1.
- Nie Edwardzie. Zrozum. Przyjazd Volturi to tylko kwestia czasu, a to, że Alice dała nam kilka tygodni czasu wysyłając im te nieszczęsne zaproszenia na ślub, nic nie zmienia. Prędzej czy później przyjdą, a ja tego nie chce. Spójrz na mnie - rozkazałam. Nie wiedziałam już co powiedzieć. Czułam się jakbym zaraz miała się rozpaść ale czy to normalne ? Spróbowałam z innej beczki -Tu nie chodzi już tylko o moje widzimisię, tylko o Renesme. Dobrze wiesz, co Aro sobie pomyśli - Lepiej nic reszta, dodałam w myślach.
- Bello…
Po tym wstępie wiedziałam, że nic nie wskórałam. Na krew Chrystusa, czy każdy wampir jest taki uparty czy tylko mój ? Nie no… Doskonale pamiętam, chociaż wiem tez, że gdyby nie Rosalie to tak by nie było, mój ostatni pobyt w Volterze. Rose powiedziała mi, że aby nie zapomnieć swych ludzkich wspomnień powinnam je wspominać jak najczęściej, i to robiłam nawet teraz, gdy się kłóciłam pierwszy raz z Edwardem od mojej przemiany w wampira. Hmm… Aro był znośny, najgorsza jednak była jego chęć do kolekcjonowania wampirów, w tym Edwarda i Alice. Ehh…i pomyśleć, że minęła tylko sekunda od kiedy pogrążyłam się w myślach. Czas wrócić do świata żywych, Bello.
- Moim zdaniem Bella powinna jechać do pijawek. No co sie tak na mnie patrzycie. Jest teraz wampirem, więc..
- Zamknij się zapchlony kundlu. To ze sie wpoiłeś w moje dziecko.. tak w moje dziecko, nic nie zmienia. W każdej chwili mogę sprawic, że bedziesz biegał na 3 łapach - rzekł Edward, ale ja ich nie słuchałam. Czekałam kiedy skończa sie przekomarzać, bym mogła wcielic mój szatański plan w zycie.
- Kotku, jeżeli Ci to pomoże to może ze mną pojechać Jasper. Jego zdolności będą przydatne, nieprawdaż ? - Czekałam i czekałam ciekawa czy mój podstęp się uda. W sumie Aro powiedział, że mam być sama, ale chyba przymruży oko. Przecież to będzie mój kochany, pokiereszowany braciszek. Uśmiechnęłam się jadowicie do moich myśli. Ha ! Od kiedy to jestem taką pesymistką. Chyba od zawsze, albo od powrotu Edwarda z Włoch, z czasu gdy byłam jeszcze marnym i słabym człowieczkiem.
- Kotku ? Czy to cos wspólnego z moimi preferencjami smakowymi ? To teraz na Emmetta będziesz wołać Puchatek ? - Uśmiechnął się tak jak zawsze lubiłam i lubię. Gdybym mogła to bym pewnie się zaczerwieniła, a serce zaczęło walić mi jak młot. Dobrze, że tak nie jest - Wiesz, jak nie lubię się z Tobą kłócić… to… Nessie… - syknęłam, nienawidzę tego przezwiska - Ta kłótnia tak się ciągnie, Dlaczego nie mogę z Tobą jechać. Wiem, że chcesz, aby Renesme miała chociaż mnie, ale Rose będzie no i inni oczywiście. I czemu upierasz się do tak szybkiego wyjazdu ? Gdy…
Przerwałam mu, po prostu nie wytrzymałam.
- Edwardzie, czy Ty nie ufasz Jasperowi ? Po pierwsze, to nie zostawię za nic Reneesme z Jacobem, gdy nie będzie ciebie w pobliżu. To wilkołak. Wilkołak wpoił się w moją dziewczynkę, Nie rusza Cię to. Mam ochotę go zabić, mimo, iż jest to mój przyjaciel. Zrobię wszystko, aby nie uległa jego zalotom. Wszystko ! Wyjeżdżam jeszcze dziś razem z Jasperem i nic tego nie zmieni, Kocham Cię - pocałowałam go, ale on nie odwzajemnił pocałunku. Zamurowało mnie. - Ufam Mu. Żegnaj… I aby to nie było nasze ostatnie spotkanie.
Czułam, że po tym wszystkim co uczyniłam i powiedziałam aby chronić swą rodzinę będę miała wielkie wyrzuty sumienia, ale co tam. Teraz liczyli się tylko oni. Cieszę się, że Jasper ze mną leci. Teraz, gdy jesteśmy tak blisko siebie mogłam mu o wszystkim powiedzieć. O wszystkim co mnie dręczy i martwi, a on mi pomagał. Zresztą jak od samego początku mojej przemiany.
- Bello, czas ruszać
- Jeszcze chwilka, Jazz. Chciałabym się pożegnać z Nessie.
Podeszłam do mojej małej. Do owocu miłości, mojego i Edwarda i tak jak przewidywała poczułam wyrzuty sumienia, że ich opuszczam. Dla waszego dobra - wyszeptałam i pocałowałam ją w czoło. Nagle zza drzwi wychyliła się głowa Edwarda
- Dla naszego dobra masz romans z…
Ale ja go już nie słyszałam, bo byłam w drodze na lotnisko.
*****
W ostatniej chwili zdązylismy wsiąść do samolotu. Nie przejmowaliśmy się nawet czy ktoś zobaczy, ze poruszamy sie zbyt szybko. Teraz najwazniejsze to, to aby dostać się do Europy. Usiadłam koło Jaspera. Cała mnie nosilo, nie mogłam usiedziec spokojnie, az nagle znieruchomiałam, niczym posąg, gdy Jasper wziął moją głowę i przyłorzył sobie do torsu. Nie wiedziałam co zrobić, ale tez nie chciałam nic robić. Czy to był wpływ jego szachrajstw ? Możliwe, ale własnie obudziło się we mnie nowe uczucie. Edwarda kochałam, ale Jaspera pożądałam. Ohh.. Szybko wróciłam do pozycji siedzacej Jasper sam zaczął rozmowe
- Bello, czy ja? czy ja Ci sie podobam ?
Zatkało mnie. Przeciez po części jest to misja ratunkowa, a on z czymś takim wyskakuję. A Alice ? Edward? Renesme ?
- Wiesz... Ja
- Nie Bello.. Już nic nie mów. Dla mojego dobra. I twojego też.
Nie rozumiałam o co mu chodzi. Przeciez ja jestem jego siostra ! A on mym bratem. Moim starszym braciszkiem. ah.. W takich chwlach jak ta, chciałabym byc z Edwardem, ale Edward jest na mnie zły. Może Myśli Jaspera mu coś nasunęły.
- Jazz ? Czy Ty ?
- Nie Bello. Nie myślałem o Tym przy Edwardzie. Jestes Kryta.
- Yyy... Dzięki Braciszku- powiedziałam, z naciskiem na braciszku. Ladowalismy. wstałam i pocałowałam go w policzek -to na szczęscie. Znajdź nam jakieś dobre auto. - rzuciłam jakby od niechcenia.
Po 10 minutach zaułwazyłam że Jazz wraca z pustymi rękoma, ale za to z następnego samolotu wysiada Alice. Zmroziło mnie. Jej oczy ciskały błyskawice, cała była spięta i szła do mnie a nie do Jaspera.
- Myślałam, że jesteśmy siostrami, a Ty ? A Ty wykorzystałas mojego męża, aby dołaczyc do tej włoskiej rodziny.. Nie Bello on z Toba nie pójdzie. Nie wtracaj się Jazz, Tobie tez dam do wiwatu ! A teraz..
- Alice- przerwałąm jej- Cokolwiek zobaczyłaś było to błędne. Jestem tu, aby ocalić Nessie i dobrze o tym wszyscy wiedzą, a Jazz mi pomaga.
- Cos ty powiedziała ? Jak nazwałaś Jaspera ? _- ALice popatrzała zdezorientowana na Jaspera rządając odpowiedzi - Kochanie dlaczego milczysz ? Dlaczego Bella tak na Ciebie powiedziała ? To... dla mnie
- Alice opanuj się, proszę. Bella nie wiedziała. Słyszała jak Edward powiedział tak kiedys w żartach i teraz tak jej sie powiedziało.. To wszystko.. A teraz jesli możesz.. Albo idziesz z nami, albo bez nas. Wybacz.
- Ty stawiasz mi ultimatum ?
-Al..
Przerwałam Jasperowi i mimo obronnej postawy ALice podbiegłam do niej i przytuliłam ją szepcząc ` siostry`. Uspokoiła sie minimalnie, ale tylko minimalnie. Teraz wiem, co sprowadziło Jaspera tutaj bez samochodu.
-Alice ? - Spojrzałam na Jaspera zalotnie - mogłabyc mi znaleść jakieś kanarkowe porshe ?
- tak myślałam że auto bedzie potzrebne, wiecie. Dadadadam -wskazała na ferrari ukryte w cieniu - ferrari może być ?
- jestes boska Alice ! - Nareszcie wszystko wróciło do normy ale nadal byłam ciekawa skąd wiedziała o wszystkim skoro nie nawiedziła jej żadna wizja. Byłam na skraju załamnia, aż w końcu bezmyślnie zadałam jej to pytanie. No tak. Cała Alice. Wrobiła nas, a raczej mnie, bo Jazz sie zorientował o co chodzi. Byłam zła, że nie chce jej zabrac ze soba i ciekawa jak zareaguje na mała scenke zazdrości. Wykrzywiłam twarz w grymasie. Ahhh.. Volterra - moje małe deja vu plus Jasper gratis.
****
Gdy przekraczalismy granice miasta starożytnych zadzwonił telefon. Byłam bardzo zła. No litości... przeciesz zaraz zza rogu może wyskoczyć Jane wołając `Akuku -mam Cię `, a tu mi jakiś pies głowę zawraca. Mimo uprzedzeń odebrałam komórke. Hmm... Edward, a ja myśłam, że Jeak. Czemu Ed uzywa Jacoba komórki ?
- Tak Kochanie ?
Czy wszystko okey ? Alice miała wizje. Gdzie jesteś ? Wracaj szybko. Nessie sie niecierpliwi
- Edwardzie, dopiero co przekroczyłam granicę miasta. Jest ze mna ALice.. Powiedz mi co widziała Alice ?
nie widziała. własnie nie widziała. straciła cie z oczu, totalnie. Obiecaj mi, że cokolwiek sie stanie wrócisz choćby z jedna ręka
-Oczywiście. Kocham Cię. Kotku, czy mógłbys mi powiedziec o co chodzi ? Dlaczego mówisz do mnie tak oschle ? - zaniepokoiłam sie. On nigdy taki nie był. No z jednym wyjatkiem, ale to sie dotyczyło mojego ludzkiego zycia, więc teraz gdy jestem niesmiertelna nie powinien tak się odnosic. To mi przypomniało cos co kiedyś Jacob powidział. Sam se dał spokój tylko ja nie odpuszczam. Taka wielka umiesniona beksa z naciskiem na słowo Beksa. Zachowuje sie jak dziecko. Znowu !
- Nic. To wina Jaspera... Jego mysli... Nie mam do ciebie żalu, za to Go wybrałaś.
Zamurowało mnie. Co on przed chwila powiedział ? Że wybrałam swego brata ? że juz nie chcę Edwarda, mojego kochanego wampirka? Ugh !
- Edwardzie mnie Jasper nie obchodzi. On ma ALice, a ja Ciebie. Iżeli tak Cie to gryzie, ze Jazz mi towarzyszy to niech Em przyjedzie na jego miejsce. - Byłam na skraju wytrzymałości. Gdybym mogła to bym krzyknęła. Edward zachowywał się czasem jak jakiś... Ooo Nawet nie chce o tym myśleć. Moje rozmyślania przerwało nadejście Jane i Felixa. Oboje poruszali się w cieniu budynków choć ze względu na ich ciemne peleryny wcale nie musieli.
- Felix. Muszę kończyć. Kocham Cię - rozłączyłam się i czekałam w skupieniu na nadejście straży.