HLP - oświecenie - opracowania lektur, B. Szostak, Rękopis znaleziony w Saragossie (dni 24-28).


Beata Szostak, dni XXIV - XXVIII

Jan Potocki „Rękopis znaleziony w Saragossie”

Dzień dwudziesty czwarty

Dalszy ciąg historii Velasqueza

Velasquez uczy się tańczyć, jak przystało na prawdziwego szlachcica. Jego nauczycielem jest Folencour, który początkowo opowiada mu i jego rodzicom o sztuce tańca. Zwraca mu uwagę, że nie można tańczyć z palcami do środka. Bohaterowi ćwiczenia taneczne nie wychodziły i potknął się. Tancmistrz go nie przeprosił, mimo że to on go szarpnął. Velasquez ze złości rozbił mu skrzypce, a ojciec zamknął go za to w pewnej izbie.

Bohater czuł się z tym źle. Zaczyna liczyć szyby, wspomina też lekcje mnożenia Anzelma. Doszedł do wniosku, że miały one sens, bo okazało się, że mnożenie to wielokrotność dodawania. W zamkniętym pomieszczeniu przeprowadza eksperymenty na kamieniach. Matka przyniosła mu chleb i spytała, czy nie wróci do lekcji tańca. Velasquez zbuntował się i stwierdził że woli siedzieć w zamkniętej izbie. Poprosił ją o kartki i ołówki. Otrzymał je i od razu oddał się obliczeniom algebraicznym oraz geometrycznym. Wymyślał sobie symbole matematyczne, bo nie wszystkie znał.

Następnego dnia przyszła do niego matka z wiadomością o odkryciu ojca, że Folencour jest dezerterem. Został on odesłany na statku do Francji. Velasquez przyjął to obojętnie. Ojciec wpadł od izby i powiedział, że sprowadzi nowych nauczycieli tańca. Zauważył zwój papieru wystający z kieszeni syna. Spostrzegł, że to równania matematyczne i go przepytał. Był dumny z Velasqueza, gdyż on sam doszedł do tego, co to prawo dwumianu. Od tej pory bohater sam uczył się matematyki i sarabandy. Raz ojciec specjalnie zostawił na stole Arytmetykę ogólną don Izaaka Newtona. Oczywiście Velasquez z niej korzystał.

5 lat później jego matka zaszła w ciążę i urodziła córkę Blankę, późniejszą księżniczkę. Akcja wydarzeń rozgrywa się 10 lat później. Velasquez nadal uczy się matematyki. Wspomina, że przed rokiem zmarła jego matka, a ojciec sprowadził do domu jej siostrę - Antonię de Poneras, wdowę od sześciu miesięcy. Kobieta miała ok. 20 lat i Velasquez jej nie lubił przez zbytnią troskę. Ciotka przerywała mu obliczenia. Potem czyniła to ich służąca Marika.

Velasquez wspomina jak Antonia przyszła do niego się poprzekomarzać w rozważaniach matematycznych. Sprawa dotyczyła logarytmów. Wyszła odrażona, bo nie dowiodła słuszności twierdzeń. Chwilę później przyszła do niego Marika, ale on nie chciał się wdawać z nią w dyskusję i ją odprawił.

Pewnego dnia ciotka odwiedziła go wieczorem w samej koszuli i prosiła o wyjawienie tajników matematyki. On opowiedział jej o dwóch twierdzeniach Euklidesa i miał już opowiadać o trzecim, gdy Antonia powiedziała nagle:

- Nieznośny pedancie, czyliż matematyka dotąd nie nauczyła cię, skąd się biorą dzieci na świecie?

Była oburzona, że Velasquez nie zaprzestał swoich obliczeń. W głowie mu była tylko matematyka, choć potem snuł rozważania na temat płodności.

Następnego dnia uciekł za miasto. Pod drzewem zaczął swoje równania i wtedy spotkali go Arabowie. On zaczął ich prosić, aby doprowadzili go do ojca, który miał wykupić chłopca. Arabowie powiedzieli Velasquezowi o plotce, że chłopak jest szaleńcem. Spojrzeli na jego gliniane tabliczki z rachunkami. Nie spodoby im się one. Chłopak je potłukł i zaczął tańczyć, co dopiero zyskało zadowolenie Arabów.

Dzień dwudziesty piąty

Dzień rozpoczyna się relacją Alfonsa o tym, jak odłączył się od karawany. Zaatakowali go inni towarzysze. Jeden z nich wziął go na muszkę i kazał skapitulować. Alfons, powiedział, że nigdy tego nie zrobi. Karawana ruszyła dalej, a bohater powrócił do swoich. Nie tłumaczył się z zaistniałej sytuacji. W obozie towarzysze poprosili Velasqueza o dokończenie historii.

Dalszy ciąg historii Velasqueza

Velasquez opowiada, że po spotkaniu z Arabami rozmawiał z ojcem. Chłopak martwi się, że nazwano go szaleńcem. Rozpoczyna się nauka ojca o ludziach udzielających porad. Nazywa ich samolubami, bo wyrządzając komuś przykrość mają w tym interes. Nie rozumieją ludzi, którzy robią coś dla dobra ogółu.

Ojciec opowiedział mu, że kiedyś napisał pracę naukową anonimowo. Izaak Newton wyraził dowód uznania dla tej pracy. Wówczas ojciec był dumny. Potem jednak zakochał się i był szczęśliwy. Gdy jego żona zmarła, miłość do niej zawsze nosił w sercu.

Dalej mówi chłopcu o swoim bracie - Alvarezie - ambasadorze, zwolnionym z ministerium przez samolubstwo innych. Potem z kolei twierdzi że ludzie, którzy nazwali go szaleńcem, zrobili tak przez własną ciemnotę. Należy dążyć do tego, aby być szczęśliwym i atakować ich własną bronią, np. oszczerstwem za oszczerstwo.

Jakiś czas później Velasquez zapomniał o plotce Arabów. Choć czasem był roztargniony, sam stwierdził, że się wyleczył.

W kolejnych rozważaniach bohater opowiada jak doszło do tego, że został księciem Velasquez. Dostał on wiadomość od Blanki, że jej mąż jest na łożu śmierci i pragnie, aby to on został jego spadkobiercą. Velasqueza zaskoczył ten pomysł, gdyż nie chciał opuszczać rodzinnej Ceuty. W mieście zapanowała radość, że bohaterowi się powiodło. Ojciec z kolei rozpaczał, że straci syna. Bohater wyruszył w drogę i dotarł do Andujar, gdzie usłyszał historię o duchach i upiorach.

Jechał on na mule, gdy nagle zobaczył szubienicę z dwoma trupami. Rozglądał się w poszukiwaniu służących, ale ich nie było. Dotarł do pewnego opuszczonego domu, gdzie skosztował jedzenia i wina. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Velasquez otworzył, myśląc że to jego słudzy. To była Antonia i Marika, które przyniosły mu zwoje z działaniami matematycznymi dowodzące twierdzenia o kwadraturze koła. Były to zapiski jego ojca. Bohater rozpoznał, że to jego pismo, ale stwierdził że to nie jest jego sposób myślenia, obliczeń. Poprawiał jego błędy i Antonia spytała go, czy może się położyć w jego łóżku. On ledwo świadomy, wybity z rachunków, odpowiedział, że tak. Gdy skończył, obie kobiety rzuciły się na niego i odbyły z nim stosunek płciowy. Po nim poszedł spać, a rano obudził się pod szubienicą i widział znów wisielców.

W tym momencie przerwała mu Rebeka i zapytała co się stało z dowodami na kwadraturę koła. On odparł, że notatki zginęły.

Alfons widział w tym podobieństwo do swojej historii.

Dzień dwudziesty szósty

Alfons i towarzysze rozbili obóz. Bohater wraz z Rebeką nazwali Velasqueza młodym księciem. Potem podpuścili naczelnika Cyganów - Pandesownę, aby ten opowiedział im swoją historię.

Dalszy ciąg historii naczelnika Cyganów

Cygan opowiada o swoich latach szkolnych. Wspomina, że zawsze, gdy coś się wydarzyło byli podejrzani zarówno skarżący, jak i reszta klasy. Opowiada o tylko jednym ze swoich wybryków.

Ojciec Sanudo - rektor pierwszej klasy - nie mógł zapanować nad swoimi fizycznymi skłonnościami, mimo że był duchownym. Ciągle musiał walczyć z samym sobą. Często na lekcjach miał rozmarzony wzrok wbity w podłogę. Gdy ktoś przerwał mu tę błogość, jego spojrzenie stawało się bolesne.

Naczelnik cofa się we wspomnieniach. Opowiada o dwóch znakomitych, hiszpańskich rodach - hrabstwu de Liria i margrabiach de Fuen Castilla. Pierwsi byli po hiszpańsku nazwani agraviados, gdyż zostali skrzywdzeni przez los i niesprawiedliwie nie zaznali godności granda. Na czele tego rodu stał starzec, którego synowie zmarli. Chciał, aby wnuczka odziedziczyła jego majątek i wżeniła się w ród de Fuen Castilla. Miała ona służkę - donę Klarę Mendozę. Kobiety nazwały ojca Sanudo teatynem. Gdy podchodził do okna, aby na nie spojrzeć i one go przyłapały, odwracał wzrok. Cygan nie rozumiał tego. Jego najlepszy przyjaciel, Veyras, próbował mu to wyjaśnić. Ojciec rzekomo miał coraz mniejsze obrzydzenie do kobiet, dlatego też ich wyglądał.

W tym czasie została wydana książka Zakochany Fernando, która była zakazana. Veyrasowi udało się ją zdobyć, ale zobaczył to ojciec Sanudo i mu ją zabrał. W domu oddał się lekturze (siedział na łóżku i płakał) i został zauważony przez Cygana oraz jego przyjaciela. Chłopcy jednak nie powiedzieli o tym nikomu. Od tej pory duchowny się zmienił i zaczął spowiadać kobiety. Starał się już nie spoglądać w okno w poszukiwaniu hrabiny de Liria.

Chłopcy postanowili się zemścić na ojcu za srogie kary, które im wymierzał. Veyras wpadł na pomysł, aby przebrać koleżankę za hrabinę. Przyszła ona do kościoła ze służką, aby się wyspowiadać. Podczas sakramentu pokuty wyznała, że ojciec wybrał jej męża, którego ona nie chce. Marzy jej się ktoś znany, o szlachetnych rysach. Ojciec Sanudo domyślił się, że chodzi o niego. Odparł, żeby była posłuszna ojcu. Kobieta wyszła rozpłakana. Trzy dni później powróciła do kościoła, gdzie podczas kolejnej spowiedzi poprosiła duchownego o pukiel włosów. Rzekomo św. Teresa miała jej się objawić i to zwiastować. Hrabina mówiła, że próbowała popełnić samobójstwo przez uduszenie. Ksiądz nie dał jej włosów. Następnego dnia przyszła do niego jej służka, prosząc o relikwie, które ojciec miał jej wręczyć. Sanudo dał jej relikwie Ojca Świętego, a nie pukiel włosów. Wykazał się przy tym postawą niezłomności. Następnego dnia, w szkole, Veyras pytał księdza dlaczego ten nie może zawrzeć związku małżeńskiego. Odparł mu, że chodzi o spokój ducha na tym i tamtym świecie. Zabronił mu zadawać podobnych pytań. Pomysł z podstawioną hrabiną nie wypalił.

Tymczasem hrabina zaczęła chować i przysłano do księdza dwuznaczne listy o św. Teresie i spowiedzi. Naczelnik Cyganów wyznał, że to on przebierał się za hrabinę a Veyras za donę Mendozę. Pewnego dnia, przebrany zapukał do drzwi księdza. Wszedł, ale jego lampa zgasła. Ojciec stwierdził, że szatan opanował jego umysł i kazał chłopcu pójść z nim do kościoła. Naczelnik nie wiedział, jak wyjść z zaistniałej sytuacji. Poszedł z duchownym, ale w pewnym momencie rzucił mu się na szyję z pytaniem, dlaczego tak się zachowuje. W tym momencie Sanudo rozpoznał Cygana. Powiedział mu, że będzie nad nim rozpaczał, gdyż zbezcześcił sakrament pokuty. Groził mu za to inkwizycją.

Do naczelnika dopiero teraz dotarło, do jakiej zbrodni się dopuścił. Poszedł na cmentarz, gdzie spotkał kapucyna i czterech grabarzy, którzy przyszli pochować hrabiego Valornez. Nagle trupy ożyły i ciało hrabiego zaczęło opowiadać, że zmarło na anginę, leczone przez doktora Sangre Morenę.

Dalej naczelnik Cyganów opowiada historię tego doktora, który chwalił się, że udało mu się wyleczyć hrabinę. Natomiast o śmierci Valorneza wypowiada się, że powinien się on cieszyć z tego, że zmarł na rzadką chorobę.

Ponadto naczelnik mówi o sposobie grzebania zmarłych. Ich ciało znajduje się w trumnie z otworem, który wprowadza do wewnątrz powietrze, aby ciało uległo wysuszeniu. Ciało Valorneza miało być wysuszone w ten sam sposób. Niestety znikło, a kapłani odprawiali na cmentarzu egzorcyzmy.

Cygan pytał ojca, co się z nim stanie i czy zapadła już decyzja w jego sprawie. Miała ona nastąpić za 3 dni. W tym czasie odnaleziono trumnę przykrytą płótnem z frędzlami hrabiego Valornez. Została ona porwana przez uczniów lekarza Sangrego Moreny. Naczelnik, gdy to zobaczył, chciał się wspiąć po drabinie na dach, aby pomocnicy doktora go nie zatrzymali. Owinął się czarnym płótnem z frędzlami, którym przykryty był trup Valorneza. W tym momencie otworzyła się brama cmentarna i mary uniosły ciało Cygana, myśląc że to hrabia. Sam bohater stwierdził że jego ciało było w tym momencie na wpół umarłe.

Dzień dwudziesty siódmy

Następnego dnia zebrani poprosili Cygana o dalszą część przygód.

Dalszy ciąg historii naczelnika Cyganów

Zjawy zaprowadziły Cygana do ogrodu. Spotkały go tam dwie damy, z których jedna miała sztylet. Bohater mówi, że ciało Valonreza zabrali podopieczni doktora Moreno, zanim duchy przyszły po niego. Cygan wspomina, że miał zostać osądzony przez juntę wojskową. Kobieta wskazała mu drogę do podziemia, a on poszedł za nią.

Tam drogę naczelnikowi oświecała lampka. Kobieta, która go prowadziła nie mogła mówić. To miejsce jej się źle kojarzyło, więc poszli razem dalej. Następnego dnia posiłek przyniosła mu młoda wdowa. W tej części podziemia stał krucyfiks, przed którym uklękła i zaczęła się modlić. Czyniła to w celu uzyskania miłosierdzia dla kobiety, która została zamordowana. Błagała także o łaski dla zabójcy tejże. Następnie Cygan prosi ją o to, aby powiadomiła jego ciotkę, że przebywa w bezpiecznym miejscu. Stwierdza też że mąż rozmówczyni musiał być zły i jej niegodny. Kobieta zaprzecza i utrzymuje go w przekonaniu, że był on najczulszym z ludzi. Powiedziała, że pomoże ona naczelnikowi. Następnego dnia ta z kobiet, którą widział się na początku idzie do jego ciotki. Mówi mu, że była mamką księżnej Sidonii, a ta dziewczyna z którą wczoraj rozmawiał, to właśnie ta księżna.

Historia księżnej Medina Sidonia

Księżna wspomina, że jest jedynaczką, córką don Emanuela de Val Florida. Mówi ona rozstaniu rodziców. Mimo że matka rozpaczała po odejściu męża, otrzymywała od niego listy. Twierdzi że jej nie była ona zdolna do udzielania porad. Dla księżnej najważniejszymi kobietami w życiu była właśnie jej matka, a także ochmistrzyni Girona.

Kobieta ta była żoną Pedra Girony i matką Hermosita (pięknego młodzieńca). Dla księżnej to „matka mleczna”, a jej syn to także jej „brat mleczny”. W dzieciństwie wychowywali się razem, a Girona to ich pierwsza nauczycielka historii. Gdy mieli po 7 lat, pokłócili się. Girona przypomniała Hermositowi, że księżna de Val Florida jest ich panią i nie powinno dojść do sprzeczki pomiędzy nimi. Od tamtej pory jej syn już się nie kłócił ze swoją „siostrą”.

Księżna często wykorzystywała poddaństwo Hermosita. Pewnego razu kazała mu wyciągnąć muszlę z dna morskiego, co prawie skończyło się jego utonięciem. Potem miała miejsce inna przygoda - chłopiec wszedł na drzewo, aby zdjąć stamtąd gniazdo. Niestety, gałąź na której siedział, się złamała i młodzieniec spadł. Od tego czasu księżniczka starała się nie wymyślać takich poleceń dla niego, ale też pierwszy raz w życiu zaznała uczucia samolubstwa, co traktowała za rodzaj miłości własnej.

Gdy „rodzeństwo” miało po 13 lat, Girona postanowiła ich rozłączyć. Powiedziała synowi, że następnego dnia wyjedzie on do Nawarry. Chłopak wpadł w rozpacz, był jak obłąkany, krzyczał, że chce służyć księżnej. Pewnego dnia zaginął, ale po jakimś czasie wrócił do domu. Girona otrzymała list od męża o odziedziczonej ziemi, w którym to Pedro Giron pragnął, aby syn do niego przybył. Matka wykorzystała sytuację i Hermosito został zaprowadzony na amerykański okręt. W nocy wyskoczył z niego i przypłynął do brzegu morza.

W tym czasie dziadek i matka księżnej de Val Florida zmarli. Jej ojciec wysłał list do Girony z prośbą o przywiezienie córki do Madrytu. Po drodze ludzie składali jej zaszczyty, co jej się bardzo spodobało. Księżna postanowiła czule przywitać ojca. Stwierdziła że tylko on jej pozostał.

Rzeczywiście do czułego przywitania doszło i ojciec pozwalał jej zawsze przychodzić do siebie z każdym problemem. Dostawał on często różne listy, ale żadne nie cieszyły go tak, jak te z Lizbony. Okazało się, że chce aby jego córka wyszła za mąż, choć miała dopiero 14 lat. Z rozmowy z nią pada po raz pierwszy jej imię - Eleonora. Listy były od księcia Medina Sidonia.

Pewnego dnia księżniczka Eleonora de Val Florida spytała, co szyfrem pisze do niego książę. Ojciec rozgniewał się i nazwał ją zepsutym, samowolnym i pełnym przywidzeń dzieckiem. Później zmienił swoje stanowisko i wręczył jej jeden z listów od lizbońskiego księcia. Na tym kończy się opowieść tego dnia, gdyż Cygan powrócił do swojej kordy.

Dzień dwudziesty ósmy

Wczesnym rankiem towarzysze zbierają się przy śniadaniu. Rebeka prosi naczelnika Cyganów o dokończenie historii.

Dalszy ciąg historii naczelnika Cyganów

Cygan mówi o tym, że księżna dostała list.

Dalszy ciąg historii księżnej Medina Sidonia

List: początkowo książę Medina Sidonia opisuje życie portugalskie. Mówi o władcy Portugalii, królu don Pedro de Braganca, który w zakonnicach doszukuje się obiektów swoich uczuć. Za nim podążają również inni obywatele Portugalii. Książę wspomina o zabójstwie swojego przyjaciela zamordowanego w imię margrabiego de Val Florida. Opowiada on także o swych miłostkach, które zamieniły się w życzliwość i miłość do kraju. Twierdzi że lepiej zostać samemu do końca życia, gdyż kobiety, z którymi się spotykał go nie rozumiały. Na koniec listu wyraża wyrazy zadowolenia dla margrabiego, że na reszcie odnalazł swoje szczęście w córce.

Księżniczka na te słowa padła do nóg ojca. Spytała go też, ile lat ma książę. On odpowiedział, że jest 5 lat młodszy od niego, czyli ma 35 lat. Dla Eleonory nie wydawało to się dużo, tym bardziej, że swojego ojca postrzegała jako młodego. W dalszej rozmowie poprosiła go o wyjawienie sekretu, dotyczącego morderstwa przyjaciela. Ojciec odparł, że ma to związek z jego odejściem od żony. Opowiada dalej własną historię.

Historia margrabiego de Val Florida

Margrabia opowiada, że jego żona pochodziła z rodu Astorgas. Ożenił się z nią dopiero w wieku 25 lat. Sześć tygodni po ślubie wyruszył na wojnie, bo tego wymagał od niego honor szlacheckiego rodu i przodkowie. W pułku walczył u boku księcia Medina Sidonia. Początkowo ich dowódcą był don Sanch de Saavedr, ale przegrał on pierwszą bitwę pod Vila Marga. W kolejnej walce na czele wojska stanął książę Medina Sidonia i dzięki niemu odniesiono zwycięstwo. Drugim najdzielniejszym zaraz po nim był margabia de Val Florida. W następnym starciu do zwycięstwa przyczynił się dowódca kompanii wallońskich - van Berg. Mężczyźni się zaprzyjaźnili. Książę musiał tolerować skłonności van Berga do alkoholu, a także jego zmiłowanie do pieniądza. Medinę Sidonię i Val Floridę łączyły umiłowanie historii Hiszpanii oraz idealizm.

Van Berg okazał się człowiekiem haniebnym. Sprzedał ziemię, którą dostał w podzięce od księcia Mediny Sidoni i postanowił jeszcze się zadłużyć. Domagał się także niezliczonej liczby pistoletów. Cały swój majątek obiecał przepuścić w ciągu dwóch miesięcy. Ludzie mówili mu, żeby część pieniędzy oddał ubogim, ale van Berg przypomniał o obietnicy wydania pieniędzy, a nie ich rozdawania. Często przybywał do magrabiny de Val Florida, nawet gdy jej męża nie było w domu. Powstały plotki na ten temat, które doszły aż do księcia Mediny Sidoni. On postanowił się z tym rozprawić i udał się do żony przyjaciela. Wieczorem brał udział w uczcie, gdzie spotkał van Berga siedzącego samotnie z boku i pijącego alkohol. Książę do niego podszedł, a ten zaczął mu urągać i wołać, że tak się nie zachowuje prawdziwy przyjaciel. Medina wyzwał go na pojedynek. Ten, który miał wyrzucić mniejszą ilość oczek na kostkach, miał zginąć od sztyletu. Van Berg wyrzucił 8 oczek, podczas gdy Medina - 11. Pierwszy z nich został zamordowany na oczach ucztujących. Sidonia poddał się pod wyrok rady królewskiej.

Margrabia de Valo Florida zastanawiał się, czemu książę dopuścił się takiego czynu. Pewien człowiek wyznał mu prawdę, a bohater nie mógł uwierzyć w postępowanie swej żony. Odesłał ją do jej ojca. Ona przyjęła to jako karę. Tam stała się cnotliwą kobietą.

Tymczasem jedni mówili o czynie księcia, że to morderstwo, inni - pojedynek. Zwołano juntę, w skład której weszło 12 Hiszpanów i tylu też Flamandczyków. Ci drudzy popierali zarzut o zabójstwie van Berga. Z nich wyłamał się jeden, najmłodszy członek junty - don Juan van Worden, czyli ojciec Alfonsa, który w tym momencie przerwał Cyganowi opowiadanie. Naczelnik wyznał, że opowie historię zgodnie z prawdą.

Van Worden, który chciał obronić księcia powiedział wtedy:

- Panowie, sądzę, że dwie rzeczy oznaczają istotę pojedynku: naprzód wyzwanie, lub też, w braku tego, spotkanie, po wtóre - równość broni lub też, w braku tej, równowaga szans zadania śmierci. 

Juan wiedział, że w momencie, gdy sprzeciwił się woli pozostałych Flamandczyków, spotka go kara. Dlatego też wymyślił podstęp, że wyzwie ich na pojedynek. Sześciu z nich miało z nim walczyć rano, a pozostałych pięciu po południu. Bohater przeżył wszystkie pojedynki. Odniósł jedynie kilka ran.

W ten sposób życie księcia Mediny Sidoni zostało uratowane. Od tamtej pory się on zmienił. Brał udział w jednej kampanii wojennej, ale ona go zbytnio nie cieszyła. Został potem sekretarzem ambasady w Lizbonie. Od tamtej pory on i margrabia Val Florida się nie widzieli.

Na tym kończy się opowieść o Val Floridzie. Słuchacze stwierdzają, że opowieści są skonstruowane na zasadzie labiryntu. Velasquez stwierdza:

- Jakkolwiek całą uwagę zwracam na słowa naszego naczelnika, nie mogę przecie schwytać w nich najmniejszego związku. W istocie, nie wiem, kto mówi, a kto słucha. Tu margrabia de Val Florida opowiada córce swoje przygody, która opowiada je naczelnikowi, który nam znowu je opowiada. To istny labirynt. Zawsze zdawało mi się, że romanse i inne dzieła podobnego rodzaju winny być pisane(…) na kształt tablic chronologicznych.

Dalej Velasquez stwierdza, że widział już księcia Sidonię na marach. Rozmowę puentuje Alfons, który zabiera głos w sprawie roztropności ojca i stwierdza że jest ona winą jego młodości.

7



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 28. Jan Potocki, Rękopis znaleziony w Saragossie, dni 29, 30,
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 30. Jan Potocki, Rękopis znaleziony w Saragossie. DZIEŃ 43, 4
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 24. Potocki, Saragossa, dni 1-5.
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 4. Franciszek Ksawery Dmochowski, Sztuka rymotwórcza, Pieśni
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 1.W. Bogusławski, Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale. Od
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 19. Ignacy Krasicki, Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki -PR
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 33. Julian Ursyn Niemcewicz, Powrót posła (Przedmowa, Do czyt
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 44. Franciszek Zabłocki, Sarmatyzm akt. II, oprac
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 43. Franciszek Zabłocki, Sarmatyzm, AKT I.
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 21. Adam Naruszewicz - Liryki wybrane, Adam Naruszewicz &bdqu
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 15, Myszeidos - wstęp, oprac. A. Walczak, Myszeidos pieśni X,
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 11. Ignacy Krasicki, Wybór liryków, oprac. S. Graciotti, Wroc
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 8. Jakub Jasiński, Poezje wybrane, oprac. Natalia Oleksiak
15. POEZJA ŚWIECKA XV w., HLP (staropolska i oświecenie), opracowania lektur, średniowiecze
Rękopis znaleziony w Saragossie(1), Lektury Okresy literackie

więcej podobnych podstron