Przyszła kiedyś do mojego gabinetu młoda dziewczyna. Już po kilkunastu minutach wstępnej rozmowy było jasne, że jej problemy związane są z syndromem DDA - była dorosłym dzieckiem alkoholika.
Istnieją grupy terapeutyczne stworzone specjalnie i świetnie zorganizowane pod kątem takich problemów - grupy dla osób współuzależnionych tj. dla żon albo mężów osoby uzależnionej, dla dzieci alkoholików czy wreszcie dla dorosłych dzieci alkoholików. Oczywiście zapytałam ją, czy słyszała o takich grupach i czy próbowała tam właśnie szukać pomocy? W odpowiedzi usłyszałam : "Wie pani, ja nie chcę chodzić do takiej patologicznej grupy." Pomyślałam wówczas: jak to dobrze, że w ogóle zdobyła się na odwagę, aby szukać dla siebie pomocy, ale jednocześnie uświadomiłam sobie, że wiele osób, być może nawet większość doświadczających tego typu problemów nie podejmuje żadnej terapii z powodu wstydu.
Zawstydzamy małe dzieci pragnąc, ażeby się poprawiły, aby uczyły się dobrych, pożądanych zachowań. Wstyd u dziecka jest sprzymierzeńcem dorosłych. Zresztą nie tylko u dziecka. Również my dorośli doświadczając wstydu postanawiamy coś naprawić, kogoś przeprosić, by móc znowu poczuć się OK, odzyskać dobry wizerunek siebie. Wstyd jest potężną siłą napędową motywującą nas do podejmowania takich działań, które spowodują, że odzyskamy szacunek do siebie, będziemy poważani, akceptowani. Z powodu wstydu staramy się nie robić różnych rzeczy, które byłyby źle przyjęte. Poczucie wstydu określa, jak powinniśmy się zachowywać, co jest dobre, a co złe. Można powiedzieć, że wstyd jest pożyteczny, bo chroni nas przed czynieniem głupot. I często chroni bardzo skutecznie.
W rodzinie, w której ojciec albo matka są uzależnieni od alkoholu jest inaczej. Mąż, żona, dzieci przeżywają poczucie wstydu, za który nie są odpowiedzialni i wobec którego są właściwie bezradni. Z powodu poczucia wstydu potrajają wysiłki, by sprawiać wrażenie normalnej rodziny wobec swoich sąsiadów, wobec znajomych, rodziny, wobec pracodawców, itp.
Z powodu wstydu przed dziećmi trzeźwy rodzic usuwa gorączkowo ślady zniszczeń po pijackiej awanturze, pierze brudne ciuchy alkoholika, sprząta, siedzi cicho, żeby nie prowokować awantury, poddaje się żądaniom seksualnym wbrew swojej woli, by nie obudzić dzieci. Z powodu wstydu rezygnuje z życia towarzyskiego, żeby nie wstydzić się za ordynarne, upokarzające zachowanie pijanego współmałżonka. Z powodu wstydu zamyka się w sobie, ogranicza swoją aktywność i pogrąża się w samotności.
Z powodu wstydu za pijanego rodzica dzieci podejmują dramatyczne wysiłki, aby udowodnić sobie i innym, że ich rodzina jest normalna i zasługuje na szacunek. Mały "bohater rodziny" będzie zdobywał nagrody i wyróżnienia, będzie podejmował bardzo odpowiedzialne funkcje w szkole, a potem w pracy, będzie pracował ponad siły, czuł się odpowiedzialny za wszystko i wszystkich, będzie starał się na wszystko "mieć oko" byleby uniknąć jakiejś niespodzianki, która mogłaby okazać się nieprzyjemna w skutkach.
Dziecko "maskotka rodziny" będzie ze wszech miar starało się, aby wprowadzić optymistyczny nastrój, aby wszyscy byli szczęśliwi, aby odwrócić uwagę od tego, co smutne, przykre i trudne. Wstyd zamieni w śmiech i żart. Będzie duszą towarzystwa, klasowym żartownisiem, kawalarzem. Z błazeństwa uczyni swoją tarczę obronną, za którą się skryje.
Niektóre dzieci radzą sobie ze wstydem ukrywając go bardzo głęboko, tak że wydają się jakby w ogóle nie przeżywały emocji. Są bardzo wyciszone, nieśmiałe pełne rezerwy. Stronią od innych, unikają kontaktów, sprawiają wrażenie jakby w ogóle ich nie było, są jak "dzieci we mgle". I rzeczywiście bardzo łatwo ich nie zauważyć i pominąć w domu, w szkole, podczas zabawy.
Często bywa i tak, że dzieci nie radzą sobie z frustracją, wstydem i gniewem eksplodując wręcz agresją, podejmując różne ryzykowne zachowania, same popadają w uzależnienia i konflikt z prawem (tzw. "kozioł ofiarny rodziny").
Wstyd za rodzica alkoholika wyzwala różne zachowania obronne po to, by móc przywrócić szacunek do rodziny i do siebie. Może się nawet wydwawać, że to działa. Ale to tylko gra pozorów. Pod fasadą "rodzinnego bohatera", zdobywającego uznanie kryje się wielka pustka i ogromne cierpienie naznaczone wstydem i przymusem kontrolowania sytuacji, udowadniania innym, że jest się coś wartym. Podobnie jest i z "rodzinną maskotką", której błazeństwa są przykrywką dla poczucia zranienia i lęku i podobnie jest w każdym przypadku, w którym zasadą jest ucieczka, odwracanie uwagi, "mylenie przeciwnika", udawanie, że jest OK, gdy nic nie jest OK.
Najgorsze jest to, że cokolwiek nie zostałoby zrobione, aby naprawić, ukryć wstydliwą sytuację, to i tak nic, ale to nic się nie zmieni. Pojawią się kolejne ciągi alkoholowe niszczące cały wysiłek rodziny. Ale nawet jeśli alkoholik przestanie pić, rozwiedzie się albo umrze, to i tak niczego to nie zmieni, bo pozostali członkowie rodziny zdążą w między czasie dosłownie przesiąknąć poczuciem niszczącego wstydu, a mechanizmy obronne utrwalą się w postaci sztywnych schematów zachowania, myślenia, odczuwania.
Rezygnacja z szukania pomocy dla siebie oznacza utratę szansy na odzyskanie godności, szacunku, prawa do radości, do marzeń, do autentyczności. Oznacza permanentną ucieczkę przed światem. Nawet wtedy, kiedy taka osoba zmieni środowisko i spróbuje żyć na własny rachunek nie podejmując terapii pozostanie ona na zawsze w sidłach wstydu, upokorzenia, przymusu do zachowywania się w określony sposób, mimo wewnętrznego sprzeciwu. Będzie w niej narastać poczucie beznadziei i złości. Stanie się niewolnikiem maski, którą będzie zakładać, by ukryć swoje zranienie.