MIŁOŚĆ MI WSZYSTKO WYJAŚNIŁA
scenariusz poświęcony pamięci Jana Pawła II
Narrator 1 - Jan Paweł II, Papież, bohater naszego dzisiejszego spotkania. Człowiek wyjątkowy, ukochana postać w bieli. Był kapłanem niezwykłym - pisał wiersze i dramaty, chodził po górach, prowadził teatr amatorski. Modlił się i wiosłował po mazurskich jeziorach. Nie czekał na wyciągnięte do zgody ręce, lecz sam je podawał, odwiedzając chrześcijańskie świątynie, synagogi, meczety. Nie patrzył z wyższością na hołdy z perspektywy odległych mównic, lecz klęczał i całował ziemię. Taki człowiek mógłby przecież otaczać się kamiennymi murami pałaców - przysługiwało mu to z racji pełnionego urzędu.
Narrator II - Tymczasem On, zawsze na przekór, wychodził naprzeciw inności, łamiąc wszelkie rygory, wiecznie poza protokołem. On, jedyny w swoim rodzaju, omijał patos oraz łamał barierę oficjalności serdecznym i szczerym śmiechem. Takim Go zapamiętamy, takiego kochamy, taki Jego obraz chcemy tu dziś przywołać. Choć coraz trudniej mówić o Janie Pawle II, tak bardzo przerastał naszą małość. „Chluba i nadzieja naszych czasów”.
Recytator 1
„Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał,
Stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku,
Nie unosi się pychą, nie dopuszcza bezwstydu,
Nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego.
Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,
We wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje.
Tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość te trzy.
Z nich zaś największa jest miłość”.
Narrator III - W księgach parafialnych Wadowic odnotowano swego czasu takie oto wydarzenie: urodzony 18 maja 1920 roku Karol Wojtyła, syn rodziców: ojca Karola - oficera wojskowego i matki - Kaczorowskiej Emilii.
Matka Lolka byłą kobietą wrażliwą i delikatną. Była bardzo dumna z syna i łączyła z nim wielkie nadzieje. Zwykła mówić: Mój Lolek zostanie wielkim człowiekiem. Zmarła, gdy syn skończył 9 lat.
Narrator I - Los nie szczędził Karolowi smutnych doświadczeń. Trzy lata po odejściu matki umarł jego ukochany brat Edmund. Karol zaczął nieustannie rozważać niezgłębioną, bezkresną miłość Boga, który daje i odbiera każdemu bez jego woli i wiedzy, wyznacza każdemu własny los.
Recytator 2
„Kiedy smutek się zmiesza z wieczorem -
- podobne do siebie są z barw -
Razem stają się dziwnym napojem, który z lękiem nachylam do warg.
Więc, ażeby w tym niepokoju nie pozostawić mnie samego,
Odjąłeś grozę wieczoru, dałeś wieczorowi smak chleba”.
Nauczyciel (z dziennikiem) Już pod koniec I klasy gimnazjum zrozumieliśmy, że Karol jest niezwykle utalentowany. Fascynował go teatr. Nikt z nas nie miał wątpliwości, że Karol będzie aktorem. Z tych lat utkwiło mi w głowie pewne zdarzenie. Pamiętam, było to w maju 1938 roku. Metropolita Adam Sapieha przyjechał na wizytację. Parę dni wcześniej zawołałem Karola i powiedziałem do niego: Lolek, przygotujesz sobie mowę powitalną, bo przyjeżdża nasz metropolita. Doskonale pamiętam, że napisał pięknie, a jeszcze ładniej powiedział, i to bez czytania.
Gdy ceremonia się zakończyła, metropolita chwycił mnie za rękę i rzekł:
- A on co, księdzem będzie? Dopytywał się Arcybiskup.
- Niestety, nie! Odparłem.
- Szkoda, szkoda! Ale dlaczego? Dopytywał się Arcybiskup.
- Bo zakochał się polonistyce - odparłem - i już nawet wiersze pisze. I aktorem chce być.
- Szkoda, wielka szkoda! Raz jeszcze powtórzył Sapieha.
Gdyby ktoś wtedy powiedział zasmuconemu metropolicie, że za bez mała 40 lat ten sympatyczny uczeń zasiądzie na Stolicy Piotrowej w Rzymie, z pewnością by oniemiał z wrażenia!
Narrator I - A już jesienią tego roku Karol rozpoczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wkrótce wybuchła wojna i musiał iść do przymusowej pracy w kamieniołomach. Śmierć ojca spowodowała, że jeszcze bardziej zagłębił się w rozważaniach mistycznych i filozoficznych. Często widziano Go modlącego się.
Recytator 3
„Nie chodzicie samotni.
Nigdy, ani przez chwilę nie odłącza się od was mój profil,
Który w was staje się prawdą, ciągle staje się prawdą
I waszej żywej fali rozdarciem niezmiernie głębokim”.
Recytator 4
„Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość mi wszystko rozwiązała -
Dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała.
Więc w takiej ciszy ukryty ja - liść, oswobodzony od wiatru,
Już się nie troskam o żaden z upadających dni,
Gdy wiem, że wszystkie upadną”.
Narrator II - Jesienią 1941 roku Karol Wojtyła poszedł do rezydencji metropolity Adama Sapiehy i oznajmił: chciałbym zostać księdzem. Pięć lat później otrzymał święcenia kapłańskie. Ksiądz Wojtyła umiłował młodość i młodzież. Nawet gdy został papieżem, nadal utrzymywał kontakty ze swoimi wychowankami.
(wchodzą dziewczyna i chłopak, ubrani jak turyści)
Dziewczyna - Był niezwykle ojcowski i cierpliwy. Emanowało od niego ciepło. Nigdy nie zapomnimy tych spływów kajakowych i wędrówek po górach. Pobyt na łonie natury łączył nas wszystkich i zbliżał do Boga.
Chłopak - Pamiętam taką scenkę. Kardynał Karol Wojtyła swoim zwyczajem wyruszył w góry. Miał na głowie czerwoną czapeczkę, w ręce trzymał narty, a pękaty plecak mocno mu ciążył. Zaczepił go jakiś góral:
- A za jakie grzechy wy ten plecak nosicie? Zapytał ciekawy gazda.
- A za swoje! Westchnął kardynał.
- Ee, wy dużo ich nie macie. Pewnie za nas wsyćkie nosicie - zakończył gazda.
Recytator 1
„Dorastają znienacka przez miłość i potem tak nagle dorośli
Trzymając się za ręce wędrują w wielkim tłumie -
Serca schwytane jak ptaki, profile wrastają w półmrok.
Wiem, że w ich sercach bije tętno całej ludzkości.
Trzymając się za ręce usiedli cicho nad brzegiem.
Pień drzewa i ziemia w księżycu: niedoszeptany tli trójkąt.
Mgły nie dźwignęły się jeszcze. Serca dzieci wyrastają nad rzekę.
Czy zawsze tak będzie - pytam - gdy wstaną stąd i pójdą?
Tego, co w was się zaczęło, czy potraficie nie popsuć,
Czy będziecie zawsze oddzielać dobro i zło?
Recytator 2
„Cóż Ci oddam za tę bliskość,
którą w takim rozniecasz bezmiarze,
jak ogniska, jak serca w równowadze -
Cóż Ci oddam za tę poufałość,
Którą w dziecięcym spojrzeniu nawiązujesz,
A kończysz chwałą nieosmuconą w odcieniu”.
Narrator III - Jest rok 1978. I oto najczcigodniejsi kardynałowie powołali biskupa Rzymu. Wezwali go z dalekiego kraju. Karol Wojtyła powiedział wtedy: Bałem się przyjąć ten wybór, ale zrobiłem to w duchu posłuszeństwa Panu Naszemu Jezusowi Chrystusowi.
Recytator 3
„Mamy bowiem oparcie w słowach wypowiedzianych kiedyś,
Wypowiadanych nadal z wielkim drżeniem,
By nic w nich nie zmienić…
Czy tylko tyle?
Są z pewnością niewidzialne Ręce, które trzymają nas tak,
Że z wysiłkiem dźwigamy łódź,
Której dzieje nadają bieg pomimo mielizn.
Czy wystarczy zagłębić się w źródła, nie szukając niewidzialnych Rąk?”.
Narrator I - Jan Paweł II zmienił wiele papieskich obyczajów. Przez całe wieki papieże spożywali posiłki w samotności. Tymczasem jeden z członków świty papieskiej wspomina: W dwóch sprawach u Jana Pawła II nic nie wiadomo - o której godzinie usiądzie do stołu i ile osób zaprosi na obiad!.
Narrator II - Jan Paweł II lubił śpiewać i żartować z tłumem. Podczas pierwszej pielgrzymki do Polski przekomarzał się: Czy to ładnie, żeby nikt przez osiem miesięcy nie zauważył, że zginął mieszkaniec Krakowa i nikt go nie szukał?.
Pewnego razu po zaśpiewaniu ostatniej zwrotki ulubionej Barki powiedział: Wbrew
temu, co się rozpowiada, ja swej łodzi nie zostawiłem w Krakowie ani też w Wadowicach, ale w lasach nad jeziorami. Moi drodzy! Jak ktoś z was ten kajak znajdzie, może nim pływać do końca życia…
Recytator 4
„Jeśli miłość największa w prostocie,
A pragnienie najprostsze w tęsknocie,
Więc nie dziw, że pragnął Bóg, aby najprostsi Go przyjęli,
Ci, którzy dusze mają z bieli, a dla miłości swej nie znają słów”.
Narrator III - Jan Paweł II przygotował jedyną, jak nam się wydaje, możliwą wizję nowej cywilizacji. Jest to cywilizacja miłości, cywilizacja nawróconego człowieka, nawróconego na źródła swego człowieczeństwa. Mówił: Miłość jest większa od sprawiedliwości. Swój pontyfikat otwierał słowami: Nie lękajcie się!.
Recytator 1
„Żaden człowiek nie ma ścieżek gotowych.
Rodzimy się jak gąszcz,
Który może zapłonąć jak krzak Mojżesza, lub może uschnąć.
Ścieżki trzeba przecierać wciąż, bo mogą zarosnąć na nowo,
Przecierać tak długo, aż staną się proste
Prostotą i dojrzałością wszystkich chwil”.
Recytator 2
„Tylu ludzi wyrastało koło mnie i przeze mnie, i ze mnie poniekąd.
Stałem się jakby łożyskiem, którym przetacza się żywioł - na imię mu człowiek.
Ale skoro ja także jestem człowiekiem,
Czyż natłok tych innych ludzi we mnie samego jakoś nie wykrzywił?
Jeśli każdym z nich byłem niedoskonale,
Wciąż za bardzo zostając sobą -
Czyż ten, który ze mnie ocalał, może patrzeć na siebie bez trwogi?”.
(śpiew: „Nie bój się, wypłyń na głębię”)
Młodzież kolejno mówi:
Wypłyń na głębię wiary!
Wypłyń na głębię nadziei!
Wypłyń na głębię miłości!
Wypłyń na głębię szczęścia!
Wypłyń na głębię przebaczenia!
Wypłyń na głębię modlitwy!
Wypłyń na głębię życia!
Recytator 3
„O Panie, przebacz mej myśli, że nie dość jeszcze miłuje,
Przebacz miłości mej, Panie, że tak strasznie przykuta do myśli,
Że chłodnym myślom, jak nurt, Ciebie obejmuje
I nie ogarnia płonącym ogniskiem”.
Narrator I - Jan Paweł II zawsze bronił praw narodu, ale nigdy niczego nie narzucał. Jego słowa stwarzały poczucie sensu. „W górę serca!” - tak dodawał nam, Polakom, otuchy. Nadal jest, mimo że od nas odszedł, moralnym punktem odniesienia. Idee, które głosił, wykroczyły poza granice Polski i ogarnęły cały świat, sięgnęły różnych kontynentów.
Narrator II - „Przecież nie cały umieram. To, co we mnie niezniszczalne, trwa!” - Jan Paweł II napisał w jednym ze swoich utworów. To prawda, zostawił nam, ludziom, bezcenne dziedzictwo. I cokolwiek byśmy chcieli powiedzieć o Papieżu, będzie to zawsze za mało.
(młodzież kolejno zapala znicze i stawia pod wizerunkiem Ojca Świętego)
4