Chrześcijańskie praxis S. Mrożek
Spotkałem bliźniego mego, który ni stąd ni zowąd dał mi w pysk. Chciałem mu oddać, ale chrześcijaństwo wzięło górę, opanowałem się, odwróciłem prawym policzkiem do niego i powiedziałem:
- Teraz proszę z tej strony.
- Coś pan masochista?
- Nie, chrześcijanin.
- Nie szkodzi, ja osobiście do chrześcijan nic nie mam.
- Pan mnie źle zrozumiał. Chrześcijański nakaz brzmi: gdy ktoś cię uderzy w jeden policzek, nadstaw mu drugi.
- Żeby mniej bolało?
- Nie, żeby bił dalej, to znak pokory. Pan rozumie?
- Nie, ale ostatecznie to nie moja sprawa.
- Więc niech pan bije. W prawy, ponieważ w lewy już pan bił.
- Ale kiedy już mi się odechciało.
- Ale gdyby pan to zrobił dla mnie. Pan rozumie. Kiedy wszedłem już na drogę chrześcijaństwa, to chciałbym coś z tego mieć. Inaczej wszystko na nic. Będzie się tylko nazywać, że dostałem po mordzie i koniec. Zwyczajnie, tak bez żadnej zasługi.
- Zmęczony jestem.
- Jeszcze raz, tak dla kompletu. Niech się pan wstawi w moje położenie. Wyniki połowiczne to żadne wyniki. Ja już zainwestowałem 50 %, albo w oba policzki, albo wyjdę na zero.
- No ostatecznie mogę. Ale w prawy będzie mi nieporęcznie, nie jestem przecież mańkutem.
- To może nogą?
- Nogą w policzek? Pan mnie przecenia. Nie dosięgnę.
- Ale mógłbym się nachylić.
- Ale wtedy nie będę miał rozmachu. A poza tym jeśli panu chodzi o chrześcijańską symetrię, to nogą to nie to samo co ręką, inne uderzenie.
- To może zaczniemy od początku, tak wyłącznie nogą.
- No jak?
- Ja się odwrócę, pan mnie kopnie. Potem ja się znowu odwrócę i pan mnie jeszcze raz kopnie.
- Ale pan jest naiwny! Przecież każde dziecko wie, że człowiek z tyłu nie ma tego samego co z przodu. To żadna symetria.
Zmartwiłem się. On ma rację.
- Już wiem - rzekłem po chwili zastanowienia - znalazłem wyjście. Jest inny nakaz chrześcijański : kto w ciebie kamieniem, to ty oddaj mu chlebem. To ze Starego Testamentu. Pan weźmie ten kamyczek, o tu, taki nawet dość spory. I pan mnie tym kamyczkiem, a ja panu oddam chlebem.
- Ma pan chlebuś przy sobie?
- Nie, ale za rogiem jest piekarnia, skoczę i przyniosę.
- Nie bardzo mi się to podoba, ze względu na rzucanie chlebem. Chlebem jakoś nie wypada, to dar Boży…
- Ale tak jest wyraźnie napisane w chrześcijańskiej instrukcji.
- No dobrze. A co będzie z tamtym policzkiem, co już go pan zainwestował?
- Trudno, tamten interes nie udał się. Otwieram nowy, spiszę na straty. No, pierwszy ruch należy do pana.
Kamień był rzeczywiście dość spory, i najpierw należało zaopatrzyć się w chleb, a potem dopiero przystąpić do operacji. Ponieważ po drodze do piekarni zataczałem się nieco na skutek uderzenia kamieniem w głowę.
- Poproszę o kilo chleba - powiedziałem w piekarni.
- Chleba nie ma. Są tylko bułki.
Tego nie przewidziałem. Ale ostatecznie pieczywko to pieczywko. Nabyłem więc kilka bułek i wróciłem do mego partnera, który trzeba przyznać cierpliwie czekał.
- Teraz ja w pana bułeczką i jest pan wolny.
Od razu pierwszą bułką trafiłem go między oczy. Upadł do tyłu, nie ruszał się. Podszedłem do niego, miał oczy w słup. Taka czerstwa bułeczka państwowego wypieku ma jednak swoje zalety. Kiedy odchodziłem od niego nie ruszał się w dalszym ciągu. Dobrze mu tak. Po co ze mną chrześcijaninem zaczynał.
Miłość to postawa a nie uczucie!
Zasady miłości do nieprzyjaciół:
- nie odpowiadanie złem na zło. Chrystus - dlaczego mnie bijesz? Trzeba to połączyć.
- nie można być obojętnym na zło i mówić że ni c się nie stało. Stało się i to dużo. Nie można być chłopcem do bicia. Nigdy ni można poniżać godności drugiego!!!
Można kogoś nie lubić, ale jednoczesnie kochać. Lubienie i nielubienie to kwestia emocji.
Człowiek to hard disk.
Męczennicy - czy przebaczyli oprawcom. Fundamentaliści też oddają życie.