Jak Kochać Dziecko J.Korczak Esej


Janusz Korczak był lekarzem z zawodu, pisarzem z talentu, opiekunem i wychowawcą z powołania. Wszystko, co robił, służyć miało, i służyło, jednej naczelnej sprawie: dziecku. Janusz Korczak to tak naprawdę pseudonim literacki. Jego prawdziwe imię to Henryk Goldszmit. Urodził się w 1878/79 roku w Warszawie, zginął w hitlerowskim obozie zagłady w Treblince, dokąd wywieziono go razem z 200 podopiecznymi dziećmi i personelem Domu Sierot.
W Korczakowskiej pedagogice małego człowieka, a nawet w szerszej, europejskiej refleksji nad dzieckiem i dzieciństwem specjalne miejsce zajmuje właśnie utwór „Jak kochać dziecko”. W czasie pierwszej wojny światowej, bywał określany wyznaniem pedagogicznym Korczaka.
Henryk Goldszmit walczył o prawo dziecka do szacunku, w dzieciach widział receptę na lepszy świat. Zwracał uwagę na budowanie pokoju między ludźmi i rozwiązanie wielu problemów społecznych. Janusz Korczak działał w podobnym, co Maria Montessori czasie, jednak nigdy się nie spotkali.
Od lat powołuje się na słowa Janusza Korczaka odnośnie dziecka. Z chęcią przeczytałam jego kolejną pozycję mając wrażenie, że autor ukrywa dodatkowe myśli między wierszami.
Korczak pisze „
Ilekroć, odłożywszy książkę, snuć zaczniesz nić własnych myśli, tylekroć książka cel zamierzony osiąga. Jeśli szybko przerzucając karty - odszukiwać będziesz przepisy i recepty, dąsając się, że ich mało - wiedz, że jeśli są rady i wskazówki, stało się tak nie pomimo, a wbrew woli autora.”
Wiele razy w książkach szukałam metod, ćwiczeń a także porad dotyczących wychowania i traktowania małych dzieci. Nigdy nie zastanawiałam się , jakie skutki przyniosą w danej sytuacji . Często miałam już gotowe odpowiedzi jak i rady, myśląc że to oczywiste, bez znajomości podstaw. Korczak uświadomił mi, że nie jest to dobre myślenie.

Okres dzieciństwa to najważniejszy etap życia, który kształtuje przyszłego człowieka, jego zachowania i życie społeczne.
Korczak widzi każde dziecko jako osobną jednostkę, która jest zupełnie różna od innych dzieci czy nawet swoich rówieśników. Dlatego podstawowym zadaniem rodziców i wychowawców jest obserwacja dziecka, która rodzi umiejętność odpowiadania na jego potrzeby. Dostrzegał, że zabawa, w jaką dziecko się angażuje jest dla niego w rzeczywistości pracą nad własnym rozwojem, a co za tym idzie im więcej ciekawych i pożytecznych zadań może dziecko wykonywać tym będzie szczęśliwsze. Nie należy go więc chować przed światem, ale pozwolić na jego odkrywanie, by mogło ono samodzielnie poznawać co jest dobre, a co złe, co piękne, brzydkie, głośne, spokojne. Dorośli nie czynią z dziecka dorosłego, to samo dziecko przez swoje starania i kontakt z otoczeniem rozwija swoją tożsamość. Dorośli mogą tylko dbać o odpowiednie dla dziecka otoczenie, którego są również częścią. Dlatego praca rodzica czy opiekuna jest pracą wymagającą cierpliwości i poświęcenia, stałego uczenia się i rozwoju, rozpoznawania własnych wad i eliminowania ich.
Fakt, że dziecko obdarzono miłością i uznano jego prawo do dzieciństwa, nie oznacza jednak, że przestało ono być pod jurysdykcją rodziców . Jest to bardzo trudny proces, który rozciąga się w czasie. Wymaga on dojrzewania rodziców i cywilizacyjnego rozwoju całego społeczeństwa, rodzice bowiem powtarzają wzorce i zachowania, których wcześniej sami doświadczali, będąc „dziećmi swoich rodziców”
Można wywnioskować, iż dla autora dziecko to nie bezkształtny kawałek gliny, z którego dorośli w pocie czoła muszą ulepić człowieka. Mały człowiek to w pewnym sensie mały dorosły, który ma swą godność i czuje się upokorzony, gdy ktoś próbuje ją naruszyć. Tak jak dorosły, gdy zrobi coś źle, zdaje sobie z tego sprawę i potrzebne mu wtedy niekoniecznie skarcenie, lecz raczej zrozumienie. Ono jest sobą, małą indywidualnością, której nie są w stanie zmierzyć żadne miary. Wciąż jednak przykłada się do niego miarkę i woła, że nie je tyle co inne lub że je aż za dużo. Nie urósł w tym miesiącu tyle, ile jego kolega z ławki lub rośnie zdecydowanie za szybko. Nie umie jeszcze wiązać sobie sznurowadeł, choć już chyba powinno. Korczak przypomina, że norma to ogól przyjętego zarysu tych wszystkich indywidualności, a odstępstwa od niej są jak najbardziej normalne.
Dla wszystkich małe dziecko to nadzieja na przyszłość, to pokolenie, które może coś wnieść w naszą cywilizację, a które jest najczęściej przez dorosłych pomijane. Ma ono nie przeszkadzać i nie sprawiać kłopotów.
Janusz Korczak w tejże książce uświadamia rodzicom, jak niewłaściwe jest podkreślanie prawa własności do dziecka, jak szkodliwe jest snucie za dziecko planów o jego przyszłości. Podkreśla, że wszystko, co osiągnięte tresurą, naciskiem i przemocą, jest nietrwałe, niepewne, zawodne. Korczak uczył, że prawdziwa miłość do dziecka daje mu miejsce na otwarte przyznanie, że ma ono inne zdanie i że chce żyć własnym życiem. "Dziecko nie jest Twoje - mówił - dziecko jest człowiekiem", "dziecko ma prawo do szacunku". Minęło tyle lat, a treści te wciąż są aktualne
Autor w swej książce: „Dziecko jest pergaminem, szczelnie zapisanym drobnymi hieroglifami, których część tylko zdołasz odczytać, a niektóre potrafisz wytrzeć lub tylko zakreślić i własną zapełnisz treścią.” Autor umiejętnie, z punktu widzenia lekarza pediatry oraz doświadczonego opiekuna, przedstawia poszczególne okresy rozwojowe dziecka, związane z nimi dylematy, które przeżywają rodzice, a także daje pewne wskazówki co do postępowania wobec
dzieci, swoiste paradygmaty wychowawcze.
Uważam, iż postulaty Korczaka są wciąż aktualne, jednak osobiście nie wyznawałabym jego nauki z fanatyzmem godnym kibica piłki nożnej. Z doświadczenia zawodowego opiekuna dziecięcego wiem, że dzieci potrzebują reguł a także pewnych norm dziennych. Zostawienie wolnej ręki dzieciom zapewne nie służyłoby i rodzicom, i dzieciom. Przykładem może być opis karmienia piersią przez autora. Autor sugeruje, że dziecko powinno dostać jeść kiedy tylko będzie chciało. Ma rację. Tylko skąd młody rodzic ma wiedzieć, kiedy dziecko jest głodne. Przecież niemowlaki płaczą nie tylko wtedy kiedy są głodne. Płaczą gdy jest im źle, smutno lub po prostu się nudzą. Idąc dalej- nie uczymy dziecka prawidłowego odżywiania (pięć posiłków dziennie), a także zdrowych nawyków- jak wiadomo starsze dziecko na obiad z chęcią zje dużą paczkę żelków niż pełnowartościowy posiłek.
Dlatego też, uważam iż nie możemy popaść w skrajności w skrajność. Nie pilnujmy co do sekundy posiłków dziecka, czy drzemek- jednak nie możemy pozwolić na pełną dowolność i rządy dzieciom.
Oczywiście nie ujmuje racji autorowi co do tego, że każde dziecko ma swoją godność i nie należy go upokarzać czy przyrównywać do innych. Każdy z nas jest autonomiczną jednostką potrzebującego indywidualnego traktowania.
Przeczytanie tejże książki upewniło mnie w moich racjach. Nie ma idealnego poradnika dla rodziców czy opiekunów. Jedne za bardzo trzymają się wytycznych inne wręcz ocierają się o antypedagogikę (jak np. właśnie „Jak kochać dziecko”). Zapewne wiedza z różnych źródeł i nasza intuicja będzie najlepsza w wychowaniu następnych pokoleń małych ludzi.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
jak kochac dziecko, janusz korczak
J Korczak Jak kochać dziecko
Fundacja ABCXXI Jak kochać dziecko Jak przeciąć niegrzeczne zachowanie u dzieci
Jak nalezy kochac dziecko
Jak pracowac z dzieckiem niedowidzacym
Teor pod ped wczesnoszkolnej jak chwalić dziecko
E.Galka ADHD, Jak pracować z dzieckiem
JAK WIDZI DZIECKO, Pedagogika
Jak nauczyć dziecko tolerancji
JAK SKŁONIĆ DZIECKO,?Y SPRZĄTAŁO PO SOBIE
M Kielar Turska Jak pomagać dziecku w poznawaniu świata
zachowanie dziecka nadpobudliwego, Jak pracować z dzieckiem
jak pracować z dzieckiem nadpobudliwym psychoruchowo[1], ADHD
jak wspomagać dziecko z grupy ryzka dysleksji, DYSLEKSJA

więcej podobnych podstron