SCENARIUSZ TEATRZYKU „BRZYDKIE KACZĄTKO”
Opracowała : M. Siepetowska
NARRATOR: Posłuchajcie- oto bajka:
pewna kaczka zniosła jajka.
na podwórku, w cieniu krzaczka,
na swych jajkach siedzi kaczka.
Nagle …kaczka „kwa, kwa” kwacze,
Bo pękają jaja kacze.
Już wystaje z nich pięć główek,
Już wykluwa się przychówek.
PISKLĘ I Pip. Ach jaki ten świat jest duży !
PISKLĘ II Pip. Jaki kolorowy !
PISKLĘ III Pip. Przyjemnie tu i miło !
PISKLĘ IV Pip, pip. Słoneczko cudownie grzeje, a ja lubię ciepełko !
PISKLĘ V Pip, pip widzę mamę braci i siostry !
PISKLĘ VI Pip. Cieszę się, że mogę oglądać ten świat ! Ach z przyjemnością
wyprostuję nóżki!
MAMA: Kwa, kwa. Nie myślcie, że z tego gniazda widać cały świat. Ciągnie się on ogromnie daleko, jeszcze za tym ogrodem proboszcza, daleko, daleko, ale jeszcze nigdy tam nie byłam. Dzieci tam nie możecie chodzić same, gdyż mogłoby się wam przytrafić coś złego. Czy wyszłyście już wszystkie ze skorupek ? O! jeszcze jedno, jest największe. Ciekawa jestem jak długo będę musiała tu nad nim pokutować Mam już tego dosyć.
STARA
KACZKA: Kwa, kwa co słychać pani, kochana sąsiadko?
MAMA: Z jednym jajkiem mam kłopoty, nie chce pęknąć, a ja już jestem taka zmęczona. Wszystkie pozostałe pisklaki ślicznie się wykluły. Są żółciutkie, zdrowe - aż miło popatrzeć!.
STARA KACZKA: Pokaż mi to jajko, które nie chce pęknąć. Ależ to indycze jajko !Jest
takie duże. Nie będzie z tego pociechy: wody się boi i nie umie
pływać. Lepiej zostaw je, a zajmij się swoimi pisklakami.
MAMA: Czekam już tak długo, kwa. Posiedzę jeszcze troszkę.
STARA
KACZKA: Jak chcesz, moja kochana.
NARRATOR: Lecz zostało jajko szóste
czyżby w środku było puste?
Nie bo następnego rana
rzecz się stała niesłychana:
Z jajka wyszło pisklę, które
było spore, szarobure
i urodę miało raczej
inną od urody kaczej.
BRZYDKIE
KACZĄTKO: Pip, pip!
PISKLĘTA: Jakie ono brzydkie!
MAMA: Ojej! Ale ogromne pisklę i niepodobne do żadnego z moich. Czyżby to rzeczywiście było indycze jajko? No, przekonamy się o tym: musi iść do wody, choćbym je miała wciągnąć za łeb własnym dziobem.
BRZYDKIE
KACZĄTKO: Ach ja pisklaczek, ja nieboraczek
mam brzydkie piórka dlatego płaczę.
Jestem nieładny i też nie zgrabny,
chudziutki, duży i nieporadny.
Nie lubią mnie bracia i moje siostrzyczki
Najlepiej wziąć w ręce cudowne nożyczki.
i zrobić porządek z ubrankiem tak brzydkim
ostrzyc i pociąć frędzelki i nitki.
NARRATOR: Przyszedł stary kundel Burek,
Znany ze swych awanturek i powiada:
BUREK: Wśród kaczątek
bardzo rzadki to wyjątek,
niesłychana wprost szkarada!
Trzymać go tu nie wypada.
BUREK: Taką radę kaczce dał,
Poszczekując
BUREK: Hau, hau, hau!
NARRATOR: Przyszedł stary kocur Mruczek,
znany ze swych zmyślnych sztuczek,
i powiada:
MRUCZEK: To stworzenie
ma nie kacze pochodzenie,
szyja nie jest dosyć krótka,
wypraw lepiej w świat podrzutka!
NARRATOR: Taką radę kaczce dał,
miaucząc głośno:
MRUCZEK: Miau, miau, miau!
NARRATOR: Dziwne wam się wyda, wiem,
to, że kot się zgadzał z psem.
fakt niezwykły, lecz w tej sprawie
Zgodni byli wszyscy prawie…
Przyszła kura, zagdakała:
KURA: Gdaka, gdaka, gdaka, to jest zakała!
NARRATOR: Przyszła gąska:
GĄSKA: Gę, gę, gę,
dziwoląga pozbądź się.
NARRATOR: Kaczka było czułą matką
i kochała całe stadko,
lecz z obawą od początku
przyglądała się kaczątku
i wyglądem nieboraczka
bardzo się trapiła kaczka.
MAMA: Śliczne, żółte mam kaczęta,
innym matkom takich życzę,
lecz ten cechy ma indycze.
Skąd się indyk wziął w rodzinie?
muszę sprawdzić czy popłynie… Wesoła melodia
NARRATOR: Z dziećmi poszła, więc raz, dwa
nad sadzawkę.
MAMA: Kwa, kwa, kwa.
Kwa, kwa
Skaczcie dzieci do wody,
to będzie wasza pierwsza lekcja.
PISKLĘTA: Hura! Ale fajnie coś nowego nas czeka! Wesoła melodia
MAMA: Oho!!! To nie jest indycze dziecko,
To moje własne, umie pływać i jeszcze jak!
Może najlepiej ze wszystkich.
Jak prosto się trzyma,
a jak doskonale przebiera nogami.
Nie jest ono nawet takie brzydkie…
jeśli się dobrze przypatrzeć…
Tylko trochę zbyt duże!
PISKLĘTA: Mamo, mamo, ale pyszna zabawa!
Zostaniemy dłużej?
MAMA: Nie, nie! Za mną dzieci!
Muszę was przedstawić na kaczym dworze.
Trzymajcie się tylko blisko mnie, żeby was kto nie zadeptał.
A najbardziej, radze wam strzeżcie się psa i kota. Wesoła melodia
BUREK: Hau, hau! Spójrzcie no! Ten dziwak
to doprawdy świetny pływak!
MRUCZEK: Miau! Jak trzyma się na wodzie!
KURA: Nie ma takich w naszym rodzie,
To kaczątko, gdak, gdak, gdak!
INDOR: Gul, gul, gul, to kaczor, tak!
NARRATOR: Pies się znowu zgodził z kotem
i przycichła sprawa potem.
Ale Mruczek tak przy Burku
rzekł do kury na podwórku:
MRUCZEK: Pisklę brzydkie jest okropnie,
taką kaczkę niech gęś kopnie!
Bo choć pływa kaczka ta
to nie mówi kwa, kwa, kwa!
NARRATOR: Zaś kaczorek, co nie kwakał,
często po cichutku płakał.
I nie kaczym wcale głosem
biadał nad swym smutnym losem:
PIOSENKA I : Kaczuszki takie ładne są,
że nucą o nich pieśni
pieśniarze nam współcześni.
pieśniarze nam współcześni.
Cóż zrobić mam z brzydotą swą?
Czy o mnie ktoś zaśpiewa?
Czasami tylko drzewa
na wietrze szumią tak:
Brzydkie Kaczątko, Brzydkie Kaczątko,
nie kocha ciebie na świecie nikt.
Brzydkie Kaczątko, Brzydkie Kaczątko,
byłoby lepiej gdybyś stąd znikł!
Brzydkie Kaczątko, Brzydkie Kaczątko,
na tym podwórku po co ci tkwić?
Brzydkie Kaczątko, Brzydkie Kaczątko,
ku wielkiej wodzie natychmiast idź.
BRZYDKIE
KACZĄTKO: Choć mi trochę mamy szkoda,
idę tam, gdzie wielka woda.
Chce zapomnieć o podwórku,
kurach, gęsiach, Mruczku, Burku.
Nie zatęsknię do nich, nie,
bo tu nie kochano mnie!
NARRATOR: Poszedł więc na krótkich nóżkach
po bezdrożach, ścieżkach, dróżkach,
aż się dowlókł nocną porą
do szuwarów, nad jezioro.
A tam ujrzał widok taki:
BRZYDKIE
KACZĄTKO: Ojej ! Co to za ptaki?
Długoszyje, śnieżnobiałe,
nieprzystępne i wspaniałe…
Znam się na tym dosyć słabo-
jak się nazywają żabo?
PIOSENKA II : Kum, kum, kum,
kum, kum ,kum,
wszyscy o tym wiedzą wszędzie,
Kum, kum, kum,
kum, kum ,kum,
że te ptaki to łabędzie,
kum, kum, kum!
Kum, kum, kum,
kum, kum ,kum,
szyje wyginają cudnie,
Kum, kum, kum,
kum, kum ,kum,
jutro lecą na południe,
kum, kum, kum!
Kum, kum, kum,
kum, kum ,kum,
czeka je daleka droga,
Kum, kum, kum,
kum, kum ,kum,
bo nadciąga zima sroga.
kum, kum, kum!
NARRATOR: Żaba ta nie była w błędzie,
poleciałaby w świat łabędzie.
Lodowaty wicher dmucha,
idzie groźna zawierucha,
Melodia groźna i smutna
A kaczorek bez kożucha,
nauszników, ciepłych botów
zaraz nam zamarznąć gotów.
Ale cóż to?
EWA: Popatrz Janek,
chodź tu, zejdź na chwilę z sanek!
JANEK: Jakiś ptaszek koło drzewa….
EWA: Zamarznięty?
JANEK: Zobacz Ewa jeszcze żyje!
EWA: Ożywimy tę ofiarę srogiej zimy!
NARRATOR: Więc zabrali go do domu
I nie mówiąc nic nikomu,
odchuchali, , odżywili
przechowali- malcy mili!
JANEK: Jaki śmieszny- popatrz Ewa!
EWA: Nie chce fruwać…
JANEK: I nie śpiewa!
Jadłby tylko bez ustanku…
EWA: Nie jest brzydki, prawda Janku?
PIOSENKA III : Nie jestem brzydki , nie jestem brzydki,
Tak powiedziała -może ja śnię?
Nie jestem brzydki , nie jestem brzydki,
I komuś mogę podobać się!
Gdybym śpiewał znakomicie,
Jak skowronek albo drozd,
to zanucił bym w zachwycie
Piosnkę cudowną wprost…
Nie jestem brzydki, nie jestem brzydki,
Tak powiedziała- może ja śnię?
Nie jestem brzydki, nie jestem brzydki,
I mogę komuś spodobać się!
NARRATOR: Minął luty, marzec cały,
Dzieci wkrótce wyjeżdżały,
Za oknami zaś radośnie
Przybliżało się przedwiośnie.
Słońce grzało, świat zieleniał…
zmiana dekoracji
EWA: Do widzenia!
JANEK: Do widzenia!
EWA: Nie płacz ptaszku my wrócimy!
JANEK: Żegnaj- do następnej zimy!
NARRATOR: A kaczorek co nie kwakał,
przy pożegnaniu zapłakał,
zaś nazajutrz, ranną porą
poszedł dróżką na jezioro
Słońce wzeszło spoza chmur,
koncertował ptasi chór…
BRZYDKIE
KACZĄTKO: Gdzie łabędzie, powiedz żabo,
bo się orientuję słabo…
PIOSENKA IV: Kum, kum, kum,
kum, kum ,kum,
jeszcze cierpliwości nieco!
Kum, kum, kum,
kum, kum ,kum,
już na pewno do nas lecą!
kum, kum ,kum!
NARRATOR: Minął tydzień lub dwa może
I już były na jeziorze.
Tak jak zawsze śnieżnobiałe tak wyniosłe i wspaniałe
W swym królewskim majestacie,
A kaczątku rzekły:
ŁABĘDZIE: Bracie, chodź tu do nas, nie wypada,
byś odłączał się od stada,
zatem nie trać czasu, chodź
do swych braci sióstr i cioć!
BRZYDKIE
KACZĄTKO: To sen chyba…Przecież ja
Jestem tylko Brzydkie Ka….czątko, Brzydkie Kaczątko,
podwórko całe pomiata mną,
Brzydkie Kaczątko, Brzydkie Kaczątko,
z mojej brzydoty zwierzęta kpią.
Brzydkie Kaczątko, Brzydkie Kaczątko,
jak w waszym stadzie mogłoby żyć?
Brzydkie Kaczątko, Brzydkie Kaczątko,
nie można przecież łabędziem być!
ŁABĘDZIE: Ha, ha! On żartować raczy!
To ma być potomek kaczy?
Przejrzyj się w zwierciadle wody-
jesteś piękny, jesteś młody,
jesteś silny, zobacz sam!
Zostań z nami króluj nam!
BRZYDKIE
KACZĄTKO: Nigdy bym w to nie uwierzył,
gdybym nie mógł sam zobaczyć,
że się można tak złabędzić,
że się można tak odkaczyć!..
NARRATOR: Tu się może skończyć bajka,
co zaczęła się od jajka,
ale byłoby ciekawie
wspomnieć jeszcze o wyprawie,
którą odbył Król Łabędzi
na podwórko…
BUREK: Co tam pędzi?
śnieżnobiała jakaś chmurka!
MRUCZEK: Zbliża się już do podwórka!
BUREK: Lepiej weźmy nogi za pas!
MRUCZEK: Z trwogi mdleję już na zapas!
KURA: Gdaka, gdaka!
INDYK: Gul, gul!
GĘŚ: Gę, gę , gę!
RAZEM: Pochowajmy lepiej się!
NARRATOR: Wysadziwszy nos zza murka
tak kot Mruczek rzekł do Burka:
MRUCZEK: To jest łabędź, popatrz prędko!
BUREK: Cudny jest z tą szyją giętką…
Spójrz skrzydłami do nas pomachał chał, chał,
Hau, hau, hau!…
MRUCZEK: Jakby sekret z nami dwoma
miał, miał, miał,
miau, miau, miau!...
Wychodzą wszyscy, ustawiają się w półokręgu
BRZYDKIE
KACZĄTKO: Znalazłem się tutaj w tym waszym zakątku,
bo chce wam przypomnieć o brzydkim kaczątku,
co bardzo niemiłe
wspomnienia stąd ma.
To brzydkie kaczątko to ja ,to ja!
WSZYSCY: To on!!!
BRZYDKIE
KACZĄTKO: Kto szydzi z drugiego,
wykpiony sam będzie,
gdy z brzydkich kaczątek
wyrosną łabędzie.
Mamusiu za wszystko dziękuję ci ,pa!
To Brzydkie Kaczątko to ja, to ja!
WSZYSCY: To on!!!
NARRATOR: Zima była już za pasem,
wicher wieje, a tymczasem
każdy jeszcze ujrzeć może
tłum łabędzi na jeziorze.
Więc głowili się uczeni
ową zwłoką zaskoczeni,
a to była niespodzianka dla Ewuni i dla Janka.
Król łabędzi ich przywitał,
a wraz z królem jego świta,
zamieszania było sporo,
aż wzburzyło się jezioro,
dużo krzyku i wzruszenia…
BRZYDKIE
KACZĄTKO: Do widzenia!
JANEK: Do widzenia!
EWA: Do widzenia!
WSZYSCY: Do widzenia!!!