Krytyka Nowego Wychowania
Dążenia, postulaty oraz działania praktyczne związane z ideologią Nowego Wychowania, pomimo całej swej atrakcyjności nie mogą być wolne od krytyki. W pierwszej kolejności trzeba zwrócić uwagę na utopijność niektórych zasad i naczelnej idei
tj. wychowania nowego człowieka. Pedagogizm jest cechą nie tylko pedagogiki XVI-XIX wieku, ale również i tej z pierwszej połowy XX-wieku. Wychowanie i kształcenie chciano utożsamić z samym życiem, zapominając o tym, że są to procesy mimo wszystko organizowane, a więc w pewnym stopniu sztuczne, niedające się sprowadzić do płynnego
i irracjonalnego życia. Pomimo, że pedagogika Nowego Wychowania wiele wniosła do dorobku pedagogicznego, nie zawsze przynosiła pozytywne efekty, gdyż popadała w skrajności. Efektem tego byli wychowankowie nowych szkół, którzy nie bardzo potrafili odnaleźć się w społeczeństwie. Podczas gdy Lentz na początku XX wieku twierdził, ideał ludzkości i humanitaryzmu stoi ponad ideałem rasy, narodu czy religii, to u schyłku okresu międzywojennego pedagogika Ernesta Kiecka (pedagog faszystowski), w Rosji Sowieckiej pedagogika NEP-u oraz konserwatywna pedagogika religijna stanowczo tym romantycznym marzeniom się przeciwstawiły.
Nowe Wychowanie podlegało negacji z różnych stron - faszyzm, hitleryzm i stalinizm podważały tak mocno podkreślaną na Kongresach Ligi Nowego Wychowania ideę wychowania dla pokoju, wolności i demokracji. Liga Nowego Wychowania, jak i cały ruch, w oczach ortodoksów katolickich była agendą wolnomularstwa formułującą postulaty sprzeczne z ich doktryną pedagogiczną. Solą w oku moralistów była głoszona w teorii i realizowana w praktyce zasada koedukacji. Nawet jednak w samym łonie ruchu istniały wewnętrzne napięcia - jeden z luminarzy Nowego Wychowania E. Claparede krytykował system Marii Montessori, twierdząc, że jest on antynaukowy, ponieważ jego cechą miał być dogmatyzm wyrażający się w niedostrzeganiu zainteresowań wychowanka i jego potrzeby czynu. Inni widzieli w Montessori promotorkę idei wolności i samowychowania.
Nie uniknęła krytyki, a nawet autokrytyki pedagogika eksperymentalna. Poza bezkrytycznym A. Layem, nazbyt optymistycznie oceniającym wartość eksperymentu dla rozwoju higieny i generalnie praktyki szkolnej, inni reprezentanci tego nurtu, jak Neumann czy Hall, a wcześniej Wundt, dostrzegali niekompletność wyników psychologii i pedagogiki eksperymentalnej oraz ich mniejsze, niż się spodziewano, nowatorstwo. Wiele wyników, do których dochodzono nową metodą, było już znane z innych źródeł. Twierdzono też, że w istocie samego eksperymentu zawarte jest jego ograniczenie - mimo szerszej chęci podejścia obiektywnego, eksperyment dydaktyczno - psychologiczny jest zagrożony subiektywizmem, a więc nigdy nie osiągnie dojrzałości metody eksperymentalnej stosowanej w naukach przyrodniczych.
Za słabość ruchu Nowego Wychowania uważano także jego dystansowanie się do zagadnień filozoficznych, które J. Mirski wyjaśniał niedojrzałością nauk pedagogicznych i ogólną tendencją ówczesnej kultury. M. Błoch w podobnym tonie mówił o literaturze Nowego Wychowania, której najbardziej charakterystyczną cechą była ogromna niejednolitość. Brak filozoficznego zacięcia - jednak im bliżej wybuchu wojny, tym mniej wyraźny - niewątpliwie musiał prowadzić do rozproszenia idei i pojęć. Wyrazem dialektyki dziejów jest fakt, że Nowe Wychowanie nie eliminowało pedagogiki tradycyjnej, a obecna teoria i praktyka pedagogiczna nie mogą zbyć milczeniem ani herbartyzmu, ani Nowego Wychowania. Aby móc budować przyszłość, musimy poddać przeszłość kompletnej
reinterpretacji.