"Samolot", który rozbił się o Pentagon może się okazać rakietą
Zasada, że kłamstwo powtórzone odpowiednią ilość razy staje się prawdą jest w nowoczesnym świecie stosowana tak często, że wiele osób nie odróżnia już ewidentnych kłamstw od rzeczywistości. Sztandarowym przykładem kłamstwa funkcjonującego globalnie jest domniemany atak na Pentagon z wykorzystaniem samolotu pasażerskiego.
Ta teoria funkcjonuje w mediach od samego 11 września 2001 roku i ma się dobrze mimo całej masy dowodów na to, że jakkolwiek Pentagon został zaatakowany to na pewno nie przez samolot a jeśli już to myśliwski i to nie za pomocą rozbicia, ale sterowanej rakiety.
Kłamstwo uderzenia samolotu w ten charakterystyczny budynek jest nadal podtrzymywane a każdego twierdzącego, że dowody wskazują na inne źródło destrukcji jednego ze skrzydeł siedziby DoD, namaszcza się stygmatem szaleńca i zwolennika teorii spiskowych. Cóż, jeśli dowody wskazują na inną prawdę niż oficjalna to tym gorzej dla prawdy.
Znane jest wideo przedstawiające uderzenie obiektu uchwycone za pomocą kamery CCTV i już tam widać, że w Pentagon uderzyła rakieta. Wskazuje też na to wielkość otworu wlotowego i wylotowego, jest poza tym wiele wskazówek dowodzących, że nie ma takiej możliwości, aby wypełniony paliwem samolot wyparował (brak wraku) a wiele sprzętów w sąsiedztwie uderzenia po prostu nie spłonęło jak słynna książka na stojaku. To jest po prostu nierealne, aby wielki samolot zostawił mały otwór, wyparował a wnętrze nie spłonęło.
Ostatnio wypłynął film dowodzący tezy, że w tym ataku wykorzystano rakietę sterowaną i bynajmniej nie została ona wystrzelona przez Talibów. Trudno nie zadać przy okazji pytania o to, co jest, zatem prawdą, jeśli aksjomat ataku na Pentagon upada. Czy zasadne jest zadawanie pytania czy Talibowie mogliby ze swoich jaskiń zorganizować i przeprowadzić tak spektakularny zamach jak ten z 11 września 2001 roku. W obliczu nowych dowodów niewątpliwie tak, ale jeśli prawda o tych zdarzeniach jest niewygodna dla władzy to tym gorzej dla prawdy.