Alasdair MacIntyre: Dziedzictwo cnoty
John Rawls i Robert Nozick
A i B są zwolennikami zasad, które prowadzą do sprzecznych wniosków praktycznych. Pojęcie, za pomocą którego każda z tych osób formułuje swoje twierdzenia, są tak różne od innych, że pytanie o to, jak i czy w ogóle można rozstrzygać racjonalnie spór między nimi, zaczyna sprawiać trudności. A bowiem dąży do ugruntowania pojęcia sprawiedliwości w określonej koncepcji tego, do czego dana osoba jest uprawniona dzięki temu, co nabyła i zyskała; B natomiast dąży do ugruntowania pojęcia sprawiedliwości w określonej koncepcji równości roszczeń każdej osoby ze względu na podstawowe potrzeby i środki ich zaspokajania. W odniesieniu do określonej własności lub zasobów A stwierdzi, że słusznie należą one do niego, ponieważ jest ich właścicielem — nabył je w prawomocny sposób, zarobił na nie; B natomiast stwierdzi, że ta sama własność słusznie się należy komu innemu, ponieważ inni bardziej jej potrzebują, jeżeli bowiem nie będą jej posiadać, ich podstawowe potrzeby nie zostaną zaspokojone. Nasza pluralistyczna kultura nie dysponuje jednak żadną metodą oceniania wagi takich roszczeń, nie ma żadnego racjonalnego kryterium rozstrzygania pomiędzy roszczeniami opartymi na powoływaniu się na prawomocny tytuł własności a roszczeniami opartymi na potrzebach. Tym samym oba te rodzaje roszczeń są rzeczywiście niewspółmierne, a metafora „ważenia" tych roszczeń moralnych względem siebie jest nie tylko niewłaściwa, ale i myląca.
W odniesieniu do tego zagadnienia współczesna filozofia formułuje istotne ambitne twierdzenie. Aspiruje ona mianowicie do wypracowania racjonalnych zasad, do których odwoływać się mogą rzecznicy spierających się stron o sprzecznych interesach. Dla sporu pomiędzy A i B szczególne znaczenie mają dwie najbardziej poważane próby realizacji tej ambicji. Koncepcja sprawiedliwości Roberta Nozicka* jest do pewnego stopnia racjonalnym sformułowaniem podstawowych elementów stanowiska A, natomiast koncepcja Johna Rawlsa** jest — analogicznie — artykulacją fundamentalnych elementów stanowiska reprezentowanego przez B. Jeżeli zatem spór pomiędzy A i B można będzie racjonalnie rozstrzygnąć według rozważań filozoficznych Rawlsa czy Nozicka, wówczas moja ocena sporu pomiędzy nimi okaże się w konsekwencji fałszywa.
Zacznijmy od koncepcji Rawlsa. Rawls argumentuje, że zasady sprawiedliwości społecznej to takie zasady, które zostałyby wybrane przez każdą racjonalną osobę, „usytuowaną za zasłoną niewiedzy" w taki sposób, że nie wiedziałaby, jakie miejsce w społeczeństwie zajmie — to znaczy, jaki będzie miała status i do jakiej klasy będzie należeć, jakie będzie miała zdolności i talenty, jaką koncepcję dobra i celów życiowych przyjmie, jaki będzie miała temperament i w jakim porządku ekonomicznym, politycznym, kulturalnym i społecznym się znajdzie. Rawls twierdzi, że każda racjonalna, usytuowana w taki sposób osoba, zdefiniuje sprawiedliwą dystrybucję dóbr dla każdego porządku społecznego w oparciu o dwie zasady oraz regułę alokacji priorytetów w sytuacji konfliktu pomiędzy tymi dwiema zasadami.
Pierwsza zasada brzmi: „Każda osoba winna mieć równe prawo do jak najszerszego całościowego systemu równych podstawowych wolności, dającego się pogodzić z podobnym systemem wolności dla wszystkich". Druga zasada ma następujące brzmienie: „Nierówności społeczne i ekonomiczne mają być tak rozłożone, aby (a) były z największą korzyścią dla najmniej uprzywilejowanych, pozostając w zgodzie z zasadą sprawiedliwego oszczędzania** oraz (b) aby były związane z dostępnością urzędów i stanowisk dla wszystkich na warunkach autentycznej [fair] równości szans" ***. Pierwsza zasada jest ważniejsza od drugiej; wolność można ograniczać tylko w imię wolności, zaś sprawiedliwość ma zazwyczaj priorytet nad skutecznością. Tym sposobem Rawls dochodzi do sformułowania swojej ogólnej koncepcji. „Wszelkie pierwotne dobra społeczne — wolność i szansę, dochód i bogactwo, a także to, co stanowi podstawy poczucia własnej wartości — mają być rozdzielane równo, chyba że nierówna dystrybucja któregokolwiek z tych dóbr bądź wszystkich jest z korzyścią dla najmniej uprzywilejowanych".
Nozick twierdzi, że „gdyby świat był całkowicie sprawiedliwy", jedynymi ludźmi uprawnionymi do posiadania czegokolwiek — to znaczy do zawłaszczania i posługiwania się tym tak, jak sami i tylko sami tego chcą — byliby ci, którzy zdobyli to, co posiadają, drogą sprawiedliwego aktu pierwotnego nabycia, oraz ci, którzy w sprawiedliwy sposób nabyli to, co posiadają, drogą sprawiedliwego aktu przekazania od kogoś, kto albo nabył to drogą sprawiedliwego aktu pierwotnego nabycia, albo za pomocą aktu sprawiedliwego przekazania... itd. Innymi słowy, na pytanie: „Dlaczego masz prawo do posługiwania się tą muszelką, jak ci się podoba?" można udzielić następującej prawomocnej odpowiedzi: „Ponieważ
znalazłem ją na brzegu morza, gdzie leżała i nie stanowiła niczyjej własności oraz gdzie pozostało bardzo wiele innych takich muszelek" (jest to sprawiedliwy akt pierwotnego nabycia), albo „Ktoś inny znalazł ją na brzegu morza i w nieprzymuszony sposób sprzedał lub przekazał ją komuś, kto w nieprzymuszony sposób sprzedał lub podarował ją komuś,... kto w nieprzymuszony sposób sprzedał ją lub przekazał ją mnie" (ciąg sprawiedliwych aktów przekazania). Ze stanowiska Nozicka bezpośrednio wynika, co sam spostrzega, że „Zasada sprawiedliwości dystrybucyjnej w jej pełnym sformułowaniu stwierdzałaby po prostu, że dystrybucja dóbr jest sprawiedliwa, jeżeli każdy jest uprawniony do dóbr, które posiada w ramach tego rozdziału.
Chciałbym przedstawić trzy następujące tezy: po pierwsze, niezgodność zachodząca pomiędzy koncepcjami Rawlsa i Nozicka stanowi do pewnego momentu adekwatny obraz niezgodności zachodzącej pomiędzy stanowiskami prezentowanymi przez osoby A i B; a zatem — przynajmniej w tej mierze koncepcje Rawlsa i Nozicka wyrażają na poziomie filozofii moralności rozbieżności pomiędzy takimi, pozbawionymi
odpowiednich kwalifikacji filozoficznych, obywatelami jak A i B. Rawls i Nozick jednakże na poziomie argumentacji filozoficznej rekreują ten sam typ niezgodności i niewspół-mierności, która pierwotnie sprawiła, że spór między AiB okazał się nierozstrzygalny na poziomie konfliktu społecznego. Po drugie, jest w pozycjach reprezentowanych przez A i B pewien element, którego nie ujmuje koncepcja Rawlsa ani Nozicka, a który przetrwał z owej starej tradycji klasycznej, w której cnoty odgrywały centralną rolę. Gdy zastanowimy się nad tymi dwoma tezami, ujawni się trzecia, a mianowicie, że w koniunkcji tych tez znajdujemy ważną wskazówkę, ukazującą społeczne założenia, które są do pewnego stopnia wspólne Rawlsowi i Nozickowi.
Rawls nadaje pierwszorzędne znaczenie zasadzie równości potrzeb. Jego pojęcie tej części wspólnoty, która jest „najmniej uprzywilejowana" odnosi się do tych, którzy mają największe potrzeby pod względem dochodu, bogactwa i innych dóbr. Nozick nadaje pierwszeństwo zasadzie równości uprawnień [entitlements]. Według Rawlsa nie jest ważne, w jaki sposób ci, którzy są w największej potrzebie, popadli w tę sytuację; sprawiedliwość pojmuje jako zagadnienie aktualnych wzorców dystrybucji zasobów i z tego punktu widzenia przeszłość nie jest dla niego istotna. Według Nozicka ważne jest tylko świadectwo uprawnionego nabycia w przeszłości, zaś aktualne sposoby dystrybucji same w sobie nie mają nic wspólnego ze sprawiedliwością (choć mogą mieć znaczenie dla postępków płynących ze szczodrości czy współczucia). Już na podstawie tylko tych twierdzeń można stwierdzić, że Rawls jest bliski pozycji B i że Nozick zbliża się do pozycji A. A odwoływał się bowiem do kanonów sprawiedliwości uprawnień a przeciwko kanonom dystrybutywnym, B zaś występował przeciwko kanonom uprawnień i odwoływał się do pojęcia sprawiedliwości względem potrzeb. Od razu również widać, że priorytety
Rawlsa nie dadzą się pogodzić z priorytetami Nozicka tak samo jak pozycja osoby B jest niewspółmierna z pozycją osoby A, a ponadto że stanowisko Rawlsa jest niewspółmierne ze stanowiskiem Nozicka tak samo, jak niewspółmierna jest koncepcja B z koncepcją A.