Film „Nazywam się Bill W.” bez wątpienia jest klasykiem w gatunku filmów opowiadających o uzależnieniu i związanych z nim tematów. Powstał w czasach, gdy nie kręcono jeszcze filmów poruszających tę tematykę. Jest to historia tytułowego Bill'a, jednego z założycieli AA. Zastanawiam się, co tak na prawdę było głównym celem autora. Czy po prostu przedstawić historię powstania organizacji Anonimowych Alkoholików, która okazała się być czymś naprawdę wielkim, o zasięgu ogólnoświatowym. Gromadzi na dzień dzisiejszy na prawdę niewyobrażalną liczbę ludzi. Najważniejsze jednak jest to, że jest najskuteczniejszą bronią w walce z alkoholizmem. Mało tego, pomaga również ludziom uczęszczającym na spotkania stać się lepszym, zbliży się do Boga, „jakkolwiek go rozumieją”, zwalczyć swoje słabości, te powstałe w następstwie nałogu, ale również te, które towarzyszyły człowiekowi już wcześniej. Także organizacja Anonimowych Alkoholików bezdyskusyjnie zasługuje na nakręcenie o sobie nawet nie jednego filmu. „Nazywam się Bill W.” oczywiście AA, pokazuje jak wygląda takie spotkanie i jak wpływa na człowieka. Jednak bardzo krótko i zwięźle, dopiero pod koniec filmu.
W takim razie może chodziło wyłącznie o przedstawienie ludziom pomysłodawcę i współzałożyciela tak wielkiej organizacji. Naturalnie tak, to jest głównym tematem filmu, od początku to widać i nie ma co do tego żadnych złudzeń. Co prawda film nie jest dokumentem, ani nie jest przedstawieniem efektów jakiegoś prywatnego dochodzenia. Fabuła filmu jest oparta na prawdziwych wydarzeniach, prawdopodobnie dosyć wiernie przedstawia te najistotniejsze w procesie powstawania organizacji wydarzenia. Jednak tylko schematycznie. Skoro organizacja jest czymś tak wielkim, że zasługuje na film sobie poświęcony, to jej twórca naturalnie też.
Jednak czy tylko na tym skoncentrowali się autorzy? Odnoszę wrażenie, że nie. Sam problem alkoholizmu też zobrazowany jest w tej produkcji, poprzez zachowanie głównego bohatera, oraz wielu, bardzo istotnych, bohaterów pobocznych. Film jest bardzo łagodny, delikatny. Nie pokazuje ostrych, brutalnych, dobitnych scen o bagnie do którego prowadzi uzależnienie. Wszystkie te czarne strony alkoholu, a tym bardziej uzależnienia, zostały albo pominięte, albo tylko wspomniane w filmie, z wyjątkiem jednego tematu - rodziny alkoholika (a konkretnie w tym przypadku żony głównego bohatera). Faktem jest, że bohater filmu był osobą z wyższych sfer, która nie zdążyła się jeszcze stoczyć aż do takiego stopnia. Ponadto trzeba pamiętać, w jakich czasach film powstał. Wówczas nie było tyle brutalności i dosadności w filmach, a