CZY MOŻLIWE JEST PRZEBACZENIE?
Pascal Ide
ROZDZIAŁ 1 (cz. I)
Odmowa przebaczenia, zranienie osoby
Kiedy, mówiąc o przebaczeniu, myśli się o ranach, pamięta się przede wszystkim o tym, którego dotknęła krzywda. Wydaje się zapominać, że obok rany skrzywdzonego są jeszcze dwie inne: tego, który skrzywdził, a także rana związana z zerwaniem stosunków międzyludzkich, o czym będzie mowa w rozdziale.
Odmowa przebaczenia (rozdz. 3) jest przede wszystkim czystą stratą dla obrażonego. Rodzi ona objawy, a nawet zmiany, które nie oszczędzają żadnej sfery osoby: ciała, uczuciowości, umysłu (1 do 3). Gdy omówimy sytuację odmowy przebaczenia i jej wpływ na rozmaite sfery psychiki osoby, która wyrządziła krzywdę, przejdziemy, od tej perspektywy, w jakiś sposób geograficznej, do punktu widzenia bardziej historycznego (4). Integracja osoby w jej własnej historii pozwoli również pokazać pełnię logiki śmierci, w której zamyka się ten, kto odmawia przebaczenia.
1. Skutki somatyczne
Przykłady chorób psychosomatycznych związanych z odmową przebaczenia można by cytować bez końca. Jednakże nie należy forsować diagnozy: jako przykład weźmy rozwój komórek nowotworowych w organizmie człowieka, chociaż polega on na niekontrolowanym ich rozmnażaniu i wzroście, spowodowanym m.in. zaburzeniem przepływu odpowiednich sygnałów między nimi, to stwierdzenie, że jego przyczyną jest bunt wewnętrzny, anarchia psychiczna, utrata jedności zasianej przez odmowę przebaczenia, byłoby co najmniej niebezpieczne, byłoby to pewne nadużycie znaczenia słów i zbyt jednoznaczne utożsamienie ciała z duszą.
To niemożliwe jednak, aby zamknięcie duszy spowodowane odmową przebaczenia nie miało wpływu na organizm. Taka odpowiedź ciała nie zdziwi w wieku, w którym psychiatria, psychologia i medycyna psychosomatyczna pozwoliły wreszcie odnaleźć jedność ciała i duszy, którą Descartes i jego epigoni tak bardzo negowali. Jak mówi dr Dutot, ciało wyraża to, czego nie mówi dusza. Jego doświadczenie pokazuje, że "osoba, która musiała zmierzyć się z trudną dla siebie sytuacją, raczej popadała w chorobę niż otwarcie stawiała jej czoła i próbowała ją rozwiązać". W rzeczywistości, kontynuuje, "Nie ma mężczyzny ani kobiety, która nie musiałaby przejść przez trudne, bolesne próby. Ale przez te próby można przechodzić na dwa sposoby: przeżywając je w pełni, inaczej mówiąc, wyrażając w danej chwili wszystkie uczucia, jakie one budzą (gniew, troskę, itd.), albo nie przeżywając ich, to znaczy zamykając się, zachowując dla siebie emocje, jakie one wywołują".
Kilka przykładów powie więcej niż niepewne teorie (psychosomatyka jest jeszcze w powijakach).
W swym przejmującym dziele Fritz Zorn opowiada, że cierpi na raka i z pewnością umrze. Z tego powodu ten "młody, bogaty i wykształcony" człowiek z Zurychu odkrywa, że w jego sercu zalęgła się głucha nienawiść do rodziców. Zdaje on sobie sprawę, że rak jest, z pewnością, "chorobą ciała", ale także i "chorobą ducha".
Marie-Françoise wie, że musi wybaczyć swemu bratu, na którego gniewa się od lat. Pewnego dnia podjęła decyzję: "Jutro napiszę do mojego brata, że mu wybaczam".
Nazajutrz budzi się niezdolna do pisania, ponieważ cierpi na... reumatyzm nadgarstka; ciało zbuntowało się, z opóźnieniem, przeciw wewnętrznej decyzji, która była niezgodna z utrzymywaną przez lata postawą.
Czasami ciało jedynie stopniowo wyraża zżerające duszę wielkie cierpienie.
W swej pięknej książce autobiograficznej, Le voile noir, Anny Duperey pokazuje niszczące skutki psychosomatyczne niewyznanego żalu. Jej dzieło zrodziło się z cierpienia związanego ze śmiercią rodziców. Liczne cierpienia dziecka, które nie może dorosnąć i nie może się zdystansować od tego niezrozumiałego, trudnego do przyjęcia zniknięcia: ból z powodu braku wspomnień o nich, poczucie winy, agresja.
W wieku trzydziestu lat młoda kobieta poznaje towarzysza swego życia. "Niedługo później zabrał mnie na wieś, do małego, zagubionego pośród lasów i pól, domku, który był jego własnością".
Pierwszy szok: "w tym miejscu, otoczonym wszystkim, co rosło swobodnie na ziemi, doznałam wielkiego szoku - był to jeden z tych szoków tak głębokich, że mimo iż nie widać ich na zewnątrz, sprawiają, że stajecie niemi, słabi i jakby na chwilę sparaliżowani". Dlaczego? Natura posiada wartość uzdrawiającą, leczniczą: "To był mój pierwszy prawdziwy kontakt z przyrodą zapomnianą [odepchniętą], a nawet odrzuconą i poczułam natychmiast, że nie było to odkrycie, lecz powrót". Ściślej mówiąc, życie i śmierć, wszechobecne w przyrodzie, będą służyć za naukę i pozwolą jej łatwiej zaakceptować życie i śmierć ludzi: "Ten cichy szok wziął się z nasion i z korzeni, z roślin, które umierają i gniją, aby użyźnić ziemię i pozwolić, aby narodziły się nowe rośliny, z całej tej dwoistości śmierć-życie, jedno żyjąc dzięki drugiemu, tak ściśle nałożone na siebie tam, tak bezpośrednio namacalne pod naszymi rękami, pod naszymi stopami".
Drugi szok: w pierwszych dniach wychodzi niewiele, nie zapuszcza się zbyt daleko. Jej towarzysz jest zdziwiony. "Później, po wielu wizytach w tym miejscu, wyznałam, że, co dziwne, bardzo często myślałam tam o moich rodzicach.
Dziwiło mnie to.
Później, gdy teren przeznaczony na ogród został już wykarczowany i pewnego dnia przekopywałam ziemię łopatą, ogarnęło mnie jakieś uczucie, tak gwałtowne i potężne, że usiadłam tam, pośrodku grządki z wywróconą ziemią, i płakałam nad ich śmiercią jak dziecko, swobodnie, jak jeszcze nigdy nie płakałam nad nimi od chwili ich pogrzebu.
Już mnie to nie dziwi".
Można by powiedzieć, że "szybując" Anny Duperey ochraniała się: ona sama określała siebie jako "unoszącą się", "ponad tym wszystkim", "lekką i silną" itd. Przyroda zmusza ją do "wylądowania", sprawia, że "spada z wyżyn swej obojętności". "Zdecydowanie wylądowałam. Albo raczej byłam w trakcie lądowania. Raczej wolno... Jak lekko byłoby, cudownie łatwo, po tak gwałtownej reakcji na ich śmierć, po której nastąpiła tak długa ucieczka, gdyby wszystkie węzły mogły rozwiązać się bez trudu, bez buntu".
Ale jedna konsekwencja psychosomatyczna objawi się bez zwłoki. "Bunt samego mojego ciała. Czy to przypadek, że właśnie w tym okresie, gdy już wreszcie dotykałam ziemi, kiedy dotykałam jej naprawdę, przekopywałam ją i deptałam po niej, zostałam brutalnie zaatakowana przez ostre zapalenie obydwu ścięgien Achillesa, na które nie skarżyłam się nigdy wcześniej? Zapalenie szybko przeszło w przewlekłe, natrętne i czasem przez wiele dni nie mogłam "dotknąć nogami ziemi", jakby "to" na dole "paliło"". Mówiąc inaczej, jej ciało buntuje się, odmawia porzucenia ciepłego i fałszywego spokoju urojeń. Więcej, ziemia to miejsce, gdzie spoczywają ciała zmarłych: "Po okresie zwodniczej lekkomyślności jakże ciężko było mi stać na tej ziemi, która w końcu jest miejscem, gdzie znajdują się oni".
Jedynym prawdziwym lekarstwem byłoby wybaczenie rodzicom, którzy odeszli. Anny Duperey przyznaje to: "Skrycie mam do nich żal, że zniknęli tacy młodzi i tacy piękni, nie można wytłumaczyć tego chorobą, właściwie niechcąco, tak głupio, niemal przez nieostrożność. To niewybaczalne".
2. Skutki emocjonalne
Gdy wybaczeniu powiemy "nie", stanie się to źródłem naszego smutku. Uraza (dosłownie zgorzknienie serca, serce zgorzkniałe) jest owocem odrzuconego przebaczenia. Biblia pokazuje konsekwencje goryczy: zaciemnienie umysłu, rozpacz, uciekanie się do Boga pojmowanego jako Bóg-mściciel:
Ratuj, Panie, bo nie ma pobożnych,
zabrakło wiernych wśród ludzi.
Wszyscy mówią kłamliwie do bliźniego,
mówią podstępnymi wargami i z sercem obłudnym.
Niech Pan wygubi wszystkie wargi podstępne
i język pochopny do zuchwałej mowy.
Tych, którzy mówią: "Naszą siłą język,
usta nasze nam służą, któż jest naszym panem?" (Ps 11, 2-5).
Odmowa przebaczenia może zasiać nienawiść i rozpacz. Rozpacz jest szczególnie głęboka, ponieważ chodzi o wybaczenie sobie samemu: "Nie ma nic za darmo na tym marnym świecie, wzdycha Céline. Za wszystko trzeba odpokutować, tak za dobro, jak i za zło płaci się wcześniej czy później. Oczywiście, dobro jest o wiele droższe".
I przeciwnie: przebaczenie wyzwala w nas siłę kochania. Prawdziwa wolność to kochanie, ponieważ miłość powiększa serce.
Ktoś pisze, że dzięki przebaczeniu doświadczył wzrostu wolności osobistej: "Chciałem prosić, aby zechciał mi pan wybaczyć, ponieważ w lutym 1991 r. zaatakowałem pana słownie podczas pewnego spotkania w mieście, pod wpływem wspomnień z dzieciństwa. Szczerze tego żałuję, naprawdę nie był pan temu winien. Później nauczyłem się wybaczać, droga nie była wcale łatwa, ale jest to oswobodzenie, a przebaczenie daje wolność miłości".
3. Wpływ na umysł i na wolę
Odrzucone przebaczenie, jak wykaże to ostre, lecz wzruszające świadectwo Tracy Chaumon w utworze W imię ojca (por. początek trzeciej części) rani ducha, czyli umysł i wolę. Jest zrozumiałe, że odmowa wybaczenia zabija wolę, czyli zdolność do kochania. Rzeczywiście, nie wybaczyć to kochać coraz mniej, żyć będąc opanowanym przez gorycz, zgorzknienie, smutek, które w końcu rozlewają się na najbliższych i zatruwają stosunki pomiędzy najdroższymi sobie istotami. Ale dlaczego to weto wpływa także na umysł?
Odmowa przebaczenia zaciemnia umysł, ponieważ fałszuje on nasz obraz bliźniego. Zmusza do utożsamienia osoby z jej niesprawiedliwym czynem, przez co podwójnie ogranicza obrażającego: w jego konkretnym działaniu i pojedynczych czynach. Otóż osoba z jej tajemnicą wzbrania się przed takim zamknięciem: jestem wart więcej niż zło, które popełniłem (i za które jestem odpowiedzialny); ja to coś więcej niż to, co robię. Ponadto odmowa przebaczenia rozrasta się: stopniowo rozszerza się z obrażającego na tych, którzy mają z nim jakiś kontakt w taki sposób, że obrażony stopniowo nie rozpoznaje już w nich osób bliskich sobie. Później lepiej zrozumiemy te dwa punkty.
W 1977 r. argentyński pianista, Miguel Angel Estrella, znany już wtedy na wielu kontynentach, został uprowadzony do Urugwaju, torturowany, przez dwa miesiące był trzymany w ukryciu, a następnie zamknięty w więzieniu wojskowym Libertad koło Montevideo. Przebaczenie, mówi on, jest życiową potrzebą wynikającą z mojej sztuki. Zdał sobie z tego sprawę wtedy, gdy jego pragnienie prawdy, czyli zgodności słów i najgłębszych przekonań, zostało zranione. "Zwłaszcza podczas tortur, opowiada Estrella, kiedy mówiłem Ojcze nasz, było mi bardzo trudno wypowiedzieć z przekonaniem przedostatnie zdanie: "odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Czasem zdarzało mi się omijać je, ponieważ czułem, że nie mogłem go wypowiedzieć uczciwie, tak bardzo bolała mnie przemoc fizyczna. Wtedy nie byłem w stanie przebaczyć tym ludziom.
A jednak, podczas ostatnich tortur, kiedy zagrozili mi, że obetną mi ręce, powiedziałem, że nie chcę umierać i że mam jeszcze w życiu wiele do zrobienia - przede wszystkim powinienem wychować moje dzieci - ale że jestem gotów wybaczyć im, jeżeli obetną mi ręce i nawet jeżeli mnie zabiją, i że powinni wiedzieć, tak czy inaczej, że są w błędzie.
Jednym z głównych powodów przejścia od zranienia woli (trudności z kochaniem) do zranienia umysłu (zaciemnienie) jest zręcznie przedstawiona przez Nietzschego logika urazy. Z pewnością wypływające z niej wnioski przewyższają przesłanki. Ale w życiu spotyka się często taką właśnie genealogię dobra i zła. Ilustruje to następująca anegdota:
Benoît miał nadzieję, że zostanie wybrany na przewodniczącego stowarzyszenia rodziców uczniów école libre, do której uczęszczają jego dzieci. Gdy ktoś pytał, czy sprawiłoby mu to przyjemność, odpowiadał z kurtuazyjnym uśmiechem: Vox populi, vox Dei. Kiedy jednak dowiedział się, że wybrany został jego przyjaciel Renaud, poczuł, jak ściska mu się serce. Nie, mówił sobie niewyraźnie, niemożliwe, żeby to była zazdrość, bo przecież to mój przyjaciel. Musi być jakiś inny powód. Szybko znalazł: Renaud nie był osobą odpowiednią do sprawowania takiej funkcji. Zresztą kilka niezręczności popełnionych po wyborze niezwłocznie potwierdziło to przeczucie. Benoît nie szczędził nikomu, kto chciał wiedzieć, drobiazgowych wyjaśnień, wygłaszanych uprzejmie i żywo, a były to uwagi typu: Renaud nie był przewodniczącym odpowiednim dla szkoły: potrzebny był ktoś starszy, kto wychował się tam, kto znał dobrze profesorów. "Tak jak ty?", zapytał kiedyś Marcel, inny z jego przyjaciół. Benoît nie raczył odpowiedzieć. Teraz opuścił stowarzyszenie. Nie widuje już wcale Renauda ani Marcela. Postanowił nawet, wbrew opinii swojej żony, którą zdziwiła taka decyzja, przenieść dzieci do szkoły świeckiej, zresztą użył bardzo przekonywających argumentów. Nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że jego poglądy kształtowały się stopniowo od momentu, jak nie został wybrany. To zbieg okoliczności.
Uraza. Uraza kształtuje nasze poglądy intelektualne, a w dużym stopniu, w tym przypadku, moralność. Rzeczywiście, jak wnikliwie określił to Paul Bourget w Démon du midi, "jeżeli nie żyje się tak, jak się myśli, kończy się myśląc tak, jak się żyje". Mówiąc ściślej: jeżeli ktoś nie jest schizofrenikiem, jego umysł potrzebuje wyjaśnienia zachowania osoby zranionej, która odmówiła przebaczenia. Jedynym rozwiązaniem jest wtedy wykształcenie pseudomoralności, w której dobrem będzie się nazywać to, co podsyca niechęć, a złem to, co jest jej ukrytym i nienazwanym źródłem.
Przywoływanie tego mechanizmu, gdy idzie o kształtowanie wszystkich cech zła i dobra, byłoby oczywiście błędem. Także pozbawione podstaw uogólnianie jest błędem powstałym w wyniku stałych podejrzeń. Ale codzienne doświadczenie wystarczy, aby nam pokazać, że Fryderyk Nietzsche nie wymyślił urazy jako takiej, rozumianej całościowo. Podaje on jedynie cenne kryterium, służące do jej wykrywania26: reakcję. Umiejętność reagowania utożsamia się często z odmową przebaczenia: ilu spośród nas umie jedynie reagować, z apatycznych zmieniając się w dziwnie twórczych, jeśli tylko jakaś istota, której nienawidzą, lub taka, której zazdroszczą, ma szansę zabłysnąć. Osoby reaktywne posiadają swoją moralność, to znaczy własną koncepcję zła i dobra, obarczoną ich rozgoryczeniami i niechęcią. Ich postawa jest tylko reakcją na faktyczną lub domniemaną krzywdę, której doznali. A żyć reaktywnie, to żyć na skróty i niszczyć coś ze swego człowieczeństwa.
"Trzeba by kazać wychłostać Marię Antoninę za tę jej frywolność!, oświadczyła pewna księżniczka baronowi Rivarol.
- Madame, wyszeptał on, jeżeli będzie się chłostać królowe, jak pani myśli, co stanie się z księżniczkami?"
I wreszcie przeciwstawianie się przebaczeniu może doprowadzić nawet do powstania zabójczej logiki gnozy. Opierając się na przykładzie niejakiego Charles-Henry'ego Puecha, inny znawca gnozy, Hans Jonas czyni z niej rzeczywistość ponadczaso. Powodem tego jest fakt, że gnoza, system myślowy wypracowany w czasach kryzysu, wymaga tej wyjątkowej siły, jakiej dostarczają gniew i bunt. Według pewnej oryginalnej refleksji Jonasa, gnoza ma nie tylko intelektualne czy polityczne źródła, ale również, a może przede wszystkim, emocjonalne. W "gnostycyzmie" znajduje się pewien "element gniewu".
Trzeba więc przypisać odmowie przebaczenia ponowne pojawienie się dzisiaj systemów gnostycznych, określanych przez socjologię jako "mglisty New Age" itd. Ileż zranionych osób (zwłaszcza przez instytucje, oskarżane o dogmatyzm Kościoły itd.) przystępuje do różnych sekt albo do tych "ruchów".