Nie będzie stadionów, nie będzie autostrad, nie będzie niczego
Mamy 10 lat na zatrzymanie apokalipsy
Po ostatnich rewelacjach szacownego Harolda Campinga, który głosił, że 21 maja nadejdzie koniec świata, wiele osób uodporniło się chyba na informacje wieszczące apokalipsę. My nie możemy przejść jednak obojętnie obok kolejnych naukowych spekulacji na temat ewentualnego schyłku cywilizacji. Zgodnie z raportem opublikowanym przez australijskich naukowców, jeśli nie dojdzie do radykalnych reform, które wpłyną na ograniczenie produkcji gazów cieplarnianych, ludzkość czeka zagłada. Na wprowadzenie daleko idących zmian mamy zaledwie 10 lat. Potem znajdziemy się na równi pochyłej wiodącej ku zagładzie.
Autorami niemałego zamieszania w środowisku naukowym oraz wśród ludzi, którzy na każdym kroku wypatrują kolejnych doniesień o zagrożeniach mogących zaprowadzić ludzkość na skraj przepaści, są przedstawiciele Climate Commission w Australii. W swoim raporcie ostrzegli oni, że poziom wód w morzach i oceanach może wzrosnąć pod koniec wieku nawet o 1 metr - poinformował serwis BBC. Niestety, każdego dnia scenariusz ten staje się coraz bardziej prawdopodobny.
Zdaniem naukowców, głównym czynnikiem, który może doprowadzić do wielkiej katastrofy jest globalne ocieplenie. Specjaliści z australijskiej komisji stwierdzili, że dysponują niezbitymi dowodami na to, że klimat na naszej planecie coraz bardziej się ociepla.
"Zmiany klimatu są prawdziwe. Nauka mówi jasno. Generowane przez człowieka zanieczyszczenia zawierające węgiel, mają zasadniczy wpływ na naszą planetę i nasz klimat" - powiedziała premier Australii, Julia Gillard. "Musimy zabrać się do roboty i zacząć zmniejszać ilość zanieczyszczeń zawierających węgiel, a także zainicjować narodową debatę na ten temat".
Australijscy naukowcy odnieśli się też do publikowanych w mediach i na forach informacji negujących ekspertyzy sugerujące, że klimat się ociepla. Zdaniem badaczy, ludzie głoszący opinie, że globalne ocieplenie nie stanowi w tej chwili zagrożenia dla Ziemi oraz jej mieszkańców, nie mają zwykle kompetencji, by podważać raporty przygotowywane przez światowych specjalistów. "Nie ma czasu na analizę fałszywych twierdzeń w tej sprawie" - powiedziała szefowa australijskiego rządu.
Nie tylko Australijczycy doszli do wniosku, że zachodzące zmiany klimatyczne, a co za tym idzie, podnoszący się poziom wód w oceanach, mogą doprowadzić za zagłady ich kraj i wiele innych zakątków świata. Także władze Niemiec drżą o swoją przyszłość. Zgodnie z prognozami naukowców, zmiany klimatyczne w ciągu 100 lat doprowadzą kraj naszych zachodnich sąsiadów na skraj przepaści, a początek "końca" ma się zacząć już wkrótce. Już w 2040 roku. Niemcy znajdą się w dramatycznej sytuacji. Szacuje się, że w strefie przybrzeżnej suma opadów ulegnie podwojeniu w stosunku do wartości, które zarejestrowano w latach 1960-2000. Region ten będzie nieustannie nękany przez powodzie. Sytuacja z roku na rok będzie coraz bardziej dramatyczna, a z czasem "czarne chmury" zawisną także nad innymi strefami.
"W 2100 roku spodziewamy się ulewnych deszczy nawet zimą. W grudniu, styczniu i lutym będzie padać w całych Niemczech" - powiedział Paul Becker z Deutscher Wetterdienst, niemieckiej agencji, która zajmuje się monitorowaniem sytuacji pogodowej.