Żniwa [Ogrody Koralowe i ich magia, rozdział 5]
Żniwa na Triobriandach są wydarzeniem o doniosłym znaczeniu. Żyje nimi cała społeczność, m.in. dlatego, że w wypadku ich niepowodzenia czeka ją…
GŁÓD [molu]
Zachowania społeczne Triobriadczyków warunkuje fakt urodzaju lub klęski głodu w danym roku, im lepszy rok, tym krajowcy radośniejsi i bardziej uroczyści.
Prawdziwy głód zdarza się rzadko. Nie dość, że Triobriandczycy żywią się resztkami plonów z poprzednich lat, to mogą też skorzystać z pogardzanych i niezbyt smacznych, ale długo świeżych owoców noku.
Wpływ białych: tubylcy zawsze mogą się ratować wymianą kosztowności na ryż. Ponadto biali nauczyli ich uprawy patatów oraz melonów, co praktycznie oznacza, że nawet w nieurodzajnym roku społeczność nie będzie przymierać głodem.
Dawniej sytuacja była mniej kolorowa: tubylcy z interioru wyprawiali się po kryjomu nad morze by kłusować na rybkach przynależących do wiosek przybrzeżnych. Takie wyprawy kończyły się nierzadko pogromami jednych Triobriandczykow przez drugich.
Maliniak sugeruje, że dawniej, w okresach wielkiego molu, mogły mieć miejsca zachowania endokanibalistyczne.
W tubylczych wierzeniach głód jest przejawem gniewu wodza, któremu nie złożono odpowiedniej daniny.
Miarą niedostatku jest cena sadzeniaka yamu, która potrafi w okresach głodu wzrosnąć kilkusetkrotnie.
Nawet mały głód sprawia, że Triobriandczyk jest niezadowolony z pracy. Nie znosi on zbieractwa, gdyż uważa siebie za ogrodnika. Zbieractwo uraża jego tubylczą dumę. Myślę, że to jest najważniejszy aspekt molu. Jeżeli miałbym wyłuskać z tego podrozdziału jedno zdanie to byłoby to właśnie to.
Żniwa wstępne [odnoszą się do yamu i taro]
Na początek czarownik zaklina muszlę i ścina nią pierwociny.
Następuje dzień tabu na pracę [później taki układ się powtórzy]
Pierwociny zanosi się do wioski i część przeznacza na ofiarę dla zmarłych przodków.
Dopiero po odprawieniu wszystkich magicznych obrzędów czarownik znosi osobiste tabu na żywienie się plonami z nowych zbiorów. Wcześniej czarownikowi nie wolno było ich spożywać, żeby magia wzrostu była skuteczna.
Wykopywanie dużego yamu jest najbardziej złożona i wyczerpującą częścią zbiorów.
Plony z tych wstępnych zbiorów są zachowywane przez Triobrandczyka na jego własny użytek.
Żniwa główne [zbiory taytu, czyli małego yamu]
Dwa obrzędy wstępne: okwala i tum. Oba obrzędy zalicza się do magii wzrostu. Maja podwójną funkcję: organizuja pracę w ogrodach oraz pobudzają magicznie proces dojrzewania roślin.
Okwala polega na rozsypaniu liści noku [p.w. - ze względu na jej trwałość, magia sympatyczna] po całym poletku. Liście mają pobudzić bulwy do wzrostu. Po rozsypaniu następuje kilkudniowy, zależny od widzimisie czarownika, okres tabu na pracę.
Tum rozpoczyna faktycznie żniwa. Skupia się na ciesielskim toporku, który zaklina czarownik. Ścina on owym toporkiem po jednym taytu na działkę i przygniata je [to gniecenie to właśnie tum] rozpoczynając tym samym żniwa.
Pod koniec obrzędu tum ma miejsce zniesienie tabu osobistego czarownika - dopiero odtąd może on jeść nowe taytu.
Zwróćmy uwagę na ilość nazw używanych przez Trio na różne odmiany taytu. Taka szczegółowość słownictwa podkreśla wagę żniw dla tubylców.
Praca żniwna po zbiorach
Prace wykonuje się rodzinnie. Podział pracy wygląda następująco: mężczyzna wykopuje bulwy, a kobieta oczyszcza je i zanosi do altany. Oczyszczanie bulw z włosków i odrostów pokazuje jaką wagę krajowcy przywiązują do estetyki.
Z kijów kamkokola [patrz poprzedni referat] buduje się altany na zbiory: jedną na jedna działkę.
Pony sortuje się: najlepsze, zwane urigubu i przeznaczone na dar dla siostry, leży na środku altany; dorodne małe taytu idzie na sadzeniaki i leżakuje w kącie; uszkodzone bulwy składuje się w mniejszych kupkach obok głównego stosu urigubu.
Altana jest ośrodkiem życia społecznego: krajowcy lubią rozmawiać o plonach. Tabu nałożone na nabijanie się z marnych plonów innych sprawia, że Trio zemsto obmawiają się za plecami i zazdroszczą sobie. Zbyt słabe plony są wykroczeniem jako niedopełnienie obowiązków wobec społeczności i wodza [któremu należy oddać część plonów]. Zbyt wysokie też są niewskazane - chełpienie się zbyt wysokimi plonami przez człowieka z gminy w obecności kogoś wyższego statusem np. wodza jest uważane za przestępstwo. Zdarzają się przypadki śmierci związanych ze zbyt wielkimi plonami danego ogrodnika.
Uroczystość znoszenie plonów
Zbiory taytu przeznacza się na dary - patrz kolejny referat po moim.
Taki dar należy dostarczyć na raz, więc ogrodnik zwołuje całą rodzinę i krewnych do pomocy. Częstokroć dla podkreślenia wagi uroczystości ci ludzie ubierają ozdoby: wonne liście, farbki na twarzy.
Znoszenie plonów musi być dokonane za jednym zamachem, by podkreślić integralność daru. Czynność ta ma uroczysty i radosny charakter.
Zbiory zlicza się używając do tego listków.
Banda niosąca zbiory wpada do wioski śpiewając i biegnąc. Sawili - okrzyki żniwne - potrafią w dobrym roku rozbrzmiewać co chwilę. Taytu układa się w stertę, dokładnie taką jak była w altanie w ogrodach, przed spichrzem odbiorcy. Zazwyczaj przekazanie jest automatyczne, choć czasem towarzyszy mu mała ceremonia.
Później dojrzałe zbiory taytu oraz zbiory patatów nie mają żadnego znaczenia ceremonialnego. Ogrodnik zachowuje je dla siebie.
Współzawodnictwo żniwne
Jeżeli krajowcy z wioski A odważą się krytykować zbiory wioski B, wioska B może wyzwać ich na pojedynek. Jest to tzw. współzawodnictwo żniwne.
Reguły pojedynku są takie: wioska B zbiera cały swój jam, trzcinę cukrową i betel, odlicza go precyzyjnie i ładuje do klatki w drewna. Następnie wspólnymi siłami mężczyźni przenoszą klatkę do wioski A. Starają się nie zważać na docinki wioskowych z A: brzydkie zachowanie w gościach jest nieprzystojne.
Wioska A rozładowuje klatkę, po czym ładuje ją powrotem własnym yamem, trzciną i betelem i odnosi z powrotem do wioski B. W międzyczasie wioskowi z B będąc u siebie pomstują na wioskowych z A, czego nie mogli zrobić w wiosce A ze względu na grzeczność. Jeżeli oddano równą ilość yamu sprawa szczęśliwie się kończy. Jeżeli nie to:
gdy wioska A oddała mniej yamu, to wioska B kpi z nich i dopomina się i resztę i dochodzi do bitki
gdy wioska A odniosła więcej yamu, to wioskowi z więcej, nie mogąc oddać im nadwyżki [cały swój yam dali przecież do klatki] broni się mówiąc, że wioska A zafałszowała wyniki budując inna klatkę. A są urażeni i dochodzi do bitki.
Kończy się zazwyczaj na kilku potłuczonych gębach krajowców. Jeżeli współzawodnictwo zakończyło się remisem, to cześć żywności przeznacza się dla widzów przybyłych z innych wiosek.
I to by było na tyle, jeżeli chodzi o żniwa.
T.Pudło