Czego sceny przemocy uczą młodych ludzi?
W dzisiejszym świecie temat przemocy jest wszechobecny, jednakże nie zawsze krytykowany czy piętnowany. Jednak wystarczy rozejrzeć się dookoła, a zobaczy się chorą rzeczywistość, która jest bardzo cywilizowana, lecz rozwój techniczny nie idzie w parze z rozwojem duchowym. Materializacja życia i łatwa chęć zaspokajania własnych potrzeb, brak pracy i widoków na przyszłość sprawiają, że wiele ludzi czuje się fatalnie, są sfrustrowani, pełni gniewu i agresji. Dodatkowo media serwują człowiekowi całe pasma tylko złych wiadomości o kolejnych zamachach terrorystycznych, o brutalnych morderstwach coraz młodszych przestępców. Filmy przepełnione są brutalnymi obrazami, a kino pełne nastolatków, którzy widząc krwistą scenę, zajadają się popcornem. Dlaczego przemoc, agresja staje się głównym tematem rozmów, dzienników, reklam, tak łatwo weszła w krwiobieg i przecież tak łatwo ją stosować, skoro nie ma konsekwencji prawnych, moralnych, a wręcz przeciwnie zdobywa się dzięki naśladownictwu ekranowych herosów poważanie i sławę.
To tylko krótki rys, w którym omawiam przemoc jako zjawisko obecne w ludzkim życiu już od pradawnych czasów, że często stosowano ją, by realizować polityczne czy też własne sprawy. Ta część pracy mówi też o przemocy medialnej, którą atakowani są ludzie, zwłaszcza młodzi. Jak jej ulegają `konsumując' programy telewizyjne, gry komputerowe, surfując po internecie, czy pochłaniając kolejne horrory czy filmy akcji bez odpowiedniego nadzoru, pomocy dorosłych, doświadczonych ludzi.
Natomiast analiza wybranych filmów z ostatnich kilku lat (Sin City, Hostel, Nieodwracalne, Kill Bill, Oszukac przeznaczenie, Teksańska masakra piłą mechaniczną, Piła I, II, III, IV, Ścigani: Wanted, Złodziej tożsamości,Frankenstein i wiele innych), które oprócz kontrowersji wzbudziły też zachwyt milionów odbiorców. Jak realizm i naturalizm scen pozbawia szklany, srebrny ekran subtelności i umowności przedstawianych zdarzeń, gubiąc w ten sposób sztuczność, która jest potrzebna, aby oglądanego obrazu nie brać dosłownie. Próbowałam też zrozumieć, co dzięki temu zyskują te filmy, a co bezkrytyczny i nieprofesjonalny widz i do czego wykorzysta zdobytą w ten sposób wiedzę.
Dzisiejsze kino w wielu przypadkach nastawione jest na zarabianie pieniędzy. Wizualność scen jest o tyle atrakcyjna i przyciągająca uwagę tylko wtedy, gdy wkroczą do dzieła technicy komputerowi. Wiele efektów specjalnych zatrzymuje dech w piersiach, zachwyca, sprawia, że wpatrujemy się w ekran niczym zahipnotyzowani. Jednak czy na pewno dana produkcja naprawdę zasługuje na pochwalne peany?
Najwięcej powstaje filmów, które mają najwięcej odbiorców. Tworzy się filmy nie dla samego aktu tworzenia, tylko pod publikę, by dostarczyć jej wrażeń, często mocnych, by przygwoździć do fotela i zarobić. Popularnością nadal się cieszą filmy grozy, thrillery czy sensacje, w których krew leje się strumieniami, a kopniaki wymierzane są często bez powodu. Nie oznacza to wcale, że nie ma takich scen w dramatach psychologicznych i wojennych.
Rozwój techniki umożliwia kreowanie mrocznego świata, pełnego plugastwa, morderców, przemocy. Ciekawi jednak fakt, że publiczność lgnie na takie filmy, często bezrozumnie i dosłownie traktując oglądane treści, które następnie przenosi do prawdziwego życia. Twórcy też muszą coraz bardziej się `wysilać', aby zadowolić widza. Ten przecież jest już przyzwyczajony, że krew zalewa ekran, że widzi jak się odcina ucho, a ciało rozpada się na kawałki Trzeba dolać oliwy do ognia, wymyślać coraz to lepsze pomysły, by odbiorca poczuł `COŚ'. Właśnie poczuł, ale co? Przyzwyczajany i przyzwyczajony do brutalności w świecie, w którym przyszło mu żyć, człowiek potrzebuje, pragnie mocnych wrażeń, potężnych impulsów, by go poruszyć. Szkoda,
że nie reaguje na krzywdę ludzką i niesprawiedliwość. Po takim filmie, chętnie wziąłby sprawy w swoje ręce, naładował broń i zrobił porządek. Może niektóre filmy chcą pokazać jak zmienił się człowiek, odsłonić mechanizmy jego dewiacji i zniekształcone marzenia, co się dzieje z homo sapiens, który zatraca wszelkie ludzkie odruchy. Nie ma czasu na współczucie (przecież to okazywanie słabości), przyjaźń, sympatię, prawdę. Wszystko jest zamazane... Dlaczego aż tak estetyzujemy zło?
Na pewno dorosły inaczej odbiera takie dzieła filmowe, może wcale nie lubi takiego kina, jednak młody człowiek, który jest często pozostawiony sam sobie, wpatruje się w owych bohaterów, uczy się zachowań w określonych sytuacjach i wcale nie zauważa, że język ruchomych obrazów to fikcja, która czerpie z realnego świata, ale jak to zauważyć, gdy nie widzi się sztuczności.
Co robić, aby młody widz nie ulegał medialnej przemocy?
Trudno zapobiec brutalizacji życia. Wszędzie, gdzie się nie obejrzymy, widzi się przemoc, zwłaszcza wśród młodych ludzi, nastolatków. W jaki sposób będą oni rozwiązywać swe problemy, skoro nie piszący długopis jest przyczyną gwałtownego wybuch gniewu. Co taki człowiek zrobi, jak straci miłość, pracę? Nic albo zdemoluje całe miasto.
„Niepokój budzi fakt wzrostu ilości emitowanych przez różne stacje telewizyjne scen grozy, okropnych aktów przemocy zarówno w programach dokumentalnych, dziennikach telewizyjnych, filmach fabularnych, czy w filmach rysunkowych dla dzieci”16. Przemoc staje się produktem niezbędnym, obowiązkowym. Jak zachęcić do oglądania wiadomości, serialu z uwagą oraz zaangażowaniem. Wystarczy zwiększyć dawkę przemocy, urealnić fikcję.
„Pod koniec 2000 roku w czterech polskich stacjach telewizyjnych (TVP 1, TVP 2, TVN, Polsat) zarejestrowano w ciągu tygodnia 3160 scen przemocy (od bijatyk i strzelanin po okrutne zabójstwa). Jak wynika z przeprowadzonych badań, w ciągu godziny w polskiej telewizji prezentowanych jest średnio pięć brutalnych obrazów, w których ginie jedna osoba. Najwięcej scen przemocy pokazuje telewizja Polsat - przez tydzień zarejestrowano ich aż 1401. W TVN 962 sceny, TVP - 479, TVP 2 - 318”17. Wiadomy jest także fakt, że nastolatki sporo czasu spędzają przed telewizorem, są nawet od niego uzależnieni, nie mogą oderwać wzroku od nudnego i niewartościowego programu. Beznamiętnie wpatruje się w srebrny ekran i traci poczucie czasu oraz realności.
W Stanach Zjednoczonych ilość tego rodzaju komunikatów jest o wiele większa i osiemnastolatek widział aż 200 tysięcy morderstw na ekranie. Cóż można powiedzieć o takim sposobie wychowywania. Na pewno nie jest odpowiedni i burzy ludzkie relacje.
Poprzez tak częste emitowanie przemocy młody człowiek obojętnieje, akceptuje agresję, staje się ona `normalnym' zjawiskiem, powszednieje. Raczej oglądanie takich scen, przez łatwo ulegającemu wpływom nastolatkowi, nie pełni już tylko funkcji katharsis. Wręcz przeciwnie zachęca go do stosowania tych samych zachowań, co uwielbiani bohaterowie, którym wszystko się udaje i wszystko uchodzi na sucho. Omówione przeze mnie filmy, to tylko namiastka produktów kina. Już na pewno powstają nowe filmy, które będą starały się pobić dotychczas powstałe obrazy.
Sztuka popularna dociera do rzeszy odbiorców i musi być łatwo dostępna, bez wyszukanych chwytów i wysublimowanych gierek. Musi być efektowna i nie przebierać w środkach, pokazywać sedno problemu jak najbardziej realnie, by zachwycić widza. „Przemoc pokazywana w kinach zaczęła budzić niepokój wtedy, gdy przestała być umowna, a ci, którzy ją przedstawiali, zaczęli dążyć do dosłowności, do maksymalnego realizmu przedstawienia. Zagrożeniem stała się natomiast w tedy, gdy zaczęła być g ł ó w n ą a t r a k c j ą f i l m u , gdy film powstawał w c e l u p o k a z a n i a (coraz bardziej wyszukanych form) p r z e m o c y”18.
Także już od początków kina, filmy z obrazami przemocy budziły niechęć, odrazę. Wywoływały burze moralne, a na łamach gazet dyskutowano o nieodpowiednich scenach jako niebezpiecznej, zakaźnej chorobie. Wiadomo, że dzisiejsze efekty specjalne mogłyby doprowadzić do zawału serca widza z początku XX wieku. Jednak dzisiaj efektowna wizualizacja pomysłów reżyserskich spada na podatny grunt psychiki niedoświadczonego odbiorcy, który bezkrytycznie przyjmuje proponowaną wizję świata. „Wydaje się więc, że należałoby stworzyć jakąś formę edukacji w dziedzinie najbardziej ekspansywnego dziś medium, jakim jest obraz, której adresatem mógłby być nieprofesjonalny odbiorca. Powinno to być jednym z głównych zadań i ambicji dzisiejszej humanistyki (...)”19.
Również potrzebny jest pozytywny autorytet, który jest wzorem zasad moralnych i umie w atrakcyjny i dostępny sposób wytłumaczyć młodemu człowiekowi, co jest dobre, a co złe, co jest prawdziwe, a co fałszywe i dlaczego warto korzystać z jego rad. Jednak to trudne zadanie, gdyż dzisiejsze funkcjonowanie rodziny też nie jest prawidłowe, zaburzone są relacje między dziećmi i rodzicami. Każdy żyje własnym życiem, wypełniając mechanicznie obowiązki, bez emocjonalnego, pozytywnego zaangażowania. Nie ma czasu na rozmowy, a wspólne wyjazdy są nudne i śmieszne. Wiele „(...) zależy od wpojonych człowiekowi norm i zasad etycznych. Dawniej przekazywał je dom. Dzisiaj młodego człowieka nikt nie kontroluje: ani rodzina, ani krąg sąsiedzki, ani szkoła, ani kościół. Wyraźnemu załamaniu uległa funkcja kontrolna rodziny. Rodzice nie wiedzą, z kim ich dziecko spędza czas, jak, gdzie, skąd ma pieniądze itd. Mało tego, nie chcą wiedzieć, obawiają się tego, podobnie jak człowiek chory, który nie chce wiedzieć, na co choruje”20. A dziecko postrzegając świat inaczej niż dorośli, nie potrafi zrozumieć, dlaczego czegoś mu się zabrania. To doprowadza do konfliktów, czy złego kształtowania się jego psychiki. Dobrze byłoby, gdyby rodzice wytłumaczyli niewłaściwy wpływ filmowego wizerunku bohatera oraz odniesienia ich do prawdziwego świata.
Potrzebna jest zmiana patrzenia na świat młodego człowieka i trzeba tłumaczyć mu od najwcześniejszych lat, dlaczego agresja i przemoc są zjawiskami nieaprobowanymi, złymi etycznie, wykrzywiającymi relacje i psychiki, zwłaszcza dojrzewających ludzi. Nie można lekceważyć drastycznych form przemocy, brutalności. Leszek Kołakowski napisał: „Łatwo powiedzieć, że chcemy świata bez przemocy, ale nikt jeszcze nie podał rozsądnej recepty na taki świat (...)”21. Wiadomo też, iż nie da się usunąć wszystkich scen przemocy, ale ważne jest to, aby starać się ograniczać ilość pokazywanych aktów agresji i należałoby prezentować także treści pozytywne. „Nie chodzi o całkowite „wyczyszczenie” programów z wszelkich scen agresji (co zresztą jest praktycznie niemożliwe), ale o zmniejszenie ich liczby i drastyczności, a jednocześnie nasycenie programów pozytywnymi i o zachowanie właściwej proporcji między jednymi a drugimi.
Na opiekunach dzieci spoczywa zaś obowiązek kontroli tego, co dzieci oglądają, gdyż ma to poważny wpływ na ich obecne zachowanie i na to, jakimi ludźmi będą w przyszłości”22.
Nie zostawiajmy ich samych z 'cywilizacyjnymi zabawkami', rozmawiajmy, sami oglądajmy i tłumaczmy, oby tylko starczyło wytrwałości.
Bibliografia:
Ciosek R., Dziecko w świecie medialnym - zagrożenia, www.gimnazjummakowiec.republika.pl.
Gościniak A., Przemoc na ekranie, www.merkuriusz.id.uw.edu.pl.
M. Hendrykowska, M. Hendrykowski (red. naukowa), Przemoc na ekranie , Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2001.
Hendrykowski M., Język ruchomych obrazów, wyd. ars nova, Poznań 1999.
Informacje filmowe, recenzje - www.efilm.pl.
Kula M., Przemoc: zmienne zjawisko długiego trwania [w:] Dramat przemocy
w historycznej perspektywie, praca zbiorowa, wyd. WAM, Kraków 2004, s. 39-58.
Miller F., Rodriguez R., Sin City, 2005.
Obuchowska Irena, Okres dorastania, Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia”, Warszawa 1983.
Wieczkowska M., Przemoc w różnych środowiskach, ze szczególnym uwzględnieniem mediów, www.zakony.katolik.pl.
16 M. Więczkowska, Przemoc w różnych środowiskach, ze szczególnym uwzględnieniem mediów, www.zakony.katolik.pl, s.2.
17 M. Więczkowska, tamże, s.2.
18 M. Hendrykowska, Zbrodnia w kinematografie. O naszych filmowych obrazach przemocy, [w:] Przemoc na ekranie, s.28.
19 M. Kareński-Tschurl, Estetyzacja przemocy we współczesnym kinie popularnym, [w:] Przemoc na ekranie, s.209.
20 M. Hendrykowski, Rozmowa z Profesor Anną E. Michalską: Przemoc w polskich rodzinach, [w:] Przemoc na ekranie, s.74.
21 za K. Pawłowska, Przemoc na ekranie - historia pewnego tematu prasowego, [w:] Przemoc na ekranie, s. 238.
22 Braun-Galkowska M., Telewizyjne dzieci, tamże, s.4.