Polityczne następstwa konfliktów religijnych
„Dla mnie front jest niesamowitym wirem. Kiedy się nawet pozostaje z dala od niego, na cichych wodach, już odczuwa się siłę wsysania, która wciąga powoli, nieuchronnie, prawie bez oporu”.
Erich Paul Remark
Wojna zmienia życie wielu ludzi. Nie tylko tych, którzy uczestniczą w niej bezpośrednio. W pewnym momencie jej gniew wylewa się po za obszar walki. Staje się ona problemem na skalę międzynarodową.
Już św. Augustyn wyróżnia dwa rodzaje wojen: sprawiedliwe i niesprawiedliwe. Według niego sprawiedliwe to takie, które mszczą niesprawiedliwość. To znaczy sprawiedliwa wojna jest wtedy gdy bronimy się przed atakiem, chronimy to co nasze. Taka wojna jest usprawiedliwiona w oczach Boga, ponieważ jest ona wymuszona przez przeciwnika. Właściwie dopiero Jan XXIII zdecydowanie potępił jakąkolwiek wojnę. Teorię wojny sprawiedliwej zastąpił pojęciem „obrony koniecznej”. Nie wolno używać w niej broni nuklearnej. Po za tym jest jeden warunek obrony koniecznej. Zanim się ją podejmie należy wpierw wykorzystać wszelkie środki pokojowe do zażegnania sporu.
Wojną sprawiedliwą będzie także taka w obronie przekonań czy też religii. Czy jest coś bardziej sprawiedliwego niż obrona własnej religii? Chyba nie ma, religia jest tą wartością, częścią nas samych, której nie możemy utracić. Przynajmniej nie z przymusu. Trzeba więc bronić jej za wszelką cenę i wszystkimi dostępnymi środkami. Jednym z takich środków jest fundamentalizm. Ten natomiast wpływa znacząco na wzrost liczby i znaczenia ekstremistycznych ugrupowań islamskich (niekoniecznie stosujących przemoc). W większości są to jednak organizacje terrorystyczne, jak np. Al-Kaida. Powstaje kolejne pytanie. Jak daleko można się posunąć w obronie religii, czy zmuszanie innych do zmiany religii jest tylko obroną czy już atakiem?
Skutkiem konfliktów zbrojnych są akty terroryzmu dokonywane na niewinnej ludności. Wystarczy spojrzeć na sytuację jaka ma miejsce w Darfurze. Gwałcone i bite kobiety, mordowani mężczyźni. Niestety taka sytuacja nie kończy się w miejscu powstania konfliktu. Nienawiść muzułmańska rozlewa się falą po całym świecie. Doskonałym przykładem może być zamach terrorystyczny z 11 września 2001 roku. Dwa samoloty porwane przez muzułmanów uderzyły w bliźniacze wierze World Treade Center. Trzeci rozbił się w pobliżu Pentagonu, a czwarty - nie doleciał - miał prawdopodobnie uderzyć w Biały Dom bądź Kapitol. Poważnie zachwiało to gospodarką amerykańską i wzbudziło nienawiść do islamistów. Winą za ten czyn obarczono organizację Al.-Kaida, na czele której stał Osama bin Laden. Trzy lata później przyznał się on publicznie do dokonania tego zamachu. 11 września to był dopiero początek. Kolejnym „dużym” krokiem był zamach w 2004 roku w Madrycie. 11 marca w pociągu, który stał na stacji w Atocha, wybuchły trzy bomby. W tym samym cztery pociski rozsadziły inny wagon zbliżający się do tej samej stacji. W chwilę później w trzecim pociągu, stojącym w El Poso eksplodowały kolejne dwie bomby. Czwarty wyleciał w powietrze na stacji Santa Eugenia. Bardzo podobny przebieg miał zamach, którego dokonano rok później (7 lipca) w Londynie. Pierwsza bomba wybuchła na stacji Aldgate kolejne wybuchły kilka sekund potem na Edgware Road i między stacjami King's Cross i Russell Square. Godzinę później eksplodowała bomba w autobusie. To są tylko najbardziej krwawe i „widowiskowe” zamach terrorystyczne. Właściwie zmieniły one jednak cały świat. Skutek wojny (terroryzm) pociąga za sobą kolejne konsekwencje.
Stany Zjednoczone w 2003 roku uderzyły na Irak. Oficjalną przyczyną ataku USA na Irak było znalezienie i eliminacja broni masowego rażenia oraz baz terrorystów, a także pomoc w ustanowieniu demokracji w Iraku. Wiele osób szuka jednak przyczyn ataku zupełnie gdzie indziej. Między innymi w chęci przejęcia złóż gazu i ropy naftowej.
Osama bin Laden w 2004 roku starał się wytłumaczyć przed narodem amerykańskim: „Chcemy przywrócić wolność naszemu krajowi; wy go tymczasem niszczycie, tak więc i my będziemy siać zniszczenie w waszym kraju. [...] staliśmy się świadkami tyranii koalicji amerykańsko-izraelskiej przeciwko naszemu ludowi w Palestynie i Libanie. [...] świat wszystko widział i wszystko słyszał, ale nie zareagował. [...] Czy samoobrona i ukaranie napastnika jest godnym potępienia terroryzmem? Nawet jeśli tak jest to nie możemy go uniknąć”. Według teorii wojny sprawiedliwej (tej pierwotnej - św. Augustyna), można by uznać takie tłumaczenie za poprawne. Po przeczytaniu tej przemowy nasuwa się pewien wniosek. Skutkiem wojen religijnych jest „odwet”.
Sam terroryzm był problemem jeszcze przed „11 września”. Dlatego NATO przyjęło nową wojskowa koncepcja obrony przed terroryzmem. Przyjęta została 21 listopada 2002 roku. NATO zdecydowanie potępiło terroryzm, wszelkie jego objawy. Członkowie postanowili walczyć z nim tworząc wspólne plany reagowania kryzysowego i wspierając się wzajemnie w razie potrzeby. Do dnia dzisiejszego Osama bin Laden poszukiwany jest przez NATO. Podobne środki przedsięwzięło ONZ. Także potępili terroryzm i wprowadzili pewne środki. Między innymi utworzono Komitet Antyterrorystyczny, którego zadaniem jest doradzanie krajom członkowskim w jaki sposób dostosować obowiązujące w tych państwach prawo, tak aby jak najskuteczniej wypełniać postanowienia rezolucji.
Innym skutkiem wojny (także religijnej) są zmiany terytorialne. Wystarczy spojrzeć na Palestynę. Obszar „należący” do trzech religii zajmowany jest dziś w większości przez judaizm. Święte miejsca muzułmanów, chrześcijan, judaistów należą dziś do Izraela. Religijne znaczenie Palestyny było przyczyną konfliktu między Żydami i Palestyńczykami. Jej skutkiem natomiast sztuczny podział tych terenów. Podział, który nie zadawalał żadnej ze stron. Jeśli chodzi o Palestynę powstał także inny problem. Wytworzyło się nowe państwo - Izrael. Ten świeżo powstały kraj zaczął nawiązywać stosunki dyplomatyczne, handlowe. Zmieniły się także warunki „obcowania” z Palestyną (muzułmanami).
Skutkiem konfliktu zbrojnego może być także załamanie się gospodarki światowej. Przykładem jest tu ogromny spadek na giełdzie nowojorskiej, zanotowany po atakach z 11 września. Światowa ekonomia przeżyła poważny kryzys, z którego jak się wydaje nie podniosła się do dnia dzisiejszego. Wystarczy spojrzeć na ceny ropy naftowej na światowych rynkach.
Problemem stają się również zbrojenia. Co raz więcej państw ma ogromne zasoby militarne. Co niektóre posiadają broń jądrową, co stwarza zagrożenie dla nas wszystkich. Tak jest między innym w konflikcie indyjsko-pakistańskim. Oba te państwa posiadają jądrowy potencjał militarny. W konsekwencji jakiegoś sporu istnieje prawdopodobieństwo „przypadkowego” wystrzelenia pocisku.
Ciężko jest zauważyć następstwa polityczne wojen religijnych. A to dlatego, że dotyczą one całego społeczeństwa, a nie ograniczają się wyłącznie do obszaru na którym doszło do konfliktu. Skutki wojen widać bardzo wyraźnie, jednak ciężko jest je powiązać z samą wojną. Terroryzm, zmiana geografii świata, czy upadek ekonomiczny nie „rzucają się w oczy” tak samo mocno jak zmasakrowane ciała i zrównane z ziemią miasta. Trzeba jednak przyznać iż są one bardzo ważne i to nie dlatego, że dotykają wszystkich, ale dlatego że doprowadzają do ponownego „nakręcania się” koła zdarzeń. Wojna rodzi nienawiść, ta powołuje do życia fundamentalizm, który przekształca się (czasami) w terroryzm. Natomiast terroryzm wywołuje odwet. Tym sposobem koło się zamyka i trwa w nieskończoność.
http://www.cytaty.info/, 05.06.2008.
A. Zwoliński, Wojna. Wybrane zagadnienia, Kraków 2003, s. 334-335.
Tamże, s. 337-338.
Właściwie to świat zewnętrzny nazywa ich terrorystami, oni sami mówią o sobie „bojownicy o wolność”.
Jedyną winą atakowanej ludności jest odmienność wyznaniowa oraz niechęć do podporządkowania się nowym zasadom wiary.
Wielkie mowy historii, t. IV, red. W. Władyka, P. Zmelonek, T. Zawadzki, Warszawa 2006, s. 354-355.
Deklaracja Szczytu Praskiego, http://www.bbn.gov.pl/, 05.06.2008.
Wybrane działania Organizacji Narodów Zjednoczonych w kontekście walki z międzynarodowym terroryzmem, http://www.unic.un.org.pl/, 05.06.2008
4