„Faust” - dramat J. W. Goethego
(dokończenie poprzedniego wykładu)
Witam państwa serdecznie. Nasze drugie spotkanie zaczniemy od uzupełnienia poprzedniego wykładu o omówienie „Fausta”, dramatu J. W. Goethego. Utwór ten w znaczący sposób wpłynął na rozwój romantyzmu europejskiego. Zapraszam więc...
Biografia J. W. Goethego
Goethe to jeden z największych pisarzy w literaturze niemieckiej. Urodził się w 1749 roku we Frankfurcie nad Menem, zmarł w Weimarze w 1832 roku. Ukończył prawo, praktykę adwokacką porzucił jednak dla poezji. W 1790 gościł w Polsce (zwiedził Kraków, Wieliczkę, Częstochowę). Później w Weimerze przyjmował Polaków, m.in. A. Mickiewicza, E. Odyńca - ten pierwszy próbował przełożyć teksty wielkiego pisarza na język polski. Serdecznym przyjacielem Goethego był inny sławny niemiecki poeta, F. Schiller, autor znanej państwu już „Ody do radości”. Za największe dzieła Goethego uznaje się „Cierpienia młodego Wertera” (1774) i „Fausta”. Nad tym ostatnim utworem poeta pracował ponad 60 lat. Pierwszą część dramatu wydał w 1808 r., druga ukazała się w 1832. Goethe zaangażowany był w działalność artystyczną preromantycznego ruchu „burzy i naporu” (Strum und Drang), powstałego w Niemczech w latach 70. XVIII wieku. Pisarze tego ruchu sprzeciwiali się społecznemu marazmowi, krytykowali panujące stosunki społeczne, buntowali się przeciwko konwenansom (zob. podręcznik s. 14, notka o literaturze „burzy i naporu”).
Kim był Faust historyczny?
O Fauście - postaci autentycznej, niewiele wiadomo. Na pewno był renesansowym magiem, wg ludowej legendy miał on kontakty z siłami zła. Stał się prototypem bohatera Goethego i wielu innych książkowych postaci.
O czym opowiada utwór?
Dramat Goethego to opowieść o człowieku, który dąży do poznania tajemnicy świata. By mógł doświadczyć życia, jego uroków, zawiera pakt z diabłem, Mefistofelesem. Uzyskuje w ten sposób czarodziejską moc: otrzymuje młodość, zdobywa miłość (Małgorzatę, kobietę symbolizującą dobroć), ma możliwość przenoszenia się w czasie i przestrzeni. Faust spełnia więc swe marzenia, goni za szczęściem. Ale gdyby chciał osiąść na laurach, zaniechać wysiłku i zatrzymać czas, mówiąc „chwilo trwaj, jesteś tak piękna” - straci duszę, którą zawładnie diabeł.
Kim jest bohater dramatu?
Proszę teraz państwa o zapoznanie się z fragmentem „Fausta” (podręcznik s. 16).
Spróbujmy bliżej scharakteryzować bohatera. Już z pierwszych wersów dowiadujemy się, że Faust ma wszechstronne wykształcenie, zna filozofię, medycynę, prawo, teologię. Można go nazwać badaczem, naukowcem (legitymuje się przecież tytułami naukowymi). Z zawodu jest nauczycielem akademickim. Co on mówi na temat swojej wiedzy? Stwierdza, iż „widzi, że nic nie wie”. Studiowanie, zdobywanie wiedzy nie dało mu więc odpowiedzi na najistotniejsze pytania. Jego mądrość nie pozwoliła mu też na rozwiązanie problemów świata. Żałuje on, że mimo ogromnej wiedzy, nie potrafi naprawić rzeczywistości, dać ludziom szczęścia.
Zastanówmy się nad tym, jak bohater dramatu odnosi się do innych. Okazuje się, że traktuje on ludzi lekceważąco, a nawet pogardliwie („Od dziesięciu lat za nos wodzę [...] uczniów głupkowatą sforę” - przyznaje). Czuje się od innych lepszy, mądrzejszy. Ludzi nauki nazywa pogardliwie „pismakami”, „klechami”. Z drugiej jednak strony myśli o dobru ogółu, chce naprawić świat i stać się zbawcą ludzkości. Jego postawa wobec bliźnich jest więc niejednoznaczna, kryje w sobie sprzeczność.
Określmy teraz problemy, z którymi boryka się Faust. Jest on zawiedziony, bo nie osiągnął sukcesu, żyje w samotności i nędzy. Swoją pracownię nazywa „norą”, „zatęchłym lochem”, czuje się w niej jak w więzieniu. Chciałby poznać inne, prawdziwe życie. Pragnie przede wszystkim zaznać radości, chce poznać prawdę o świecie, przekroczyć granicę poznania, zmienić reguły, zasady funkcjonowania świata. Drogę do spełnienia tych pragnień widzi w magii („ku magii przeto zwraca wzrok” - deklaruje Faust). On gotów jest nawiązać kontakty z diabłem, narazić się na wieczne potępienie, aby tylko zrealizować swe marzenia. Jego pragnienia odzwierciedlają odwieczne dążenie człowieka do poznania, zrozumienia świata i zdobycia wiedzy prawdziwej.
Proszę zapoznać się również z notką dotyczącą mitu człowieka Faustycznego (podręcznik, s. 17).
W świecie duchów - romantyczne widzenie rzeczywistości
W poprzednim wykładzie zapoznaliśmy się z „Romantycznością” Adama Mickiewicza - utworem uznanym za manifest programowy polskiego romantyzmu. Autor ballady za najwłaściwsze narzędzie poznania otaczającego nas świata uznał „czucie i wiarę”. Oświeceniowe badanie rzeczywistości za pomocą „szkiełka i oka” okazało się dla niego i ludzi jego pokolenia dalece niewystarczające. Racjonalistyczne sposoby poznawania człowieka i jego otoczenia opisywały tylko jedną, tę widzialną, materialną stronę rzeczywistości. Czysto rozumowe, empiryczne myślenie pomijało jednak to, co najważniejsze, a więc duchową, niewidzialną, sferę świata.
Romantycy zakładali więc dychotomiczność (dwudzielność) rzeczywistości. Byli przekonani, że jej sfera duchowa przenika sferę materialną, i że realizuje się ona we wszystkim, co widzialne. Czuli oni, że pod tym, co dobrze znane i empirycznie uchwytne, kryje się jakaś tajemnica, pulsuje jakieś nieuchwytne „drugie dno” świata. Pociągały więc romantyków te zjawiska, które przybliżały ich do poznania owej tajemnicy: niewytłumaczalne rozumowo wydarzenia, natura jako żywy, groźny i tajemniczy organizm, noc jako czas ujawniania się zagadkowych, niepojętych sił, duchy zjawy, mary, upiory jako istoty żyjące, istniejące na granicy światów, zamieszkujące tę niezbadaną przestrzeń między światem żywych i światem umarłych.
Myśliciele romantyczni uważali, że wyżej wspomniane zjawiska są głosem „zakrytego świata” - głosem, który słyszy i rozumie jednostka wybitna (np. poeta) lub prosty człowiek z ludu. On bowiem patrzy na rzeczywistość „okiem duszy”, „okiem wewnętrznym”. Wyposażony jest w intuicję, czucie, wiarę - te właściwości poznawcze, które pozwalają poznać „prawdy żywe”, odkryć tajemnicę bytu człowieka i wszechrzeczy. Romantycy podzielali ludową wiarę w istnienie tajemnych sił, w niej upatrywali klucz do zrozumienia wielkiej tajemnicy życia.
Wyzwolić wyobraźnię - „Król olch”
J. W. Goethego
Zanim zapoznamy się z tekstem (podręcznik s. 38), proszę odpowiedzieć na następujące pytanie: co kojarzy się państwu z wyrazem NOC?
Na pewno wielu z państwa ma skojarzenia z mrokiem, ciemnością, ciszą, księżycem, mgłą, nietoperzem, sową, a nawet ze strachem, lękiem, tajemnicą, czy duchami i zjawami.
Przywołane przez nas słowa w istocie oddają charakter nocy jako pory niezwykłej, budzącej w ludziach niepokój i strach. Taki właśnie obraz nocy - czasu mroku i duchów, fascynował romantyków - poetów, muzyków, malarzy. Dowód? Wystarczy choćby przyjrzeć się obrazowi H. Verneta „Ballada o Lenorze” (podręcznik s. 38). Dzieło przedstawia dwie postaci pędzące nocną porą na koniu przez cmentarz. Jeździec w zasadnie nie ma twarzy, zamiast oczu widać jakieś dziwne światło. To z pewnością upiór, który porwał dziewczynę. Nastrój obrazu jest pełen grozy, niesamowitości. Zwróćcie państwo uwagę również na kolor: dominuje czerń, brąz i czerwień.
Zapoznajmy się teraz z utworem „Król olch”.
Czy domyślają się państwo dlaczego Goethe umieścił akcję ballady w mroku, we mgle, w gęstwinie drzew? Odpowiedź jest dosyć prosta: poeta w ten sposób zbudował nastrój tajemniczości, niedopowiedzenia, grozy. Stworzył idealny klimat dla świata metafizycznego, „podskórnego”. W tę niesamowitą rzeczywistość wprowadza czytelnika narrator (występuje on tylko w pierwszej i ostatniej strofie). On jest niby świadkiem dialogu pomiędzy małym chłopcem a ojcem i wypowiedzi króla olch. Co charakterystyczne, narrator w żaden sposób nie komentuje słów bohaterów, pozostaje jakby na uboczu, w cieniu akcji.
Najważniejszą część utworu stanowią teksty wypowiadane prze obie postaci: ojca, który patrzy na świat racjonalnie (widzi tylko ciemność, księżyc, drzewa, zwijającą się mgłę, słyszy szum wrzosów, szelest olszyn). Ten sam pejzaż w oczach dziecka jawi się zupełnie inaczej, chłopiec irracjonalistycznie interpretuje rzeczywistość. On w mroku dostrzega króla olch (postać z legend ludowych): dla niego roztaczająca się mgła jest płaszczem króla, szum wiatru zdaje mu się głosem tajemniczej postaci,a księżycowa poświata to wg dziecka pląsające, srebrzyste zjawy. Król olch nawołuje, wabi chłopca wizją czarów i uroków świata.
Narrator w ostatniej strofie nie wyjaśnia, co się naprawdę stało. Stwierdza jedynie śmierć małego bohatera. Ocenę przedstawionej sytuacji pozostawia czytelnikowi, który sam musi stwierdzić, czy rację miał ojciec, uważający, że syna męczą majaki, czy syn, widzący „drugie dno rzeczywistości”. Ta niejednoznaczność sprawia, że świat w omawianej balladzie jest tajemniczy, niesamowity, stanowi zagadkę bez oczywistego rozwiązania.
Dlaczego właśnie noc?
Noc stała się ulubioną porą romantyków, ponieważ jest to czas wizji, marzeń, projekcji obaw i lęków człowieka.
Środki poetyckie
Czas przyjrzeć się bliżej formie wiersza, wyróżnić środki artystyczne, którymi posłużył się poeta. Z pewnością państwo zauważyli, że rytm wypowiedzi bohaterów ballady przypomina pęd konnej jazdy. Takie wrażenie autor utworu zyskał dzięki:
- powtórzeniom („Noc padła na las, las w mroku spał”)
- nagromadzeniu czasowników
- metaforom wprowadzającym efekt dźwiękonaśladowczy („tętniło echo”)
- rymom męskim (jednosylabowym) np. spał, gnał, brzóz wiózł
- jednakowej liczbie sylab i akcentów w każdym wersie (4 akcenty, 9 sylab).
O „odkryciach” romantycznych
Według znawczyni romantyzmu, Marii Janion, romantycy odkryli podświadomość człowieka, rzeczywistość wewnętrzną, na którą składają się obrazy wyrosłe z wyobraźni. To odkrycie, prowadzące do swobody artystycznej wypowiedzi klasycy określili jako bezczelność i bezceremonialność. Tworzywem romantyków stał się świat wewnętrznych przeżyć człowieka, co zaowocowało chociażby we współczesnym kinie, bo wizualizuje ono fantazmaty (obrazy powstałe w wyobraźni), w których każdy człowiek może się rozpoznać (zob. tekst M. Janion „Wyzwolenie wyobraźni”, podręcznik s. 47).
Parada zjaw w „Balladach i romansach”
A. Mickiewicza
„Lilie”
„Świtezianka”
„Lilie”
Proszę zapoznać się z tekstem (s. 40).
Na początek spróbujmy dokonać analizy psychologii zbrodniarki.
1. Po morderstwie męża kobieta zdecydowana jest uczynić wszystko, by ukryć zbrodnię. Zabójstwa dokonała na odludziu, ciało starannie ukryła. By zamaskować miejsce pochówku zasadziła na grobie męża lilie.
2. Następnie, by uspokoić sumienie, udaje się do pustelnika po poradę, wyjawia mu swą winę i prosi o wskazówki (chce wiedzieć, jak ma postępować, by jej czyny nie wyszły na jaw).
3. Zbrodniarka nie potrafi jednak do końca opanować emocji. Na pytanie dzieci: „a gdzie został nasz tato?” odpowiada używając słowa nieboszczyk. W ten sposób nieświadomie się zdradza. Szybko jednak przywołuje się do porządku: dociekliwe pociechy zbywa kłamstwem („[tato] został w lesie za dworem, /Powróci dziś wieczorem”). Pani wyraźnie liczy na to, że dzieci są za małe, by cokolwiek zrozumieć i wnet zapomną o ojcu.
4. W jakiś czas po dokonaniu zbrodni bohaterka ballady rozpamiętuje swój czyn. Wyrzuty sumienia, czy raczej paraliżujący strach przed karą, nie dają jej o sobie zapomnieć. Kobietę opuszcza spokój, traci ona radość życia. Na próżno szuka ukojenia. Zaczyna ją prześladować widmo pana („Bo często w nocnej porze/ Coś stuka się na dworze, / Coś chodzi po świetlicy”).
5. W dalszej części tekstu czytelnik poznaje motyw morderstwa. Wyjawia je sama sprawczyni, mówiąc: „droga cnoty śliska!/ Nie dochowałam wiary”. Kobieta więc zdradziła swego męża, gdy ten był na wojnie. Bała się kar nałożonych przez władcę na niewierne żony. Wiedziała, że mąż może poskarżyć się królowi, a ona zostanie ukarana.
6. Kobieta, gnębiona przez widmo zamordowanego, nadal szuka ratunku przed karą: „Jakie mówić pacierze,[...]/ Zniosę bicze pochodnie,/ Byleby moję zbrodnię/ Wieczysta noc powlekła”. Ona tak naprawdę nie czuje skruchy, nie żałuje swego czynu, martwi się tylko o to, by prawda nie ujrzała światła dziennego.
7. Bohaterkę coraz bardziej dręczy upiór męża. Kobieta już nie tylko go widzi i słyszy, ale i czuje jego dotyk. Traci wiarę w szczęśliwe życie. Obawia się, że już nigdy nie zazna spokoju („Nie dla mnie świat i szczęście”).
8. Gdy pojawia się możliwość wskrzeszenia męża, pani takie rozwiązanie zdecydowanie odrzuca: „Co, co? jak? jak? mój ojcze!/ Nie czas już, ach, nie czas!”. Ona nie zamierza naprawić swojego błędu. Boi się prawdopodobnie, że przywrócony do życia mąż będzie pamiętać jej czyn i może się na niej zemścić. Pani nie kieruje się więc żadnymi zasadami moralnymi, nie ma wyrzutów, boi się jedynie prawdy.
Zakończenie utworu
W dzień ślubu pani z bratem jej nieżyjącego męża w cerkwi pojawia się upiór zamordowanego. Żona i bracia widma ponoszą karę: cerkiew zapada się razem z nimi w ziemię („To ja, twój mąż, wasz brat,/ Wy moi, wieniec mój,/ Dalej na tamten świat” - wypowiada zaklęcie upiór).
Przesłanie
Według ludowego prawa moralnego każda zbrodnia musi być ukarana i to surowo: „nie ma zbrodni bez kary” - tłumaczył Pustelnik. Kara jaka spotkała panią jest adekwatna do popełnionych przez nią czynów (za śmierć płaci się śmiercią). Jaką jednak zbrodnię popełnili dwaj bracia zabitego, których pochłonęła ziemia wraz z bohaterką? Wydaje się, że chodzi tutaj o zbrodnię zaniechania. Bracia nie usiłowali rozwiązać zagadki śmierci brata, nie zrobili nic, żeby dowiedzieć się prawdy. Próbowali wykorzystać zaistniałą sytuację i ożenić się z wdową. Tak więc zawinili, ich także spotyka kara.
Natura w „Liliach”
Natura w balladzie jest tajemnicza, zagadkowa, objawia swoje drugie, groźne oblicze. Warto zwrócić uwagę na fakt, że zjawiska zachodzące w przyrodzie odzwierciedlają przeżycia bohaterów. Lękom, przerażeniu głównej bohaterki towarzyszy mrok, ciemność, wiatr, krakanie wron. A więc przyroda jest pełna znaków, symboli. Poprzez opisy przyrody autor stworzył aurę niesamowitości.
„Świtezianka”
Jakiż to chłopiec piękny i młody?
Jaka to obok dziewica?
Brzegami sinej Świteziu wody
Idą przy świetle księżyca.
Ona mu z kosza daje maliny,
A on jej kwiatki do wianka;
Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny,
Pewnie to jego kochanka.
Każdą noc prawie, o jednej porze,
Pod tym się widzą modrzewiem,
Młody jest strzelcem w tutejszym borze,
Kto jest dziewczyna? - ja nie wiem.
Skąd przyszła? - darmo śledzić kto pragnie;
Gdzie uszła? - nikt jej nie zbada.
Jak mokry jaskier wchodzi na bagnie,
Jak ognik nocny przepada.
"Powiedz mi, piękna, luba dziewczyno -
Na co nam te tajemnice -
Jaką przybiegłaś do mnie drożyną?
Gdzie dóm twój, gdzie są rodzice?
" Minęło lato, zżółkniały liścia
I dżdżysta nadchodzi pora,
Zawsze mam czekać twojego przyjścia
Na dzikich brzegach jeziora?
" Zawszeż po kniejach jak sarna płocha,
Jak upiór błądzisz w noc ciemną?
Zostań się lepiej z tym, kto cię kocha,
Zostań się, o luba! ze mną.
" Chateczka moja stąd niedaleka
Po środku gęstej leszczyny;
Jest tam dostatkiem owoców, mleka,
Jest tam dostatkiem źwierzyny".
" Stój, stój - odpowie - hardy młokosie,
Pomnę, co ojciec rzekł stary:
Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie,
A w sercu lisie zamiary.
" Więcej się waszej obłudy boję,
Niż w zmienne ufam zapały,
Może bym prośby przyjęła twoje;
Ale czy będziesz mnie stały? "
Chłopiec przyklęknął, chwycił w dłoń piasku,
Piekielne wzywał potęgi,
Klął się przy świętym księżyca blasku,
Lecz czy dochowa przysięgi?
"Dochowaj, strzelcze, to moja rada:
Bo kto przysięgę naruszy,
Ach, biada jemu, za życia biada!
I biada jego złej duszy! "
To mówiąc dziewka więcej nie czeka,
Wieniec włożyła na skronie
I pożegnawszy strzelca z daleka,
Na zwykłe uchodzi błonie.
Próżno się za nią strzelec pomyka,
Rączym wybiegom nie sprostał,
Znikła jak lekki powiew wietrzyka,
A on sam jeden pozostał.
Sam został, dziką powraca drogą,
Ziemia uchyla się grząska,
Cisza wokoło, tylko pod nogą
Zwiędła szeleszcze gałązka.
Idzie nad wodą, błędny krok niesie,
Błędnymi strzela oczyma;
Wtem wiatr zaszumiał po gęstym lesie,
Woda się burzy i wzdyma.
Burzy się, wzdyma, pękają tonie,
O niesłychane zjawiska !
Ponad srebrzyste Świtezi błonie
Dziewicza piękność wytryska.
Jej twarz jak róży bladej zawoje,
Skropione jutrzenki łezką;
Jako mgła lekka, tak lekkie stroje
Obwiały postać niebieską.
"Chłopcze mój piękny, chłopcze mój młody -
Zanuci czule dziewica -
Po co wokoło Świteziu wody
Błądzisz przy świetle księżyca?
"Po co żałujesz dzikiej wietrznicy,
Która cię zwabia w te knieje,
Zawraca głowę, rzuca w tęsknicy
I może jeszcze się śmieje ?
Daj się namówić czułym wyrazem,
Porzuć wzdychania i żale,
Do mnie tu, do mnie, tu będziem razem
Po wodnym pląsać krysztale.
Czy zechcesz niby jaskółka chybka
Oblicze tylko wód muskać;
Czy zdrów jak rybka, wesół jak rybka,
Cały dzień ze mną się pluskać.
A na noc w łożu srebrnej topieli
Pod namiotami zwierciadeł,
Na miękkiej wodnych lilijek bieli,
Śród boskich usnąć widziadeł.
Wtem z zasłon błysną piersi łabędzie,
Strzelec w ziemię patrzy skromnie,
Dziewica w lekkim zbliża się pędzie
I "Do mnie - woła - pójdź do mnie".
I na wiatr lotne rzuciwszy stopy,
Jak tęcza śmiga w krąg wielki,
To znowu siekąc wodne zatopy,
Srebrnymi pryska kropelki.
Podbiega strzelec i staje w biegu,
I chciałby skoczyć, i nie chce;
Wtem modra fala prysnąwszy z brzegu
z lekka mu w stopy załechce.
I tak go łechce, i tak go znęca,
Tak się w nim serce rozpływa,
Jak gdy tajemnie rękę młodzieńca
Ściśnie kochanka wstydliwa.
Zapomniał strzelec o swej dziewczynie,
Przysięgą pogardził świętą,
Na zgubę oślep bieży w głębinie,
Nową zwabiony ponętą.
Bieży i patrzy, patrzy i bieży;
Niesie go wodne przestworze,
Już z dala suchych odbiegł wybrzeży,
Na średnim igra jeziorze.
I już dłoń śnieżną w swej ciśnie dłoni,
W pięknych licach topi oczy,
Ustami usta różane goni,
I skoczne okręgi toczy.
Wtem wietrzyk świsnął, o bloczek pryska,
Co ją w łudzącym krył blasku,
Poznaje strzelec dziewczynę z bliska:
Ach, to dziewczyna spod lasku!
A gdzie przysięga ? gdzie moja rada ?
Wszak kto przysięgę naruszy,
Ach, biada jemu, za życia biada!
I biada jego złej duszy!
Nie tobie igrać przez srebrne tonie
Lub nurkiem pluskać w głąb jasną;
Surowa ziemia ciało pochłonie,
Oczy twe żwirem zagasną.
A dusza przy tym świadomym drzewie
Niech lat doczeka tysiąca,
Wiecznie piekielne cierpiąc zarzewie
Nie ma czym zgasić gorąca.
Słyszy to strzelec, błędny krok niesie,
Błędnymi rzuca oczyma.
A wicher szumi po gęstym lesie,
Woda się burzy i wzdyma.
Burzy się, wzdyma i wre aż do dna,
Kręconym nurtem pochwyca,
Roztwiera paszczę otchłań podwodna,
Ginie z młodzieńcem dziewica.
Woda się dotąd burzy i pieni,
Dotąd przy świetle księżyca
Snuje się para znikomych cieni:
jest to z młodzieńcem dziewica.
Ona po srebrnym pląsa jeziorze,
On pod tym jęczy modrzewiem.
Któż jest młodzieniec? - strzelcem był w borze.
A kto dziewczyna? - ja nie wiem.
Temat ballady Mickiewicz zaczerpnął z ludowych podań i swobodnie przetworzył. Bohaterami utworu są kochankowie. Chłopak pragnie zamieszkać z ze swoją tajemniczą dziewczyną, przyrzeka jej dozgonną miłość i zapewnia o swojej wierności („Klął się przy świętym księżyca blasku”). Kobieta, będąca w rzeczywistości nimfą wodną, wystawia ukochanego na próbę. Przemienia się ona w przepiękną dziewczynę i uwodzi młodzieńca. Ten, uległszy nieznajomej piękności, zostaje skazany za niedochowanie wierności na śmierć: „Surowa ziemia [jego] ciało pochłonie, [...]/ A dusza przy tym świadomym drzewie/ Niech lat doczeka tysiąca, /Wiecznie piekielne cierpiąc zarzewie”.
Światem w „Świteziance”, podobnie jak w „Liliach”, rządzą surowe zasady moralne. Sprawiedliwości musi stać się zadość. Niewierność, złamanie przysięgi to przewinienia, za które trzeba zapłacić („Bo kto przysięgę naruszy,/ Ach, biada jemu [...]/ I biada jego złej duszy!”). Kara, która spadła na młodzieńca w stosunku do faktycznej winy (chwilowe zauroczenie się inną kobietą) jest dalece niewspółmierna. Strzelec został skazany na cierpienia pośmiertne.
Seans z duchami, czyli II część „Dziadów” A. Mickiewicza
Geneza utworu
Adam Mickiewicz pisał II część „Dziadów” w Kownie i Wilnie w latach 1820-1821. Utwór ukazał się drukiem w 1823 roku w tomie II Poezji (wraz z IV częścią „Dziadów”). Obie części dramatu (II i IV) nazywamy ze względu na miejsce ich powstania „Dziadami” kowieńsko-wileńskimi.
Co to są dziady?
Dziadami z języka białoruskiego nazywano uroczyste obrzędy obchodzone na pamiątkę zmarłych w przeddzień Wszystkich Świętych. W czasie tych obrzędów ludzie spotykali się przy grobach, skrapiali je wódką, rozkładali na nich różne pokarmy, które symbolicznie spożywali ze zmarłymi. Mickiewicz znał te obrzędy, obserwował je na Litwie i uczynił tematem II części swego największego dramatu.
Treść
Akcja utworu rozgrywa się w nocy w kaplicy cmentarnej. Obrzędom wywoływania duchów przewodniczy Guślarz - on wzywa cierpiące dusze zmarłych, po to by poznać ich dzieje i ulżyć im w cierpieniu.
Jako pierwsze zjawiają się w postaci aniołków dzieci: Józio i Rózia. Opowiadają zebranym, że nie mogą się dostać do nieba, ponieważ za swego życia nigdy nie doznały cierpienia. Proszą więc o żywych o ziarnko goryczy.
Po zniknięciu dzieci Guślarz wzywa duchy ludzi, którzy dopuścili się największych zbrodni. Oczom zebranym ukazuje się zakrwawione, odrażające Widmo, szarpane prze drapieżne ptaki. To duch dziedzica wioski, który pozwolił umrzeć swym poddanym z głodu. Jeden z dręczących pana kruków (dawniej jego poddany) opowiada, że gdy dręczył go głód i ukradł z pańskiego ogrodu kilka jabłek, dziedzic kazał go wychłostać. Pewna kobieta natomiast, wyrzucona przez pana w zimie za bramę dworu, zamarzła wraz z małym dzieckiem. Po tych oskarżeniach Widmo samo przyznało, ze nie należy się mu wyzwolenie z pośmiertnych mąk.
Po zniknięciu ducha dziedzica pojawia się zjawa pięknej Zosi. Dziewczyna ta żyła beztrosko, w świecie marzeń. Była najładniejszą pasterką we wsi, odrzucała zaloty wszystkich chłopców. Teraz jej dusza błąka się między niebem i ziemią. Nie ujrzała ona raju, gdyż w życiu ziemskim nie zaznała prawdziwego szczęścia, uciekała od niego. Pasterka pragnie jedynie by, młodzieńcy pochwycili ją za ręce i choć na chwilę ściągnęli ku ziemi.
Nad ranem, gdy Guślarz kończy obchody dziadów, niespodziewanie w kaplicy zjawia się jeszcze jedna dusza - widmo kochanka z krwawą raną w sercu. Upiór zachowuje się bardzo dziwnie: nic nie mówi, nie reaguje na żadne zaklęcia, nie chce odejść. Staje obok pewnej dziewczyny ubranej na czarno. Zebrani zastanawiają się, dlaczego dziewczyna nosi żałobę i co ją łączyło z widmem.
Problematyka moralna
1.Historia Józia i Rózi, dowodzi, że „Kto nie doznał goryczy ni razu,/ Ten nie dozna słodyczy w niebie”. Więc aby osiągnąć pełnię człowieczeństwa, trzeba doznać cierpień i goryczy, życie łatwe, bez trosk nie gwarantuje szczęścia wiecznego.
2.Poprzez pośmiertne losy duszy dziewczyny, autor pokazuje, że nie należy żyć tylko marzeniami, że nie można uciekać od szczęścia, miłości, życia: „Kto nie dotknął ziemi ni razu,/ Ten nigdy nie może być w niebie”. Trzeba więc przyjmować to, co niesie los, a wtedy egzystencja ludzka osiągnie pełnię.
3.Los duszy dziedzica, który dopuścił się najcięższych grzechów uzmysławia zebranym ludziom, że nie można bezkarnie krzywdzić drugiego człowieka, że nie można być zupełnie obojętnym wobec cierpień bliźniego.
Ludowe widzenie świata w II części „Dziadów”
- lud wierzy w istnienie zjaw, upiorów, duchów oraz w inne zjawiska irracjonalne, nadprzyrodzone
- jest przekonany, że istnieje związek między światem żywych i światem zmarłych
- uważa, że możliwe jest nawiązanie kontaktu między światem realnym a tym pozaziemskim, wierzy, że światy te wzajemnie się przenikają
Wartość folkloru dla romantyków
Ludowe wierzenia utwierdzały romantyków w przekonaniu, że świat jest tworem bardzo złożonym, zagadkowym i nie da się go zbadać tylko za pomocą rozumu. Tajemnice świata można poznać, posługując się przede wszystkim intuicją, wiarą, przeczuciem. Folklor więc dla ludzi romantyzmu stanowił szkołę pojmowania zjawisk irracjonalnych, szkołę poznania wielkiej zagadki istnienia (racjonaliści natomiast widzieli w ludowych wierzeniach tylko zabobony, uznawali je za objaw ciemnoty).
Na tym kończymy nasz seans z duchami. Zapraszam państwa za tydzień na wykład dotyczący miłości romantycznej.
Proszę również o zapoznanie się z fragmentem „Doliny Issy” Cz. Miłosza (s. 48) i odpowiedzieć na pytania dotyczące tego tekstu (s. 50).
Życzę miłej lektury