Godzina za godziną niepojęcie chodzi:
|
Daniel Naborowski - Marność
Świat hołduje marności
|
Daniel Naborowski - Na oczy królewny angielskiej (Parafraza wiersza francuskiego pióra Honorata Laugier do Porcheres, poety dworskiego). Królewna angielska - Elżbieta, córka króla angielskiego Jakuba I
Twe oczy, skąd Kupido na wsze ziemskie kraje,
Córo możnego króla, harde prawa daje,
Nie oczy, lecz pochodnie dwie nielitościwe,
Które palą na popiół serca nieszczęśliwe.
Nie pochodnie, lecz gwiazdy, których jasne zorze
Błagają nagłym wiatrem rozgniewane morze.
Nie gwiazdy, ale słońca pałające różno,
Których blask śmiertelnemu oku pojąć próżno.
Nie słońca, ale nieba, bo swój obrót mają
I swoją śliczną barwą niebu wprzód nie dają.
Nie nieba, ale dziwnej mocy są bogowie,
Przed którymi padają ziemscy monarchowie.
Nie bogowie też zgoła, bo azaż bogowie
Pastwią się tak nad sercy ludzkimi surowie?
Nie nieba: niebo torem jednostajnym chodzi;
Nie słońca: słońce jedno wschodzi i zachodzi;
Nie gwiazdy, bo te tylko w ciemności panują;
Nie pochodnie, bo lada wiatrom te hołdują.
Lecz się wszytko zamyka w jednym oka słowie:
Pochodnie, gwiazdy, słońca, nieba i bogowie.
Stanisław Herakliusz Lubomirski - Poezje postu świętego
Przedmowa - Cantabo et psalmum dicam Domino etc.(Ps.26)
Nie wojny, nie mogiły ani ilijackie
Śpiewać myślę pożary, nie dumy sarmackie
Ani świeckiej miłości tykać się płomienia
Nieczystym piórem będę albo jej imienia.
I choćby co niedbali opuścili wieszcze,
Ja przydawać nie myślę i zamażę jeszcze.
Nie śmiej mi więcej, Muzo, świeckim rymem ucha
Nadymać, nie kuś pióra, bo cię nie usłucha!
Wymyślone boginie i wszeteczne bogi,
Precz z myśli wam przeciwnej, uciekajcie w nogi!
Na kołek, lutni świecka, do kąta, fujary,
Więcej na was nie spojrzę nawet i przez spary.
Zbawiciel mój Apollo, krzyż mój Parnas będzie
I Cedron za Helikon słodki wyznam wszędzie.
Ciernie wolę niż laury, nie żal dla korony
Niebieskiej na czas z głowy zdjąć wieniec zielony,
W słup i w gwoździe, i włócznią odmienię Kameny
I Muzy w trzy Maryje. Miłość Magdaleny
Zaloty moje będą, ani całowania
Przepomnię, ale tego, co dla poimania
Pana Judasz wściekłymi odprawował usty,
To będą me amory, to me wieszcze gusty.
Ty, Panie, coś na krzyżu raczył dokazować
Tej miłości, którą ja tu śmiem opisować,
Przebacz ustom niegodnym, dodaj myślom weny,
Aby skruchą te postne zalecały treny.
Wynieś serce, Pegazie, i ty, Helikonie,
Przemień we łzy strumienie, niechaj w nich myśl tonie,
Wiem, że-ć z mych słów, Panie, chwały nie przybędzie,
Bo usta nie są godne; spraw, niech pióro będzie.
Latroni dat paradisum....
Synem Cię marnotrawnym miłość uczyniła,
O szczodry Zbawicielu! Ta cię obnażyła
Z purpury i dla tej się samej nagim stałeś.
Krew, ciało, siebie, żywot i wszystko rozdałeś.
Aza jeszcze nie dosyć? I Matkę uczniowi,
I ducha dałeś Ojcu, i niebo łotrowi.
Accipite et manducate, hoc est corpus meum
Domyślam się, mój Panie, co li za przyczyna,
Żeś się zawarł w osobie i chleba, i wina.
Ciągnąłeś naprzód niebem człowieka do siebie,
Ale on, ach, szalony, nie chciał iść do Ciebie.
Więc fortelu zażyłeś, och, dziwna Miłości!
Sam ciało swoje dawasz naszej bezbożności,
Wiedząc, że człek chleb woli, mniej myśli o niebie.
Ty, chcąc mieszkać w człowieku, zamknąłeś się w chlebie.
Sonet na całą Mękę Pańską
Wielkiej miłości i nieogarnionej
Tryumf, czy piekła łupy, czy mogiły
Zawisnej śmierci, czy niebieskiej siły
Są cudem męki, co zniósł Bóg wcielony?
Moc, myśl, żal, strach, pot, krew, sen zwyciężony,
Zdrada, powrozy, łzy, sąd i niemiły
Twarzy policzek, i rózgi, co biły,
Słup, cierń, krzyż, gwóźdź, żółć i bok otworzony
Są to dobroci dary, a nie męki,
Nie dary, ale łaski źrzódła żywe,
Nie źrzódła, ale boskie cuda ręki,
Tej ręki, co nam zbawienie szczęśliwe
Z swych ran wylała, za które niech dzięki
Oddaje-ć serce, o dobro prawdziwe!