Nauczyciele z niebios
Czy możliwe, że u zarania dziejów ludzkości naszą planetę odwiedzili przybysze z kosmosu, którzy przekazali prymitywnemu człowiekowi wiedzę i umiejętności, na których zbudował swą cywilizację? Jak twierdzą niektórzy, ślady na to odnajdujemy w licznych przekazach i dziełach, takich jak mity, legendy i naskalne rysunki, które mają ukazywać przybyszów. Kogo przedstawiają wizerunki z Tassili-n-Ajer? Czy to rzeczywiste świadectwo odwiedzin innych inteligentnych istot, a może tylko odwzorowanie zwyczajnych zjawisk i wydarzeń? Debata trwa… i będzie trwać.
Gałąź badań UFO, która w pełni zasłużyła na miano paleoufologii stworzyła w latach 70-tych kontrowersyjną dziedzinę, gdzie autorzy jak Otto Binder, Richard E. Money oraz Erich von Daniken rozpisywali się o kontaktach na linii ludzie - istoty pozaziemskie, które miały miejsce u zarania dziejów. Dowody na istnienie „bogów” lub „starożytnych astronautów” znaleźć można wszędzie, zaś wiele z nich wskazuje, że główne twory dawnej techniki zostały zaszczepione ludziom przez obcych! Mimo to dziedzina ta zaczęła powoli podupadać, ale mimo to wciąż istnieje wiele powodów, aby dowiedzieć się o niej trochę więcej.
Gwatemalski badacz dr Rafael Padilla poświęcił wiele lat na badanie zjawiska UFO. Stworzył także niezwykły „katalog” obcych istot uwzględniając w nim m.in. takie cechy jak wygląd oczu, kształt czy podobieństwo do człowieka. Jeden z gatunków zaprezentowanych w „Clasificacicon Exobiolcgica de Entidades Extraterrestres” („Egzobiologiczna klasyfikacja istot pozaziemskich”) posiada względnie dużą głowę i oczy w stosunku do reszty ciała. Istotę zaklasyfikował on do rodziny „Homidia” (z racji podobieństwa do człowieka) i rzędu naczelnych (z racji dwunożności). Co więcej, Padilla wierzy, że ten szczególny rodzaj istoty odegrał niezwykle ważną rolę w czasach starożytnych.
Badacz przypomina sobie bowiem bardzo ciekawą stelę, która znajdowała się na wystawie w Gwatemalskim Muzeum Antropologicznym i Archeologicznym. Była tam do roku 1990, po czym przewieziono ją rzekomo do Japonii w celu przeprowadzenia na niej naukowych badań. Stela przedstawiała postać z wielkimi uszami, trzema palcami u rąk, długimi nogami i dziwnymi obiektami w okolicach głowy, które Padilla nazwał „antenami”.
Naukowcy odrzucili z miejsca proponowaną przez Padillę wersję o kosmicie mówiąc, że było to barwne przedstawienie mitologicznej istoty, która była swoistym rodzajem ówczesnego science-fiction. Mimo to istnieje wiele dowodów na to, że południowoamerykańscy starożytni artyści przedstawiali pewne rzeczy, o których zbyt wiele nie wiemy.
Brazylijski badacz UFO Jean Alencar zauważył, że mitologia tego kraju pełna jest istot, które posiadały „moc światła”. Legendy brazylijskich Indian (podobnie jak i innych ludów) mówią o doświadczeniach z bogami lub istotami z nieba, które przybyły na Ziemię w czasach, gdy człowiek stylem życia przypominał bardziej zwierzęta. Przybysze nauczyli ludzi sztuki uprawy roślin, hodowli a także podstaw astronomii, medycyny i innych dyscyplin. Alencar w szczególności wskazuje na jedną postać o imieniu Bep-Kororoti, który był rodzajem kosmicznego wojownika czczonego przez niektóre plemiona. Posiadał on latający pojazd, który był w stanie niszczyć wszystko na swej drodze. Obiekt przerażał prymitywne plemiona, jednak po tym, jak Bep-Kororoti zstąpił na ziemię okazało się, że jest człowiekiem o jasnej skórze. Co więcej - jest pokojowo nastawiony. Zabawiał miejscowych swą „magią”, lecz później musiał wrócić do swej krainy.
Święta księga Majów „Popol Vuh” mówi: „Ludzie przybyli z gwiazd, wiedząc wszystko i badali cztery krańce nieba i okrągłą Ziemię.” W innym dziele pt. „Chilam Balaam” czytamy: „Istoty zstąpiły z nieba w latających statkach. Biali ludzie w latających pierścieniach, którzy mogli dotykać niebios”.
Istnieją zatem pewne wskazówki, że przed setkami tysięcy lat mogło dziać się coś, co z naszej perspektywy wygląda dziwnie. W Kanionie Santa Maria znajdują się dowody wskazujące na to, że kultura, która opanowała hodowlę bydła i produkcję broni a także praktykowała rytuały pogrzebowe istniała już przed milionem lat. Jeśli patrzeć na to z akademickiego punktu widzenia, jej członkowie nie mogli być ludźmi, ponieważ ci oficjalnie jeszcze wtedy nie istnieli. Gdzie są zatem pozostałości po „starszej rasie” - przybyszach z kosmosu, którzy zbłądzili czy też kolonistach starających się opanować nową planetę.
Ciekawe szczegóły mogące wskazywać na wizytę pozaziemskich gości można znaleźć badając przedmioty, które są zbyt zaawansowane dla kultur zamieszkujących miejsca, gdzie je odnaleziono. Niektóre z kultur Ameryki i Bliskiego Wschodu opanowały produkcję aluminium (co jest procesem niezwykle złożonym) oraz platyny (co wymaga wytworzenia niezwykle wysokiej temperatury). Mimo to z drugiej strony wydaje się, że te same cywilizacje nie miały pojęcia o podstawowych wytworach techniki, jakim było np. koło. Czy zatem w grę wchodziły pewne elementy wiedzy przekazanej przez inne istoty naczelnikom prymitywnych ludzi, którzy następnie otoczyli wiedzę (a być może i przekazane przez istoty twory techniki) wieńcem ezoterycznej wiedzy i tajemniczych kultów?
Być może nawet niektórzy z pozaziemskich nauczycieli pozostali na Ziemi. W muzeum w Cuzco znajduje się bardzo intrygujący eksponat, który przyciągnął znaczną uwagę antropologów, ale niestety nie dostarczył wielu odpowiedzi. Chodzi o podłużną czaszkę o niezwykle dużych oczodołach, którą znaleziono w Peru. Eksperci przyznali, że deformacji nie dokonano celowo, co praktykowano w wielu kulturach Środkowej i Południowej Ameryki. Czy w grę wchodzi deformacja, a może jest to dowód na obecność na Ziemi innych ras? Nie wiadomo.
Sahara zajmuje powierzchnię ponad 3 milionów kilometrów kwadratowych. Jej niesprzyjające życiu warunki nie stanowiły bariery dla różnych gatunków fauny i flory, na jakie można tam natrafić. Mimo to ludzie zawsze mieli skłonność do życia w tym środowisku i podobnie było również przed wiekami, kiedy klimat w miejscu, gdzie dziś leży Sahara był znacznie bardziej sprzyjający. Owe zaginione ludy pozostawiły jednak po sobie wiele pięknych i zadziwiających malowideł, które od czasu ich odkrycia są źródłem kontrowersji.
Niemal 9000 lat temu jedna z podobnych kultur kwitła w Dżebel Zenkekra w masywie Tassili-n-Ajjer - naturalnej górskiej fortecy, która dostarczała schronienia przed słońcem, jak i zwierzętami, które przemierzały obszary, które potem przemieniły się w pustynię.
Przedstawiciele tej kultury pozostawili po sobie kolekcję 4000 malowideł wykonanych kolorami, jakie nie były dostępne twórcom podobnych dzieł z Lascaux czy Altamiry. Tematem malowideł było codzienne życie i powtarzający się cykl polowań, bitew i codziennych obowiązków. Na tle ludzi uchwyconych w różnych pozycjach pojawiają się tez istoty, które wysoce się od nich różnią i choć na świecie istnieje wiele podobnych przykładów malowideł naskalnych, te w Tassili-n-Ajjer zdumiewają najbardziej.
Henri Lhote - francuski odkrywca, który w XIX wieku natrafił na malowidła z racji ich unikalności nazwał je „Marsjanami”. Posiadające okrągłe głowy postaci przedstawione zostały przez prehistorycznych artystów w ubiorze przypominającym skafandry dzisiejszych kosmonautów. Istnieje wiele podobnych rysunków w różnych miejscach. Niektóre z istot posiadających dziwne „hełmy” lub nakrycia głowy, unoszą się w powietrzu, jak gdyby artysta przyglądał się współczesnemu spacerowi kosmonauty w stanie nieważkości. Inne z nich odczytać można jako wizerunki tworów techniki.
Nie chcąc złapać się w sidła zastawione przez zwolenników teorii o odwiedzinach obcych, naukowcy stwierdzili, że przedstawione postaci to tylko ceremonialni tancerze lub kapłani w tradycyjnych strojach.
Czy istoty pozaziemskie w przeszłości mogły odwiedzić ówczesny żyzny i bujny region? Dziesiątki książek, jakie ukazały się w dziesiątkach języków dostarczają dowodów na rzekome zaangażowanie obcych istot w sprawy Ziemian. Biblijne teksty mówią o „synach Bogów”, którzy czuli pociąg do „ziemskich córek”. Podobne sprawy wymieniać można jeszcze długo. Ale czy najlepszym z nich mogą być wspominane algierskie malowidła?
W 1976 roku omijając terrorystów, algierskie służby i piaski pustyni, do masywu Tassili-n-Ajjer docierają hiszpańscy badacze Jorze Blaschke, Rafael Brancas i Julio Martinez. Ich zadaniem jest przeprowadzenie dokładnych badań tajemniczych rysunków. Z czasem docierają oni do rysunku, który ku ich zdziwieniu przedstawia istotę w hełmie i kostiumie, która przyczepiona jest do sferycznego obiektu i prowadzi ku niemu trzy kobiety. Dr Martinez zauważył, że artysta dołożył dużych starań, aby przedstawić wszystko najdokładniej jak mógł. Jedna z kobiet jest nastolatką, druga matką trzymającą dziecko, a trzecia najwyraźniej dopiero spodziewa się potomstwa. Czy może mieć to jakiś związek z postulowaną czasem przez zwolenników teorii o obcej protekcji wczesnego człowieka inżynierii genetycznej?
UFO z kolei wciąż czasem pojawia się nad Saharą. Jedna z obserwacji miała miejsce nawet w regionie Tassili-n-Ajjer w 1942 roku. Wówczas grupa meteorologów ujrzała na wysokości ok. 5500 m. obiekt, który przypominał wirującą „planetę”. Co ciekawe, unosił się on nad miejscem przez dwa dni, po czym zniknął. W Algierii w latach 50-tych widywano często obiekty w kształcie „cygar”. We francuskiej bazie w Tessalit pomylono nawet przelatujący obiekt z podchodzącym do lądowania samolotem, jednak tajemniczy obiekt wykonał zwrot pod kątem prostym i wystrzelił w górę znikając świadkom z oczu.
Przykłady sztuki naskalnej z hiszpańskich jaskiń w Ojo Guarea i Altamira, jak i z Lascaux i Font du Gaume we Francji udowadniają, że nasi odlegli przodkowie potrafili odwzorowywać to, co widzieli w jasny i konkretny sposób, co dla oczu człowieka żyjącego w XX wieku może być zdumiewające. Zdolność ta znajduje odniesienie także do malowideł sprawiających problemy antropologom i archeologom.
W pobliżu niewielkiej francuskiej wioski Le Cabrerets leży jaskinia Pech Merle - kolosalny przypominający labirynt kompleks, który ciągnie się niemalże na milę. Przy użyciu czerwonego barwnika kromaniońscy artyści przedstawili na jednej ze ścian coś, co dokładnie wpisuje się w klasyfikację stworzoną przez dr Padillę. Widzimy istotę o ogromnej łysej głowie, szpiczastym podbródku, pozbawioną uszu i posiadającą duże oczy. Proste linie przecinające rysunek świadczyć mogą o tym, że została ona ranna lub zabita przez jaskiniowców. Nad nią na rysunku widać z kolei obiekt przypominający spodek. Ale Pech Merle nie jest wyjątkiem. W odległej o kilkadziesiąt kilometrów jaskini w Cougnac znajduje się podobny wizerunek rannej lub zabitej istoty.
Choć uważano, że ich twórcom brak było umiejętności odwzorowania człowieka, powinno się zauważyć, że w innych francuskich jaskiniach znajdują się wyraźne wizerunki ludzkich postaci, w tym także prawdopodobnie ludzi w maskach. Ale „martwe istoty” z Pech Merle i Cougnac to coś zupełnie innego. Archeolodzy twierdzą, że powstały one 20.000 lat temu.
Kompleks Ojo Guarea stanowi kolejną niełatwą zagadkę. W swej książce pt. „En Busca de la Historia Perdida” („W poszukiwaniu zapomnianej historii”), hiszpański pisarz i filmowiec Juan G. Atienza twierdzi, że wiele z wejść do tego ogromnego kompleksu jaskiń cieszy się złą sławą wśród miejscowych rolników, którzy rzadko się do nich zbliżają. Właśnie w jednym z tych miejsc znajduje się naskalny rysunek, który nosi zdumiewające podobieństwo do odwzorowania nici DNA.
Ale tajemnice z epoki kamienia nie ograniczają się jedynie do Starego Świata. Wiele podobnych rysunków znajduje się też w Północnej Ameryce. Na szczególnie interesujące okazy natrafić można w Canionlands National Park w stanie Utah. Widnieją tam wizerunki postaci przypominających nieco te z Algierii, które ukazane są w niecodziennych pozach. Z kolei w Meksyku natrafić można na rysunek artysty z kultury Tlatlico, który przedstawia małego człowieka ubranego w buty i kwadratowy hełm.
Rysunki naskalne z Haiti i Portoryko przedstawiają równie ciekawe wizerunki, a wśród nich owłosione istoty, brodatych mężczyzn, ludzi w kapturach na głowach a także inne, czasem znacznie bardziej dramatyczne sceny. Jeden z rysunków z Cueva de Las Maravillas przedstawia brodatą postać z przedmiotem, który zdaje się unosić w powietrzu. Wizerunki z jaskiń Taino zawierają z kolei podobizny latających obiektów ze zwisającymi u dołu drabinami.
Podczas gdy nawet sceptycy w kwestii UFO, jak Carl Sagan twierdzą, że nie można od ręki odrzucić idei o odwiedzinach obcych istot w początkach historii człowieka, czy dowody na to nie są przypadkiem przykładem złej interpretacji konwencjonalnych zdarzeń i zjawisk widzianych z perspektywy prymitywnego człowieka? A może powinniśmy skłonić się ku sumeryjskim i babilońskim opowieściom o istotach przybywających na Ziemię i starających się nauczyć człowieka tego, co tworzy podstawy cywilizacji? Temat ten niestety pozostanie z pewnością niekończącą się debatą, która ciągnąć się będzie dalej w przyszłość.