Autor tekstu: Bogdan Motyl; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,2753
Papież Pius XII - stronnik Hitlera #1
Autor tekstu: Bogdan Motyl
Spis treści:
Eugenio Pacelli - Pius XII
Współpracownicy Piusa XII
Polska
Zanim zagrzmiały armaty
Cel uświęca środki. Agresja na ZSRR
Miłosierdzie Piusa XII
Zbrodnia milczenia Piusa XII
Oskarżony
Recydywa zbrodni milczenia
Nie wiedział...
*
W orędziu do narodu niemieckiego w 1948 roku, papież Pius XII stwierdził, że sprawcą wojny oraz winnym zniszczenia niemieckich miast, jest "Manifest Komunistyczny". Papieżowi, pod którego władzą była cała organizacja kościelna, nie brakowało tupetu, mówiąc w czasie wojny o pokoju, podczas gdy Stolica Apostolska robiła doskonałe interesy z Niemcami, sprzedając im broń oraz elementy uzbrojenia.
Pius XII wydał nawet specjalne orędzie do mieszkańców stolicy Anglii, aby nie mścili się na Niemcach za naloty Luftwaffe oraz bombardowania pociskami V-1 i V-2. Jego obłuda przekraczała wszelkie granice, bowiem niektóre części do rakiet V-2 były produkowane we Włoszech przez należące do zakonu salezjanów wytwórnie broni "Rasetti".
Ponurym cieniem na pamięci ofiar hitlerowskiego terroru okresu II wojny światowej, kładzie się postać papieża Jana Pawła II, który uruchomił katolicką windę, wynoszącą do nieba Piusa XII.. A przecież on nie tylko milczał wobec zbrodni nazistów. Eugenio Pacelli walnie przyczynił się do urzeczywistnienia ich planów podbojów..
Pojawił się na świecie brunatny krzykacz, który poszedł na podbój świata. Z tym szaleńcem, chcącym odrodzenia starogermańskich kultów Wodana, Watykan zawarł sojusz, poświęcając pokój świata..
Po wrześniu 1939 roku Namiestnik Chrystusa przeszedł do porządku dziennego nad komorami gazowymi, krematoriami, obozami koncentracyjnymi i zbrodniami, jakich świat nigdy przedtem nie widział. Ale "ojciec święty" akceptował to wszystko, gdyż przyświecał mu wyższy cel: zniszczenie ZSRR.. A do tego jeszcze dochodziły nadzieje, że podbite tereny tego ogromnego państwa, staną się częścią katolickiego imperium, które wchłonie prawosławie.
Miliony grobów, sierot i kalek oraz zniszczenie Polski - oto owoce polityki, której źródeł należy szukać w roku 1922 we Włoszech, gdzie sprzyjano poczynaniom faszyzmu, oraz w roku 1933 w Niemczech, w których "katolik" Hitler, doszedł do władzy.
Już w roku 1933 niemiecki bp Hudal, w książce "Die Grundlagen des Nationalsozialismus" (Podstawy narodowego socjalizmu) twierdzi, że ideologia hitlerowska jest najzupełniej zgodna z katolicyzmem.
Opublikowane przez stronę kościelną dokumenty mają być w zamyśle Watykanu dowodem, że Pius XII niesłusznie jest oskarżany o brak publicznego potępienia hitlerowskiego terroru i "neutralne" stanowisko wobec wojny..
"KTO TU WEJDZIE, BĘDZIE NATYCHMIAST EKSKOMUNIKOWANY" - wyryto na rozkaz papieża Sykstusa V (1585-1590) nad drzwiami prowadzącymi do watykańskiego archiwum. Od wieków niedostępne dla świeckich historyków i badaczy, strzeże zazdrośnie swych ponurych tajemnic. Od 1 czerwca 1846 r. zabroniono doń wstępu nawet kardynałom, jeżeli nie mają specjalnego zezwolenia papieża.
Sztandarowa obrona Piusa XII i Kościoła, lawiruje między niedomówieniami, dwuznacznikami i kłamstwem... Na przykład włoski kapelan, Piero Scavizzi, czterokrotnie na audiencji informował papieża o eksterminacji milionów Żydów, natomiast "Akty i dokumenty Stolicy Apostolskiej" mówią tylko o dwóch audiencjach.. [_1_]
W sierpniu 1942 r., greckokatolicki metropolita Lwowa, biskup Andrzej Szeptycki, alarmował Watykan o bestialstwach hitlerowców dokonywanych na Żydach ukraińskich. Sugerował papieżowi aby zaprotestował u samego Himmlera. Jednocześnie lwowski biskup przekazał dowody współpracy katolików z żołnierzami SS w pogromach na Ukrainie. W dokumentach Stolicy Apostolskiej nie ma śladu odpowiedzi..
Wiele polskich osobistości pisało do Watykanu o martyrologii narodu polskiego, lecz nie odnotowano żadnej reakcji Namiestnika Chrystusa lub kurii rzymskiej.
Kościół opublikował tylko te materiały, które służą poparciu głoszonych teorii, i z góry zaplanowanej linii obrony "niemieckiego" papieża. Incydentalne przypadki ratowania kilkuset ludzi, nie mogą być odzwierciedleniem pozytywnej postawy Stolicy Apostolskiej wobec okrucieństw wojny, tym bardziej, że przypadki ukrywania w Watykanie oraz klasztorach hitlerowskich zbrodniarzy, należy liczyć w tysiącach.
Papież przyjął na prywatnej audiencji dowódcę SS i policji we Włoszech, gen. SS Karla Wolffa. Następnie przesłał hitlerowskiemu dygnitarzowi w prezencie złote pióro. Ale treść rozmów nie dotyczyła bynajmniej sprawy ulżenia doli masakrowanej ludności...
Watykan przeszmuglował do różnych krajów prawdopodobnie więcej zbrodniarzy hitlerowskich, zaopatrując ich w fałszywe dokumenty, niż uratował niewinnych ludzi z ich rąk. Tam, gdzie udało się wyrwać kogoś z łap gestapo, w grę wchodziło złoto, kosztowności i pieniądze. Czy Stolica Apostolska byłaby skłonna bezinteresownie wykupić kogokolwiek, w to należy wątpić. Dlaczego np. Watykan sprzeciwiał się emigracji żydowskich dzieci do Palestyny, wiedząc doskonale, że dalszy pobyt w Europie, oznacza dla nich śmierć w komorach gazowych?
Już w kilka dni po podpisaniu konkordatu (20 lipca 1933 r.) z hitlerowskimi Niemcami, do obozu koncentracyjnego w Dachau przybył pierwszy transport 1493 księży katolickich. Kuria rzymska ani się zająknęła w ich obronie.
Brak ze strony Watykanu reakcji na "kryształową noc" z 1938 r., (hitlerowcy palili i demolowali synagogi oraz żydowskie sklepy), wskazuje, że Pius XII nie miał zamiaru protestować, bowiem siłą rzeczy zmobilizowałby przeciwko Niemcom hitlerowskim katolików całego świata. A tego akurat nie chciał.
W sierpniu 1941 r. rząd Vichy poinformował Stolicę Apostolską o zamiarze podjęcia środków antysemickich, uchwalając (3/X/1941) tzw. "Status Żydów". Z Watykanu nadeszła akceptująca odpowiedź od podsekretarza stanu, Giovavanniego Battisty Montiniego i Domenico Tardiniego, sekretarza kongregacji do Spraw Kościelnych Nadzwyczajnych. Wyrażono nadzieję, że będą one "stosowane sprawiedliwie i z miłosierdziem" oraz nie ograniczą prerogatyw Kościoła.
W roku 1941 i 1943 Pius XII przyjął na audiencji faszystowskiego przywódcę chorwackiego, Ante Pavelica, chociaż wiedział o okrucieństwach i masakrach reżimu ustaszowców na prawosławnych Serbach, Żydach i Cyganach.
Eugenio Pacelli - Pius XII
Urodził się 2 marca 1876 roku w Rzymie. Zanim został papieżem, miał za sobą wieloletni pobyt jako nuncjusz papieski w Bawarii. W roku 1920 objął nuncjaturę przy rządzie niemieckim w Berlinie i pełnił tę funkcję do roku 1930. W 1929 r. z rąk papieża Piusa XI (1922-1939) otrzymał kardynalską purpurę. W następnym roku został mianowany sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej, co dawało mu najważniejszą - po papieżu - pozycję w Watykanie.
3 stycznia 1937 r. niemiecki episkopat, sterowany z Rzymu przez ówczesnego sekretarza stanu, kard. Pacelli'ego, ogłosił list pasterski, w którym czytamy: "Führer i kanclerz Reichu, Adolf Hitler, przewidział zawczasu falę ateistycznego bolszewizmu i skoncentrował myśli swoje i siły celem obrony niemieckiego narodu i całego zachodniego świata przed tym straszliwym niebezpieczeństwem."
30 kwietnia 1937 r. kard. Pacelli napisał w liście do ambasadora Niemiec, von Bergena, że Watykan "zdaje sobie sprawę z tego, jak wielkie znaczenie posiada utworzenie politycznego frontu obronnego przeciwko niebezpieczeństwu bolszewizmu." Pacelli zapewniał niemieckiego dyplomatę, że Kościół walczy z komunizmem innym środkami. Ale - jak stwierdził - Stolica Apostolska aprobuje różne "środki nadzwyczajne" w walce z "niebezpieczeństwem Europy."
Przemawiając jako papieski legat 28 maja 1938 r. w Budapeszcie na kongresie eucharystycznym, Pacelli nie wspomniał jednym słowem o tragedii katolickiej Austrii, którą zaanektował Hitler. Nawoływał z mównicy, aby cały świat zjednoczył się w walce przeciwko "wspólnemu wrogowi" ze Wschodu.
Wyborowi Pacelli'ego na papieża towarzyszyły osobliwe okoliczności. Na dzień przed konklawe niemiecki ambasador przy Stolicy Apostolskiej, Diego von Bergen, uczestnicząc w audiencji u Kolegium Kardynalskiego 16 lutego 1939r., jednoznacznie dał do zrozumienia, że niemiecki rząd przywiązuje ogromną wagę do osoby przyszłego papieża, sobie przychylnego. Po wyborze na Stolicę Apostolską, Pacellii zastrzegł sobie wyłączność w sprawach niemieckich, w polityce zagranicznej. Na stanowisko sekretarza stanu mianował kardynała Maglione, a po jego śmierci, osobiście kierował polityką zagraniczną Watykanu, nie mianując nowego sekretarza stanu. Pius XII zmarł w roku 1958.
Współpracownicy Piusa XII
Najbliższe otoczenie papieża Piusa XII to sami Niemcy. Na czele zarządu domowego papieża nie stała jakaś wybitna osobowość, lecz zakonnica, Niemka, siostra Pasqualina Lehnert. Oboje znali się już długo, gdyż Lehnert opiekowała się Pacellim w sanatorium w Einsendeln, w którym przez wiele lat leczył płuca. Bez jej zgody, nikt nie dostał się przed oblicze papieża. Bardzo dbała o reputację swojego pana. Doskonale orientowała się w jego zamiarach, które niekoniecznie musiały przemawiać na jego korzyść, inaczej w piętnaście minut po śmierci Pacelli'ego, z całą starannością nie paliłaby jego osobistych notatek, mogących wiele wyjaśnić.
Zaufanymi doradcami Piusa XII było trzech niemieckich jezuitów. Najbardziej wpływowym był ojciec Robert Leiber, profesor historii papieskiego uniwersytetu Gregoriana. Wtajemniczeni zwali go "mózgiem" Kościoła katolickiego. Leiber, prywatny sekretarz papieża, był jednocześnie jego doradcą w sprawach politycznych dotyczących Europy Środkowej i Wschodniej.
Drugi zaufany to ojciec Augustin Bea, papieski spowiednik. Był profesorem egzegetyki Starego Testamentu i rektorem papieskiego Instytutu Biblijnego. Jego wpływ na papieża z racji bycia spowiednikiem nie wymaga komentarza. [_3_]
Trzecim filarem Pacelliego był jego prywatny bibliotekarz, ojciec Heindrich. Ta jezuicka "trójca" była tak tajemnicza i skryta, że niełatwo można było znaleźć nawet ich zdjęcia.
W Kongregacji św. Officjum czyli inkwizycji papieskiej dominowali niemieccy jezuici: Franz Huert, Joseph Krensen, Sebastian Tropp, Wilhelm Hendrich i Rudolf Moos. W Kongregacji Seminariów i Uniwersytetów działał Tharcisius Faffrath pochodzący z Westfalii; w Kongregacji Obrzędów ojciec Maksymilian Brandys z Pszczyny, a w Kongregacji Sakramentów - ojciec Adolf Ledwolorz z Opola.
Jednym z naczelnych dyrektorów radia watykańskiego był niemiecki jezuita, o. Emil Schmidt, który w czasie wojny brał udział jako żołnierz w agresji hitlerowskiej na ZSRR, i dosłużył się nawet Żelaznego Krzyża.
Na czele watykańskiego Ośrodka Informacyjnego stał również Niemiec, ksiądz Elizeusz Wuller, a Ufficio Documentazioni Vaticane kierował prałat Bruno Wustenberg z Kolonii. Księża-hitlerowcy zajmowali kierownicze stanowiska w Kongregacji Krzewienia Wiary, Papieskiej Komisji Pomocy, a nawet w watykańskim obserwatorium astronomicznym.
Piusowi XII bez reszty wysługiwał się kardynał Stefan Wyszyński. I dlatego tuż przed pierwszymi po wojnie wyborami do sejmu, orędzie episkopatu Polski, utrzymane w duchu oczekiwań Watykanu, wystosowane 10 września 1946 r. z Jasnej Góry do wiernych, kończyło się słowami: "A jeśliby kto nie był posłuszny słowu naszemu w tym liście, tego sobie zaznaczcie".
Darujmy sobie propagandowe banały, jakoby kard. Wyszyński był prześladowany "za wiarę" przez komunistyczne władze Polski. Był represjonowany za działalność polityczną, niezgodną z ówczesną racją stanu. On po prostu realizował politykę Watykanu, a władza ludowa, politykę Moskwy. Jest natomiast bezspornym faktem, że Kościół katolicki w Polsce cieszył się w tamtych czasach największą swobodą działania spośród wszystkich krajów będących pod wpływami ZSRR.
Stosunkowo łagodną ocenę polskiego hierarchy zawarł szwedzki "Aftonbladet" w maju 1966 r.: "..Kościół polski w szeregu kwestii społecznych charakteru niepolitycznego, jak np. w sprawach modernizacji rolnictwa czy też ustawodawstwa o przerywaniu ciąży, rzucał kłody pod nogi postępowi... Jeżeli kardynał Wyszyński tu i ówdzie na Zachodzie przedstawiany jest jako bojownik o wolność i jako rzecznik demokracji - nie da się pogodzić z reakcyjnym nastawieniem cechującym Kościół polski wobec szeregu zagadnień. W krajach o demokratycznym parlamencie tego rodzaju wpływy kościelne nie mogłyby absolutnie być tolerowane."
Nie odpowiada również prawdzie teza lansowana przez Kościół, jakoby episkopatowi chodziło tylko i wyłącznie o sprawy religii. W tamtym okresie Kościół był jeszcze właścicielem znacznych obszarów ziemi i jego przysłowiowy sojusz między "plebanem a dworem" był istotnym czynnikiem napędzającym operatywność kleru w walce z nowym systemem.
*
Kiedy ambasador francuski przy Stolicy Apostolskiej, F. Charles Roux prosił papieża, aby publicznie potępił zbrodnie hitlerowskie, Pius XII niezmiennie odpowiadał: "To niepotrzebne, zbędne, niewłaściwe." Natomiast gdy pokazywał papieżowi wycinki prasowe na temat okrucieństw niemieckich, papież bezczelnie poradził mu, aby przestał czytać gazety.
Minister spraw zagranicznych, Józef Beck pisał o przedwojennej inicjatywie papieskiego nuncjusza w Polsce: "Za namową monsignore Orsenigo, nuncjusza w Berlinie, papież przesłał mi za pośrednictwem monsignore Cortesi poufne pismo, w którym radził, aby Polska zaofiarowała korzystne warunki mniejszości niemieckiej w Polsce.." Natomiast wiceminister Szembek, twierdził, że nuncjusz Cortesi otrzymał od Piusa XII polecenie nakłonienia Polski do oddania Gdańska, Niemcom. Niestety, dopiero po wrześniowej tragedii unaoczniły się Beckowi skutki polityki Watykanu wobec Polski: "Uświadomiłem sobie zbyt późno, że w polityce zagranicznej realizowaliśmy cele Kościoła katolickiego. Należało prowadzić politykę przyjaźni z Rosją Radziecką i w żadnym wypadku nie popierać Hitlera.."
Polska
W roku 1927 abp Teodorowicz zachwycając się przywódcą faszystowskich Włoch, pisał: "Jest to człowiek opatrznościowy nie tylko dla swej ojczyzny, ale i dla obecnego powojennego świata... Jego szlachetną i czystą ambicją jest naród swój wielkim uczynić, mówiąc słowami poety, chciałby on nim cały świat zadziwić."
W 1936 roku, "Przegląd Powszechny" piórem jezuity Pawelskiego, zauważa: "Jest u nas wiele sympatii dla faszyzmu z powodu imponującej dynamiki narodu włoskiego w okresie rządów Mussoliniego." W październikowym "Przeglądzie..." z roku 1936: "Niemcy w złamaniu bolszewizmu odegrać mogą wielką rolę, - pisał jezuita Rostworowski - że do tej roli wyraźnie się gotują, to zdaje się wątpliwości nie ulegać." "Namiętne manifesty kanclerza Hitlera, - zachwycał się jezuita Kosibowicz - płomienne występy jego podkomendnych, Goebbelsa czy Rosenberga, wspólny chór niemieckiej prasy, tworzą w świecie przekonanie, iż krystalizacyjna oś antykomunistycznego frontu biegnie dziś przede wszystkim przez Berlin". Tenże "Przegląd Powszechny" w grudniowym numerze pieje ku chwale faszyzmu: "W istocie rzeczy tak zwany faszyzm jest tym zabiegiem leczniczym, który narody, wiedzione instynktem samozachowawczym, zastosują przeciwko zarazie komunizmu."
Ks. prof. Pastuszka, członek Opus Dei, jeszcze w roku 1939 nie dostrzegał chyba nadchodzącej tragedii Europy. W "Ateneum Kapłańskim" [_4_], Pastuszka apoteozuje hitlerowski faszyzm: "Dzisiejsza III Rzesza reprezentuje nie tylko określony ustrój polityczny. Ona podjęła tytaniczną próbę realizacji wielkich idei, które mają przynieść odrodzenie ludzkości. Przeciwstawiając się międzynarodowemu komunizmowi, umocniły swą pozycję polityczną. Zajmując postawę antykomunistyczną, narodowy socjalizm niemiecki przyczynił się do powstrzymania niebezpieczeństwa bolszewizmu dla Europy. Pod tym względem zasłużył się całej ludzkości." Istotnie, "narodowy socjalizm niemiecki" zasłużył się ludzkości..
Pius XII był poinformowany przez Hitlera o terminie napaści na Polskę. Co prawda ostatecznym celem ekspansji niemieckiej był ZSRR, ale wpierw należało powalić Polskę. Kler nie zajął jednoznacznej postawy wobec zaistniałej sytuacji we wrześniu 1939r. Skala zachowań rzymskiego duchowieństwa wahała się między udziałem w walce z okupantem, aż do jawnego wysługiwania się hitlerowcom, nie wyłączając zdrady. Pozytywnych zachowań można się dopatrzyć w większości u kleru niższego szczebla.
Jeszcze bohaterska Warszawa broniła się, a już 13 września 1939 r., biskup śląski, Stanisław Adamski, wydaje do swoich parafian odezwę w języku niemieckim: "Mili chrześcijanie! Współpracujcie uczciwie z władzami niemieckimi. Dopilnujcie jak dobrzy chrześcijanie i obywatele wszystkich ustaw i rozporządzeń niemieckich władz wojskowych i cywilnych. Zajmijcie się spokojnie waszą pracą domową. Ufajcie bezwzględnie organom mianowanym w waszej gminie przez władze niemieckie." Aby Niemcy docenili jego gorliwość, Adamski znosi liturgię, kazania oraz śpiewy w języku polskim, i nawołuje do podpisywania volkslisty.
Podobną postawę przyjął biskup ordynariusz kielecki, Czesław Kaczmarek. "Wzywam was, - nawoływał wiernych - abyście okazali się posłuszni względem władz administracyjnych we wszystkim, co się nie sprzeciwia sumieniu katolickiemu." W liście z maja 1940 r. ostrzegał: "W społeczeństwie musi być ład i porządek. Nie wolno nam nakłaniać ucha na podszepty podejrzanych ludzi, gdyby usiłowali wciągnąć społeczeństwo nasze, zwłaszcza młodzież, do nieobliczalnej konspiracyjnej akcji." Niedługo po ogłoszeniu tych "patriotycznych" listów, biskupi Kaczmarek, Lorek i Kubina, złożyli wizytę na Wawelu, Hansowi Frankowi. Za swoje "zasługi" dla hitlerowców, Kaczmarek był sądzony po wojnie i skazany na kilkuletnią karę więzienia. W roku 1953 zeznał przed Sądem wojskowym: "..moje listy pasterskie, te z końca 1939 r., i następne (..) wzywały do pracy fizycznej, do uległości względem zarządzeń władz okupacyjnych. Wskazania te niewątpliwie pomagały Niemcom." Z jego dalszych wyjaśnień wynika, że postępował zgodnie z zaleceniami Stolicy Apostolskiej.
Sandomierski biskup, Jan Lorek nie tylko nawoływał do posłuszeństwa wobec okupanta, ale apelował do wiernych, aby zgłaszali się na roboty do Rzeszy.
Siedlecki hierarcha, bp Sokołowski zawieszał w czynnościach kapłańskich tych księży, którzy w jego ocenie mało z siebie dawali w służbie okupantowi.
Ksiądz Kruszyński, administrator diecezji lubelskiej, ogłosił w "Nowym Głosie Lubelskim" (28 lutego 1943) tekst, wzywając do walki ze Związkiem Radzieckim. Dla niego motywacją było "stanowisko Stolicy Apostolskiej" oraz encyklika Piusa XI "O walce przeciwko komunizmowi".
Jak instrumentalnie traktował papież Pius XII posłannictwo Kościoła świadczy o tym wypowiedź Hitlera do najbliższych współpracowników z października 1940r.: "Polakom nie będzie wolno podnieść się na wyższy poziom, ponieważ staliby się natychmiast komunistami. Dlatego jest rzeczą zupełnie właściwą, ażeby Polska zachowała swój katolicyzm. Księża powinni trzymać Polaków w głupocie i ciemnocie, co zupełnie odpowiada naszym interesom". Przyszłość pokazała, że Hitler nie mylił się..
30 września 1939 Pius XII przyjął na audiencji przedstawicieli polonii włoskiej, proszących chociaż o moralne wsparcie Polski. Papież odpowiedział im w języku niemieckim: "Nie mówię wam, żebyście osuszyli łzy. Polska nie chce umierać. I tak jak kwiaty waszej ziemi, które oczekują pod grubą warstwą śniegu delikatnego powiewu wiosennego, tak samo wy powinniście czekać godziny niebieskiego pocieszenia." Aż tyle miał do powiedzenia polskiej delegacji Pius XII.
Tuż przed marszem na Wschód, generał jezuitów, Ledóchowski Włodzimierz, hrabia (1866-1942) [_5_] prowadził rozmowy o współpracy zakonu jezuitów z hitlerowskim wywiadem, które służyły przygotowaniom do wojny przeciwko ZSRR. O tym "czarnym papieżu" pisał wysoki oficer gestapo, Wilhelm Hoettl (Walter Hagen): "Już w roku 1940 grupa uczestników niemieckiego wywiadu podjęła pierwszą próbę, mającą na celu skłonienie Watykanu do pośrednictwa pomiędzy Niemcami a mocarstwami zachodnimi.. Pełnym zrozumienia rzecznikiem tych planów był generał zakonu jezuitów, hrabia Włodzimierz Halka von Ledóchowski."
Prymas Polski, kardynał August Hlond (1881-1948) był jednym z pierwszych, którzy uciekli z kraju po napaści Hitlera [_6_]. 14 września 1939 przekroczył granicę polsko-rumuńską, a następnie po trzech dniach wyjechał do Rzymu. Jego dezercję usprawiedliwia się rzekomym zamiarem przedstawienia Piusowi XII tragedii ludności polskiej. Papież nie był jednak zadowolony z wyjazdu Hlonda. Ppłk Marian Romejko, polski attache wojskowy przy Kwirynale, nie kryjąc zdziwienia zachowaniem Hlonda, pisał w swoich wspomnieniach:. "Zazwyczaj, w najgorszych nawet sytuacjach wojennych, duszpasterze i lekarze pozostawali przy chorych na duchu i ciele..." W czerwcu 1940 r. przybył do Lourdes. W lutym roku 1944 aresztowany przez gestapo został wywieziony do Paryża. Hitlerowcy proponowali mu współpracę, którą rzekomo odrzucił. Ale w Paryżu zachowanie Hlonda było odbierane dwuznacznie. Prasa francuska ujawniła fakty świadczące o jego kontaktach z gestapo. [_7_] Miał otrzymywać spore subwencje za pośrednictwem księdza Filipiaka, wypłacane przez gruppenführera SS, Fischera.
Jego przywiązanie do Watykanu oraz Niemców są niekwestionowane. Dowodem tego może być pewien epizod. Otóż jesienią roku 1927 Hlond przyjechał do Rzymu po kardynalski kapelusz, który miał otrzymać za wierną służbę Watykanowi, kosztem interesów Polski. W czasie śniadania, które na jego cześć wydał prałat Janasik, rektor polskiego Kościoła w Rzymie, prymas Hlond opowiadał wesołe historyjki ze swojej przeszłości. W pewnym momencie jego kapelan, ksiądz Modzelewski spytał: "Eminencjo, kiedy to było: czy jak Eminencja był Niemcem, czy już Polakiem?" Prymas nie speszony pytaniem, odpowiedział z uśmiechem: "Już wtedy byłem Polakiem." Adwokat Roty Rzymskiej Józef Szelchauz wspominał: "Jeżeli chodzi o teren Rzymu, to Włosi uważali Hlonda za Włocha, Niemcy i Austriacy uważali go za Niemca, a w Polsce niektórzy uważali go za Polaka. De facto był on czystej krwi watykańczykiem i służył tylko Watykanowi."
Już po napaści na Polskę, wyższa hierarchia Kościoła katolickiego stała się obiektem ataków i krytyki ze strony m.in. polonii amerykańskiej. Hlond w jednym z pism "okolicznościowych" z 21 listopada 1939r., odpierał "oskarżenia ukute za oceanem", jakoby Kościół katolicki zawinił wrześniową tragedię ojczyzny. Kard. Augustowi Hlondowi rzucano w twarz oskarżenia o hołdowanie hitleryzmowi oraz kolaborację z okupantem. Ale bodaj najpoważniejszym, był zarzut, że hojne dary chicagowskich Polaków w postaci złota, pieniędzy i kosztowności złożone na ręce Kościoła tuż przed wybuchem wojny, zostały "przeszachrowane" do Niemiec. Hlond zapewniał, że wszystkie dary osobiście przekazał do warszawskiej centrali Funduszu Obrony Narodowej..
Poparcie Piusa XII dla hitlerowskiej napaści na Polskę znalazło swój wyraz w encyklice z 20 października 1939 r. Papież uznał, ją za "walkę interesów o sprawiedliwy podział bogactw, którymi Bóg obdarzył ludzkość."
Kiedy Watykan konstruował plany zawarcia pokoju między Niemcami i Anglikami, pełnomocnik Piusa XII, jezuita o. Leiber przygotował dokument, w którym zawarto warunki porozumienia. Punkt piąty przewidywał: "Nie wchodzi również w rachubę zmiana granic zachodnich Niemiec, natomiast granica niemiecko-polska musi w zasadzie odpowiadać niemieckiej granicy wschodniej z roku 1914.." Zgodnie z punktem widzenia Watykanu, mającego na uwadze interes III Rzeszy, należało wrócić do granic, w których Poznań i Toruń należą do Niemiec.
*
Ujawnione dokumenty i relacje świadków wskazują, że Watykan nie może uchylić się od udziału w przygotowaniu i wybuchu najtragiczniejszej wojny w dziejach ludzkości. Unicestwienie ZSRR leżało we wspólnym interesie Watykanu, Zachodu oraz Hitlera. Fakt, że Stolica Apostolska poparła nazistowskie Niemcy i wojenne plany führera, przemilcza się, bowiem "świętość" i "moralność" Namiestników Chrystusa (zwłaszcza teraz, pod rządami papieża-Polaka), poniosłyby jeszcze większy uszczerbek.
Pomiędzy komunizmem a ówczesnym porządkiem świata, szczególnie chrześcijaństwem, rozgorzała walka o ideologię. W końcu jedna lub druga strona musiały uczynić pierwszy krok w celu pozyskania własnych sfer wpływów. Zachód z papiestwem panicznie bali się ekspansji bolszewizmu, a ZSRR miał szczery zamiar przenieść "swój" system na inne państwa. W międzyczasie na scenie politycznej pojawił się Adolf Hitler, w którym Watykan pokładał wielkie nadzieje...
Po dojściu Hitlera do władzy, Watykan był pierwszym, który zawarł międzynarodową umowę z Niemcami, podpisując 20 lipca 1933 r., konkordat. [_8_] Katolicki historyk d'Arcon krótko scharakteryzował to wydarzenie: "Watykan był pierwszym państwem, które przez zawarcie układu z Hitlerem legalizowało jego podpis." Natomiast o znaczeniu konkordatu dla Hitlera pisał niemiecki abp Groeber: "Konkordat był ze stanowiska polityki zagranicznej i wewnętrznej pierwszym poważnym układem międzynarodowym zawartym z nową Rzeszą, co zostało uznane za moralny sukces partii hitlerowskiej."
28 marca 1933 zebrani w Fuldzie u grobu św. Bonifacego biskupi niemieccy, apelowali do wiernych, aby okazali "szacunek, posłuszeństwo i wierność prawnie ustanowionej władzy." [_9_] Tego samego dnia Hitler oświadczył, że papiestwo to "niezachwiany fundament moralności. Dlatego obowiązkiem naszym jest utrzymywanie i rozwijanie przyjaznych stosunków ze Stolicą Apostolską."
Artykuł 16 konkordatu zawierał treść przysięgi na wierność III Rzeszy, którą mieli składać niemieccy biskupi. Natomiast art. 30 nakładał na duchownych obowiązek odprawiania po niedzielnych mszach modłów za pomyślność Niemiec hitlerowskich.
19 listopada 1937 r. lord Halifax w rozmowie z Hitlerem zapewnił go, że brytyjski rząd docenia jego wysiłki w celu zniszczenia rodzącego się ruchu robotniczego w Niemczech.
Istniała tajna zmowa między Hitlerem a Piusem XII odnośnie niemieckiej agresji na ZSRR. Rola papieża w tym porozumieniu polegała "tylko" na milczeniu wobec napaści, jak i nie wzywaniu katolików do oporu, a wręcz przeciwnie: mobilizowaniu ich do antyradzieckiej krucjaty!
Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,3229
Na okoliczność napaści na Polskę Franz Justus Rarkowski, katolicki biskup polowy, wydał odezwę do katolickiego wojska: "W ważkiej godzinie, kiedy nasz niemiecki naród przejść musi ogniową próbę sprawdzenia się i przystępuje do walki o swoje przyrodzone i przez Boga ustanowione życiowe prawa, zwracam się... do was, żołnierze, stojący w tej walce na pierwszej linii frontu i mający wielkie, zaszczytne zadanie, ażeby ochraniać i bronić mieczem bezpieczeństwa i życia narodu niemieckiego... Każdy z was wie, o co chodzi w tych dniach burzliwych dla naszego narodu, i każdy widzi przed sobą, wyruszając na bój, świetlany przykład najprawdziwszego wojownika, naszego Führera i Naczelnego Dowódcy, pierwszego i najdzielniejszego żołnierza rzeszy Wielkoniemieckiej, który obecnie przebywa z wami na froncie". Jeszcze większą radość wyrażał w liście pasterskim na okazję napaści na Związek Radziecki: "Jak już niejeden raz w dziejach, Niemcy stają się oto ocaleniem i przedmurzem Europy. (. ..) Wiele państw europejskich rozumie to, że wojna z Rosją stanowi europejską krucjatę. (...) Owo pamiętne i zobowiązujące do poświęcenia przeżycie, jakim jest wasz udział w walkach na Wschodzie, uświadomi wam, że to, iż możemy być Niemcami, trzeba uważać za szczęście tak wielkie, że aż nie do wysłowienia".
Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,3229
Kiedy losy wojny zaczęły się układać coraz bardziej nie po myśli Adolfa Hitlera, hierarchowie zaczynali węszyć konieczność rozglądnięcia się za tymi którzy mogą przyjść jako nowi zwycięzcy. Jeszcze w roku 1942 i 1943 pisali listy pasterskie zagrzewające do dzielnej walki, lecz porażka Niemców pod Stalingradem była chyba jednym z najistotniejszych momentów, które alarmowały. Był to przełom wojny i nieuchronne staczanie się Hitlera ku klęsce. W roku 1944 papież zaczął już wychwalać demokrację - to ona miała zwyciężyć. Równie gładko przekręciła się reszta dostojników.
Wzorcowym bodaj tego przykładem jest kardynał Faulhaber, który 1939 r. odprawił specjalne nabożeństwo z powodu szczęśliwego ocalenia Hitlera z zamachu, który jeszcze po zamachu na niego w 1944 osobiście gratulował Hitlerowi ocalenia oraz nakazał odśpiewać z tej okazji uroczyste Te Deum w monachijskim kościele, który większy okres wojny nie raz okazywał swoje poparcie i oddanie wobec Hitlera, 12 maja 1945 r. przy fleszach amerykańskich dziennikarzy rzekł jak gdyby nigdy nic: "Nie wolno dopuścić do tego, żeby narodowy socjalizm odżył". A przecież to on mówił w 1941 r.: "dla ukochanej ojczyzny chcemy ponieść tę ofiarę, skoro stała się ona konieczna dla pomyślnego zakończenia wojny" (chodzi o przekazanie hitlerowcom dzwonów, które miały być przekute na broń). Kontynuował swe bezczelne kłamstwa w oświadczeniu dwa miesiące później: "Jak sami wiecie, niemieccy biskupi od początku z zatroskaniem ostrzegali przed fałszywymi naukami i manowcami narodowego socjalizmu, i co rusz wskazywali na to, że (...)". Wypowiedzi takie stworzyły historię. Nie prawda, lecz "prawda" stworzona na potrzeby nowej sytuacji. Od 2000 tysięcy lat Kościół trwa i wie co należy robić, aby przetrwać...
Odessa
To nazwa podziemnej organizacji esesmańskiej zajmującej się ewakuacją zbrodniarzy wojennych w bezpieczne miejsca, zwłaszcza do Ameryki Południowej. Przypuszcza się, że z Odessą współpracował Watykan. Nie ma jednak na to przekonywających dowodów. Niemniej jednak na watykańskich papierach uciekł m.in. Adolf Eichmann (co zeznał Joel Brand), przy pomocy o. Benedettiego. Na pytanie czy tą samą drogą zbiegli również inni hitlerowcy, Joel Brand zeznał: "Tak, bardzo wielu generałów SS dotarło tą drogą do Egiptu. I nie zapomnijmy o Bormannie". Pomoc dla faszystów z pewnością organizował bp Alois Hudal, który dopomógł w ucieczce m.in. Franzowi Stranglowi, komendantowi obozu w Treblince.
Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,3229
Defregger - biskup ludobójca
W roku 1968 nominację biskupią otrzymał dotychczasowy kanclerz kurii monachijskiej - Matthias Defregger. W rok później prasa światowa (w tym i polska) ujawniły jego wstrząsający życiorys. Okazało się, że duchowny w czasie II wojny światowejsłużył w Wehrmahcie w randze kapitana. W 1944 r. znalazł się wraz ze swym oddziałem piechoty w małej włoskiej miejscowości Filetto w Abruzzach. Działała tam silna włoska partyzantka antyniemiecka. W czasie jednej z potyczek z partyzantami oddział Wehrmahtu poniósł duże straty. Naczelne dowództwo nazistowskie armii okupacyjnej we Włoszech wydało wówczas rozkaz pacyfikacjiwioski. Zagłada ludności dowodził osobiście kapitan Defregger. Jego podkomendni spalili wszystkie budynki i wymordowali niemalże całą ludność cywilną, nie szczędząc nawet kobiet ciężarnych i dzieci. Po wojnie kapitan Defregger wstąpił do seminarium duchownego w Monachium. W pracy duszpasterskiej wykazywał tyleż sprawności i energii co dawniej w mordowaniu ludzi. Szybko awansował. W 1968 r. kardynał Juliusz Doepfner wysunął jego kandydaturęna biskupa pomocnika. Watykan do nominacji się przychylił, mimo, że dla jego władz nie było tajemnicą dawna przeszłość kandydata (jezuici zbierają wszystkie dane o kandydatach na urzędy kościelne, które są przechowywane w ogniotrwałej kasie Sekretariatu Stanu).