Zagubieni - wizja społeczeństwa wg Osho
Jeśli jesteś pusty od środka, usiłujesz zgromadzić jak najwięcej akcesoriów wokół siebie. Może to zwieść innych, ale ciebie nie wypełni.
Choć czasem może zwieść i ciebie, ponieważ nawet własne kłamstwo, powtarzane wiele razy, zaczyna wyglądać jak prawda.
Jednak nie czujesz się spełniony, zadowolony.
Amerykanie starają się cieszyć życiem, ale wygląda na to, że wcale im się nie udaje.
Pamiętaj: jeśli będziesz podejmował wysiłki, aby się cieszyć, nic ci z tego nie wyjdzie.
Kiedy będziesz próbował osiągnąć szczęście, przegapisz je.
Wysiłek przy osiąganiu szczęścia to absurd, ponieważ szczęście tu jest.
Nie możesz go osiągnąć. Nic nie rób, po prostu zgódź się na nie. Ono jest we wszystkim, co cię otacza wewnątrz, na zewnątrz, tylko szczęście. Nic poza nim nie jest prawdziwe.
Obserwuj, patrz głęboko w głąb świata, drzew, ptaków, rzek, w głąb gwiazd, Księżyca i Słońca, w głąb ludzi, zwierząt patrz głęboko: egzystencja składa się z radości, szczęścia. Z błogości. Niczego nie trzeba robić. Podejmowanie wysiłku stałoby się przeszkodą. Zrelaksuj się, a poczujesz, jak szczęście cię wypełni; rozluźnij się, a pojawi się w tobie; odpręż się, a otoczy cię ze wszystkich stron.
Amerykanie są spięci. Napięcie wzrasta, gdy za czymś gonisz.
Odprężenie pojawia się, gdy się na coś godzisz. Amerykanie gonią, ścigają, próbują wydobyć coś z życia, próbują je wyciskać. Niewiele z tego nie wynika, ponieważ nie jest to dobra droga.
Nie możesz wycisnąć życia; musisz się mu poddać.
Życia się nie podbija.
Musisz być na tyle odważny, żeby dać mu się pokonać. Tutaj przegrana jest zwycięstwem, a wysiłek, aby wygrać za wszelką cenę, będzie niczym innym, jak twoją ostateczną, całkowitą porażką.
Nie możesz podporządkować sobie życia, ponieważ część nie może ogarnąć całości. To tak, jakby mała kropelka wody próbowała zdobyć ocean. Owszem, kropelka może wpaść do oceanu i stać się jego częścią, ale nie może go pokonać. Właściwie to wpadnięcie do oceanu, stopienie się z oceanem jest drogą do zwycięstwa.
Amerykanin próbuje odnaleźć szczęście, stąd jego nadmierna, wręcz obsesyjna troska o ciało. Przekroczyła granice troski, stała się obsesją: człowiek wtedy nieustannie myśli o ciele, robi to i tamto, wszystko, co mu tylko wpadnie do głowy. Wkłada wiele wysiłku, aby znaleźć kontakt ze szczęściem poprzez ciało. To jest niemożliwe.
A zresztą umysł Amerykanina jest nastawiony na rywalizację. Niekoniecznie naprawdę kochasz swoje ciało; być może tylko rywalizujesz z innymi. Ponieważ inni coś robią, ty też musisz to robić. Umysł Amerykanina jest najpłytszym i najbardziej ambitnym umysłem, jaki kiedykolwiek istniał na świecie. I jest to najbardziej rozpowszechniony rodzaj umysłu w obecnym świecie.
Właśnie dlatego biznesmen stał się w Ameryce synonimem wszystkiego, co najlepsze i najważniejsze. Wszystko inne stało się tłem. Biznesmen, człowiek kontrolujący pieniądze, jest najwyższym wzorcem.
W Indiach za taki wzorzec byli uważani bramini poszukiwacze Boga.
W Europie stanowiła go arystokracja dobrze wychowana, wyedukowana, akuratna, zestrojona z subtelnymi niuansami życia: muzyką, sztuką, poezją, rzeźbą, architekturą, tańcem klasycznym, językami, greką i łaciną. Najbardziej cenionym wzorcem była w Europie arystokracja, która przez wieki nasiąkała szacunkiem dla wyższych wartości w życiu. W Rosji Sowieckiej narzuconym i propagowanym wzorcem był posłuszny, zapracowany, uciskany proletariusz.
W Ameryce najbardziej szanowani są biznesmeni, ci którzy kontrolują pieniądze.
Pieniądze to dziedzina najszerzej pozwalająca na konkurencję.
Nie musisz być kulturalny, wymaga się jedynie pieniędzy. Nie musisz znać się na muzyce, na poezji. Nie musisz niczego wiedzieć o literaturze starożytnej, historii, religii, filozofii. Jeżeli masz pokaźną sumkę w banku, to jesteś kimś ważnym.
Właśnie dlatego mówię, że jest to najpłytszy umysł, jaki kiedykolwiek istniał. I ten umysł zmienił wszystko w handel, w ciągłą rywalizację.
Nawet jeśli nabywasz Van Gogha lub Picassa, nie robisz tego dla Picassa.
Kupujesz, ponieważ twoi sąsiedzi też kupili. Mają obraz Picassa u siebie w salonie, więc jakże ciebie miałoby na podobny nie stać? Musisz go mieć. Możesz nic o nim nie wiedzieć nawet, w jaką stronę go powiesić, gdzie góra, gdzie dół; a u Picassa czasem trudno się zorientować, czy obraz wisi poprawnie, czy też do góry nogami.
Możesz nie wiedzieć, czy jest to oryginalny Picasso, czy nie. Możesz wcale na niego nie patrzeć, ale ponieważ inni go mają i o nim mówią, ty również musisz pokazać swoją klasę.
Po prostu pokazujesz swoje pieniądze.
Wszystko, co jest drogie, jest ważne; cokolwiek jest drogie, uznawane jest za ważne. Pieniądze i sąsiedzi stanowią jedyne kryteria przy podejmowaniu decyzji. Ważne jest, jakie mają samochody, domy, obrazy, gadżety. Ludzie mają w łazienkach sauny niekoniecznie dlatego, że kochają swoje ciało, lecz dlatego, że trzeba „to” mieć wszyscy „to” mają. Jeśli nie masz, wyglądasz na biedaka. Jeśli wszyscy mają domy na wzgórzach, ty również musisz taki mieć. Możesz nie wiedzieć, jak docenić ten krajobraz, możesz się tam po prostu nudzić. Albo możesz zabierać ze sobą radio i telewizor i słuchać tych samych audycji, których słuchałeś w domu, oglądać te same programy, które oglądałeś w domu. Co za różnica, czy siedzisz w górach, czy we własnym pokoju? Ale inni to mają. Garaż na cztery samochody jest konieczny; inni takie mają. Możesz wcale nie potrzebować czterech samochodów.
[...]
Obserwowałeś kiedyś dziecko, które biega, krzyczy, tańczy bez powodu chociaż niczego nie ma?
Jeśli je spytasz, dlaczego tak się cieszy, nie będzie w stanie ci odpowiedzieć.
Pomyśli, że jesteś wariatem.
Czy potrzebny jest powód, aby być szczęśliwym?
Będzie zszokowane, że w ogóle o to pytasz.
Wzruszy ramionami i dalej będzie śpiewać i tańczyć.
Dziecko nie posiada niczego. Nie jest jeszcze premierem, nie jest prezydentem Stanów Zjednoczonych, nie jest Rockefellerem. Niczego nie posiada może z wyjątkiem kilku muszelek i kamyków zebranych na plaży, to wszystko.
Życie Amerykanina kończy się wraz z nadejściem śmierci. Gdy umiera ciało, umiera Amerykanin. Stąd ogromny strach przed śmiercią. Ze względu na ten strach Amerykanin stara się przedłużyć swoje życie, czasem do absurdalnego wieku.
Jest wielu Amerykanów, którzy wegetują w szpitalach i instytutach psychiatrycznych.
Nie żyją minęło już dużo czasu, odkąd umarli.
Lekarze, lekarstwa, nowoczesna aparatura to wszystko zarządza ich ciałami. W jakiś sposób nadal funkcjonują.
Strach przed śmiercią jest tak olbrzymi: gdy raz odejdziesz, odejdziesz na zawsze, nic nie przetrwa.
Amerykanie wierzą w ciało i nic poza tym.
Jeśli tak myślisz, będziesz bardzo nieszczęśliwy.
Po pierwsze, zawsze będziesz bał się śmierci, a ten, kto boi się umrzeć, boi się również żyć.
Życie i śmierć są tak powiązane, że jeśli boisz się umrzeć, zaczniesz również bać się żyć.
To życie przynosi śmierć, więc jeśli boisz się śmierci, jak możesz naprawdę pokochać życie?
Strach zawsze będzie obecny. To życie przynosi śmierć; nie możesz żyć całkowicie. Jeśli śmierć jest końcem dla wszystkiego, jeśli tak uważasz, to twoje życie upłynie na pośpiechu i pogoni. Ponieważ zbliża się śmierć, nie możesz pozwolić sobie na cierpliwość.
Stąd amerykańska mania szybkości: wszystko musi być zrobione szybko, ponieważ zbliża się śmierć, więc zrób jak najwięcej rzeczy, zanim umrzesz. Postaraj się wypchać siebie jak największą liczbą doświadczeń, zanim umrzesz, ponieważ gdy będziesz martwy, będziesz martwy.
To stwarza poczucie bezsensowności i udrękę, lęk.
Jeśli nic nie uratuje ciała, cokolwiek robisz, jest płytkie, nie daje satysfakcji.
Jeśli śmierć jest końcem i nic nie przetrwa, to i życie nie może mieć żadnego znaczenia.
Jest „opowieścią idioty, pełną wrzasku i złości, bez najmniejszego znaczenia”.
Człowiek świadomy wie, że znajduje się w ciele, ale ciałem nie jest. Kocha swoje ciało; ono jest jego miejscem zamieszkania, jego domem. Nie postępuje wbrew ciału, bo głupotą jest działać na szkodę własnego domu, ale nie jest też materialistą. Jest ziemski, ale nie jest materialistą. Jest realistą, ale nie materialistą.
Wie, że kiedy umierasz, to tak naprawdę nic nie umiera.
[...]
Człowiek świadomy żyje w ciele, kocha swoje ciało, czci je, ale sam nie jest ciałem.
Wie, że ma w sobie coś, co przetrwa każdą śmierć.
Wie, że ma w sobie coś, co jest wieczne, i czas nie może tego zniszczyć.
Doszedł do tego przez medytację, miłość, modlitwę. Odczuwa to wewnątrz siebie. Nie boi się.
Nie boi się śmierci, ponieważ wie, czym jest życie.
Nie goni za szczęściem, ponieważ wie, że Bóg zsyła mu miliony okazji; on musi tylko nie przeszkadzać.
Czy nie widzisz, że drzewa są przytwierdzone do podłoża? Nie mogą donikąd pójść, a mimo to są szczęśliwe. Nie mogą gonić za szczęściem, nie mogą wyruszyć na poszukiwanie szczęścia. Są przytwierdzone do ziemi, nie mogą się ruszyć, ale czy nie widzisz szczęścia? Czy nie widzisz ich radości, gdy pada deszcz, ich ogromnego zadowolenia, gdy wieje wiatr? Czy nie czujesz, jak tańczą? Są przytwierdzone, nigdzie nie chodzą, lecz życie przychodzi do nich.
Wszystko przychodzi ty tylko stwarzasz możliwość; wszystko przychodzi samo ty dopuszczasz to do siebie albo nie.
Życie jest gotowe przydarzać się ci.
Ale tworzysz tyle barier… Największą z nich jest pogoń. Ponieważ gonisz i biegasz, kiedy życie puka do twoich drzwi, nigdy cię nie zastaje. Zawsze jesteś gdzieś indziej.
Ścigasz życie, ono goni za tobą i nigdy się nie spotykacie.
Bądź… po prostu bądź, czekaj i zachowaj cierpliwość.
Osho, Równowaga ciała i umysłu