Placówka, Bolesław Prus
Rozdział I
Pierwszy rozdział powieści rozpoczyna opis okolicy, zamieszkanej przez Ślimaka oraz jego rodzinę: Jagnę i synów: Jędrka i Staśka: Jest to posiadłość jak pustelnia - do wsi daleko, do dworu też. Spod pagórka nie większego od chaty wypływa źródło rzeki Białki. Posiadłość obejmuje 10 morgów gruntu. Jest chata, stajnia średniego oborą średniego chlewikiem, stodoła, szopa na wozy. Zona miała do pomocy najpierw Sobieską, potem `głupią Zośkę', piętnastoletnią Magdę po niej. Jednak średniego to nie wystarczało, Ślimak potrzebował parobka na stałe, został nim Maciek Owczarz, który wstąpił do ich chaty wracając ze szpitala bo mu wóz wykręcił nogę. I tak przybył do chaty nowy mieszkaniec.
Rozdział II
Ślimak, chłop średniego wzrostu z szeroką piersią i potężnymi ramionami, o twarzy spokojnej, krótko podciętych wąsach, grzywką opadającą na czoło oraz długimi włosami spadającymi na kark, postanawia powiększyć swe gospodarstwo. [ w miedzy czasie jeszcze była mowa o tym, że czasami przy robocie wróble się śmieją ze ślimaka i wołają na niego `głupi chłop' widząc, że gospodarz tyle ziarna zasypuje ziemią. Ziemia się mu skarży, że ją za rzadko karmi i pokrywa się gliną, bo ma rzadki odpoczynek. Wiatr mu grozi, że sprowadzi deszcz i wyjałowi ziemię.] ukochanym synem gospodarza był Stasiek. Ślimak rozmyśla jak tu dać ziemi odpocząć, skoro nie starczy na wyżywienie rodziny, jak dać jej nawozu skoro jest biednym chłopem. Ślimak spotyka na swojej drodze jakiegoś jeźdźca na koniu, podejrzewa, że to pański szwagier. Jeździec zaczepia żonę Ślimaka, ten się zastanawia dlaczego. Panicz ten wyciągnął rękę jakby do paciorków Ślimakowej ale ona machnęła kijanką i spłoszyła konia. Panicz jeździć nie umie, spada mu czapka dżokejka, Jędrek się z niego śmieje. Jędrek nie chce okazywać szacunku paniczowi przez zdjęcie czapki, już ojciec chce go złoić ale panicz go pochwala za niepodległość. Dziwne to wszystko… taki cudak na koniu, do Ślimaka mówi `obywatelu' a do jego żony per ` pani'. Ślimak bronuje i rozmyśla, jak to by mu dobrze było gdyby miał jeszcze jedną krowę, nagle woła go żona. Namawia go do kupna trzeciej krowy od Grochowskiego i wydzierżawieniu dwóch mórg łąki od dziedzica. Józef Ślimak zastanawia się nad tym, początkowo jest niechętny. Gdy wraca do domu spotyka obcych - dwaj niemieccy koloniści wykazują zainteresowanie kupnem gospodarstwa Ślimaka. Wypytują chłopa o jego grunt. Stasiek wypytuje ojca kim są ci ludzie i czego chcę. Stasiek to dziwne dziecko, bardzo wrażliwe. Niemieccy kupcy wyglądają podejrzanie.
Rozdział III
Ślimak ogląda krowę. Grochowski chce trzydzieści pięć rubli papierami i rubla srebrnego za postronek. Grochowski rozmawia z Magdą służącą bo to rodzina z nim. Opowiada, że krowa należy do Magdy i dlatego chce ją sprzedać i kupić dziewczynie morgę ziemi. Grochowski mówi coś o nadaniach ziemi, że będą ludziom podwajać, jeżeli ktoś ma 25 mórg to dostanie drugie 25. Razem wieczerzają, jedzą krupnik. Grochowski mówi, że krowę chce kupić od niego Grzyb. Ślimak jednak ostatecznie ulega namowom żony i kupuje trzecią krowę od sołtysa Grochowskiego (po uprzedniej wspólnej pijatyce i całonocnym targowaniu się o cenę). W rozmowie wychodzi na to, że Niemcy chcą skupić grunta w ich gminie bo ma tu powstać jakaś nowa droga. Grochowski chce mniej pieniędzy, to ślimak się nie zgadza, go nie chce żerować na biednej sierocie i płacić mniej, żona jest tym niepocieszona. W tym wypadku Grochowski się upiera, żeby jednak cenę zmniejszyć i takie to było targowanie. Upili się bardzo okowitą, Ślimak leżał w kupie gnoju. Sołtys płacze ze wzruszenia, a ślimak chce bić swą babę ;) Ślimak budzi się na podwórku przy kupie gnoju i przypomina sobie co się działo. Chce wejść do łóżka do żony ale ona go nie chce za to, że ją biczem postraszył. Stasiek zaś ciągle myśli o tych Niemcach, wydaje mu się, że ciągle go depczą. Ślimak idzie spać do stodoły.
Rozdział IV
Żona budzi rano Ślimaka, żeby poszedł do dworu. On się myje i ubiera. Mówi, że zapłacił Grochowskiemu, a ten chciał tylko 32 ruble [ nie 33 bo tyle lat żył Chrystus i nie wypada tyle brać za krowę]. Ślimak udał się z chłopcami do dworu, aby razem błagali pana o oddanie łąki w arendę. Ojciec tłumaczy synowi, po co idą do dworu. Stasiek zastanawia się co czuje trawa gdy jest jedzona przez krowę a Jędrek uważa, że lepiej byłoby samemu skosić trawę z łąki żeby to pan musiał do nich przychodzić a nie oni do niego. Ślimak tłumaczy, że nie ma równości na świecie, jedni mają więcej, inni mniej i tak ma być. Ślimak pokazuje synom dworskie budynki. Słyszą strzały. Ujrzeli przy dworze tego samego człowieka, co jechał kiedyś na koniu. Panicz daje chłopcu pieniądze, a Ślimakowi mówi, żeby się nie kłaniał mu bo kończy się czas niewoli chłopów. Demokratyczne tendencje panicza. Panicz pyta jaką mają sprawę do jego szwagra, ile mają bydła i ile pola. Ktoś gra na organach. Panicz rozmawia ze swoją siostrą, Ślimak myśli, że się na niego uwziął i pewnie żadnej łąki nie dostanie. Panicz namawia siostrę, żeby się bratała z ludem ale ona nie chce bo śmierdzą ;p Jednak aby go zadowolić prosi Ślimaka by przysyłał swoje dzieci do niej na naukę czytania. Ślimak mówi jednak, że chłopcy do roboty są potrzebni. Możni naigrywają się trochę z chłopów, dziedzic chce udowodnić demokracie jak oni są głupi. Najpierw spuszcza mu trzy ruble za dzierżawę a potem proponuje chłopu sprzedaż po bardzo niskiej cenie. Zaznacza jednak przy tym, że musi zdecydować się na jej kupno natychmiast. Ślimak nie chce podjąć takiej decyzji bez naradzenia się z żoną i okazja przepada. Dziedzic mówi, że zna chłopów i jak widać jest on idiotą, mimo tego, że Ślimak to przecież najuczciwszy chłop w jego wsi. Ślimak dał zadatek 10 rubli za dzierżawę łąki. Ślimak zastanawia się czy dobrze zrobił, że nie kupił tej łąki. Żona mówi mu, że dobrze zrobił bo to musiał być jakiś nieczysty interes ale Ślimak ciągle się tym gnębi, bo może akurat mieli państwo taki kaprys i naprawdę chcieli mu tak tanio sprzedać. Ślimak chciał zbić Jędrka ale żona go zawołała do krowy, że niby coś się jej dzieje i dzieciak uciekł.
Rozdział V
Dziedzic z dziedziczka wyjechali za granice. Czas Żniw. Pracując przy żniwach Magda zauważa jakichś mężczyzn. Wszyscy zastanawiają się kto to - chyba robią jakieś pomiary. Ślimak wysłał Jędrka aby się dowiedział co to za ludzie i po co mierzą grunta. Jędrek zaczyna pomagać tym ludziom przy mierzeniu. Wrócił Jędrek a z nim przyszli panowie, od których dostał dwa złote za pomoc. Panowie proszą o mleko i wypytują o pobliską rzekę, jak często wylewa i ile jest wody. Okazuje się że to inżynierowie przygotowujący pobliskie grunty pod budowę kolei żelaznej - chłop gości ich u siebie, a co za tym idzie - deklaruje się, że będzie dostarczał im żywność. [ panowie kupili od nich kurczęta i inne produkty po bardzo wysokich cenach, Żyd zawsze płacił dużo mniej] Ślimakowa mówi, że ich spotkało wielkie szczęście! Ślimak został dostawcą jedzenia dla pracujących. Skupując jedzenie w okolicznych wioskach po niższej cenie, zarabia znaczne pieniądze. Chłop podziwia hojność tych ludzi a oni taniość produktów. Do żniw Ślimak zatrudnił starą Sobieską. Owczarz dostał od Ślimaka sześć rubli na nowe buty. Ślimakowie jadą do kościoła w niedzielę, tam ich wszyscy szuja, ustępują miejsca, rozmawiają z nimi. Owczarz idzie do karczmy, tam się upija a inni chłopi opowiadają mu co to jest ta kolej i na czym to polega. Tym sposobem nie kupił sobie nowych butów tylko przepił pieniądze. Przedsiębiorczość ślimaka budzi niezadowolenie u Żyda, który traci przez to okazję do zarobku. Ślimakowie bogacą się na handlu z inżynierami, którzy stale zamawiają nowe towary. Gdy bezdomna, głupia i nazywana „szaloną” Zośka pojawia się w chacie Ślimaka, zostawia u niego swe dwuletnie dziecko. Sierotę przygarnia Maciej Owczarz - kulawy parobek Ślimaka, który przedtem przepija pieniądze otrzymane od gospodarza na nowe buty. Opiekuje się znajdą jak własnym dzieckiem. Zabiera małą dziewczynkę na noc ze sobą do stajni, podstawia krowie aby go wykarmiła.
Rozdział VI
Pewnego zimowego dnia we wsi rozchodzi się wiadomość o zamiarze sprzedaży przez dziedzica majątku ziemskiego. Pani rozpowiada, jak to dobrze będzie im w Warszawie. Przychodzi do Ślimaka stara Sobieska i opowiada, że dziedzic chce sprzedać wszystko no może zostawi sobie pałac. Mówi mu też, że Rozochoceni chłopi zamierzają nabyć ziemię, lecz nie chcą włączyć w swe plany Ślimaka. Są na niego ciągle źli, ponieważ wcześniej handlował z inżynierami. Ślimak wieczorem poszedł do karczmy na zwiady. Na nic zdaje się kłótnia w karczmie Josela. Choć Ślimak wytyka Grzybowi i Łukasiakowi, że potajemnie chcą odkupić ziemię od dziedzica, oni odwracają się od niego. Podobnie czyni całą wiejska gromada. Żyd mówi, że może go pogodzić z gromadą ale stawia warunki. Ślimak ma mu oddać 50 rubli które stracił przez jego interesy a potem wybudować na swoich gruntach chałupę i wynająć ja szwagrowi Josela. Ślimak się na to nie zgadza. Gospodarz postanawia kupić łąkę od ziemianina. Ale cały czas zwleka z pójściem do dworu bo się boi. Lecz w końcu Sobieska mu donosi o spotkaniu Grzyba i Łukasika z dziedzicem. Ślimak udaje się do dworu ale wraca niezadowolony bo we dworze przygotowania do jakiejś wielkiej uroczystości i pan nie miał czasu rozmawiać z nim o interesach. Maciek powraca z lasu. Wiezie drewno na opał. Do każdej roboty brał ze sobą małą znajdę, choć wszyscy przepowiadali, że dziecko rychło umrze. Zaczyna padać deszcz. Droga jest bardzo niebezpieczna bo gołoledź, konie nie chcą dalej jechać. Na wzgórzu Owczarz spotyka kulig jadący na bal do dworu. Uczestnicy kuligu przenieśli sanie chłopa w bezpieczne miejsce bo stały im na drodze i nie mogli przejechać. Dziedzice i dziedziczki zaczynają tańczyć poloneza Ogińskiego, Owczarz i dziecko się temu przypatrują. Ślimak przybywa do Owczarza bo obawiali się,, że parobek utknął, rozmawiają o weselu we dworze i dziwnych strojach gości. Zaczepiają chłopów ci sami Niemcy co kiedyś oglądali grunta i pytają czy dziedzic już sprzedał majątek. Niemcy spotykają się z Joselem a potem jadą do dworu. Do dziedzica przyjeżdża Żyd Hirszgold, przywozi mu listy od teścia. Wywołuje go z przyjęcia i odkupuje cały majątek za wyższą cenę, niż proponowali chłopi. Dziedzic jest w kłopocie bo musi szybko podjąć decyzję, a tu przyjęcie, goście się na niego obrażają, że nie uczestniczy w tańcach. Podpisują umowę. Majątek ten ze wszystkich stron otacza gospodarstwo Ślimaka. U Ślimaka ponownie pojawiają się Niemcy (Hamer) i namawiają go na sprzedaż ziemi. Mówią mu, że odkupili majątek od dziedzica ale potrzebna jest im góra należąca do Ślimaka bo chcą tam postawić wiatrak. Stary tłumaczy, że chce to zrobić dla syna, żeby się ustatkował i nie zmarniał, dlatego potrzebna mu ta góra bo on się interesuje młynarstwem. Chłop stanowczo odmawia. Głowi się, co będzie dalej jeżeli mu Niemcy zabiorą łąkę bo oni są bardzo chytrzy. We dworze skończył się bal, dziedzic mówi żonie przebranej za Cygankę że sprzedał majątek.
Rozdział VII
Dziedzic wraz z żoną opuszcza dwór i przenosi się do Warszawy. Dwór zajmuje Hirszgold i natychmiast sprowadza niemieckich kolonistów. Ci osiedlają się na zakupionych terenach. Wycinają las, nawet starego dęba na którym powiesił się Szymon Gołąb mimo, ze drzewo ich straszy. Nie ostały się także wielkie głazy, Sobieska mówi, że Niemcy je wiercą w poszukiwaniu żab ale to nieprawda. Głazy rozsadzali, słychać było wielki huk. Tymczasem Ślimak gości niemieckiego nauczyciela i jego córkę. Ona ciągnie wózek z chorym ojcem. Dowiaduje się, że Niemcy zaciągnęli dług u Żyda, by kupić dawną ziemię dziedzica. Pomysł ten podsunął im Hamer. Okazuje się, że zamierza on na wzgórzu Ślimaka wybudować swojemu młodszemu synowi Wilhelmowi wiatrak i młyn oraz ożenić go z bogatą córką młynarza. Ślimak siada na wzgórzu, pali fajkę i obserwuje obóz Niemców. Przybywają do ślimaka koloniści z taboru aby kupić masło kartofle i siano ale siana Ślimak sprzedać nie chce. Przybywają pod jego chatę Homerowie, koloniści są źli i kłócą się z nimi. Lecz ślimak znowu odmawia sprzedaży gruntów. Przybywa Sobieska z nowinami za naparstek wódki. Opowiada o układach Grzyba z Orzechowskim, którzy chcą kupić pole i ożenić swoje dzieci aby ich na nim osadzić. Kłócą się z Joselem gdy okazuje się, że majątki już sprzedane. W nocy Ślimak słyszy strzały. Okazuje się że u kolonistów pojawił się złodziej. Po kilku kradzieżach wachmistrz rozpoczyna śledztwo. Wachmistrz przybywa do chaty Ślimaka dowiedzieć się, czy nie wiedzą czegoś o próbie kradzieży koni Niemcom. We wsi mówią, że to Kuba Sukiennik i Jasiek Rogacz chcieli ukraść. Potem idzie do Josela a ten mówi, że Kuba i Jasiek tamtej nocy spali u niego w szynku. Przyjechał do wsi geometra, następnie Ślimakowie obserwują przygotowania taboru do postawienia chaty. Jest tam stary Hamer i jego dwaj synowie: Fryc i Wilhelm. Słyszeli śpiewy gromady niemieckiej, Stasiek aż upadł na ziemię, bo on bardzo wrażliwy jest. Niemcy znoszą stosy belek i kamieni. Syn Ślimaka - Jędrek - ulega pokusie i - zwabiony śpiewami i wyglądem bakałarzówny - często chodzi do kolonistów. Najpierw go poniewierają ale potem córka nauczyciela częstuje go piwem. Stary Hamer każe powiedzieć ojcu, że na świętego Jana odbierze mu łąkę. Widział chłopca Grzyb który przeklina jego i całą rodzinę Ślimaków za bratanie się z Niemcami.
Rozdział VIII
Ślimak od jakiegoś czasu się wysypia, nie musi pracować we dworze, bo dworu nie ma, w końcu odpoczywa. Niemcy kończą budować swoje folwarki. Tymczasem Ślimak nadal zarabia dostarczając żywność Niemcom i nadal ze strony gromady spotyka go jedynie ostracyzm. Nie przejmuje się jednak tym. Cieszy się dostatkiem. Odmawia Joselowi znowu budowy chaty dla jego szwagra na swoim gruncie. Robi nadal zakupy bo jak przyjdą pracownicy kolei to wszystko wykupią. Ludzie mówią, że Ślimakowe się przechrzcili na Szwabów, oni idą specjalnie do spowiedzi ale ludzie nadal ich obgadują. Owczarz zauważył, że z każdej kolonii niemieckiej co rano wyjeżdżają furmanki i wracają późnym wieczorem. Gdy rusza budowa kolei, Niemcy najmują się do pracy. Ci, którzy zakończyli budowę swych domów, zajęli się dostarczaniem żywności dla usprawniających transport. Hamer skutecznie utrudnia Ślimakowi znalezienie pracy przy budowie torów. Chłop traci źródło dochodu. Nikt nie chce go również zatrudnić do innych prac. Wszyscy traktują go jak powietrze, zarówno mieszkańcy wsi, jak i Niemcy. Ślimak rozmawia z bakałarzem, który uświadamia go, że taki afront spotyka go ze względu na to, ze nie chce sprzedać gospodarstwa a jego ziemia leży w samym środku gruntów Hamera. Poza tym chodzi też o ten wiatrak. Homerowie mają tylko grunty nizinne i na nich nie da się postawić wiatraka. Rozpoczyna się budowa grobli i mostu nad Białką. Gdy w lipcu burza przerywa groblę, woda zabiera część góry Ślimaka. Szwabom nic się nie stało bo pobudowali na swoim brzegu tamy. Opis burzy. Jasiek wylatuje na pole aby moknąć do suchej nitki bo to fajna zabawa, Stasiek jest niespokojny. Wszyscy go jednak odtrącają, każdy ma swoje zajęcia. Stasiek zaczyna płakać ale ojciec go uspokaja. Niemcy wydostają z rzeki płynące drzewo, śpiewają przy tym a śpiew słyszy Stasiek. Słuchał tego męskiego chóru niemal skamieniały z zachwytu. Stasiek biegnie do nich. Nagle słychać krzyki Niemców. Żywioł czyni jeszcze jedno spustoszenie - w dole z wodą topi się Stasiek, młodszy syn Ślimaka. Przybywa do chaty ratować go bakałarz lecz nic to nie daje. Ślimakowie rozmawiają, że co komu pisane to tak się ma stac. Ślimak zabiera się do robienia trumienki. Pogrzeb jest smutnym wydarzeniem. Ślimak kopie grób dla syna, ostatnie pożegnanie.
Rozdział IX
Rusza kolej. Mimo postępu technicznego, pogarsza się sytuacja finansowa Ślimaka oraz nasilają się kradzieże w okolicy. Cały handel w okolicy zagarnęli Niemcy. Jędrek pobiera nauki czytania u bakałarza, dzięki czemu może częściej przebywać u kolonistów i obserwować córkę nauczyciela. Wykorzystuje każdą okazję, by porozmawiać z piękną dziewczyną. Sytuacja Ślimaka staje się beznadziejna. Nie ma pracy, nikt nie chce kupić jego produktów. Musi sprzedać jedną krowę i odprawić służącą Magdę. Żydzi kupili Łysą za 18 rubli. Wówczas Hamer ponawia swoją propozycję odkupienia ziemi chłopa. Gdy słyszy odmowną odpowiedź, zakazuje Jędrkowi, przychodzić na nauki do ich bakałarza. Pewnej nocy i do Ślimaka zachodzą złodzieje ale z Owczarzem i psem Burkiem udaje im się obronić gospodarstwo. Złodzieje uciekają, zostawiaj wieprza, okazuje się, że ukradli go Hamerom. Wieprza im uratowali a Niemcy myślą, że to oni im ukradli. Ślimak myśli o zrobieniu skobli i zasuw ale odkłada to z dnia na dzień. Jędrek wdaje się w bójkę z niemieckim chłopakiem Hermanem, gdyż ten przyłapuje go na zaglądaniu w okno bakałarzowego pokoju.. Koloniści podają go do sądu.. Tymczasem pies bohatera zostaje otruty przez nieznanych sprawców [ podczas gdy Ślimakowie są w kościele jacyś przyjezdni proszą Owczarza o pomoc przy saniach. Za naprawę sań dają mu butelkę jakiejś doskonałej mikstury, którą parobek chowa sobie w stajni] , którzy - jakby tego było mało - dają Owczarzowi tajemniczy specyfik. Mikstura usypia Maćka., wcześniej ma jakieś dziwne wizje i halucynacje. Nikt nie jest w stanie zapobiec kradzieży koni gospodarza. Owczarz opowiada im wszystko o naprawie sań i tajemniczym trunku zakonników z Radecznicy. Zdenerwowany Ślimak wygania parobka wraz z dzieckiem Zośki. Maciek widzi ślady koni i złodziejów, doskonale rozpoznaje ich drogę. Maciej, porozumiawszy się z sołtysem, postanawia wytropić złodziejów. Grochowski mówi mu, że od dawna ich tropi ale nie ma dowodów. Jeden z nich to brat Joselowego szwagra. Maciej wierzy w odzyskanie Kasztanka i Wojtka, Wędruje po śladach koniokradów i w końcu - zmęczony - zasypia w lesie na mrozie i zamarza z sierotą. Wydaje mu się, że jest w stajni, czuje mrówki na całym ciele. Znajduje go rano dróżnik który sprowadza sołtysa. Cała wieś odpowiedzialnością za ich zgon obarcza Ślimaka. Pod opieką dwóch chłopów szła głupia Zośka i widząc swoją zamarzniętą córkę złorzeczyła Ślimakowi ale potem znowu zapadła w apatię i marazm.
Rozdział X
Strata koni doprowadziła Ślimaka niemal do obłędu, aż pobił dwie krowy, skopał sztywne zwłoki psa Burka i pobił do krwi syna. Jagna - żona Ślimaka, zapada na ciężką chorobę, pewnej nocy ma dreszcze. Przybywa żyd Josel, mówi, że jutro będzie sprawa Jędrka sądzona, wspomina też o zamarznięciu Owczarza i dziecka. Potwierdza tę wiadomość i sołtys. Jędrek z sołtysem pojechał do sądu i do aresztu, dostał od ojca rubla na drogę, matka jest bardzo obojętna, ponieważ jest chora. Ślimak dużo myśli o Owczarzu, nawet widzi go z dzieckiem przed oczami Nagle w chacie pojawia się głupia Zośka, która prosi o nocleg. Ślimak się zgadza. W nocy z zemsty podpala gospodarstwo Ślimaka. Pali się i stodoła, pod nią stoi Zośka i złorzeczy gospodarzowi. Pożar zostaje ugaszony przez Niemców. Żaden z Polaków nie przychodzi im z pomocą. Ślimak z żoną na razie pomieszkują w stajni. Hamer i baba przynoszą im pożywienie, Ślimakowa jest nieprzytomna. Obcokrajowcy ponawiają propozycję kupna ziemi. Proponują pomoc w zamian za wyrażenie zgody. Zrozpaczony chłop przystaje na ich propozycję. Wówczas wraz z żoną zostaje przeniesiony przez Niemców do szkoły. Rano wszyscy mają jechać do rejenta. Ślimak pije z Knapem i Hamerami. Tymczasem w nocy Jagna zmusza Ślimaka do powrotu na zgliszcza i wymusza od niego obietnicę. Mąż obiecuje nie sprzedawać ziemi. Nad ranem kobieta umiera. Załamany nieszczęściami wdowiec myśli tylko o śmierci. Nawet mu się nie chce przygotowywać żonie pogrzebu. Pogrążonego w rozpaczy bohatera odnajduje biedny Żyd Jojne. Słysząc ryk krów, wstępuje do zagrody i poi bydło. Następnie wyrusza po pomoc najpierw do sołtysa, a potem do księdza. Ksiądz miał jechać do znajomych na spotkanie towarzyskie ale spakował najpotrzebniejsze rzeczy trochę jedzenia i udał się do Ślimaka, pełnić swój obowiązek i pocieszać nędzarza w potrzebie. Wspomina jednak o jakiejś kobiecie, o dotyku jej sukni. Niedobry ksiądz!
Rozdział XI
Ślimak je i pije z księdzem. Ślimak opowiada mu o swojej niedoli, o wszystkich nieszczęściach. Proboszcz obiecuje mu znalezienie wsparcia u polskich gospodarzy. Rano przybywają do Ślimaka stary Grzyb i jego parobek z koszem jedzenia, następnie parobek jedzie po trumnę dla Ślimakowej. Sąsiedzi wyjaśniają sobie nieporozumienia. Grzyb mówi, że Hamer chce mu sprzedać folwark. Przybywa sołtys Grochowski. Wyjaśnia się sprawa kradzieży. Złodziejem koni okazał się Jasiek Grzyb, syn bogatego rolnika. Namawiał go do tego Josel bo chłopak miał u Żyda dług. Na zgodę Grzyb proponuje Ślimakowi aby ożenił się z jego siostrą Gawędziną. Hamerowie, straciwszy nadzieję odkupienia ziemi Ślimaka, sprzedają folwark Grzybowi i opuszczają wieś. Ślimak zakłada nową rodzinę. Poślubia siostrę Grzyba i, w zamian za jej posag, zobowiązuje się spłacić jej bratanka Jaśka. Zmarła głupia Zośka i Sobieska. Życie chłopa powoli wraca do normy.
WSTĘP (oprac. Tadeusz Żabski)
Gdy Prus zaczynał pisać Placówkę, swoją pierwszą wielką powieść, liczył 38 lat. Romantycy odnosili sukcesy w wieku młodzieńczym, realiści musieli na nie czekać wiele lat. Wg teorii środowiskowej Hipolita Adolfa Taine'a twórczość artystyczna jest zdeterminowana przez warunki, w jakich autor dokonuje percepcji rzeczywistości.
Aleksander Głowacki (1847-1912) pochodził ze „starożytnego rodu” Głowackich herbu Prus, ród ten jednak na tyle podupadł w XIX wieku, że ojciec Antoni nie mógł dowieść swojego szlachectwa. Rodzina matki, Apolonii z Trembińskich, miała się za lepszą szlachtę, ale i ona została oderwana od ziemi. Podobnym statusem społecznymi odznaczali się również inni przedstawiciele pozytywizmu: Henryk Sienkiewicz, A. Świętochowski, Piotr Chmielowski, Walery Przyborowski, Józef Kotarbiński, Antoni Sygietyński, St. Witkiewicz. Ich ojcowie należeli do „wysadzonych z siodła” i musieli podejmować się pracy zarobkowej w większych majątkach jako dzierżawcy, oficjaliści dworscy, bądź przenieść się do miasta i ubiegać o posady nauczycieli lub urzędników. Ojciec Prusa został właścicielem części kolokacyjnej w Maszowie na Wołyniu, ale nie mieszkał tam, powierzając ją niezbyt obrotnym dzierżawcom, najmował się jako ekonom i oficjalista prywatny w majątkach z okolic Hrubieszowa (gdzie urodził się przyszły pisarz) i Tomaszowa Lubelskiego. Dystans miał wobec państwa - widać niechęć Prusa do odłamu ziemiaństwa żyjącego okruchami dawnej świetności, niedołężnego, stojącego na skraju ruiny.
Prus wcześnie osierocony znalazł się pod opieką krewnych i zaczął chodzić do szkół w Lublinie, Siedlcach i Kielcach. Brał udział w powstaniu styczniowym, żadnego zwycięstwa nie odniósł, po przegranej bitwie nad Białką dostał się do więzienia. Klęska powstania, jak dla całego pokolenia, była dla niego wielkim wstrząsem. W jesieni 1866 roku z wymienionymi rówieśnikami trafił do Szkoły Głównej (w Warszawie). Wszyscy oni pochodzili z głuchej prowincji, niektórzy z wiosek zabitych dechami. Zatem „pozytywizm warszawski” stworzyli ludzie spoza Warszawy, a nie jak twierdził Świętochowski w My i wy, że byli połączeni związkami z tutejszą inteligencją, wcale nie odczuwali swej odrębności i siły. Do tego ich szlacheckie pochodzenie sprawiało, że nie mieli wiele wspólnego z kulturą mieszczańską, dominującą w większości krajów europejskich. Głowacki nie interesował się początkowo literaturą. Na początku - humor, błazenada i autoironia. W 1869 roku Szkoła Główna uległa likwidacji, a atmosfera panująca na utworzonym UW (z rosyjskim językiem wykładowym) nie sprzyjała kontynuowaniu nauki. Ludzie bez zawodu i stałego zatrudnienia rozproszyli się po miasteczkach i wsiach szukając grosza na guwernerce. Była to dobra okazja do poznania życia chłopów w pouwłaszczanych warunkach egzystencji. Około 1870 roku zaczęli ci guwernerzy z powrotem ściągać do Warszawy: Głowacki, Świętochowski, Sienkiewicz, Chmielowski. Interesowała ich tylko działalność literacka i publicystyczna. Na początku pisali do `Przeglądu Tygodniowego', gdzie w 1871 roku zaczęli walkę ze „starymi”. Rok później założyli `Niwę' i objęli `Opiekuna Domowego'. Głowacki nie wziął udziału w sporze młodej i starej prasy. Nawiązał trwałą współpracę z wymienionymi dwoma ostatnimi pismami, ale również z pisemkami humorystycznymi `Muchą' i `Kolcami' oraz, co gorsza, z najbardziej konserwatywną gazetą - `Kurierem Warszawskim', w którym drukował kroniki. Przyniósł mu one spory rozgłos i dały dobre warunki egzystencji. Pseudonimu Prus zaczął używać w `Opiekunie Domowym'. Cechował się doskonałym poczuciem humoru, niezależnością sądów, często też narażał się opinii publicznej i wywoływał poważne konflikty. W kronikach pokazał się jako pozytywista z krwi i kości, jako scjentyk respektujący rygorystyczne prawa logiki i nauki. Kierował się zasadą obiektywizmu. Szerzył utopijną ideę solidaryzmu klasowego, potrzebę współpracy i harmonijnego rozwoju poszczególnych „organów” - warstw społecznych, oceniał je z pozycji utylitaryzmu (był wyznawcą organicznej teorii Spencera). „Parobczej pracy” w kronikach towarzyszyła działalność literacka - kilkadziesiąt utworów nowelistycznych zebranych w tomach: To i owo (1874), Pisma tom I (1881), Szkice i obrazki (1885). Też cztery szkice powieściowe: Kłopoty babuni (1874), Pałac i ruderę (1875), Dusze w niewoli (1877) i Anielkę (1880). Obok utworów konwencjonalnych i naśladowczych spotkać można oryginalne i nowatorskie. Często korzystał jeszcze z przedrealistycznych technik pisarskich. Pałac i rudera oraz Dusze w niewoli były próbą przystosowania do nowych warunków, potrzeb - popularnego gatunku romansowego - „powieści tajemnic” stworzonej przez Eugeniusza Sue. Ale większość utworów Prusa ma inny charakter, określony tytułem największego ich zbioru Szkice i obrazki. Pisali je także: Orzeszkowa, Sienkiewicz, Konopnicka, Wiktor Gomulicki - odtwarzali oni naturę nie piękną, lecz tą znaną z najbliższego otoczenia. Ten świat życia codziennego i szarych ludzi ukazywany był zewnętrznie. Opisywali oni wygląd rzeczy i ludzi, odtwarzali ich zachowanie się - ruchy, gesty, mimikę, przytaczali dialogi. Nie przekazywano jednak głębszej wiedzy o ludziach, ani socjologicznej, ani psychologicznej. Poetyka „zwierciadła przechadzającego się po gościńcu”, a więc zwierciadła płaskiego, które w intencji Stendhala (twórcy tej metafory) powinno ujawniać pełną, obiektywną prawdę o świecie - ujawniało tylko prawdę częściową i powierzchowną. Jednak najlepsze utwory nowelistyczne Prusa wyszły daleko poza obręb tej literatury.
Geneza Placówki - Anielka bezpośrednio ją poprzedziła. Kiedy w 1880 roku drukował ją „Kurier Warszawski”, Prus pomyślał o drugiej powieści na tematy wiejskie. Miał też zamiar wydać wielkie dzieło krytycznoliterackie, ale nigdy tego nie zrobił. Utwory o chłopach: Antek (1880), Michałko (1880), Grzechy dzieciństwa (1883), Pan Dutkowski i jego folwark (1884), Stara bajka (1884) i Na wakacjach (1884). Widać tu doskonałą znajomość ówczesnych stosunków wiejskich. On wychowywał się w środowisku małomiasteczkowym, ale trzeba wiedzieć, że ludność miejska w dużym procencie zajmowała się pracą na roli. Prus przebywał od czasu do czasu na wsi jako syn ekonoma i współwłaściciel Maszowa. Potem był korepetytorem w Targowisku i Zajączkówce. Po zamieszkaniu w Warszawie, wypady na wieś były rzadsze, zazwyczaj wakacyjne. Pisanie Placówki rozpoczął zapewne w 1884 roku. W Nałęczowie spędzał Prus wakacje, w zbieraniu wiadomości do powieści pomagała mu Oktawia Radziwiłłowiczówna - Żeromski, jej późniejszy mąż zanotował tam w 1891 roku: motywy wzięte były ze wsi Przybysławic i kolonii niemieckich, obok których się jedzie do Lublina. Często bywał u Niemców. Ona często patrzyła na jego pracę i dobrze znała jego sposoby i nawyki. Pisał bez kreśleń i poprawek, pisał z odcinka na odcinek, zamykał się w pokoju zabrawszy ogórek kwaszony i kawałek czarnego chleba. Tak powstawały niemal wszystkie jego powieści. Rzeczka Czechówka zwana w powieści Białką, już wyschła. Powieść ponad miarę się autorowi rozrosła. Druk w „Wędrowcu” rozpoczął w 1885 i skończył w 1886 roku, zapewne ze względu na niemożność dostarczenia nowych odcinków. Miejsce publikacji nie jest przypadkowe. W latach 1883-87 „Wędrowiec” stał się najpoważniejszym pismem literackim, grupującym zwolenników i propagatorów nowej estetyki związanej z naturalizmem. Witkacy opublikował tam cykl głośnych, bulwersujących opinię publiczną artykułów Malarstwo i krytyka u nas, Adolf Dygasiński drukował nowele o tematyce chłopskiej w stylu naturalistycznym. Prusa bardzo one interesowały. Nobilitacja tematów z życia najuboższych, realistyczna konstrukcja dzieła, nowe formy narracyjne.
Powieść cechuje oryginalność i nowatorstwo. Obraz wsi był dla pokolenia Prusa czymś nowym, różnym od wielowiekowych tradycji literackich, od topiki od starożytności po wiek XIX. Zazwyczaj było to piśmiennictwo parenetyczne i dydaktyczne - zwalczano pijaństwo, złodziejstwo, zalecano korzystanie z autorytetu proboszcza i ojcowskiej opieki dziedzica. W licznych „broszurach dla ludu” starano się na wieś nieść „kaganek oświaty” i realizować hasło pracy u podstaw. Miasto było zawsze miejscem utożsamianym z upadkiem wartości, siedliskiem zła, a wieś z dobrem. Pisarstwo arkadyjskie również jednak nie odzwierciedlało wsi rzeczywistej. Problematyka chłopa zniewolonego i ciemiężonego niełatwo trafiała na karty literatury. Trafiała do innych gatunków - „lamenty chłopskie” jak z Placówki piosenka starej Sobieskiej: Kiedy pan bogacieje, ze sługi pot się leje! Wiara w mądrość ludową też była naiwna i nieprawdziwa. Brak tym wszystkim obiektywizmu. Realiście XIX-wieku widzieli konieczność odnowienia tematyki wiejskiej ze znamionami prawdopodobieństwa i prawdy.
Historia Ślimaka - w powieściach realistycznych, z powodu cenzury, Polska ukazana jest bez zaborców. Notariusz pojawia się, za łapówki robi wiele, jednak nie wiemy czy jest Rosjaninem, kamuflaż. Nie znamy dokładnie miejsca akcji, nazwy wioski ani najbliższego miasta. Może Przybyszewice, ale blisko są Lublina, a w powieści, miasto gubernialne było oddalone. Czas akcji również nie został bliżej określony. Ojciec Ślimaka z ukazu po zniesieniu pańszczyzny dostał 7-morgowe gospodarstwo, zapewne wkrótce zmarł, jego syn ożenił się z córką włodarza z dworu, przypuszczalnie około 1866 roku. Jędrek na początku powieści ma 13 lat, więc czas akcji to w przybliżeniu lata 1880-1881. Dla autora i czytelników to po prostu współczesność. Brak historycznego upływu lat wynika z czasu charakterystycznego dla życia rolnika - czas powtarzający, wieczny, oznaczony nazwami pór roku w powieści i miesięcy - to dzieje się „teraz”. Realiści tworzyli rzeczywistość fikcyjną jednak nadawali jej walor ogólności i reprezentatywności. Powieść nie stanowi jednak dokumentu, nie jest w żaden sposób autentyczna. Prus w przeciwieństwie do propagatorów ruchu socjalistycznego nie wmawia w naszego chłopa „instynktów socjalnych, jakich on nie posiada” - to ważne, on wie jak jest naprawdę. Istniał samorząd gminny, ale decyzje zapadały zazwyczaj w karczmie. Gmina to w myśleniu chłopa tylko urząd pośredniczący między wsią a nieokreśloną władzą. Walkę z kradzieżą załatwia się na własny sposób, na własną rękę. Prus skupia się nie na całej zbiorowości wiejskiej, lecz na jednostce, na „historii naturalnej” rodziny, na „fizjologii” jednego gospodarstwa. Dzieciństwo i młodość Ślimaka przypadły na czasu pańszczyźniane. Wtedy ukształtowały się jego mniemania o panującym porządku świata. Nie podlegało myślenie to ewolucji. Odstępstwa od przyjętych norm traktował jako zakłócanie ładu moralnego. Jest on przekonany o naturalnej nierówności społecznej, ustalonej przez Boga. Szlachta kształtowała to przekonanie przez wiele wieków. Wątpiła ona w istnienie chłopskiej duszy. Od najemników - parobków, formali dworskich, gorsi byli tylko żebracy i dziady kościelne, dla niech i Owczarz był „panem”. Chłopi jednak dalej zachowali silnie wykształcony „nerw posłuszeństwa”. Upadek dziedzica uznał Ślimak za kwestię osobistą, a ruinę dworu za początek upadku wsi. Wszelkie nowinki technologiczne przerażały chłopów. To skutek ciemnoty, na wsi panował analfabetyzm. Jasiek Grzyb - rewolucyjne poglądy dowodem na to, że nauka szkodzi. Jędrek i on to już nowe pokolenie chłopów. Realia - żadna arkadia, pola niszczy susza, deszcz i rzeka, która wylewa. Praca nie jest tu źródłem szczęścia, on woli nie pracować. Nazwiska dziedzica nawet nie znamy. Wiemy tylko, że na imię ma Władysław. Równouprawnienie i demokratyzację przyjął bez problemów, w powstaniu raczej udziału nie brał. Młoda żona ze środowiska warszawskiego ciągnęła go do miasta. Rodzina jej akceptowała hasła pozytywistyczne - ziemiaństwo i szlachta winna pełnić misję cywilizacyjną na wsi. Demokratyzm przerodził się jednak w chłopomanię - „szwagierek” i ona, która szybko przestała jednak wierzyć w naukę dzieci, poczuła do chłopów niechęć. Dziedzic był dobry dla chłopów - pomagał im zdobyć dodatkowe zarobki, sprzedawał paszę, w interesach nie oszukiwał. Gardził jednak chłopami, nie wierzył w ich wartość, ani w możność pokonania barier kulturowych i społecznych. Chłopi mu nie ufali do końca - Ślimak nie kupił łąki, choć wcale nie bał się żony. Mógł świecić chłopom dobrym przykładem i zachęcać do rozwoju. Lekkomyślnie sprzedał ziemię. Pewnie w Warszawie jak jego teść utrzymywał się z procentów od kapitału - na życie na poziomie arystokracji to pewnie nie wystarczało. Czekał go prawdopodobnie los Tomasza Łęckiego, jednak jego dalszych losów nie znamy. Powieść jest dowodem na społeczną i moralna degenerację szlachty. Kulig - ich już nie ma, to tylko kostiumy dawnej szlachty. Szlachta utraciła swoją tożsamość, znaczenie i rangę w życiu narodowym. Polonez Ogińskiego - polonez ten nosił tytuł Pożegnanie ojczyzny więc była to scena znacząca. Dalej - dziedzic w stroju krakowskim sprzedaje w tańcu majątek, byle komu, byle szybciej i korzystniej. Obłędny, pseudonarodowy chocholi taniec wprawia przebierańców w oszołomienie, zapomnienie, jak później w Weselu Wyspiańskiego oraz Popiele i diamencie Andrzejewskiego. KOLONIŚCI - publicyści walczyli z nimi, to był wtedy standard, ich osiedlanie się u nas. Prus zaczął zajmować się tym po czasie. Chce patrzeć na to obiektywnie, bez nacjonalistycznych uprzedzeń i nietolerancji. Niemcy z powieści nie robią niczego złego, szukają ziemi i pracy, uciekają od służby wojskowej, wnuczka jednego z nich, wychowana na ziemiach polskich nie czuje się już Niemką, tylko, że pochodzi z Niemców. Niebezpieczeństwo germanizacji zagrażało Polakom w zaborze pruskim, ale w królestwie nie bardzo - Niemcy tu szybciej by się spolonizowali. Żyją jak cyganie, ciągle są w drodze. Czują się lepsi od chłopów, chcą podporządkować okolicę swoim celom. Są gospodarni i mają dobrą organizację pracy. Kolej - Ślimak nie znał reguł gry i myślał, że nie potrafi robić interesów. Utożsamia więc różnice cywilizacyjne z różnicami ras. Ślimak walczy o ziemię, a Hamerowi brakło jednak sprytu, bo mógł niczym Grzyb odkupić ziemię, za kawałek swojego terenu. Ślimak nie broni raczej swojej ziemi z poczucia obowiązku obywatelskiego. Motywy postępowania nie leżą w naturze (żaden zwierzęcyzm jak u Zoli w Ziemi), ale w kulturze chłopskiej. Ich ziemia to dla chłopów dar od Boga, akt kosmogoniczny. Dzielą ten teren na ich sacrum i profanum reszty. To jakby mit - wszędzie indziej Słońce, niebo są dla niego inne. To jest ich miejsce. Bóg Niemców był dla nich inny, wrogi. Mit „świętej ziemi” bardzo się podobał pozytywistą, choć chłopów uważali za ciemnotę. Sprzedaż ziemi to (zwłaszcza dla Ślimakowej) świętokradztwo.
To powieść tendencyjna. Najpierw do swych powieści wprowadzał elementy realizmu, potem pisał tak tę powieść. Powieść ta miała odpowiadać na „wielkie pytania epoki”, bo podejmuje istotny problem społeczny (cecha powieści realistycznej). Nie chcieli pisarze realistyczni piętnować jak satyrycy, ani propagować programu ideowego jak w literaturze tendencyjnej. Wydarzenia i postaci są charakterystyczne dla określonej epoki i warstwy społecznej - nowość. Ważne, że człowiek ma zawsze dokładnie określoną rolę społeczną i jako taki funkcjonuje w powieści. Ślimak występuje głównie jak chłop - jest posłuszny i przebiegły w stosunku do dziedzica, dobroduszny i opiekuńczy w stosunku do służby, nieśmiały wobec proboszcza. Cechuje się niezaradnością i brakiem inicjatywy, ale ziemi broni do upadłego. Czuje respekt przed żoną i szanuje dzieci, ale jest głową rodziny. Każdy poddany jest w powieści wpływom swego środowiska. Typowości towarzyszy indywidualizacja osobowościowa. Psychika bohatera w ten sposób staje się bogata. Nikt nie jest tu jednoznacznie pozytywny lub negatywny. Mało znaczące wydarzenia w powieści, stają się później powodem innych, ważnych. Nie ma tu intryg i podstępów jak w romansach, kryminałach - Ślimak zwyczajnie nie wytrzymuje napięcia i konkurencji. Mamy ekspozycję, zawiązanie akcji, narastanie konfliktu, punkt kulminacyjny i rozwiązanie.
Niezwykłe zjawisko - narracja prowadzona w II osobie gramatycznej. To konwencja literatury obrazkowej - „jesteś w wąwozie, przechodzisz na lewo…”. Dalej już utrwalona trochę narracja trzecioosobowa. Zgodnie z zasadami realizmu narrator jest tutaj ukryty. Nie znamy jego poglądów. Dążność do obiektywizmu. Narrator przyjmować ma pozycję informacyjno-sprawozdawczą, ukazywać wydarzenia bez komentarzy, nie oceniać, nie podawać własnych myśli. Nie ma też wszechwiedzy, narrator to raczej obserwator, świadek wydarzeń. Mamy często perspektywę bohatera, oglądamy ponadto to, co dzieje się „teraz”, jakby przed naszymi oczyma. Styl stał się przeźroczysty, niewidoczny dla czytelnika. Mamy tu język literacki ożywiany elementami języka potocznego. Język narratora jest konkretny i rzeczowy, określa barwy, kształty - obrazowanie rzeczowe. Mamy wrażenie barwności i plastyczności. Bohater posługuje się językiem swojej warstwy społecznej - zasada typowości społecznej. Mało stylizacji. Prus lubił leksykalne i składniowe właściwości gwary.
Kariera powieści - pierwsze wydanie książkowe w 1886 roku. Liczne recenzje Świętochowskiego, Kotarbińskiego Józefa i Antoniego Sygietyńskiego. Polak jako obrońca bytu narodowego. Walka toczona o utrzymanie ziemi. Przeróbki powieści były grane przez parenaście lat w teatrach amatorskich.