na mocy wspomnianej ustawy, rewaloryzacja oraz automatyczna waloryzacja świadczeń. Rewaloryzacja pozwoliła na nowo przeliczyć świadczenia i zlikwidować różnice (powodujące zjawisko ”starego portfela”) w wysokości świadczeń przyznanych w różnych okresach dla osób mających jednakowy staż pracy i jednakową podstawę wymiaru. Natomiast mechanizm waloryzacji pozwala na przystosowanie systemu do funkcjonowania w warunkach inflacji i związanego z nią ruchu płac nominalnych i realnych. Każda z metod waloryzacji (płacowa, cenowa) w inny sposób wpływa na wysokość i zróżnicowanie świadczeń. Waloryzacja płacowa pozwala wiązać świadczenia z płacą, umożliwiając emerytom i rencistom korzystanie z owoców wzrostu gospodarczego. Ale oznacza redystrybucję od osób zatrudnionych na rzecz emerytów i rencistów. Grozi również nakręcaniem spirali inflacyjnej i zwiększa istotnie udział tzw. wydatków sztywnych w budżecie ograniczając środki na edukację, służbę zdrowia i inne cele społeczne. Pozwala jednak zachować zróżnicowanie świadczeń, odzwierciedlające związek między emeryturą a pracą i płacą. Natomiast waloryzacja cenowa, która we współczesnym świecie jest uznawana za niezbędne minimum, rodzi jednak niebezpieczeństwo odrodzenia się „starego portfela”. W warunkach szybszej dynamiki wzrostu płac niż cen „nowy” emeryt będzie miał wyższe świadczenie od „starego”, co przyczyni się do zniekształcenia wewnętrznej struktury świadczeń. Formuła ta pozbawia też emerytów udziału w korzyściach wzrostu gospodarczego i przełożonego na płace- wzrostu poziomu życia. Dlatego w wielu krajach, w tym w Polsce, stosuje się mieszane systemy waloryzacji, uwzględniające aktualne ruchy płac i cen a nade wszystko możliwości budżetowe.
Obszarem, który w istotny sposób wpływał na skalę zróżnicowań w systemie emerytalno-rentowym jest polityka kształtowania najniższych świadczeń i sposób ich indeksowania. Świadczenia minimalne są stałym elementem obecnym w polskim systemie świadczeń emerytalno-rentowych. Jego stosowanie, chociaż nie pozbawione kontrowersji, wiąże się z realizacją takich wartości z nim związanych jak: dążenie do realizacji zasady sprawiedliwości społecznej, niedopuszczenia do rozszerzania się zjawiska ubóstwa, zapobiegania „samoeksploatacji” a więc podejmowania pracy przez emerytów i rencistów mimo przeciwwskazań lekarza lub pracy źle opłacanej, ustanowienia tą drogą zmniejszenia słabości populacji w wieku emerytalnym w przetargach o podział dochodu narodowego. Jednak realizowanie kategorii minimum w ramach systemu skutkuje tym, że co piąty emeryt lub rencista uzyskał więcej niż zarabiał, a więc świadczenie emerytalno-rentowe przewyższało indywidualną podstawę wymiaru i to wyliczoną nie na podstawie całej kariery zawodowej, lecz ostatnich, najlepszych lat. Na dodatek świadczenia te (ustalone na poziomie 39% średniej płacy) waloryzowano korzystniej niż pozostałe świadczenia, tj. zawsze w tej samej relacji do przeciętnego wynagrodzenia, podczas gdy inne świadczenia w relacji do obniżonej kwoty bazowej, co w ewidentny sposób prowadziło do dalszego wypaczenia zasady ekwiwalentności ubezpieczeniowej.
W latach 90-tych udało się zlikwidować większość przywilejów emerytalnych nadanych różnym grupom zawodowym w latach 80-tych, silnie rzutujących na zróżnicowanie świadczeń, a zwłaszcza dodatki za pracę w szczególnych warunkach oraz dodatki z tytułu odznaczeń państwowych. Nie zlikwidowano jednak odrębności świadczeń górniczych i służb mundurowych. A nawet pewna ich część została wprowadzona w nowych warunkach ustrojowych, kiedy pojawiały się już przecież projekty reform systemowych, akcentujących konieczność oczyszczenia systemu z jego pozaskładkowych elementów. Jest swego rodzaju paradoksem, że rozszerzanie podmiotowego zakresu przywilejów górniczych ( ustawą z czerwca 1994) odbywało się w sytuacji, kiedy kopalnie były największym dłużnikiem ZUS! Z kolei służby mundurowe uzyskały korzystniejsze od innych świadczeniobiorców zasady indeksacji świadczeń.
Reasumując system emerytalno-rentowy lat 90-tych został w dużej mierze zracjonalizowany i uporządkowany, wzmacniając zasadę ekwiwalentności ubezpieczeniowej, co stanowiło dobry początek dla dalszych ewolucyjnych działań reformatorskich. Jednak okoliczności obiektywne (duża skala bezrobocia), populistyczne rozwiązania w tej sferze jak i brak swoistej restrykcyjnej polityki w odniesieniu do systemu emerytalno-rentowego, ograniczającej dramatyczny wzrost wydatków na cele emerytalno-rentowe, wymusiły radykalną reformę systemu, która w zasadniczy sposób zmienia zasady wyznaczania poziomu i zróżnicowania świadczeń.
Poziom i zróżnicowanie świadczeń w zreformowanym systemie emerytalno-rentowym
Z dniem 1.I.1999 r. weszła w życie reforma systemu emerytalno-rentowego.W miejsce systemu repartycyjnego o zdefiniowanym świadczeniu wprowadzono system wielofilarowy, gdzie pierwszy filar ma charakter repartycyjny ze zdefiniowaną składką, drugi filar jest kapitałowy i zarządzany jest przez prywatne instytucje rynku kapitałowego a trzeci filar jest segmentem indywidualnych oszczędności na cele emerytalne. System ten zmienia radykalnie formułę kalkulacji świadczenia. Zrezygnowano całkowicie z elementu socjalnego w formule kalkulacji oraz zlikwidowano okresy składkowe i nieskładkowe. Wysokość świadczenia z filara pierwszego uzależniona będzie wyłącznie od zgromadzonej na koncie sumy oraz wieku, w którym dana osoba zdecyduje się przejść na emeryturę. Techniczną operacją urzeczywistniającą wprowadzenie formuły o zdefiniowanej składce jest indywidualizacja kont ubezpieczonych. Filar kapitałowy zawiera również formułę o zdefiniowanej składce, ale w odróżnieniu od filara pierwszego suma zgromadzona na koncie podlega dziedziczeniu.
Przyjęcie takich rozwiązań oznacza prywatyzację składki oraz indywidualizację ryzyka, co z góry wyklucza redystrybucję od grup ekonomicznie silniejszych, na rzecz bardziej potrzebujących. W części emerytalnej pierwszego filara solidarność między ubezpieczonymi będzie realizować się przede wszystkim dzięki nieziszczeniu się ryzyka starości u części ubezpieczonych, w filarze drugim w ogóle nie ma miejsce na solidarność. Skoro więc solidarność a więc i redystrybucja zostały wykluczone z nowego systemu, należy się spodziewać istotnego rozwarstwienia materialnego emerytów. Na skalę zróżnicowania będzie miało wpływ to, ile będziemy zarabiać, jak długo pracować i z jaką efektywnością nasze pieniądze będą pomnażane przez fundusze emerytalne.
Reforma spowoduje także drastyczne obniżenie poziomu świadczeń, mierzonego stopą zastąpienia. Twórcy reformy zakładali, że docelowo powinno nastąpić obniżenie „replacement rate” z obecnych ok. 60% do poziomu 40-50%, co jest standardem w rozwiniętych krajach. Przy czym grupy o wysokich zarobkach będą uzyskiwały stopę zastąpienia z obydwu obowiązkowych filarów niższą niż średnia, ale za to dzięki pozostawieniu części płacy nieobjętej składką będą mogły, we własnym zakresie, uzupełnić dochody z trzeciego filara. Mniej zamożna część społeczeństwa będzie uzyskiwała stopę zastąpienia znacznie wyższą. Jest to zgodne z tendencją występującą w wielu systemach, iż emerytury podstawowe powinny dawać większą „replacement rate” mniej zamożnym obywatelom. Ten fakt nie zmieni jednak radykalnie poziomu świadczeń osób o najniższych płacach, które, jak się szacuje, otrzymają z obydwu filarów dramatycznie małe świadczenia (chyba, że przejdą na rentę, która nie zależy od płaconych składek i będzie wyższa od emerytury). Trzeci filar dla najuboższych nie istnieje i nic nie wskazuje na to, aby sytuacja mogła się zmienić. Z szacunków wynika, że mniej niż 2% pracowników objętych jest programami emerytalnymi. Trudno się dziwić, skoro składka wpłacana przez pracodawcę podwyższa i tak wysokie koszty pracy. Pracownicze programy emerytalne mogą się dobrze rozwijać na rynku o małym bezrobociu, gdzie pracodawca musi się starać o pozyskanie dobrach pracowników.
Zróżnicowanie świadczeń może również wynikać z różnej efektywności funduszy emerytalnych zarządzających składkami (specjaliści uspokajają, że w dłuższym czasie wyniki te będą do siebie zbliżone). W chwili obecnej różnice w wysokości hipotetycznego konta są dosyć duże i rozpiętości te powoli zwiększają się, co świadczy o tym, że część funduszy wypracowuje zyski znacznie poniżej możliwości rynkowych i oczekiwań .
Każdy system emerytalno-rentowy różnicuje materialne możliwości poszczególnych warstw społecznych. Wydaje się, że na reformie mogą zyskać następujące grupy społeczne:
- grupy zamożniejsze, pracujący w zawodach o mniejszym ryzyku i mniej zagrożonych bezrobociem, bo nowa formuła emerytalna zwalnia ich z obowiązku dzielenia się ze słabszymi kategoriami zawodowymi czy społecznymi. Zawarte w formule bodźce do wydłużenia okresy pracy wpłyną korzystnie na poziom życia właśnie grup zamożniejszych oraz pozostających jak najdłużej na rynku pracy. Dotyczyć to będzie zwłaszcza wysokiej klasy specjalistów, których podaż jest ograniczona,
- menedżerowie i specjaliści związani z rynkiem prywatnych ubezpieczeń, ponieważ dzieki istnieniu filara kapitałowego ta branż będzie się dynamicznie rozwijać,
- ubezpieczeni, których świadczenia będą liczone według starej formuły emerytalnej, ponieważ daje ona wyższą „replacement rate” niż nowy system, oraz niektóre grupy (np. górnicy, nauczyciele), którzy nabędą uprawnienia do końca 2006 roku. Wszystkim tym osobom zagwarantowano prawa nabyte oraz przyzwoitą emeryturę z FUS, pod warunkiem nieprzystąpienia do funduszy emerytalnych.
Natomiast stracić mogą na reformie:
- nisko zarabiający, ponieważ nowy system odwzorowuje wkład do systemu i nowa formuła jest dla nich mniej korzystna niż zawierająca elementy redystrybucyjne formuła dotychczasowa
- bezrobotni, zwłaszcza dłużej pozostający bez pracy, którzy mogą najwyżej liczyć na emeryturę minimalną, pochodzącą spoza systemu emerytalnego, tj. z pomocy społecznej. Podobny los czeka zatrudnionych w szarej strefie oraz pracowników sezonowych. Systemy emerytalne o zdefiniowanej składce będą przemieszczać część ubezpieczonych do systemów pomocy społecznej
- mieszkańcy regionów słabszych pod względem gospodarczym, gdzie bezrobocie jest wysokie a zarobki niskie,
- słabo wykształceni pracownicy wykonujący pracę fizyczną, ponieważ nowy system premiuje szczególnie ostatnią fazę zatrudnienia. Wydłużanie okresu zatrudnienia często nie jest dla nich możliwe, bądź z powodu wyczerpania sił fizycznych, bądź z powodu zatrudniania przez pracodawców młodszych roczników
- kobiety, ponieważ ich płace są niższe i mają one krótszy staż pracy, wynikający z niższego wieku emerytalnego. Wszelkie symulacje wskazują, że poziom emerytur kobiet będzie znacznie niższy niż mężczyzn . Ich gorsza pozycja wynika nie z formuły emerytalnej, bo ta jest jednakowa dla kobiet i mężczyzn, ale z dyskryminującego kobiety systemu wynagrodzeń oraz ograniczonych możliwości wydłużenia stażu pracy z powodu niższego wieku emerytalnego (wywalczonego nota bene przez związki zawodowe i środowiska kobiece), który jest często pretekstem dla pracodawców do zwolnień na wysoce niezrównoważonym rynku pracy
- pewna część pracowników, którzy w związku z wprowadzeniem kont indywidualnych mają kłopoty z ustaleniem tzw. kapitału początkowego z powodu braku dokumentacji. Wiele archiwów zakładów bankrutujących lub prywatyzowanych nie istnieje. Jeśli nawet przy pomocy świadków udowodnią oni staż pracy, to do przyszłej emerytury liczyć się będzie wysokość pensji jedynie na poziomie płacy minimalnej, co w przypadku osób dobrze zarabiających oznaczać będzie niższą emeryturę od tej, którą faktycznie wypracowały,
- osoby zatrudnione u pracodawców, którzy nierzetelnie wywiązują się z obowiązku ubezpieczenia swoich pracowników tzn. bądź nie dopełniają w ogóle obowiązku ubezpieczenia albo deklarują dochody w zaniżonej wysokości. Jak się szacuje, w Chile, gdzie istnieje w pełni kapitałowy system, silnie przecież nadzorowany przez państwo, aż 52% pracowników ma zaległości na kontach emerytalnych, co rodzi groźbę buntu społecznego.
Reasumując, każdy system emerytalno-rentowy ma swoich beneficjentów. W systemach repartycyjnych zyskują zazwyczaj grupy słabsze ekonomicznie, dzięki solidaryzmowi zawartemu w tych systemach a także pewne grupy społeczne, które uzyskują specjalne przywileje, wynikające z upolitycznienia tych systemów. W systemach o zdefiniowanej składce beneficjentami są grupy silniejsze ekonomicznie i mający większe szanse na rynku pracy. Występuje w nich także większe zróżnicowanie świadczeń. Jest to zgodne z duchem gospodarki rynkowej, w której w systemach płac i świadczeń odchodzi się od realizowania sprawiedliwości typu egalitarnego (którego cechą jest rozdawnictwo uniwersalnych świadczeń społecznych) na rzecz realizowania sprawiedliwości typu merytokratycznego, uzasadniającej zróżnicowanie dochodów w zależności od pracy i kwalifikacji.
Streszczenie
Autorka rozpatruje w artykule czynniki wpływające na zróżnicowanie świadczeń w repartycyjnym systemie emerytalno-rentowym, jaki obowiązywał w Polsce w latach 90-tych oraz w zreformowanym systemie, który wszedł w życie w styczniu 1999 r. Autorka analizuje wpływ takich czynników systemowych na zróżnicowanie świadczeń jak: formuła emerytalna, zasady kształtowania świadczeń minimalnych i maksymalnych, wiek przejścia na emeryturę, zasady waloryzacji. Wyszczególnione zostały również grupy beneficjentów reform oraz grupy, które w wyniku reformy stracą.
Dylus A., Zmienność i ciągłość. Polskie transformacje ustrojowe w horyzoncie etycznym. Warszawa 1997, s. 115
Barr,N. Ekonomika polityki społecznej, Wyd. AE w Poznaniu , 1993, s. 245
Czepulis -Rutkowska Z., Systemy emerytalne a poziom zabezpieczenia materialnego emerytów, IPiSS, Warszawa 2000, s. 107
Czepulis-Rutkowska Z., wyd.cyt s. 103
Z uwagi na ogromny wzrost wydatków budżetowych na świadczenia emerytalno-rentowe, ustawą z września 1995 r. świadczenie minimalne zostało ustalone kwotowo a nie parametrycznie i podlega ono takim samym zasadom indeksacji jak inne świadczenia.
Jesienią 1997 r. Sejm dokonał próby wprowadzenia waloryzacji świadczeń mundurowych na zasadach jednakowych dla wszystkich. Jednak prezydent ustawy nie podpisał, tym samym waloryzacja tej grupy zawodowej następuje wg wzrostu wynagrodzeń dla żołnierzy zawodowych pozostających w służbie.
Kalina- Prasznic U.,Uwagi o reformowaniu systemu emerytalnego, „Praca i zabezpieczenie społeczne” 1997, nr 9,
Karpiński Sz., Zyski wystarczyłyby na opłaty, „Rzeczpospolita” z 18.04.2002 r.
Z raportu ujawnionego przez NIK wynika, że mężczyzna z 37 letnim stażem może liczyć na emeryturę w wysokości 63, 5% ostatniej pensji, zaś kobieta po przepracowaniu 33 lat otrzyma zaledwie 37,2% ostatniej płacy [ Kraskowski L., System dyskryminacji kobiet, „Rzeczpospolita” z 19.II.2002 r.].
Zagawa W., Reforma na rozkaz , „Przegląd ubezpieczeń społecznych”, 1997, nr 4
5