Zdążyć przed różową wstążeczką
10 tys. nowych zachorowań na nowotwory sutka w ciągu roku i 4-5 tys. zgonów. W ciągu ostatnich lat osiągnęliśmy w tej smutnej statystyce poziom europejskich krajów wysokorozwiniętych. Jednocześnie wyleczalność tego schorzenia wynosi w Polsce 30-40 proc., co jest wynikiem jego niskiej wykrywalności. Choć w Warszawie świadomość społeczna i dostęp do lekarzy są najwyższe w kraju, tylko 20 proc. pacjentek zgłasza się do lekarza z wczesną, nieinwazyjną formą raka piersi, zaś z zaawansowaną, źle rokującą aż 80 proc. kobiet.
23 maja w Instytucie Centrum Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej przy Pawińskiego odbyło się seminarium Rola lekarza rodzinnego w profilaktyce nowotworów kobiecych zorganizowane przez spółkę Medycyna Rodzinna. Spółka powstała w 1999 roku z inicjatywy grupy warszawskich lekarzy. Reforma służby zdrowia umożliwiła nieodpłatne korzystanie z usług niepublicznych poradni Medycyny Rodzinnej. Cztery poradnie działają w Warszawie i w Katowicach - leczy się w nich już 70 tys. pacjentów. Skomputeryzowana rejestracja, nowoczesna organizacja pracy, doskonały sprzęt - to atuty, które przyciągają pacjentów do poradni. Ale nie tylko. Świadomość prozdrowotna społeczeństwa jest coraz wyższa - zwracamy uwagę na profilaktykę i zdrowy styl życia. Lekarze z poradni Medycyny Rodzinnej właśnie na te elementy kładą duży nacisk. Wizyta ma dostarczyć jak najmniej stresów, a więc personel - lekarze i pielęgniarki - jest starannie dobierany. Oprócz wysokich kwalifikacji ważne są również umiejętność tworzenia więzi z pacjentem i poświęcenie jemu i jego problemom maksymalnej uwagi.
Seminarium poprowadziła Anna Szulc, dziennikarka TVP1, patrona medialnego przedsięwzięcia. Referat wprowadzający wygłosił prof. dr hab. n. med. Andrzej Wardyn, kier. Zakładu Medycyny Rodzinnej warszawskiej AM. Lekarza znającego całą rodzinę i sytuację życiową każdego jej członka, umiejącego leczyć każdą osobę i służącego wsparciem nie tylko medycznym pamiętają jedynie osoby urodzone przed wojną. Większość z nas ma w pamięci lekarza rejonowego, zmęczonego, źle opłacanego urzędnika, często mało przychylnego pacjentom. Prof. Wardyn definiuje medycynę rodzinną jako dziedzinę, w której pacjent traktowany jest w sposób holistyczny, jako osoba mająca aspekt fizyczny i psychiczny, osadzona w określonym kontekście społecznym, zaś lekarza rodzinnego jako osobę nastawioną na utrzymanie pacjenta w dobrym zdrowiu i na profilaktykę i starającego się pomóc pacjentowi w rozwiązywaniu najczęściej spotykanych problemów zdrowotnych, nie tylko w dziedzinie chorób wewnętrznych, ale także np. psychiatrii, laryngologii, dermatologii, w razie trudności odwołując się do pomocy specjalisty. Powinien dobrze znać pacjenta, być jego partnerem i przewodnikiem w dziedzinie medycyny. Brzmi pięknie, czyż nie? Jedynym sposobem na pozyskanie tego typu lekarzy jest według Andrzeja Wardyna odpowiednie szkolenie. Nieśmiało dodajemy, że najlepsze szkolenie na niewiele się zda, jeśli lekarz nie będzie miał świadomości pewnej misji swojego zawodu. Ideałem byłoby gdyby misja była dobrze opłacana.
Nowotwory złośliwe są drugą - po chorobach układu krążenia - przyczyną zgonów w Polsce. Nasz kraj ma nieco wyższą niż europejska średnią umieralności na nowotwory. Kobiety chorują najczęściej kolejno na raka piersi, raka jelita grubego, raka płuc, raka żołądka, raka szyjki macicy. Profilaktyka i wczesna diagnostyka to według dr Jacka Gawlińskiego, dyr. Departamentu Zdrowia Publicznego, podstawowe elementy chroniące przed zachorowaniem na nowotwór i jego skutkami. Lekarz rodzinny czy lekarz pierwszego kontaktu powinien zachęcać do ograniczenia lub wyeliminowania palenia papierosów, promować zdrowy styl życia i zlecać badania diagnostyczne - mammografię, ultrasonografię, tomografię komputerową, rektoskopię, rentgen płuc, badania ginekologiczne. Dr n. med. Barbara Kozakiewicz, onkolog-ginekolog z Centrum Onkologii skoncentrowała się na często występującym u kobiet raku szyjki macicy i zachęcała do poprawy świadomości kobiet, bowiem 60 proc. z nich zgłasza się do lekarza z zaawansowanym nowotworem, który nacieka na sąsiednie narządy. Uściślając zaleciła badanie ginekologiczne co najmniej raz w roku i rozmaz cytologiczny przynajmniej co trzy lata. Lekarz pierwszego kontaktu powinien informować pacjentkę, że wczesne stadia raka szyjki macicy przebiegają bezobjawowo, ból i krwawienie świadczy o znacznym zaawansowaniu choroby, że czym innym jest badanie czystości pochwy, czym innym rozmaz cytologiczny. Lekarz pierwszego kontaktu powinien wręcz egzekwować od pacjentki badanie cytologiczne.
Diagnostyka raka piersi według dr Adama Muszyńskiego, ginekologa-położnika z II Katedry Kliniki Położnictwa i Ginekologii warszawskiej AM, powinna rozpoczynać się od samobadania. Technika palpacyjna stosowana nawet przez świetnie wyszkolonego badającego nie gwarantuje jednak wczesnego wykrycia guza, bowiem wyczuwalne są nowotwory wielkości 1,5 cm, a to oznacza, że zaatakowane są już przez chorobę gruczoły chłonne. Efekt wczesnego wykrycia można uzyskać stosując badania profilaktyczne - mammografię i ultrasonografię. Na pewno warto wiedzieć jakie czynniki podwyższają ryzyko wystąpienia raka sutka - wiek (szczególnie po 50 roku życia), nieródki lub pierwszy poród po 35 roku życia, rak piersi w rodzinie, wyleczony rak piersi u samej pacjentki (5 proc. wyleczonych choruje na raka drugiej piersi), nowotwory jajnika, macicy, prostaty lub jelita grubego w rodzinie, pierwsza miesiączka przed 14 rokiem życia i menopauza po 45 roku życia, alkoholizm, cukrzyca, otyłość, rasa biała, zaburzenia immunologiczne, narażenie na promieniowanie jonizujące, stresujący tryb życia, dieta bogata w tłuszcze. I dla równowagi czynniki zmniejszające ryzyko wystąpienia raka sutka - karmienie trwające co najmniej 4 miesiące, kastracja, prawidłowe nawyki dietetyczne, ćwiczenia fizyczne, utrzymywanie prawidłowej masy ciała. Na koniec mało pocieszająca informacja - 70 proc. kobiet, które zachorowały na raka piersi nie było obciążonych żadnym z czynników ryzyka. Rzadko się zdarza by pacjentki prosiły lekarza pierwszego kontaktu o zbadanie piersi, na ogół są niechętne, a jeśli o to proszą to czymś zaniepokojone i zdarza się, że jedynym rozwiązaniem pozostaje mastektomia (amputacja piersi).
Badając piersi należy zwracać uwagę na ich symetrię - niepokoić powinna asymetria, która pojawiła się niedawno. Piersi niesymetryczne od urodzenia są częstym zjawiskiem. Sprawdzać należy również symetrię samych brodawek - tzw. zaciągnięcie brodawek może, ale nie musi świadczyć o rozwoju procesu nowotworowego, badanie mammograficzne jest w tym przypadku nieodzowne. Efekt potocznie określany jako skórka pomarańczy może być także objawem nowotworu, bacznie należy obserwować wszelkie blizny, brodawki i znamiona. Po obejrzeniu piersi należy przystąpić do badania palpacyjnego - piersi należy badać dokładnie, centymetr po centymetrze w pozycjach stojącej i siedzącej (opcjonalnie) i leżącej. Pod żadnym pozorem nie należy ignorować żadnych guzów i guzków - nie zawsze muszą one oznaczać nowotwór złośliwy, ale badanie ultrasonograficzne bądź mammograficzne powinno być bezwzględnie wykonane. Wszelkie powiększenie węzłów chłonnych trwające dłużej niż pięć tygodni wymaga wykonania biopsji. Wnikliwie zdiagnozowana powinna być każda wydzielina z piersi poza mleczną w czasie karmienia. Mastalgia, ból piersi (całej lub punktowy) wymaga bezwzględnej konsultacji z lekarzem.
My ze swej strony zachęcamy wszystkie czytelniczki do częstego samobadania piersi, do wizyt u lekarzy pierwszego kontaktu, ginekologów i do wykonywania badań mammograficznych i cytologicznych w terminach, które dla danego wieku zalecają medycy.
Elżbieta Gutowska